W dobrej wierze - Rozdział 8.docx

(84 KB) Pobierz

Strona 1 z 23

 

Karina Pjankowa

W dobrej wierze

ROZDZIAŁ 8

 

Z trudem odzyskałam przytomność. W ciemności było cicho, spokojnie, wygodnie, jednak wiedziałam, że muszę dojść do siebie. Dosyć Rinnelis Tyen, wystarczająco odpoczęłaś, czas by wrócić do palących problemów. Znalazłaś sobie powód… Cóż, pomyślę... Nie. Nie pomyślę. To było przerażające, śmiertelnie przerażające, ale mimo wszystko jeszcze żyję, nie ma powodu, żeby nie wypełniać nałożonych na mnie obowiązków, choćby zostały przyjęte niedobrowolnie. Ale strach... Strach nie jest usprawiedliwionym powodem.

Za oknem już zaczynało świtać.

Wstałam z łóżka.

Bose stopy od razu wychłodziły się na kamiennej podłodze. Tak, zamki to, oczywiście majestat i piękno (choć nigdy nie widziałam nic poza moim obecnym miejscem pobytu i nie mogłam ocenić stopnia doskonałości jego estetycznego piękna), ale jest w nich obrzydliwie zimno. W pokoju byłam zupełnie sama i jakoś poczułam się szalenie obrażona. Nawet rodzice nie raczyli odwiedzić córki i laro kae Werr też gdzieś poszedł.

Kominkowa kratka stała przekrzywiona, na podłodze sadza znaczy laro Eryk przychodził nocą. A ja byłam całkowicie bezużyteczna z punktu widzenia komunikacji. To było kłopotliwe. I wszystko to, ze względu na fakt, że straciłam przytomność jak jakaś rozpieszczona dziewica. Cóż myślałby kto, co to morderstwo. Jakby na moich oczach wcześniej nikogo nie zabijali. Wtedy wyglądało to nawet o wiele gorzej niż zwykle... Tylko teraz naprawdę nie mogę zrozumieć motywu, a i sposobu zabójstwa, szczerze mówiąc, też nie. Przemieńcy to oczywiście stworzenia z trudnym charakterem i temperament mają wybuchowy, co demonstrują przy każdej wygodnej i niewygodnej sytuacji, ale to, co zobaczyłam, wyraźnie wykracza poza zwyczaje nawet przemieńców.

Jak tylko znów pomyślałam o tym, co się stało, obrzydliwe obrazki stanęły mi przed, oczami i poczułam mdłości.

Okropne.

Ciekawe, czy Lord... też tak się transformuje? Widziałam, jak przemieniec zmienia się w stanie wściekłości, ale tam przynajmniej było jasne, co nim powoduje, a ja nie boję się rysi, a raczej, nie boję się, do stanu niekontrolowanego przerażenia. Teraz wiadomo, dlaczego kahe z takim uprzedzeniem odnoszą się do najbliższych sąsiadów.

Tym nie mniej, gdzie wszyscy?

Oburzające.

Jak tylko doszłam do stanu wrzenia z powodu braku uzasadnionej uwagi moją poszkodowaną osobą, otworzyły się drzwi. Mama. Trochę zaspana, ale wyglądająca jak lis, który dopiero co wyszedł z kurnika. Z pewnością widziała laro Eryka... miłosierni bogowie, obawiam się, nawet wyobrazić sobie co z tego wyniknie.

Ten chłopiec jest zaskakująco dobry z miejsca wystartowała moja najdroższa mama.

Chłopiec? Ona o półkrewku, o którym chodzą przerażające legendy? I pozwolę sobie uwierzyć, że niektóre z tych plotek to...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin