Gazeta_Odkrywcza_nr_44.pdf

(14746 KB) Pobierz
Miesięcznik Stowarz yszenia Histor yczno-Eksploracyjnego
Koszalin, listopad 2015/Nr 44
„Śmierć nierozliczona”
Autor: Weronika Szewczyk-Krupecka
łatwo zapominamy jednak o tym, jak wyglądała nasza
rzeczywistość ponad dwadzieścia lat temu. Dzisiaj i kaci
i ofiary żyją obok siebie, jakby tamtych wydarzeń nie było.
Co jest kolejnym tryumfem tych drugich.
Pani Janina Stawisińska, na wieść o zamieszkach
w Kopalni „Wujek”, pojechała na Śląsk szukać swojego
syna. Znalazła go nieprzytomnego w jednym z podrzęd-
nych szpitali w Szopienicach, potem przewieziono go do
placówki w Ochojcu. Wszędzie tam był hospitalizowany
jako tajemniczy „Górnik numer 1”. Matka, by móc być
blisko swojego syna, zatrudniła się w tym szpitalu jako sa-
lowa. 25 stycznia 1982 roku Janek Stawisiński zmarł. Roz-
pacz jego Matki, może zrozumieć tylko inna matka, która
straciła swoje dziecko. Pani Janina o pamięć o swoim synu
i ukaranie winnych jego śmierci walczyła do końca swo-
jego życia. Jeździła z Koszalina na wszystkie procesy do
Katowic, ale wracała stamtąd rozżalona, z poczuciem bez-
prawia panującego w naszym kraju. Ten bój o sprawiedli-
wość przypłaciła własnym zdrowiem, dziś spoczywa obok
syna na cmentarzu w Koszalinie.
Fot. W. Szewczyk-Krupecka
1 listopada cmentarz w Koszalinie rozświetla wielka
łuna świec. Wiele z nich pali się pod pomnikiem żołnierza
radzieckiego, herosa, niczym z rzeźb artystów greckich,
który rzekomo miał Koszalin, jak i jego mieszkańców wy-
zwolić od ciemiężcy. Rzekomo, bo nie przyszedł ocalać,
ale niszczyć i nie oswobadzać, a na długie lata zniewolić.
Parę metrów od tej monumentalnej rzeźby, w jednej z ale-
jek cmentarza, ściśnięty gdzieś, między innymi grobami,
znajduje się nagrobek Jana Stawińskiego. Młodego kosza-
linianina postrzelonego 16 grudnia 1981 roku, w czasie
pacyfikacji strajku w kopalni „Wujek”.
Gdy zginął miał 21 lat i całe życie przed sobą. Miał
pewnie wiele planów i ambicji. Musiał być pracowity
i odważny, skoro z Koszalina wybrał się aż do Katowic,
w poszukiwaniu lepszego losu. Funkcjonariusz ZOMO,
który zabił go strzałem w głowę, te wszystkie jego na-
dzieje przerwał w jednym momencie. Polacy strzelali do
Polaków i mimo tego, że od wielu lat żyjemy w wolnym
i demokratycznym kraju, winnych tej zbrodni wciąż nie
można znaleźć. Dzisiaj możliwość protestowania, strajku
i wyrażania swoich myśli, wydaje nam się czymś natu-
ralnym tak, jak gdybyśmy mogli to robić od zawsze. Tak
Fot. L. Stankiewicz. Źródło: fotopolska.eu
Śmierć Jana Stawińskiego pozostaje nierozliczona,
ważne jednak by pamięć o nim nie zginęła przyprószona
przez koleje historii . Gdy będziemy odwiedzać cmentarz
w Koszalinie, odwiedźmy go w jego cichej kwaterze G5,
mówmy o Janku swoim dzieciom, przypominajmy o nim
swoim znajomym.
Idźcie do domu, skończona walka.
Świat się dowiedział, nic nie powiedział,
Janek Stawisiński padł.
Gazeta Odkrywcza publikuje różne informacje (w formie zdjęć i tekstu) jedynie w celu poznania prawdy historycznej, a zawarte w niej treści nie mają
na celu propagowania faszyzmu, komunizmu czy jakichkolwiek totalitarnych ideologii.
UWAGA
w w w. s h e - o d k r y w c y. p l
w w w. f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z a
Prywatna galeria
w Starym Jarosławiu
Autor/fot.: Romuald Kowalczyk
O prywatnym muzeum mieszczącym się w Starym Jarosławiu pod nr 40 dowiedzieliśmy się od
znajomych interesujących się historią regionu. Właściciel kolekcji, pan Tadeusz Konieczny okazał
się bardzo otwartym człowiekiem i z chęcią oprowadził nas po swoim królestwie.
Kolekcja antyków zajmuje odremontowany budynek
gospodarczy, który jest częścią starego gospodarstwa za-
mieszkałego przez pana Tadeusza. W kilku odnowio-
nych pomieszczeniach znajdują się przedmioty z różnych
okresów. Wszystkie udało się panu Tadeuszowi pozyskać
przez lata od okolicznych mieszkańców, na targowiskach
lub odkupić od innych kolekcjonerów.
Na ścianach, na pułkach i na podłodze można obejrzeć
wiele zabytkowych przedmiotów. Są tam wartościowe an-
tyki, ale także przedmioty codziennego użytku dawnych
mieszkańców okolic Darłowa i Sławna. O przeznaczenie
niektórych z nich, musieliśmy zapytać pana Tadeusza,
który chętnie nam wszystko wytłumaczył.
Specjalne miejsce w kolekcji zajmują przedmioty sy-
gnowane miejscowościami z powiatu sławieńskiego. Naj-
więcej przedmiotów nosi niemieckie nazwy
Rügenwalde
i
Schlawe.
Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I
Dział IV - Administracja finansowa
Na co dzień pan Tadeusz Konieczny jest pracowni-
kiem pobliskiego Zespołu Szkół w Starym Jarosławiu,
gdzie słynie jako „złota rączka”. Jest także podporą miej-
scowego klubu piłki nożnej - Błękitni Stary Jarosław,
w którym strzelił już bardzo dużo bramek.
Pan Tadeusz za naszym pośrednictwem zaprasza do
zwiedzania prywatnej galerii antyków i rzeźb. Obiecuje,
że oprowadzi każdego gościa po swoich zbiorach. Do-
damy, że znaczną część z prezentowanych przedmiotów
można kupić lub wymienić. Dlatego ekspozycja ciągle się
zmienia i wzbogaca.
2
Stary Jarosław (dawniej Alt Järshagen) poło-
żony jest w gminie Darłowo przy drodze woje-
wódzkiej nr 205, między Sławnem a Darłowem.
163
Bezprawne korzystanie z bielarni przez mieszkańców [wsi] Kłos, w tym z
przynależnego do niej placu 1799–1836 s.147
w w w. s h e - o d k r y w c y. p l
w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l
Lodówka z XIX w. Używana była w czasach, gdy nie było jeszcze prądu.
W środku znajdował się pojemnik, który napełniano lodem. Aby lodówki
używać latem, trzeba było zimą nagromadzić duże ilości zbrylonego lodu
Jedno z pomieszczeń zajmują rzeźby
wykonane przez Tadeusza Koniecznego
Tadeusz Konieczny
Poprzedniczka pralki. Widoczną metalową głowicę należało umieścić na kiju w wan-
nie z wodą, mydłem i brudną odzieżą. Poprzez energiczne naciskanie na głowicę,
poprzez otworki wydobywało się powietrze, które prało zabrudzony materiał
Strug do wykonywania trzonków. W widoczne
urządzenie wkładało się drewniany drążek i po
ustawieniu pożądanej średnicy wystarczyło kręcić
głowicą w koło. Otrzymywaliśmy trzonek np. do
miotły
Domowa wypalarka do kawy. Oglądając ten praktyczny przedmiot,
wyobraziłem sobie jak dwie miejscowe gospodynie konwersując przy
świeżo zaparzonej kawie, kręcąc bębenkiem wypalarki przygotowu-
ją kolejną porcję kawy. Ziarna, przy pomocy spirytusowego palnika
pod bębnem, wystarczyło podgrzać ok 20 minut, a następnie ostu-
dzić. W odróżnieniu od prażenia przemysłowego, z ziaren kawy
uwalniało się więcej związków aromatycznych i smakowych
Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I
Dział IV - Administracja finansowa
3
196
Spór pomiędzy wsią Jamno a chłopem Lassahnem z powodu złotego naszyj-
nika podarowanego córce Lassahna przez Jej Wysokość Księżniczkę Charlottę
1817–1830 s.153
w w w. s h e - o d k r y w c y. p l
w w w. f a c e b o o k . c o m / G a z e t a - O d k r y w c z a
Listy z Napola
cz. 1
Autor: Robert Korol
pomyślnie i następnie zostali przetransportowani z Pocz-
damu do ich nowej szkoły w
Köslin.
Leopold miał w tym
czasie 18 lat. W kolejnych listach do rodziny, opisywał
skrupulatnie swój pobyt w tym nowym środowisku.
Historia niemieckiego Koszalina, mimo że stosunkowo
dobrze zbadana, wciąż kryje wiele mało znanych aspektów.
Jeden z nich jest związany z funkcjonowaniem w Kosza-
linie instytutu Napola (o którym Mariusz Król pisał już
w „Gazecie Odkrywczej” nr 7/2011). Mieścił się on przy
Danziger Strasse
(ul. Marszałka Józefa Piłsudskiego) w bu-
dynkach dawnego korpusu kadetów (obecnie: Centralny
Ośrodek Szkolenia Straży Granicznej).
Historię tego miejsca przybliżają nam, opublikowane
przez
Carolyn Yeager,
listy młodego człowieka, który nie
pochodził z Koszalina a jedynie przebywał tu od kwietnia
do listopada 1939 roku.
Leopold Wenger
urodził się 19 listopada 1921w niewiel-
kim mieście
Leoben
w środkowej Austrii, w kraju związ-
kowym Styria. Tam mieszkał wraz z rodziną i chodził do
szkoły. Jak wielu jego rówieśników był również członkiem
Hitlerjugend.
Pewnego dnia
„Poldi”
i jego najlepszy przy-
jaciel
Gilbert Geisendorfer
przeczytali w gazecie, że otwar-
ta została szkoła
NPEA
dla młodych mężczyzn w
Köslin
(obecnie: Koszalin) na Pomorzu. Razem uznali, że będą
zdawać egzaminy do szkoły, a przy okazji zobaczą
Berlin,
stolicę Rzeszy. W podróż z
Leoben
(Austria) do Berlina,
a dalej do Poczdamu, wyruszyli pociągiem. W Poczdamie
zostali poddani egzaminom i testom. Obydwaj przeszli je
List z dnia 20 kwietnia 1939 roku
„…Dzięki moim doskonałym wynikom w nauce
i sporcie, zostałem przyjęty do Napola w Köslin. Tylko
230 z 800 kandydatów zostało dopuszczonych do egza-
minu. 60 młodych mężczyzn (jungmännen) zostało wy-
branych do klas siódmej i ósmej. Dzięki moim dobrym
wynikom egzaminów zostałem przyjęty do klasy ósmej,
chociaż nigdy nie ukończyłem siódmej. Egzaminy nie
były takie jak się spodziewałem. Były one jak regularne
lekcje w klasie, a każdy z nas był oceniany na podstawie
wyników. Byli tam obecni wysocy rangą oficerowie SS
jak i generał Luftwaffe. Badania lekarskie były wyko-
nywane trzy razy: ogólna ocena, przydatność do latania
(wirówka i katapulta) i przydatność do SS (rasowe).
Kilka razy byłem w Berlinie. Odwiedziłem kościół
garnizonowy w Poczdamie, grób Fryderyka Wielkiego ,
a także zamek Sanssouci. 18 kwietnia pojechaliśmy (…)
do Berlina, a następnie autostradą do Szczecina (blisko
Bałtyku) (…) i do naszego nowego domu.
Instytut w Köslin
Instytut to stary obiekt szkoły kadetów o bardzo ładnym
wyglądzie. Jesteśmy po pięciu w pokoju, gdzie wszyscy rów-
nież śpimy. Jedzenie jest smaczne, ale trzeba jeść dużo, aby
być sytym. Wczoraj otrzymaliśmy nasze ubrania. Niektórzy
śmieją się widząc mnie w mundurze. Jest szaro niebieski jak
mundury Luftwaffe. Długie, luźne spodnie, bluza, czarne,
sztywne, wysokie buty i czapka w tym samym kolorze. Póź-
200
Budowa kuźni przez sołtysa Mandkego w Jamnie
1826–1872 s.154
4
Leopold Wenger (z prawej) i Gilbert Geisendorfer
w mundurach Hitlerjugend rozpoczynają nowa przygo-
dę na stacji kolejowej w Leoben.
Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I
Dział IV - Administracja finansowa
w w w. s h e - o d k r y w c y. p l
niej otrzymam brązową koszulę, szorty, kąpielówki, ręczni-
ki, itp. Nie dostaniemy tu chusteczek do nosa i piżam. Są to
przedmioty osobistego użytku i nie będą prane przez personel.
Cywilnego ubrania już nie potrzebuję - musimy zawsze nosić
mundur. Wyślę je z powrotem.
Będę jednak potrzebował walizkę – Willy’ego będzie do-
bra. Będę musiał jechać do Monachium na osobistą prezen-
tację. Aby nie wysyłać pustej walizki proszę do niej włożyć:
1. moje podróżne sztućce;
2. kilka stron papieru, przybory do pisania i znaczki pocz-
towe;
3. kilka igieł i czarną nitkę (musimy przymocować na-
szywki z naszymi nazwiskami);
4. mój sweter bez rękawów;
5. rękawice skórzane (bardzo zimny wiatr wieje od Mo-
rza Bałtyckiego);
6. kilka chusteczek;
7. mój zeszyt do fizyki;
8. mój zeszyt ze wzorami do matematyki (w czarnej
okładce, dałem go Willy’emu, żeby uczył się wzorów);
Poza tym, nic więcej nie potrzebuję.
Dziś pomaszerowaliśmy do Köslin (instytut znajduje się
około 2 km poza miastem), aby świętować urodziny Führera.
Następnie odbyła się parada w centrum miasta. Moje palce
prawie zamarzły.
w w w. g a z e t a - o d k r y w c z a . p l
20 kwietnia 1939 - kadeci z Napola Köslin maszerują
obecną ulicą Zwycięstwa w paradzie z okazji urodzin
Führera
Spotkanie towarzyskie z mieszkańcami miasta. Za-
bawa, w której instruktorzy szkoły starają się urwać
kawałki kiełbasy zawieszonej na sznurku trzymanym
przez kadetów.
na obiad. Będzie kotlet, ziemniaki, kompot (konserwowane
owoce), kawa i ciasto.
Czy Willy zakończył naukę łaciny? Jak się ma mała Gretl?
Mam nadzieję, że jest z nią lepiej. Proszę informować mnie o
wszystkim, a jeśli tata zrobi zdjęcia, przyślijcie kilka. Czy coś
przyszło z Monachium? Jeśli tak, proszę wyślijcie mi to.
W załączeniu przesyłam broszurę z Napola Köslin. Nie
potrzebuję żadnego kieszonkowego. Główny instruktor po-
wiedział nam, że każdy z nas otrzyma pewną kwotę. Nie
musimy tu kupować żadnych podręczników, ponieważ Rust
(Bernhard Rust od 1934 minister Rzeszy ds. Nauki, Wycho-
wania i Oświaty) zarządził, że muszą one pozostać ogólnie
dostępne. Proszę pisać często, jesteśmy odcięci od naszego oto-
czenia i święta będą rzadkością a nauka zajmować nam bę-
dzie większość czasu. Będę miał zatem bardzo mało czasu,
aby napisać do was w przyszłości.
Nie zapomnij powiedzieć małej Gretl, że ją kocham. Wil-
ly’emu również to powiedz. Będzie mógł dołączyć do mnie,
bo tu są małe dzieci w pierwszej klasie. Pozdrów Flocki (na-
uczyciel łaciny), może wpakować sobie swoją łacinę...
Jungmann Leopold Wenger w swoim nowym mun-
durze w instytucie w Köslin
Wszyscy nasi instruktorzy są bardzo młodzi i surowi, ale
to dobrzy towarzysze. Dziś będziemy wspinać się 140 m na
Gollenberg. Jutro rozpoczyna się szkoła. Wśród instruktorów,
niektórzy są Austriakami a tylko siedmiu słuchaczy jest z Au-
strii. Podczas letnich wakacji wszyscy z Napola wyjedziemy
na manewry. W tym roku wybrano na ich miejsce Karyntię
w Östmark.
Ale o czymś zapomniałem: w dniu 17 kwietnia odwiedzi-
liśmy szkołę Luftwaffe i lotnisko Berlin-Gatow. Widzieliśmy
więcej niż da się opowiedzieć. Właśnie usłyszałem gwizdek
5
233
Założenie cmentarza we wsi Unieście 1837 s.160
Inwentarz zespołu Akt miasta Koszalina 1555-1945 tom I
Dział IV - Administracja finansowa
Zgłoś jeśli naruszono regulamin