W dobrej wierze - Rozdział 2.pdf

(612 KB) Pobierz
Strona
1
z
22
KARINA PJANKOWA
„W DOBREJ WIERZE”
Następne moje przebudzenie było jeszcze gorsze niż poprzednie.
Bezpardonowo potrząsano mną za ramię i krzyczano coś do ucha. Przyjdzie
otworzyć oczy i spalić irytującego „budzika” najbardziej niezadowolonym z
możliwych spojrzeń. Na pewno wkrótce znienawidzę laro Raena, tak jak
nikogo do tej pory nie nienawidziłam. Starałam się udawać, że śpię zbyt
mocno i żadnego przebudzenia nie będzie, ale to nie powstrzymało starań
tego gnojka, żeby podnieść mnie z łóżka. Po pół godzinie naigrywania się
otworzyłam oczy, aby wyrazić swoją niepochlebną opinię na temat jego
sadystycznego stosunku do skazanej na karę śmierci.
Twarz przemieńca promieniała aż nieprzyzwoicie i wydedukowałam,
że zjawił się oznajmić mi wstrząsającą wiadomość: zabijać mnie będę już
zaraz. Bo dlaczego miałby tak wcześnie rano być w tak doskonałym nastroju?
Okazało się, że się myliłam. Jednak laro kae Oron wiedział, co mówi,
sugerując, że Trzeci Lord może zmienić swoje plany w stosunku do mnie. Lord
Linch zlitował się i łaskawie pozwolił mi spróbować odpracować swoje
żałosne ludzkie życie, służąc dla dobra klanu Rysi. Szczerze mówiąc, słabo
wyobrażałam sobie, w jakiej dziedzinie mogę przynieść korzyści przemieńcom,
ale Laro Raen natychmiast uspokoił mnie, mówiąc, że znalazł odpowiednią
ofertę. Bałam się nawet wyobrazić, co za pracę przemieniec uznał za
Strona
2
z
22
nadającą się dla byłego ludzkiego śledczego. I laro kae Oron potwierdził
moje najgorsze oczekiwania. Wysłał mnie do kancelarii Trzeciego Lorda.
Zdumiałam się na tyle, że całkowicie zapominając o zasadach
etykiety, dotknęłam dłonią czoła przemieńca, sprawdzając, czy ma
gorączkę. Jak na ironię, laro Raen był w doskonałym zdrowiu. Ale jak można
mnie wysłać do kancelarii, przez którą przechodzi wszystko od nominacji
kancelistów po dokumenty o najwyższym stopniu tajności?
Trzeci Lord pewnie zabije swojego kuzyna, jak tylko dowie się o moim
przydziale.
Swoje wątpliwości, co do decyzji laro Raena, wyraziłam w najbardziej
łagodnych wyrażeniach, na jakie było mnie stać. On tylko zaśmiał się i
powiedział,
że
wszystko
będzie
w
porządku,
dodając,
że
z
moich
nadgarstków usuną blokady. Po raz pierwszy od wielu lat chciało mi się w
najbardziej ordynarny sposób pokręcić palcem przy skroni.
To kompletna bzdura. Jestem w sytuacji jeńca, któremu nie ufają,
więc dlaczego zwracać mi zdolność do korzystania z magii? Nie mam
zamiaru siedzieć bezczynnie, mając szanse na ucieczkę, ja Rinnelis Tyen! Z
drugiej strony, zdrowy rozsądek podszeptywał, że jeśli dostanę broń, postaram
się uciec. Przypuśćmy wydostanę się z zamku, a potem co? Na ziemiach
przemieńców człowiek jest widoczny jak jaskrawa szmatka na śniegu, znajdą
mnie w kilka godzin. I wtedy... nawet nie chcę myśleć, jakimi metodami
nieludzie będą mnie łamać.
Nieważne, jak starałam się dotrzeć do rozumu, a przynajmniej instynktu
samozachowawczego laro Raena, był on głuchy na moje słowa i nakazał,
Strona
3
z
22
abym w trybie pilnym po wyjściu z zatrucia, rozpoczęła obowiązki służbowe.
Zdałam sobie sprawę, że los związał mnie z samobójcą.
Laro Raen wyobrażał sobie, że mogę dojść do siebie w kilka dni, ale ja
odpoczywałam aż do pełnego wyzdrowienia tydzień. Przemieniec próbował
oskarżyć mnie o symulację, ale po kilku moich omdleniach po pięćdziesiątym
samodzielnym kroku zaakceptował fakt, że jest ze mną naprawdę źle.
Oprócz
irytującego
przemieńca
odwiedzał
mnie
tylko
lekarz,
zaskakująco małomówny człowiek, który codziennie sprawdzał mój stan, i
służąca przynosząca jedzenie, wynosząca się z pomieszczenia tak szybko i
cicho, że wydawało mi się, że to nie dziewczyna z krwi i kości, a bezcielesny
duch, którego zmusił do pracy dla siebie jakiś przebiegły czarownik. W ogóle
nie było skąd uzyskać informacji na temat tego, co dzieje się na zewnątrz
zamku, który stał się moim więzieniem, jak i co dzieje się w głowach
przemieńców. Nawet laro Raen nie chciał ze mną rozmawiać na temat
rozkładu sił w jego klanie i ostatnich zajściach w Erolu. Trudno jest zrozumieć
powód jego dziwnego zachowania, jeśli weźmiemy pod uwagę, że za kilka
dni będę obsługiwać korespondencję i dokumenty Trzeciego Lorda i mam
otrzymać
dostęp
do
wszystkich
interesujących
Więc
mnie
po
informacji
co
to
z
błogosławieństwem
przedstawienie?
obecnego
chcę
opiekuna.
spytać,
całe
Na
Gdzie
osławiona
męska
logika?
bezpośrednie pytania laro Raen nie odpowiadał, oskarżenia o głupotę i
podłość generalnie ignorował i podejrzanie łatwo tłumił wszystkie moje próby
manipulowania nim. Kiedy byliśmy w Illenie, bez większych trudności, udawało
mi się znaleźć klucz do tego pewnego siebie typa, a on naprawdę nie
Strona
4
z
22
rozumiał, że prowokowałam go do tego, lub innego działania. A teraz...
Czyżby przemieńcom pomagały rodzime ściany?
Dziwne.
Siedem dni po moim przybyciu do zamku, którego nazwy też nie
udało mi się dowiedzieć, siedziałam przy biurku, niezauważalnie jeżąc się pod
zdziwionymi i niezbyt przyjaznymi spojrzeniami trzech męskich przemieńców.
Dzięki bogom, nie było wśród nich Lorda Lincha, tylko jego najbliżsi
podwładni, ale mi i bez tego wystarczało upokorzenia. Podły laro Raen
powiedział krewnym, że od dziś jestem osobistym sekretarzem Trzeciego Lorda
i wymknął się za drzwi przy głuchej ciszy wszystkich obecnych. Przez około
minuty wymienialiśmy zdziwione spojrzenia z bliskim otoczeniem Trzeciego
Lorda Lincha. To wprost nie nadawało się do krytyki.
Po pierwszym szoku przemieńcy trochę doszli do siebie i uświadomili
sobie w pełni kogo mają przed sobą.
Człowiek. Kobieta.
Wszyscy trzej podwładni skrzywili się niemal równocześnie. Nie mogę
zrozumieć, dlaczego to połączenie rasowej i płciowej przynależności
powoduje niesmak i pogardę przemieńców. U przedstawicieli innych ras tego
nie zaobserwowałam. Nawet elfy, choć i krzywili nosy, to jednak lojalniej
odnosili się do piękniejszej połowy ludzkości.
W odpowiedzi na grymasy mężczyzn wzruszyłam ramionami i
odwróciłam się do okna. W końcu nie jest mi to obce: nie po raz pierwszy
odczuwam na sobie negatywną postawę innych. Arystokraci Erolu również
Strona
5
z
22
kręcili nosem na mieszczankę śledczego i to nie przeszkodziło mi wypełniać
swoich obowiązków.
Teraz też trzeba nieskazitelnie wykonywać zleconą pracę, dopóki jego
Ekscelencja Trzeci Lord nie zauważy i ubije. Byłam pewna, że Lord Linch,
delikatnie mówiąc, nie ucieszy się z mojej obecności w jego biurze. Laro Raen
na pewno był tego samego zdania, bo inaczej nie uciekałby tak szybko.
Miejmy nadzieję, że drugim w kolejce do zabijania okaże się ten
nieodpowiedzialny i lekkomyślny typ, który przyprowadził mnie do miejsca,
gdzie porządne ludzkie dziewczyny nie powinny się znaleźć.
– Co mamy z nią zrobić? – zagaił jeden z popleczników Trzeciego
Lorda, ten najwyższy.
Z trudem odróżniałam nieznanych obcych mi przemieńców, byli zbyt
podobni do siebie: chudzi jak suchary, żółte oczy, z włosami dziwnego
popielato-rudego koloru i jednakowymi twarzami. Prawdopodobnie tak samo
na pierwszy rzut oka, podobni są dla ludzi zwierzęta jednego gatunku.
– Laro Raen polecił dać jej pracę – powiedział niepewnie drugi,
któremu po przyjrzeniu się,widać było, że miał złamany nos.
– Tak, ale jego Ekscelencja nie dawał żadnych wskazówek w tej
sprawie. W razie czego głowy nam pourywa – pokręcił głową pierwszy.
– I powie, że tak trzeba było – poparł go trzeci.
Nie trzeba dodawać, że to trio zwracało na mnie uwagę nie bardziej,
niż
na
stół,
przy
którym
mnie
umieszczono.
Hmm...
A
jeśli
oni
z
błogosławieństwem również pójdą w ślady Trzeciego Lorda, nie będę żyć do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin