perec-opowiadania-chasydzkie-i-ludowe.pdf

(1063 KB) Pobierz
Ta lektura,
podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu
Wolne Lektury
przez
fun-
dację Nowoczesna Polska.
ICCHOK LEJB PEREC
Opowiadania chasydzkie i ludowe
ł. ł 
OPOWIEŚCI RABIEGO NACHMANKE
ł  
  
. W jakim celu i kiedy zwykł był rabi Nachmanke snuć¹ swoje opowieści?
Zazwyczaj snuł je w wieczór kończący sobotę, po hawdali². Należy wiedzieć, że opo-
wiadał je w celu ujawnienia tajemnic zawartych w
o e³,
które można objaśnić i udo-
stępnić prostemu zwykłemu człowiekowi tylko za pomocą przypowieści. To po pierwsze.
Po drugie zaś chodziło mu o to, żeby uwolnić się w nadchodzącym tygodniu od melan-
cholii, smutku i tęsknoty za dodatkową duszą, którą Żyd dostaje od Boga na sobotę.
— Wonności — powiadał rabi Nachmanke — udzielają ciału zapachu, opowieści zaś
przydają zapachu duszy, osieroconej duszy powszednich dni tygodnia.
A tęsknota za dodatkową duszą zwaną
nes a a e e a⁴
była u nas tak ogromna, że nie
da się słowami jej opisać. Stale powtarzał:
„Gdyby Żyd posiadał dodatkową duszę przez cały tydzień, a nie tylko w sobotę, czułby
się pewniejszy, a tym samym miałby zapewnioną
pa nose⁵”.
Kiedy opowiadał, głos mu się
w zależności od tematu i głębi treści opowieści zmieniał.
Zaczynał swoją opowieść w tonacji smutnej, właściwej modlitwie za umarłych
l ale
acha i
⁶, następnie przechodził do tonacji radosnej i krzepiącej, w jakiej odmawia się
modlitewny werset „Dzisiaj nas wzmocnisz”.
Opowieść o błądzeniu po pustyni zaczął w tonacji smutnej i zakończył w tejże tonacji.
Wieczór bowiem kończący sobotę był smutny i dziwnie nieswojski. Tak nieswojski,
jak cała zresztą sobota.
Przez całą sobotę daremnie zmagano się z melancholią. Po pierwsze z powodu ma-
łego grona zgromadzonych. Małego tak pod względem ilości, jak i jakości. A był to już
początek walki toczonej między rabim Nachmanke i pozostałymi cadykami⁷ jego poko-
lenia. Żydzi trochę się z tego powodu przestraszyli i woleli trzymać się z daleka. Mogło to
się bowiem, broń Boże, zakończyć katastrofą. Ta walka wyglądała na dzieło przynoszące
zagładę.
— Moje wojska — powiedział rabi Nachmanke — jeszcze nie wąchały prochu.
Zresztą, jak już nadmieniłem, cały dzień był owiany smutkiem.
Rano, w porze mykwy⁸ nic tego nie zapowiadało.
Słońce, choć trochę chłodnawe, jednak świeciło, słońce bowiem to słońce.
Na niebie pojawiło się kilka chmur. I oto powiał wiaterek, rozerwał chmury na części
i odpędził je od słońca.
— Ono nas pocieszy — oświadczył rabi Nachmanke, wskazując palcem na słońce.
Nie sprawdziły się jednak słowa rabiego Nachmanke. Oderwane części chmur zno-
wu się połączyły i podczas porannej modlitwy niebo było już zaciągnięte
pa oche e
⁹ jak
w Szabat Chazon¹⁰.
Wiatr nie wygrał i wobec tego rabi zaczął odmawiać treny.
My siedzimy przy stole i śpiewamy
i es
— pieśni sobotnie, a na dworze wiatr
śpiewa treny — lamentacje. I szyby w oknach podtrzymują i wtórują trenom. I czynią
¹
wyk y
snu
— daw. forma czasu zaprzeszłego; znaczenie: zwykł snuć dawniej (przed inną czynnością,
zdarzeniem itp. wyrażonymi w zwykłym czasie przeszłym).
²hawdala (hebr.) — uroczystość pożegnania soboty; słowo
hawdala
znaczy „odróżnienie, oddzielenie”; cho-
dzi o odróżnienie soboty od dni powszednich.
³
o a
(hebr.
o e:
Pięcioksiąg) — pierwsze pięć ksiąg
a e o es a en u,
zw.
i cioksi ie
a. księgami
Mojżeszowymi, tj. opisujących genezę i rozwój tzw. prawa Mojżeszowego na tle wydarzeń historycznych (a.
uważanych za historyczne); w szerszym znaczeniu: wiedza i nauka w ogóle.
⁴nes
a a e e a
— dusza dodatkowa; według wierzeń chasydów Żyd otrzymuje w sobotę dodatkową duszę
od Boga.
⁵pa
nose
— zarobek, środki utrzymania.
l ale acha i
— „Bóg pełen miłosierdzia”; modlitwa odmawiana za zmarłych.
⁷cadyk — mąż sprawiedliwy, przywódca chasydów.
ykwa
— rytualny basen, w którym pobożny Żyd oczyszcza swoje ciało.
⁹pa
oche
— zasłona wisząca nad Świętą Szafą w bóżnicy, zwaną też Arką Przymierza, gdzie znajdują się
zwoje
o y.
¹⁰
a a ha on
— sobota poprzedzająca rocznicę zburzenia Świątyni Pańskiej, dzień żałoby.


Opowiadania chasydzkie i ludowe
to z takim smutkiem, że my, śpiewający dotychczas radosne pieśni, powoli przechodzimy
do smutnych melodii, właściwych w okresie Strasznych Dni¹¹.
Przed trzecią ucztą sobotnią wiatr — jak po dziś dzień pamiętam — ustał.
Zaczął padać deszcz. Ulewny deszcz. Istny potop. I tak lało i lało, że nikt nie wchodził
i nikt nie wychodził z domu. My, głowa przy głowie, staliśmy stłoczeni przed rabim w jego
mieszkaniu.
Zaraz po hawdali rabi Nachmanke zapalił fajkę. Jak wiadomo palenie fajki było dla
niego czymś w rodzaju służby. Nigdy nie palił dla przyjemności lub dla zdrowia. Zawsze
czynił to, gdy musiał coś przedsięwziąć, coś postanowić. Wyznał mi to kiedyś w zaufaniu.
Patrząc na niego podczas palenia fajki, wyraźnie widzieliśmy, że toczy z sobą walkę.
Jako się rzekło, nikt nie wchodził i nikt nie wychodził z domu. Ludzie stali wokół
rabiego. On sam siedział w środku pokoju na obitym czerwonym aksamitem ojcowskim
krześle, które otrzymał w darze od gdańskiego kupca. Siedział i pykał fajkę. Im dłużej
pykał, tym mniejsza stawała się melancholia i święte jego oczy zaczęły jaśnieć i świecić jak
zwykle. Już zaczął bić z nich świetlany blask przemożnej woli i wielkiej siły prawdziwego
cadyka, który jest świadomy tego, że w końcu wygra. Dokona tego, czego pragnie. To
on właśnie jest najważniejszym z cadyków. On jest duchowym przywódcą pokolenia, on
trzyma lejce w rękach i nikt mu ich nie wydrze.
I kiedy ludzie to sobie uprzytomnili, rabi wyciągnął ku nim rękę i zjednał i pozyskał
ich. I zaszumiało w pokoju rabiego. Aż trudno to sobie wyobrazić. I gęsty dym kadzi-
dła unosił się coraz wyżej i gęściej. Oczy rabiego zaczęły świecić niczym gwiazdy… Tak
świeciły, że świece w lichtarzach i świeczniki szabasowe pozieleniały i pożółkły ze wstydu.
I w dymie kadzidłowym sufit jakby zaniknął. I ludzie nagle poczuli, że mają nad sobą
otwarte niebo. Wyraźnie usłyszeli łopot skrzydeł aniołów, które przyleciały po to, żeby
uzupełnić braki w gronie zgromadzonych u rabiego Żydów i dać znać, że i one pragną,
bo są ciekawe, razem z nami wszystkimi posłuchać opowieści rabiego.
. O błądzeniu
— Pewnego razu — zaczął rabi opowiadać — zbłądziłem.
I zaraz dodał:
— Nie był to pierwszy ani ostatni wypadek. Więksi ode mnie błądzili.
Doprawdy trudno przeceniać jego skromność.
I nie ma czemu się dziwić, albowiem kto u nas jest większy od Mojżesza, naszego
mistrza i nauczyciela? I tenże Mojżesz bierze laskę i uderza w kamień. Czyżby nie wie-
dział, że kamień także żyje? Że trzeba okazywać mu miłosierdzie? Czyżby nie znał sekretu
zawartego w wersecie „Kamień ze ściany będzie krzyczał?”.
A ileż to razy zdarza się, że człowiek chodzi sobie po ziemi i zapomina o wszystkim,
i dopiero kamień lub zwyczajna macewa przypomina mu to, o czym zapomniał? Błądził!
Wystarczyło, że szechina¹² opuściła go na chwilę i już zbłądził.
A kto właściwie nie błądzi?
Może
i na ed¹³?
To znaczy: on także błądzi, ale nie z własnego nastawienia i nie na
własny rachunek.
Błądzi, bo kieruje się nastawieniem z pewnej księgi. Błądzi na rachunek pewnego
wersetu z tej księgi. On sam nie! On tylko idzie utartą drogą. Wiekami przez poprzedni-
ków wydeptaną drogą. I jeśli droga zbacza z prostej linii, znaczy to, że „nasi przodkowie
zgrzeszyli”. Czyli zgrzeszyli ci, co tę drogę wydeptali. Jemu samemu nigdy by to nie
przyszło do głowy.
Ale w taki sposób się błądzi. Chodzi po ulicy jałmużnik i zbiera dla biednych ludzi
pieniądze na macę pesachową¹⁴. W święto Purym¹⁵ lub Chanuka¹⁶ siedzi sobie bogacz
¹¹
as ne ni
— Dziesięć dni pokuty od Rosz-haszana do Jom Kipur, podczas których decyduje się los
człowieka, czy będzie żył lub umrze.
¹²s
echina
— Boska obecność, Duch święty.
¹³
i na ed
(l.mn.
i na di
) — przeciwnik chasydyzmu.
¹⁴
aca pesachowa
— placek, niekwaszony chleb spożywany w święto Pesach, kiedy jedzenie zwykłego chleba
jest zabronione.
¹⁵
u y
a.
u i
— święto upamiętniające cudowne ocalenie Żydów, których Haman, minister na dworze
perskiego króla, postanowił zgładzić.
¹⁶
hanuka
— święto obchodzone przez osiem dni na cześć odnowionej świątyni i zwycięstwa nad greckimi
okupantami.


Opowiadania chasydzkie i ludowe
z wypchaną sakiewką i rozdaje pieniądze: to dla purymowych wesołych grajków, to dla
klezmerów¹⁷, to dla wdów i sierot, a to dla zwyczajnych biedaków.
Przed pulpitem w bóżnicy prowadzący modlitwę porusza niebo i ziemię. Człowiek
wgłębia się właśnie w tajniki kabały i prawie ożywia zmarłych. W istocie jednak rzeczy to
nie jest człowiek, tylko cień człowieka. Sam zaś człowiek, ku naszemu utrapieniu, błądzi
na pustyni… błądzi w dzikim opustoszałym terenie, w miejscu, gdzie nie ma żadnej drogi
czy najmniejszej nawet ścieżki. W miejscu, gdzie nie ma wody, a czasami nie ma nawet
nieba nad głową.
Człowiek stara się tylko pocieszać: znajduje pocieszenie w odkrywaniu nowych obja-
śnień do
o y.
Trzyma w ręku pochodnię, płonącą żagiew albo hawdalową świecę. Prowa-
dzi do ślubnego baldachimu własne albo cudze biedne dzieci, albo w poczuciu wyższości
staje przed ludźmi i wygłasza słowa modlitwy: „Tyś, Boże, dał nam poznać”. Człowiek
może się poświęcić i zginąć śmiercią męczeńską dla uświęcenia Imienia Najwyższego.
Ale to wszystko ku naszemu żalowi czyni tylko ciało, gdy tymczasem dusza wędruje za
Górami Ciemności. Jest zmęczona i trzęsie się z zimna.
. Problem błądzenia po pustyni
Po krótkiej przerwie rabi westchnął i powiedział:
— Zabłądziłem. I to kiedy? Podczas porannej modlitwy przy literze „d” zastępującej
niewymawialne Imię Jehowa. Z jednej strony uniesiony ekstazą wniknąłem głęboko w to
słowo, a z drugiej strony wyszedłem prosto na pustynię.
Ale czy zdajecie sobie sprawę, co to znaczy błądzić na pustyni?
I trzeba wam wiedzieć, że na pustyni błądzi dwa razy więcej ludzi, niż tych, którzy wy-
szli z Egiptu. I mimo to jeden nie widzi drugiego. I jeden nie słyszy drugiego. Albowiem
każdy błądzi samotnie, osobno, na swojej drodze. Błądzi się bowiem tylko w pojedynkę.
Każdy oddzielnie, każdy jest samotny, opuszczony i zapomniany przez świat.
I zdarza się, że dwie drogi przebiegają blisko siebie i na jednej słychać westchnienie
złamanego serca dobiegające z drugiej drogi, albo z jednej drogi pada na drugą cień zła-
manego człowieka. Wtedy błądzący człowiek myśli, że to jakieś dzikie zwierzę zaryczało
albo cień dzikiej bestii padł na jego drogę. I błądzący człowiek ze strachu ucieka.
I jeśli ma się już niebo nad głową, to jest ono zimne. Spogląda na ciebie chłodnymi
oczami gwiazd i gwiezdnych znaków. Znaczy to, że niebo powiada: „Nie moje to zmar-
twienie!” Co to za problem, że gdzieś tam jakiś tam człowiek błądzi? I jest w tym coś
w rodzaju kpiny. Gwiazdy oraz inne znaki niebieskie powiadają: „My nie błądzimy. My
idziemy swoją drogą. My nie szukamy nastawień i intencji. Każą nam iść, to idziemy.
Każą nam świecić, to świecimy”. To istny
i na ed.
A człowiek błądzący w pojedynkę czuje się tak bardzo osierocony, tak bardzo opusz-
czony, tak mocno przybity, że nie chce mu się podnieść oczu ku niebu.
Patrzy na dół, na nogi, na piasek, który trzeszczy pod jego stopami, na cmentarz
zgniłych roślin i liści, na to wszystko, co przed czasem zostało spalone.
I być może, że zabłądziłbym aż do samego piekła, gdyby nie zwątpienie, które mnie
nagle ogarnęło. A jeśli? A nuż błądzenie w pojedynkę nie jest właściwą drogą? Może świat
nie jest wcale pustynią? Nie jest wcale piaskiem?
I na tym to właśnie polega różnica między naszym bratem chasydem¹⁸ i
i na ede
.
i na ed
nigdy nie ma wątpliwości: on zawsze chodzi po utartych drogach. On nie
szuka
kawany¹⁹,
czyli intencji. On nie błądzi. Każą mu się modlić, to się modli. Każą mu
przestudiować rozdział
is ny²⁰,
to przestudiuje. Każą mu zrobić to czy tamto, uczyni
to bez wątpliwości. Za to, jeśli
i na ed
raz zabłądzi, to na wieki. Wtedy zostaje już na
zawsze na pustyni.
Droga po piasku jest ciężka, więc przystaje. Siada, wyjmuje modlitewnik i modli się.
Bierze do ręki książkę i zagląda do niej. I w ten sposób siedzi już na amen. Wiatr sypie
mu piasek w twarz. Zasłania ją książką lub modlitewnikiem… a wiatr dalej robi swoje:
wieje, zasypuje go i grzebie w piasku.
¹⁷kle
e
— muzykant, grajek.
¹⁸chasyd a.
chasid
— pobożny członek ruchu mistyczno-religijnego utworzonego w połowie XVIII w. przez
Izraela Baal Szemtowa.
¹⁹kawana — intencja; zazwyczaj głęboko szczera modlitwa odmawiana w intencji.
²⁰
is na
— pierwsza część
al udu;
zawiera sześć dyscyplin zwanych
sede a i,
czyli porządkami.
Kondycja ludzka
Bóg, Słowo, Błądzenie,
Pustynia, Samotność


Opowiadania chasydzkie i ludowe
Zgłoś jeśli naruszono regulamin