S.A. - A.I.L.pdf

(1548 KB) Pobierz
Anna Strzelec
Akwarele i lawendy
Moim przyjaciołom - z podziękowaniem za inspirację, wspomnienia i serdeczność.
Anna Strzelec
Jesteśmy jedni dla drugich pielgrzymami, którzy różnymi drogami zdążają w trudzie na to
samo spotkanie.
Antoine de Saint-Exupéry
Kubek z reniferem
Czy jest na świecie ktoś, kto lubi poświąteczną atmosferę? Gdy prezenty są
rozpakowane, a śliczne kolorowe papiery częściowo podarte od niecierpliwości z jaką otwarte
już paczki i paczuszki leżą wokół nas? Gdy ciekawość została zaspokojona...
Widzę to, jakby było wczoraj.
Marysia i Marika siedzą na podłodze i wybierają co ładniejsze kawałki świątecznych
opakowań obiecując głośno, że wszystko może się jeszcze przydać do stworzenia pięknych
zakładek książkowych. Tak właśnie mówi Marysia: - stworzenia, nie zrobienia, a ja pomagam
im zwijać wstążki, pakować do kartonów kokardy i inne radosne, choinkowe zawieszki, które
straciły już swoją aktualność. Czas zwraca nam jeszcze raz uwagę na nieuchronne zjawisko
przemijania, którego ja często do mojej świadomości próbuję nie dopuszczać.
Po kilku dniach trzeba rozebrać choinkę i odzieranie jej ze świątecznej elegancji jest
dla mnie szczególnie przykre. - Znów coś się kończy - mówiła Marysia zdejmując z gałązki
ostatnią, zapomnianą gwiazdkę.
W ubieraniu świątecznego drzewka towarzyszyła nam nadzieja, oczekiwanie na
uroczysty blask świec, na pachnące miłością i radością dni. Nie zapominając oczywiście o
innych zapachach, które przyfruwały do nas z kuchni. Jak Marika w świątecznej sukience,
która co chwilę przybiegała nas poinformować, co jej mama wyjęła właśnie z piekarnika i, że
to się wcale nie przypaliło, bo super wygląda i smacznie pachnie. Strucla z makiem i
bakaliami, ale po polsku.
Manfred mówił, że Steffi w Remscheid upiekła podobną. Pamiętam. Pisała mi o tym,
że ciasto pysznie się udało... Były to ich ostatnie święta Bożego Narodzenia: Steffi, Jurgena i
Manfreda. No i Helene, ale żona Manfreda wtedy już nie miała miejsca w jego sercu.
Manfred przyjął moje zaproszenie i przyleciał z Niemiec dzień przed Sylwestrem tak,
jak miał zaplanowane. Jeszcze nie wydarzyło się nic inaczej, niż według Manfredowego
planu. Jedynie utrata Steffi...
Spotkanie z Iwoną odbyło się miło i dyskretnie. On jednak ma klasę.
Jest styczniowe przedpołudnie. Rozpaliłam ogień na kominku, pokiwałam ręką
wiewiórce skaczącej po naszym zaśnieżonym tarasie i skarciłam Sally, która nie wiadomo
dlaczego na nią się rozszczekała, co było raczej do niej niepodobne. Czyżby psu też udzielił
się nastrój podobny do tego, z jakim ja zaczęłam dzisiejszy dzień?
Popijam imbirową herbatę z czerwonego kubka, na którym zatrzymał się świąteczny
renifer. Marysia pozwoliła mi na to przed wyjazdem, mówiąc:
- Wiem babciu, że on ci się podoba. Możesz go używać, a wtedy pomyślisz o mnie.
Nie tylko kubek z reniferem...
Siedzę w moim bujanym fotelu i refleksyjnie kołyszę wspomnienia ostatnich tygodni,
jakie przeżyliśmy razem w naszym zimowym Port Jefferson.
Pamiętacie Rachel Thompson? Kilka dni po świętach moja ciocia, którą po ujawnieniu
się przy tajemniczym udziale Steffi nie zdążyłam wcale się nacieszyć - odeszła. Rachel
roztaczająca ciepło i poezję, częstująca mnie gorącą czekoladą i tęskniąca za jeszcze jedną
miłością w swojej jesieni życia...
Rachel Thompson z notesem aforyzmów, tak bardzo podobna do mnie - odeszła o
świcie. Jak w moim wierszu, który ją pewnego dnia zachwycił:
Odwołani odchodzimy nie zdążymy kwiatów podlać i nakarmić kota... bez listu
pożegnalnego, maila, esemesa odchodzimy...
Jej kot Felix został poprzedniego wieczoru nakarmiony przez Allisson, bo Rachel
mówiąc, że czuje się dziwnie zmęczona i zrzucając winę na niskie ciśnienie oraz prószący za
oknem mokry śnieg, postanowiła położyć się wcześniej spać... dla mnie znicza nie zapalaj
wspomnień pachnących kadzidełko snuj miast chryzantem pierzastych jesienną różę mgłą
otul szronem rannym, zamyśleniem posrebrz - w nich będę.
Podczas naszej pierwszej wizyty Allisson lub Rachel, nie pamiętam już która z nich
powiedziała, że Felix jest magicznym, bardzo inteligentnym kotem. Coś w tym sensie
potwierdziło się o świcie, gdy Rachel Thompson odchodziła... Feliks śpiący na jej fotelu
zeskoczył i pobiegł do sypialni Allisson zanosząc jej tę smutną wieść...
Róże w ogrodzie Racheli stoją otulone śnieżnymi etolami, a Felix nawet polubił
wylegiwać się na moich kolanach. Bez większego protestu przyjął propozycję przeprowadzki
do naszego domu, gdy okazało się, że Manfred cierpi na kocią alergię.
Kilka dni po pogrzebie Racheli zima zawitała do nas na dobre, a Jacques
niespodziewanie otrzymał wiadomość z Kalifornii o nagłej chorobie swojego kolegi muzyka,
również skrzypka w orkiestrze, w której razem występowali. Simon grał partie solowe w
jednym z utworów które nie były synowi Jeremiego obce. Pozostało więc tylko wracać do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin