Jak ”zacierane” są ślady prawdziwej historii Świata.pdf

(2588 KB) Pobierz
Jak ”zacierane” są ślady prawdziwej historii Świata
W obwodzie Władymirskim znaleziono świątynię z XII wieku w stylu włoskim. Odkopano a
później zakopano… Po raz pierwszy usłyszałem tę historię kiedy znajdowałem się za
kierownicą. Ze śmiechu mało nie wjechałem na drugi pas.
„Naukowcy z Instytutu Archeologii Rosyjskiej Akademii Nauk znaleźli (okręg Władymirski)
romański portal świątyni z XII wieku. Prawdopodobnie zbudowali go architekci z Włoch,
których zaprosił książę Andriej Bogolubski. Tak o znalezisku mówi oficjalny komunikat
prasowy instytutu.
Znaleziony Portal (wejście główne do budynku) jest częścią świątyni, która została
zniszczona w 1722 r. Później na jej miejscu wzniesiono Świątynię Bożego Narodzenia w
Bogolubowie, która zachowała się do naszych czasów. Odkrycia dokonała grupa archeologów
pod kierownictwem członka-korespondenta RAN Władimira Sedowa.
Bogolubowo założył w 1158 roku książę Andriej Bogolubski jako swoją osobistą rezydencję.
Według opinii archeologów do budowy świątyń i swojego „zamku” książę poprosił cesarza
Fryderyka Barbarossę o przysłanie mu architektów z Włoch, o tym ma mówić
charakterystyczny styl budowy i rzeźb, którymi ozdobiony jest portal.
„Podobnych budowli nie ma nie tylko w Rosji, ale też w Zachodniej Europie. Jest parę
soborów w północnych Włoszech, które przypominają nie tyle architekturą co pewnymi
szczegółami. W całości niczego podobnego nie ma”, – powiedział Sedow.
Pomimo wagi ustaleń, portal będzie musiał zapaść w sen. Do czasu, kiedy nie zostanie
ustalona kwestia bezpieczeństwa tego cennego zabytku architektonicznego nie będzie można
go publicznie oglądać.
Natychmiast przypomniałem sobie zdumienie mojej krewnej, która oglądała
popularnonaukowy film, o tym jak archeolodzy wykopali gdzieś nieznane nauce ruiny. W
filmie jeden cieszący się wielkim autorytetem uczony na przemian z innym opowiadali o
odkryciu, dosłownie wszystko. W co ubierali się mieszkańcy i jakim językiem mówili.
Były nazwy cesarzy, filozofów, astronomów, poetów i wodzów. Przy czym z datami i masą
szczegółów, jakby jeden z „braci naukowej”, sam był mieszkańcem tego miasta i dożył do
naszych czasów. Nasuwa się pytanie: – „Jeżeli odkrycia dokonano przypadkowo i niczego
oprócz ruin budowli i zasypanych przez piasek fundamentów nie znaleziono, to skąd w takich
szczegółach są znane wszystkie fakty „historyczne”?”
Natychmiast powstaje drugie pytanie: – „Co by się stało, gdyby te ruiny nigdy nie zostały
odkryte? Gdybyśmy się dowiedzieli o tych wszystkich znanych cesarzach, poetach i
generałach”?
Bezczelność historyków nie zna granic. Mało tego, że, w biegu wymyślili historię powstania
tego co odkopali, to jeszcze nie zapomnieli o możliwości obsmarowania przeszłości naszych
przodków. Jak bardzo trzeba nienawidzić wszystkiego co ruskie, żeby dorobić do
pochodzenia znalezionego arcydzieła jakiegoś mitycznego Barborossę i włoskich
architektów! Cóż, niektórzy włoscy architekci mogli żyć w tym czasie!?
W dwunastym wieku Władimir było metropolią. Mistrzostwo Ruskich architektów było
niezrównane. Właśnie o miastach złotego pierścienia mówiono w Europie z zachwytem: –
„Gardarika! Kraj grodów,”! Włochów w tych opowieściach nie było. W szesnastym wieku
Frankowie, których zaczęto nazywać Włochami pracowali jako gastarbeiterzy przy budowie
Moskiewskiego Kremla. A teraz ktoś chce to wszystko przewrócić do góry nogami.
Dlaczego ci „włoscy architekci” u siebie niczego podobnego nie zbudowali? Dlatego, że sami
w tym czasie żyli na ruinach przedpotopowych struktur, które utrwalił Piranesi na mnóstwie
swoich obrazów,
i przyjeżdżali do Rosji dorabiać na budowach, żeby wyżywić swoje rodziny. A teraz nasi
uczeni mówią, że to podobno „wielcy Włosi” zbudowali Władimr, Suzdal, Pieriesławl,
Iwanow, Jarosław, Rostow i Zagorsk?
Zauważmy, że to się dzieje obecnie, kiedy durniów już jest mniej. Co z czasami, kiedy nie
było żadnych źródeł informacji, oprócz kościoła i tłumu łajdaków nazywających siebie
uczonymi, którzy za parę srebrnych monet mogli dokonać dowolnego odkrycia. Ale
najsmutniejsze jest to, że „ukrytego” było niewspółmiernie więcej, niż odkrytego. I praca ich
była prostsza od parzenia rzepy.
Pamiętacie jak niespodziewanie okazało się, że całe wschodnie wybrzeże USA zbudowane
jest na przedpotopowych ruinach?
Przypomnę:
Megality Nowego-Jorku
Amerykańska starożytność
A nam tu pletli bzdury, że na kontynencie północnoamerykańskim do przybycia ludzi z
Europy były tylko gołe prerie, zasiedlone przez czerwonoskórych dzikusów. No tak,
oczywiście… Dopiero teraz staje się jasne, że nie wszystkie przedpotopowe ruiny zostały
zrównane z ziemią, część z nich najwidoczniej przebudowano, a te zbyt oczywiste ślady „nie
naszej” kultury, barbarzyńsko zniszczono. W Petersburgu wymyślono bajki o tym, że
„antyczne” posągi, to zwyczajna stylizacja na dawne czasy, że na Marsowym Polu w Sankt
Petersburgu stoi posąg Suworowa w charakterze „Starożytnego Rzymskiego” żołnierza.
Amerykanie zrobili prościej. Po prostu zdjęli z cokołów wszystko co nie mieściło się w ramy
oficjalnej wersji historii.
Andriej Gołubiew
źródło
Kto jest dzikusem?
Dzikusy (tak tak, to ci w kapeluszach i perukach, którzy wydali rozkaz i obserwują na boku)
to ci, którzy przewracają pomnik antycznego cesarza w Nowym Jorku na Browling Street w
1776 roku
Zgłoś jeśli naruszono regulamin