Łaska nie znosi konkurencji.pdf

(107 KB) Pobierz
ŁASKA NIE ZNOSI KONKURENCJI
Autor: Bartosz Sokół
wtorek, 27 sierpnia 2013 Źródło: http://www.radiopielgrzym.pl/laska-nie-znosi-konkurencji.html
Popełniłem w życiu wiele błędów, ale ten wydaje mi się jednym z
największych. Na fali narastających ostrzeżeń przed „tanią łaską”
odpłynąłem od jedynego brzegu, na którym można zbudować
chrześcijaństwo.
Apostoł Paweł stwierdził, iż
dzięki Chrystusowi mamy dostęp przez wiarę
do tej łaski, w której stoimy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej.
(Rzym 5,1-2) Opuszczając
stabilny grunt łaski, natrafiłem na zabójcze mokradła własnej sprawiedliwości.
Jak zderzyłem się z łaską
Z wielu względów nie lubię opisywać własnych przeżyć, ale tym razem zrobię wyjątek.
Rozpoczynając służbę kaznodziejstwa, przed każdym kazaniem pościłem, modliłem się i gorliwie
studiowałem, aby zasłużyć na namaszczenie. Kiedy stawałem później za kazalnicą, wydawało mi
się, że jakość moich przygotować powinna zmusić Boga do zstąpienia i dotknięcia ludzi. Ten
specyficzny układ działał bardzo dobrze, jednak z biegiem czasu stawałem się coraz bardziej
zmęczony i nieszczęśliwy.
Gdy zakres służby zaczął się powiększać, zrozumiałem, że nie zdołam dotrzymać warunków. Nie
byłem w stanie pościć przed każdym kazaniem, ani też w równie oddany sposób praktykować
godzin samotnej modlitwy. Kazalnica stała się dla mnie tym, czym egzamin dla
nieprzygotowanego studenta. Strach, wstyd i zwątpienie obrzydziły mi służbę na tyle mocno, że -
kiedy tylko mogłem – unikałem zwiastowania. Wielokrotnie śniły mi się nabożeństwa, w czasie
których głosiłem kazania, a ludzie po prostu opuszczali salę. Pewnej nocy misterna teoria służby
obróciła się w ruinę. Nazajutrz miałem wygłosić główne, niedzielne kazanie, a ja po prostu
zgrzeszyłem w sposób, który wydał mi się absolutnie dyskwalifikujący. Zasnąłem nad ranem, nie
potrafiąc nawet sklecić słów rozsądnej modlitwy. W niedzielę stanąłem za kazalnicą, mówiąc Bogu
coś w rodzaju:
Panie, niech upadek nie będzie zbyt bolesny, ze względu na ludzi, którzy przyszli po
pokarm.
To, co wydarzyło się później zostanie w mojej pamięci jako jeden z tych momentów, o
których po prostu wiesz, że na zawsze wyznaczają kierunek myślenia. Zderzyłem się z łaską.
Kazanie okazało się błogosławieństwem nie tylko dla mnie, ale i dla wielu słuchaczy. Podczas
głoszenia doświadczyłem niezwykłego pokoju i jasności myśli. Po nabożeństwie wróciłem do
domu i siadając na łóżku, rzuciłem w stronę nieba:
Boże, dlaczego mi pobłogosławiłeś?
Czułem się
dość niezręcznie, trochę jak człowiek otrzymujący stanowczo zbyt drogi i na dodatek zupełnie
niezasłużony podarunek. Poza tym, spodziewałem się zdecydowanej Bożej reakcji, np. poplątania
języka, zaćmienia umysłu lub zupełnego odebrania namaszczenia. Dostałbym to na co zasłużyłem,
próbując nie popełnić w przyszłości podobnego błędu. Jednak Bóg miał inny plan. W porywający
sposób odsłonił przede mną głębię i niezmierzoną wielkość łaski.
Bóg pragnie uwielbić łaskę
Aby zrozumieć dlaczego łaska stanowi jedyny grunt, na którym Bóg spotyka się z człowiekiem,
musimy cofnąć się do wiecznych zamiarów Stwórcy.
Ojciec (…) przeznaczył nas dla siebie do
synostwa przez Jezusa Chrystusa (…) ku uwielbieniu chwalebnej łaski swojej, którą nas obdarzył w
umiłowanym.
(Ef 1,6) Łaska została wybrana przez Boga jako środek manifestacji jego chwały.
Wszystko, co kiedykolwiek wydarzy się w Kościele – od zbawienia po uświęcenie - ma za cel
uwielbienie łaski. Musimy porzucić taki sposób myślenia, który traktuje ją jako brakującą część
pomostu do Bożej przychylności, zbudowanego wcześniej z dobrych uczynków i gorliwych starań.
Łaska niczego nie uzupełnia, gdyż sama w sobie jest pełnią. Nie jest po prostu łatą na szacie
ludzkiej sprawiedliwości lub make-upem na twarzy Oblubienicy. Kiedy gorliwi Żydzi próbowali
wzbogacić ją obrzezaniem w celu zyskania większej Bożej aprobaty, Paweł napisał:
wypadliście z
łaski.
(Gal 5,4) To nie morderstwa, kradzieże lub niemoralność wyrzuciły Galacjan poza margines
boskiej przychylności, lecz próba udekorowania łaski uczynkami starego przymierza. Łaska nie
znosi konkurencji. Albo zajmie miejsce jedynego pośrednika w relacjach bosko-ludzkich albo
odejdzie. Człowiek, który staje jedną drogą na gruncie łaski, drugą szukając jednocześnie
pewniejszego oparcia, sprzeciwia się Bożemu postanowieniu
uwielbienia chwalebnej łaski.
Krzyż
tak dalece zaspokoił Boże oczekiwania, że nie ma już nawet centymetra wolnej przestrzeni. Łaska
jest
chwalebna
(pełna chwały), ponieważ opisuje Boga jako absolutnego
sprawcę i dokończyciela
wiary,
sprawiając, że nikt inny nie może rościć sobie praw do współautorstwa Księgi Żywota.
Żaden byt nie napisał w niej nie tylko rozdziału, ale i najkrótszego ze zdań. Ba, nikt nie postawił
nawet jednej kropki. Łaska stanowi jedyną przyczyną tego, kim jesteśmy. Gdy - kiedyś w
wieczności - Bóg odsłoni pełnię doskonałego planu zbawienia, nikt nie podniesienie nieśmiało
ręki, aby opowiedzieć w jaki sposób dopomógł Chrystusowi. Łaska będzie zachwycać
odkupionych, a
zabity Baranek
stanie się treścią tryumfalnych pieśni. To właśnie z tego powodu
Bóg ożywił nas wraz z Chrystusem, wraz z nim wzbudził i posadził w okręgach niebieskich - aby
okazać w przyszłych wiekach nadzwyczajne bogactwo łaski swojej w dobroci wobec nas w
Chrystusie Jezusie.
(Ef 2,7) Łaska jest niezwykle bogata, gdyż poza nią nie istnieje żadna
przyczyna, dla której Bóg postanowił zbawić zbuntowanych i obojętnych przeciwników.
Dlatego też, czasami – kiedy pojawia się w sercu nasienie pychy - pytam sam siebie:
Bartosz, co
masz, czego nie otrzymałbyś?
(1 Kor 4,7) Ludzie, którzy w pełni rozumieją przestrzenną wielkość
łaski, stanowią zarazem najpokorniejszy rodzaj chrześcijan. Łaska wyklucza bowiem dumę z
własnych osiągnięć. Apostoł Paweł doskonale rozumiał, że obraz, który namalował swoim życiem
miał tylko jednego autora:
z łaski Boga jestem tym, czym jestem, a łaska jego okazana mi nie była
daremna, lecz daleko więcej niż oni wszyscy pracowałem, wszakże nie ja, lecz łaska Boża, która
jest ze mną.
(1 Kor 15,10) Być towarzyszem łaski Bożej i oglądać z bliska jej pracę – chyba
właśnie na tym polega tajemnica skutecznej służby.
Kamieniołomy świętych uczynków
Łaska nie jest wyłącznie kwestią zbawienia. Nie zostawiamy jej pod wąską bramą, wyruszając
samotnie w trudną podróż wiary. Zbyt często przyjmujemy zbawienie z łaski, próbując zasłużyć na
całą resztę. Wielu chrześcijan zapracowało się na śmierć w kamieniołomach świętych uczynków,
próbując zaimponować Bogu i zwrócić jego uwagę. Post, modlitwa i ciężka praca uzyskały
niezwykle ważne miejsce w Bożym planie, jednak zbyt często tworzymy z nich zwykłe substytuty
łaski. Bóg tak pomyślał rzeczywistość, by człowiek uwielbiał go nie przez to, co daje, lecz przez
to, co otrzymuje. Łaska wyklucza jakąkolwiek możliwość uszczuplenia Bożej chwały na rzecz
wysiłków człowieka. Jeśli podarowany nam, ekskluzywny samochód polakierujemy za własne
pieniądze, hojny darczyńca odbierze jedynie część podziwu ze strony przechodniów. Bóg nigdy nie
podzieli się swoją chwałą, dlatego każda próba uczynienia łaski czymś mniejszym niż wszystkim
stanowi otwartą próbę zdeprecjonowania Bożej hojności.
Łaska stanowi więc wyłączną podstawą boskiej przychylności na każdym etapie chrześcijańskiego
życia. Jesteśmy zbawieni z łaski, uświęceni z łaski, namaszczeni z łaski i błogosławieni z łaski.
Bóg składa swój podpis jedynie pod umową darowizny, wszystkie inne kontrakty urągają bowiem
łasce. Nawet kiedy bierzemy krzyż i umieramy dla świata, gdzieś u źródła naszych wysiłków
jaśnieje niezasłużona łaska Chrystusa. Gdyby nie on,
wszystkie nasze myśli oraz dążenia serca
byłyby ustawicznie złe.
Porzucamy więc świat nie dzięki sile własnej woli, lecz dzięki przyjętej
łasce. Każda przebaczająca myśl, każda szczera modlitwa i każdy dobry uczynek zawdzięczają jej
swoje istnienie. Kiedy staję za kazalnicą, nie ufam już dłużej godzinom modlitwy, gdyż
Pan ma
upodobanie w tych, którzy ufają łasce jego.
(Ps 147,11) Czy to znaczę, że porzuciłem modlitwę i
podchodzę do kazalnicy z beztroską zepsutego nastolatka? Nic z tych rzeczy. Dzisiaj mogę modlić
się głębiej i radośniej, gdyż wdzięczność z powodu ogromu otrzymanej łaski mobilizuje daleko
bardziej niż potrzeba jej uzyskania. Nie modlę się więc, aby otrzymać łaskę, modlę się dlatego że
ją otrzymałem. Łaska jest potężnym detonatorem uwielbienia. Kiedy poprzez objawienie staje się
zrozumiała, serce po prostu eksploduje chwałą. Perspektywa łaski pozwala na życie w Bożym
odpocznieniu, gdyż boskie
wykonało się
zabija strach znacznie skuteczniej niż nasze
muszę
wykonać.
Gdzie znaleźć więc łaskę?
Uzyskanie łaski bogów zawsze zajmowało ludzki umysł. Budowano ołtarze i pomniki, składano
dary, tworzono wzniosłą liturgię i wymagające zasady sacrum. Jednak dopiero wtedy, gdy
objawiła
się łaska Boża zbawienna dla wszystkich ludzi,
człowiek poznał drogę prowadzącą do Bożej
przychylności.
Zakon został nadany przez Mojżesza, łaska zaś (…) stała się przez Jezusa
Chrystusa.
(J 1,17) Bóg
obdarował nas łaską w Umiłowanym.
(Ef 1,6) Chrystus stanowi źródło
zupełnej i bezwarunkowej akceptacji ze strony Boga oraz przyczynę nieograniczonej
przychylności. Dzięki niemu grzech został strącony z tronu i rozpoczęło się tryumfalne panowanie
łaski. (Rzym 5,12) Ktokolwiek jest z Chrystusem, ten może zawołać:
Bóg jest ze mną!
W
Chrystusie jesteśmy wiecznie zauważeni, przyjęci i zaakceptowani. W Chrystusie nie ma dłużej
zasłużonego potępienia i rosnącego długu. Niektórzy twierdzą, że Oblubienica
bez skazy i zmazy,
o
której pisał apostoł Paweł, stanowi jakiś rodzaj super-świętych chrześcijan, którzy pojawią się tuż
przed przyjściem Chrystusa. Nie wierzę w to. W Chrystusie każdy niedoskonały grzesznik stanowi
część świętej i doskonałej Oblubienicy. Łaska polega na tym, że Bóg nie mógłby obdarzyć nas
jutro większą przychylnością niż obdarza dzisiaj. Większa nie istnieje. Czy to oznacza, że możemy
spoglądać na grzech z pobłażliwością i lekceważeniem? Absolutnie nie. Istnieją wprawdzie ludzie
obracający łaskę w rozpustę,
ale dowodzą tym samym, że nigdy nie znaleźli się w Chrystusie.
Człowiek trwający w Chrystusie nienawidzi grzechu, gdyż widzi w nim przeciwnika ukochanego
Zbawiciela. Łaska nie stanowi licencji na grzech, raczej na zabijanie grzechu. Żyjemy świętym
życiem nie dlatego, żeby otrzymać łaskę, ale dlatego że ją otrzymaliśmy w Chrystusie. Święte
życie zaczyna się od objawienia wszechogarniającej i niezwyciężonej łaski Bożej. Uczynki są
owocem łaski, nie nasieniem.
Można dolewać do oceanu łaski wodę z wiaderek własnej sprawiedliwości i robić przy tym święcie
poważną minę. Osobiście wolę zanurzyć się w niezgłębionej przychylności Boga i płakać z radości
nad wspaniałym dziełem krzyża. A kiedy skończą się łzy, zaśpiewam po prostu:
Łaska, łaska,
Podnieść oczyścić i dzisiaj chce,
Łaska, łaska,
Większa niż wszystkie przestępstwa me.
Łaska niech będzie z wami!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin