Popularny serwis dla pacjentów udostępnia ich prywatne dane.docx

(50 KB) Pobierz

1

 

http://wiadomosci.onet.pl/wroclaw/popularny-serwis-dla-pacjentow-udostepnia-ich-prywatne-dane/es19z

Popularny serwis dla pacjentów udostępnia ich prywatne dane


Serwis ZnanyLekarz.pl udostępnia lekarzom prywatne dane pacjentów, którzy ich krytykują
Nietypowa polityka popularnego portalu ZnanyLekarz.pl. Serwis udostępnia lekarzom prywatne dane pacjentów, którzy anonimowo zamieszczają negatywne komentarze na temat wizyt w ich gabinecie. Okazuje się, że wystarczy... poprosić.

Serwis ZnanyLekarz.pl to popularny portal, który ma ułatwiać pacjentom znalezienie odpowiedniego specjalisty oraz umówienie się z nim na wizytę. Oprócz tego to także zbiór opinii o konkretnych lekarzach, które można zamieszczać anonimowo, używając wybranego nicka. Okazuje się jednak, że z założenia przyjazny dla pacjentów serwis, przestaje być taki, gdy któryś z nich zamieści negatywny komentarz pod adresem konkretnego medyka.

Przekonała się o tym pani Maria, położna i autorka bloga medycznego FeminaSum.pl, która opisała w nim to, co ją spotkało. Pacjentka za pośrednictwem portalu umówiła się na wizytę do dentystki. Przy rejestracji podała swoje dane: imię, nazwisko, adres e-mail.

Nieprzyjemna wizyta

"Ze wspomnianej wizyty byłam jednak wyjątkowo niezadowolona, tym bardziej że sugerując się świetnymi opiniami w profilu dentystki na stronie Znany Lekarz, spodziewałam się osoby sympatycznej i co najważniejsze profesjonalnej, z wielką dawką empatii. Spotkałam się z czymś tak zupełnie odwrotnym, że postanowiłam napisać opinię na ten temat. Nigdy wcześniej tego nie robiłam, ale tym razem po prostu musiałam, bo to, że ta kobieta miała tyle pozytywnych komentarzy, było nie do pomyślenia. Przecież inni ludzie pewnie tak, jak ja, sugerują się tymi opiniami! Napisałam komentarz negatywny w profilu dentystki" – relacjonuje na blogu pani Maria.

Wrocławianka musiała tym wyjątkowo rozzłościć panią stomatolog, bo... dostała od niej pocztą list polecony. "Przyznam, że byłam w szoku. Niedowierzanie ustąpiło miejsca złości. Jak to? Jakim prawem? Dostałam list z pretensjami w związku z komentarzem na Znanym Lekarzu! Po co dentystka robi coś takiego? Czyżby portal był dla niej aż tak ważnym źródłem darmowej reklamy?" – pyta pani Maria.

Dentystka oskarżyła ją o pomówienie i zażądała dowodów na słowa pacjentki. W związku z tym pani Maria zmodyfikowała komentarz, tak, aby nie można było się do niego "przeczepić". Pozostawiła jednak ocenę - "bardzo słaby".

Poprosiła i dostała

Pytanie, skąd dentystka miała jej dane, skoro pod komentarzem podpisała się pseudonimem? Odpowiedź przyszła od razu. Wraz z listem od pani stomatolog pani Maria otrzymała też pismo, które dentystka dostała od redakcji portalu, w którym ta przekazała jej dane osobowe pacjentki: imię, nazwisko, adres e – mail, a nawet numer IP komputera. Jak się okazało, wystarczyło... poprosić.

"W odpowiedzi na Pani pismo z prośbą o przesłanie danych użytkownika, który umieścił na Pani profilu negatywną opinię, załączam poniżej informacje do wykorzystania w celu weryfikacji pacjenta. Jednocześnie informuję, że od momentu otrzymania danych Pacjenta, staje się Pani administratorem danych osobowych w rozumieniu ustawy o ochronie danych osobowych ze wszystkimi konsekwencjami przewidzianymi prawem" – czytamy w piśmie od kierownictwa portalu.

Dostają lekarze i organy ścigania

Zdenerwowana pacjentka zażądała wyjaśnień od serwisu. Zwłaszcza że portal w swoim regulaminie zapewnia pełną ochronę danych osobowych. Ona również otrzymała pismo.

"Zgodnie z orzeczeniem Głównego Inspektora Ochrony Danych Osobowych (tu podane paragrafy – dop. aut.) serwis ma obowiązek udostępnić dane użytkownika lekarzowi, ale odbywa się to wyłącznie na pisemne wezwanie lekarza, o którym ten użytkownik napisał komentarz. Dane użytkownika są udostępniane na pisemny wniosek lekarza, przesłane na adres siedziby ZnanyLekarz Sp. z o.o. i mogą być wykorzystane wyłącznie w celu dochodzenia swoich praw i roszczeń. Ponadto serwis ma obowiązek udostępnić dane użytkownika na wniosek organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości" – czytamy w odpowiedzi.

Jak się okazuje, jako podstawę prawną, serwis podał orzeczenie GIODO, który nakazał jednemu z dużych portali internetowych ujawnienie danych użytkownika, który umieścił wpis na jednym z jego forów. Portal odwoływał się, broniąc prawa swoich użytkowników do prywatności. Ostatecznie musiał się jednak ugiąć.

Ocenią inspektorzy

Pani Maria również napisała skargę do GIODO, z prośbą o wydanie decyzji w jej sprawie. Na razie czeka na odpowiedź.

"Do tej dentystki nie pójdę już nigdy więcej, ale co z osobami, które komentowały pracę swojego lekarza rodzinnego, czy jedynego w okolicy specjalisty, u którego chcąc nie chcąc, muszą się leczyć? Jeśli nie stać ich na wyjazdy gdzieś dalej i opłacanie innego, a tylko ten »skrytykowany« przyjmuje blisko i tanio czy na NFZ? Co teraz? Lekarz wie, że to pan X napisał o nim negatywny komentarz. Niech no tylko ten pan X spróbuje przyjść na kolejną wizytę..." – komentuje blogerka.

Portal: musimy dbać o jakość treści

Kierownictwo portalu ZnanyLekarz.pl, które poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie, uważa, że anonimowość, jaką zapewnia sieć, zachęca wiele osób do wyrażania opinii bardziej emocjonalnych i skrajnych niż te, które wyraziliby w innej sytuacji. - Z tego powodu każdy serwis internetowy, umożliwiający ocenę czyjejś pracy, musi dbać o jakość treści publikowanych przez użytkowników. Polityka moderacji serwisu Znanylekarz.pl wynika jedynie z konieczności zachowania zasad współżycia społecznego oraz naszego dążenia do dostarczania maksymalnie wartościowych merytorycznie informacji – stwierdził w oświadczeniu wysłanym do Onetu Mariusz Gralewski, prezes zarządu portalu ZnanyLekarz.pl.

Szef serwisu podkreśla, że dane autorki komentarza udostępnione zostały na pisemne żądanie lekarza. - Chcemy zaznaczyć, że przekazanie tych danych stanowiło ostateczny etap procesu mediacji, prowadzonego przez pracowników ZnanyLekarz.pl między pacjentką a lekarzem. Po wystawieniu komentarza lekarz zgłosił go jako niezgodny z prawdą. Poprosiliśmy pacjentkę o potwierdzenie komentarza, co też pacjentka uczyniła. Wobec tego odmówiliśmy lekarzowi usunięcia komentarza. W tej sytuacji jedyną drogą do obrony swojego dobrego imienia pozostała dla niego droga prawna – tłumaczy Mariusz Gralewski.

Ważne, by było rzetelnie

- Lekarze, z racji wykonywanego zawodu, są szczególnie narażeni na ocenianie i komentowanie ich decyzji i postaw. Równocześnie zawód lekarza uznawany jest za zawód zaufania publicznego, którego wykonywanie jest istotne z punktu widzenia interesu publicznego. Dlatego niezwykle ważne jest, aby opinie publikowane na ich temat były rzetelne i zgodne z prawdą – podkreśla prezes.

- Zależy nam na tym, by serwis ZnanyLekarz.pl był miejscem rzeczowej wymiany doświadczeń, gdzie pacjenci mogą znaleźć przydatne dla siebie informacje, poznać opinię innych i zdecydować, czy dany lekarz jest odpowiednią dla niego osobą. Nie zgadzamy się jednak, aby nasza platforma była miejscem, gdzie każdy może anonimowo i bez ponoszenia odpowiedzialności publikować niezgodne z prawdą informacje - dodaje Mariusz Gralewski.

Będą zmiany

Jak się okazuje, lekarze rzadko żądają od portalu ZnanyLekarz.pl udostępnienia danych użytkowników. W 2013 roku dotyczyło to 0,23 procent opublikowanych opinii. Jak jednak podkreślają przedstawiciele serwisu, ta sytuacja pokazała, że informacja dotycząca mechanizmów moderacji jest niedostateczna.

- To na pewno się zmieni, postaramy się dużo lepiej informować odwiedzające nas osoby o ich prawach, ale także odpowiedzialności za publikowane opinie – zapewnia Szymon Szymczyk, reprezentujący portal ZnanyLekarz.pl.

(jsch)

Piotr Halicki
Dziennikarz i reporter Onetu.

Źródło: Onet

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin