Motherly Duties.pdf

(142 KB) Pobierz
MOTHERLY DUTIES
by
THE BROWN EYED WRITER
Motherly Duties
AUTORKA:
THE BROWN EYED WRITER
TŁUMACZENIE:
QUIETBEATS
LINK DO ORYGINAŁU:
klik!
LINK DO CHOMIKA Z TŁUMACZENIEM:
klik!
ZABRANIAM UMIESZCZANIA TEGO TŁUMACZENIA NA
INNYCH STRONACH, CHOMIKACH ITP.
-1-
MOTHERLY DUTIES
by
THE BROWN EYED WRITER
ESME
Byłam sama w domu. Carlisle był w pracy, Rosalie i Alice pojechały do Port Angeles na zakupy,
Jasper z Emmettem polowali, a Edward oraz Bella mieli swój miesiąc miodowy.
Odkurzając, zmywając oraz piorąc, postanowiłam, że posprzątam w domu. Wchodziłam do
każdego pokoju z osoba i zostawiałam czyste ubrania, które domownicy będą mogli później na
siebie założyć. Zrobiłam obchód po każdej sypialni należącej do pary i starannie odkładałam
ubrania na łóżka. Oczywiście, również udałam się do pokoju Edwarda oraz Belli, aby odłożyć
ubrania mojego syna.
Drzwi do pokoju otworzyły się ze zgrzytem. Spodziewałam się, że na łóżku, które kupił mój syn,
zastanę ich wspólnie leżących. Łóżko było zrobione dla księżniczki, którą Bella była dla Edwarda.
Isabella jego królewną. Moje serce opadło, gdy zastałam puste i wolne łóżko. Przypominałam
sobie, że wciąż mieli swój miesiąc miodowy.
Cały pokój był zagracony pudłami pełnych rzeczy Belli, które przywiozła do nas na tydzień przed
ślubem z domu Charliego. Uśmiechnęłam się, przypominając sobie dzień, w którym przywiozła
tutaj swoje rzeczy.
- Bella, proszę, pozwól ponieść to za ciebie - z przedpokoju usłyszałam głos mojego najmłodszego syna.
- Edward - usłyszałam, jak Bella wzdycha z irytacją w głosie. - Mogę wnieść własne rzeczy. To jest jedno
pudło. Nie zrówna mnie z ziemią.
- Z twoim szczęściem wszystko jest możliwe - usłyszałam, jak Edward odpowiedział.
Miałam ochotę zachichotać z powodu ich przekomarzania się. Podążyłam za ich głosami i znalazłam ich przy
schodach. Edward trzymał trzy kartony, zaś Bella jeden.
- Cześć, Esme - Bella uśmiechnęła się, gdy tylko mnie zobaczyła.
- Cześć, kochanie. Czy mogę zapytać, co we dwoje robicie? - spytałam.
- Przenosimy rzeczy Belli do mojego pokoju, aby iść do przodu i skończyć przed ślubem - Edward
odpowiedział.
- Potrzebujecie pomocy? - spytałam.
- Nie chcemy przeszkadzać, Esme - Bella odpowiedziała bezinteresownie. Ta dziewczyna była tak bardzo
bezinteresowna.
- Nonsens - odparłam i wyszłam do samochodu Edwarda.
Chwyciłam dwa kartony i ruszyłam do domu. Usłyszałam szmery dochodzące z sypialni Edwarda, więc
zwolniłam kroku w momencie, gdy zbliżałam się do jego pokoju.
Zastałam Bellę siedzącą na skraju łóżka i Edwarda siedzącego przy jej nogach. Mój syn badał jej lewą stopę.
Trzymał ją delikatnie w dłoniach, tak, że można było pomyśleć, że trzymał płatek róży.
- Mówiłem ci - Edward powiedział żartobliwie.
Bella gniewnie na niego spojrzała.
-2-
MOTHERLY DUTIES
by
THE BROWN EYED WRITER
- Miałeś rację - żachnęła się.
Zobaczyłam coś, czego nigdy nie widziałam u Edwarda. Zniknęła jego swawolna część osobowości. Została
ona zastąpiona wyrazem czystej miłości oraz fascynacji. Edward został owinięty w okół małego paluszka
Belli.
- Przykro mi, kochanie - rzekł.
Mając spojrzenie wypełnione miłością, uśmiechnęła się do niego.
- W porządku - wyszeptała.
Wypełnionym miłością spojrzeniem, przez kilka minut patrzyli na siebie, Podczas trwania tej prywatnej
chwili, czułam, jakbym była intruzem.
- Czy zagoi się do ślubu, doktorze Cullen? - Bella zapytała dokuczliwym tonem, przerywając milczenie.
Spoglądając na własne stopy, miała rumieńce na twarzy.
- Powinno być w porządku, panno Swan. Przez następne dni nie wysilaj nogi. Myślę, że jeden krok może
spowodować, że coś będzie nie tak - powiedział.
- Może, jeśli ją pocałujesz to będzie lepiej - powiedziała z uśmiechem na twarzy.
Edward zaśmiał się prawdziwym śmiechem, którego nigdy z jego strony nie słyszałam. Pochylając się,
delikatnie pocałował czubek stopy Belli. Zauważyłam, jak dziewczyna wyraźnie zadrżała.
- Moje usta też są zranione - powiedziała, gdy odwrócił się do niej.
- Jakim byłbym narzeczonym, gdybym pozwolił cierpieć mojej przyszłej żonie? - zażartował w odpowiedzi.
Potem wziął ją w ramiona i całkowicie zapominając o pudłach, delikatnie ją pocałował. Przy drzwiach
odłożyłam dwa kartony i wróciłam do kuchni.
Zawsze zdumiewała mnie opiekuńczość, którą Edward roztaczał dookoła Belli. W jego oczach
widziała, że dla tej dziewczyny byłby skłonny skoczyć w ogień. Znałam to uczucie, ponieważ
zrobiłabym to samo dla Carlisle'a.
Odłożyłam ubrania Edwarda na łóżko i rozejrzałam się dookoła, ponieważ nie chciałam szybko
wychodzić. Podeszłam do jednego z kartonów Belli, w którym znajdowały się zdjęcia. Były tam
dziesiątki oprawionych w ramki fotografii. Niektóre były luzem, zaś jeszcze inne znajdowały się w
albumach do wklejania zdjęć. Jeden ze scrapbooków rzucił mi w oczy. W przeciwieństwie do
innych był zatytułowany.
Moje wszystko
- widniało przed podpisem Belli.
Zaciekawiona przerzuciłam pierwsze kilka stron, ale nie znalazłam nic związanego z nią
i Edwardem. Postanowiłam przejrzeć go dalej. Wiedziałam, że zajmie mi to trochę czasu bo album
był dość gruby.
Na pierwszej stronie znajdowała się fotografia, którą poznałam oraz którą samodzielnie zrobiłam.
To zdjęcie przedstawiało Edwarda oraz Bellię, kiedy po raz pierwszy mój syn przyprowadził ją do
domu. To było ich pierwsze, wspólne zdjęcie. Siedzieli przy fortepianie Edwarda. On grał, a Bella
miała głowę opartą o jego ramię. To był pierwszy raz, gdy zagrał dla niej jej kołysankę.
Pamiętam, jak pierwszy raz usłyszałam o Belli. W tym dniu Edward uciekł do Denalich. Tego dnia
Alice i reszta wrócili do domu bez Edwarda. Pamiętam, że na początku byłam zdezorientowana,
a kiedy dowiedziałam się, że uciekł z powodu jakiejś dziewczyny, to poczułam do niej wstręt. Ona
-3-
MOTHERLY DUTIES
by
THE BROWN EYED WRITER
spowodowała, że mój syn uciekł ode mnie i swojej rodziny. Prawie chciałam ją zabić, ale teraz, gdy
o tym myślę, to nienawidzę siebie za to, że chciałam ją skrzywdzić.
W dniu, w którym Edward po raz pierwszy zagrał jej kołysankę, byłam zszokowana tym, że
skomponował coś nowego. Minęła dłuższa chwila, nim spytałam co go zainspirowało. Jego
odpowiedź również mnie zaskoczyła.
Zajmowałam się w domu kilkoma niewielkimi pracami, w tym sprzątaniem. Moje myśli były pochłonięte
dziewczyną, która przysporzyła kłopotów mojej rodzinie. Nie chciałam jej zranić, choć jednocześnie chciałam
ją zabić. Nie wiem, ale nie myślałam w sposób racjonalny. Byłam w tym czasie zła, ale też nie chciałam
skrzywdzić dziewczyny, która była odrobinę ciekawa mojej rodziny, a przede wszystkim Edwarda.
Usłyszałam, jak mój syn schodzi po schodach na dół. Spodziewałam się, że wyjdzie i pójdzie do swojej
kryjówki, w której zwykle znikał. Usłyszałam, jak zatrzymał się na korytarzu, a moja ciekawość wzrosła.
Zatrzymałam się w miejscu, w którym byłam i uważnie nasłuchiwałam. Edward ponownie ruszył przed
siebie, zanim ponownie zatrzymał się. Usłyszałam skrzypnięcie, które oznaczało, że usiadł. Moje martwe
serce podskoczyło, gdy uświadomiłam sobie, że siedział przy fortepianie. Ostatnim razem grał ponad
dwadzieścia lat temu i komponował moją piosenkę. Byłam zszokowana tym, że znowu gra. Kilka razy
poprosiłam go, aby zagrał, jednak zawsze odpowiadał, że nie był w nastroju, więc zostawiałam go w spokoju.
Mój syn siedział kilka minut w ciszy, zanim z wahaniem nacisnął klawisze. Dźwięk rozszedł się echem po
całym domu. Każdy z domowników przestał zajmować się tym, co robił zaledwie sekundę wcześniej.
Wiedziałam o czym wszyscy myśleli, ponieważ myślałam o tym samym. Nie trzeba było potrafić czytać
w myślach, aby zorientować co się działo. Edward ponownie grał.
Wkrótce nieśmiała melodia zamieniła się w piękny utwór. Był przeciwieństwem wszystkich melodii, które
skomponował. Jego wszystkie utwory były pełne ciemności oraz mroku i w każdej z nich odnajdowało się
przygnębiający ton. Jeden utwór, który dla mnie skomponował, był promienny. Ale grana melodia była
przyjemniejsza. Była ponad wszystkimi.
Dźwięki były delikatne, miękkie i... miłosne? Jeśli wszystkie moje uczucia do Carlisle'a mogłyby zostać
przelane na melodię, to byłaby to chyba dokładnie ta melodia. W utworze rozpoznawałam wszystkie uczucia,
którymi darzyłam Carlisle'a. Nie tylko dobre. W tym wszystkim było przerażenie, jakby Edward czegoś się
bał. Jednakże, delikatne dźwięki pozostawały, jak w kołysance.
Weszłam do pokoju z fortepianem i stanęłam w drzwiach. Obserwowałam, jak mój najmłodszy syn grał coś,
co wyrzucał z siebie. Jego palce delikatnie, ale i z pasją poruszały się po klawiszach. Patrzyłam, jak zamknął
oczy i uśmiechnął się. Coś czego nigdy u niego nie widziałam.
Gdy piękna melodia skończyła się, odsunęłam się od drzwi i podeszłam, a następnie stanęłam za Edwardem.
- To było piękne - powiedziałam, siadając obok niego.
Odwrócił się do mnie i uśmiechnął się.
- Dziękuję, mamo - powiedział.
Z powrotem skupił swoją uwagę na fortepianie. Odwróciłam się, aby zobaczyć co skupiło jego uwagę. Na
górze instrumentu znajdowała się plastikowa nakrętka od butelki. Byłam zdezorientowana. Co plastikowa
zakrętka miała wspólnego z jego grą?
Edward zaśmiał się z powodu mojej ostatniej myśli i schował zakrętkę do swojej kieszeni.
-4-
MOTHERLY DUTIES
by
THE BROWN EYED WRITER
- Czy mogę zapytać kto zainspirował cię do skomponowania tej melodii? - zapytałam, chcąc wiedzieć kto
zdobył uwagę mojego syna.
W oczach Edwarda pojawiło się odległe uczucie, a na jego ustach wykwitł ten sam uśmiech, który pojawił się
wcześniej, jak grał. Teraz naprawdę byłam ciekawa.
- Bella - było wszystkim co powiedział.
Och, więc ta dziewczyna, która drażniła moją rodzinę – pomyślałam.
- Tak, ona - Edward powiedział z uśmiechem.
Zauważyłam coś w jego śmiechu, coś czego nigdy wcześniej nie dotrzegłam. Śmiech, który zawsze opuszczał
usta Edwarda, był martwy. Ale ten był pełen życia. Mój syn był szczęśliwy. Autentycznie szczęśliwy. I to
wszystko z powodu ludzkiej dziewczyny.
W następnej chwili uśmiech Edwarda zniknął.
- Co się stało? - zapytałam. Nagle zabrakło mi jego radosnego nastroju.
- Ona jest człowiekiem. Jestem dla niej zbyt niebezpieczny. Ona powinna trzymać się ode mnie z dala
i znaleźć sobie kogoś innego. Kogoś, kto nie będzie jej zagrażał - rzekł.
Byłam przerażona. Czy on naprawdę nie wierzył, że nie zasługuje miłość? Pamiętałam moje pierwsze
uczucia wobec tej dziewczyny, jak nienawidziłam Belli za zabranie ode mnie mojego syna. Teraz wszystko co
chciałam zrobić, to przytulić ją i podziękować jej za to, że mój syn po raz pierwszy był szczęśliwy w swoim
życiu. Nie obchodziło mnie, czy była człowiekiem. Jeśli sprawiła, że Edward był szczęśliwy,
to zaakceptowałabym ją nawet z trzema oczami.
Edward zaśmiał się z powodu mojej ostatniej myśli.
- Edwardzie, każdy zasługuję na szansę na miłość. Proszę, nie odbieraj jej sobie. Jeśli Bella naprawdę jest
dziewczyną, która zasługuje na twoją miłość, to również cię pokocha. Będzie cię kochać za to kim jesteś -
powiedziałam.
- Nie mogę ryzykować jej życia dla swojego szczęścia, Esme. Znienawidziłbym siebie na zawsze, jeśli coś by
się jej stało z mojego powodu. Nie mogę ryzykować.
- Edwardzie, w moich osiemdziesięciu latach życia, czegoś cię nauczyłam. Miłość jest ryzykiem, które
musimy czasem podjąć. Nie dlatego, że chcemy, ale dlatego, że musimy. Ile znasz Bellę? Dwa miesiące?
Pamiętam, jak podczas Bożego Narodzenia opuściłeś nas i polowałeś na własną rękę. Nie było cię z nami.
Przez lata obserwowałam cię, Edwardzie. Coraz bardziej się o ciebie martwiłam. Każdego roku wydawałeś się
samotniejszy i smutniejszy. Ale teraz, ta dziewczyna bardzo cię zmieniła. Jesteś szczęśliwszy, twój nastrój
jest pozytywniejszy. To coś czego nigdy wcześniej u ciebie nie widziałam. Czy wiesz, jak bardzo uszczęśliwia
mnie widok tego, że jesteś szczęśliwy? Wszystko czego dla ciebie chciałam, to abyś poczuł miłość swojej
bratniej duszy. To jest twoja szansa. Proszę, spróbuj. Obiecuję, że nie pożałujesz.
- Ale co będzie, gdy Bella będzie starsza i zdecyduje, że chce mieć dzieci? Nie mogę jej tego dać.
- To coś, co we dwójkę będziecie musieli rozwiązać. Żadna relacja nie jest idealna. To nie będzie łatwe, ale
prawdziwa miłość nigdy nie jest prosta. Edwardzie, jeżeli ta dziewczyna zasłużyła na twoją miłość, to wiem,
że musi być wyjątkowa.
- Bella taka jest - powiedział z uśmiechem na twarzy. - Ale ja nie jestem wystarczający, aby zasługiwać na jej
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin