Evangeline Anderson - Slave Boy ROZDZIAŁ 5,2.pdf

(367 KB) Pobierz
SLAVE BOY
Evangeline Anderson
Rozdział 5 cz. II
- Wren, nie! Nie możemy… –
zaczął,kiedy niespodziewanie głośne
pukanie dobiegło zza grubych
podwójnych drzwi zprzodu pokoju.
Dźwięk zadziałał jak katalizator na
obydwu. Wren skoczył do jakpoparzony
a Haven usiadł szybko, uciekając na
koniec łóżka w jednym szybkimruchu.
– Tak? – zawołał, kiedy Wren
szukał czegoś,czym mógłby się okryć.
– Obiad i twój nowy strój,
NiosącyŚwiatło – nadeszła
przytłumiona odpowiedź z drugiej
strony drzwi. Zanim Havenzdołał
odpowiedzieć drzwi otworzyły się i
B’orl, asystent Ministra Odzieży,wszedł
żwawo ze stosem nowych ubrań na
jednym ramieniu i popychając
srebrnywózek drugą. Było na nim kilka
talerzy z nierozpoznawalnymi i
nieapetyczniewyglądającymi potrawami,
wszystko pod zabezpieczającymi
pokrywami.
– Witaj, B’orl – powiedział
Havenstarając się wyglądać na
opanowanego, mimo iż jego nagi uczeń
właśnie, coczołgał się na kolanach i
oferował zajęcie się jego pulsującym
penisem – ofertą,którą Haven był
głęboko zawstydzony, aby przyznać się,
że była potworniekusząca.
– Dzień dobry, Mistrzu Havenie –
B’orlskiną na powitanie – Kuchnia
zapytała czy nie mógłbym przynieść ci
obiadu zubraniami na Wielką
Promenadę.
– Rozumiem. Co to jest? –
Havenpodniósł jedną z pokryw i
pochylił się, aby powąchać delikatną
niebieską parę,która unosiła się z nad
talerza. Kwaśny, zgniły odór
zaatakował jego nozdrza tak,że
odskoczył do tyłu i pospiesznie odstawił
pokrywę.
– XXX – powiedział B’orl,
czegonajwyraźniej mówiący
uniwersalny translator Havena nie mógł
przetłumaczyć –Mięso d’nabure.
Tiberioński przysmak. – dodał dumnie
– Powinieneś spróbować -jest
przepyszne.
– Chyba zbyt smaczny, aby jeść
od razu– żołądek Havena skręcił się
powoli, kiedy pomyślał o wzięciu
dziwnegoniebieskiego, pachnącego
zgnilizną mięsa do ust.
– Może powinniśmy zatrzymać to
nakoniec – aby delektować się, Mistrzu
– zasugerował Wren ze swojego
miejsca zzaprawego ramienia Havena –
To ohydnieśmierdzi, Mistrzu!
przesłała przez połączenie –
Może to
jest to, czego odmówili zjedzenia
Gowanie – jeżeli tak, ktomógł ich
obwinić?
– Może powinniśmy tak zrobić,
Wren. –Haven skinął głową –
Jestem
skłonnyzgodzić się z tobą w obu
kwestiach, Uczniu.
– Dobrze, możesz zjeść później,
MistrzuHavenie. Teraz, zajmijmy się
twoim strojem na Wielka Promenadę…
– B’orlkrzątał się dumnie, rozkładając
ostrożnie na łóżku stos ubrań, jaki
miałprzełożony przez jedno z ramion.
Haven patrzył z konsternacją gdzie miał
noweciemno niebieską koszulę zrobioną
z jakiegoś jedwabistego materiału,
któryzdawał się zapinać na jeden guzik
cal koło pępka, zostawiając odsłoniętą
klatkępiersiową oraz parę czarnych
skórzanych spodnie, które, jeżeli to
tylkomożliwe, wyglądały na bardziej
obcisłe niż te, które właśnie miał na
sobie.Krocze spodni maiło łatwo
otwierające się magnetyczny uchwyt,
który pozwalałyszybko rozpiąć i
odsłonić je na widok publiczny. Długa
toga, którą zakładałosię na wierzch była
jedwabiście czarna ze srebrnymi
haftami. B’orl przyniósł mutakże nową
parę błyszczących czarnych, wysokich
butów, dużo bardziejeleganckich niż
stare rozwalające się, które miał.
Mistrzu,co ze mną? Co ja będę
musiał nosić?
– Wren patrzył
Zgłoś jeśli naruszono regulamin