DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC.doc

(3117 KB) Pobierz
DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC

DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC

WSTĘP

Poniższy tekst jest próbą poszukiwania alternatywnych odpowiedzi na, być może, najciekawsze pytanie: Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?


William Blake's etching-watercolour - Ancient of Days. British Museum, London
W rozdziale drugim zapoznamy się z genezą tego doniosłego pytania oraz poznamy jedną z perspektyw na to zagadnienie autorstwa ks. prof. Michała Hellera. Czy to aby nie Bóg-stworzyciel jest tą pierwszą przyczyną, z powodu której istnieje raczej nasz Wszechświat niż nic? Czy Bóg-stworzyciel jest bytem koniecznym? W rozdziale trzecim zapytamy o to, kto, lub co, stworzyło Wszechświat? Czy był to Wielki Wybuch, czy raczej Bóg-stworzyciel? A może to właśnie Bóg-stworzyciel spowodował Wielki Wybuch? Zapoznamy się też z kosmologiczną krytyką modelu Wielkiego Wybuchu i naszkicujemy alternatywne modele kosmologiczne. W rozdziale czwartym zastanowimy się, czy aby Parmenides przypadkowo nie udzielił już odpowiedzi na pytanie Leibniza ; czy ontologiczny Byt ma swoją alternatywę ; czy teologia uznaje zasadę sprzeczności i co z tego wynika dla odpowiedzi na pytanie Leibniza. W rozdziale piątym przyjrzymy się kosmologicznym preferencjom ks. prof. Michała Hellera i zestawimy je z alternatywnymi modelami kosmologicznymi w kontekście pytania Leibniza. W rozdziale szóstym zadamy pytanie: Dlaczego istnieje raczej Bóg-stworzyciel niż nic? Jeżeli istnienie Boga-stworzyciela miało by wyjaśniać istnienie naszego Wszechświata, to naturalnie z analogicznych powodów wypadało by zapytać dlaczego istnieje Bóg-stworzyciel. Trudno odpowiedzieć na pytanie o przyczyny istnienia naszego Wszechświata, a o ile trudniej na pytanie o przyczyny istnienia Boga-stworzyciela. O ile istnienie naszego Wszechświata jest dla nas bezpośrednim, namacalnym faktem, o tyle przypuszczalne istnienie Boga-stworzyciela może być w najlepszym przypadku tylko aksjomatem roboczej hipotezy lub dogmatem teologii. Dlaczego istnieje raczej Bóg-stworzyciel niż nic, skoro najprościej było by, gdyby nie istniało nic? A może Bóg-stworzyciel jednak nie istnieje? Czy możemy wykluczyć taką możliwość? Dokonamy też krytycznej analizy ortodoksyjnego panenteizmu chrześcijańskiego, jaki proponuje nam w kontekście pytania Leibniza ks. prof. Heller.

W rozdziale siódmym przyjrzymy się powodom konieczności rozszerzenia obowiązującego naukowego paradygmatu, w którym „być może musi zostać miejsce na mistycyzm”, jak proponuje Lee Smolin, nazwany przez magazyn „Discover” nowym Einsteinem. W rozdziale ósmym rozważymy potencjalne zastosowanie mistycyzmu buddyjskiego, jako naukowej metody empirycznej, w celu rozszerzenia obowiązującego naukowego paradygmatu, by w rezultacie uzyskać nową perspektywę na pytanie Leibniza.

Czy to aby nie Bóg-stworzyciel jest tą pierwszą przyczyną, z powodu której istnieje raczej nasz Wszechświat niż nic? Czy Bóg-stworzyciel jest bytem koniecznym? W rozdziale dziewiątym zastanowimy się, czy brak dowodu na nie istnienie Boga jest argumentem wspierającym hipotezę o jego istnieniu. Rozważymy przesłanki u podstaw hipotezy istnienia Boga-stworzyciela. Niektóre z tych przesłanek, jak opisy ze świętych ksiąg, to zbyt mało. Zastrzeżenia wobec wiarygodności opisów ze świętych ksiąg sformułował filozof David Hume w swoim dziele „Badania dotyczące rozumu ludzkiego”, które wstrząsnęło podstawami filozofii jego czasów. Jego zastrzeżenia nie straciły nic na swojej aktualności. W rozdziale dziesiątym dowiemy się, co święte księgi wszystkich religii mają nam do powiedzenia na temat Boga. Każda religia, w przeszłości i obecnie, ma swoje święte księgi. Każda z tych ksiąg inaczej opisuje Boga i historię stworzenia świata. Czy któraś z tych wszystkich świętych ksiąg jest może bardziej święta niż inne? Jak mamy to odróżnić, która księga jest obiektywnie święta, a która nie? Co miało by o tym decydować? A w rozdziale jedenastym dokonamy podsumowania.

 

1.  DLACZEGO ISTNIEJE RACZEJ COŚ NIŻ NIC?

Dlaczego istnieje raczej coś niż nic?” To słynne pytanie postawił Gottfried Wilhelm Leibniz(1646-1716) w swojej rozprawie „On the Ultimate Origination of Things”. Filozof Leszek Kołakowski(1927-2009) w swojej książce O co nas pytają wielcy filozofowie” tak napisał o Leibnizu:


Portret Leibniza pędzla Bernharda Christopha Franckego, Brunszwik, Herzog Anton Ulrich-Museum
Mówi się o Leibnizu - nie pamiętam, kto pierwszy to powiedział - że był ostatnim człowiekiem w Europie, który wiedział wszystko. Rzeczywiście, wchłonął całą kulturę duchową swojego wieku i we wszystkich dziedzinach, jakie sobie przyswoił, był twórczy: matematyka i fizyka, filozofia i teologia, logika i jurysprudencja, nauki historyczne i geologia, wszystko było w jego zasięgu. Czegokolwiek się jął ten umysł genialny, wszystko wzbogacał. Rychło już taka wszechwiedza nie była możliwa, różne odnogi kultury rosły zbyt spiesznie. [...]Trzeba nieustannie pamiętać o dwóch naczelnych prawidłach naszego myślenia, twierdził Leibniz. Jedno z nich, nie budzące na ogół sprzeciwu, to zasada sprzeczności, czyli reguła, wedle której to, co sprzeczność zawiera lub do sprzeczności prowadzi, musi być fałszywe. Druga reguła nie jest, jak się wydaje, czysto logiczna, lecz metafizyczna. Jest to zasada racji dostatecznej. [...]Leibniz stawia sławne pytanie: dlaczego istnieje coś, zamiast by raczej nic nie istniało, zaważywszy, że nic jest łatwiejsze niż coś? gdy uznamy, że jest to pytanie sensowne ( czemu niektórzy filozofowie przeczą ), odpowiedź jest jedna: tylko Bóg jest taką przyczyną. Skoro zaś dla Leibniza zasada racji dostatecznej jest wymogiem logiki, wydawałoby się, że istnienie Boga jest prawdą logiczną.


Na słynne pytanie Leibniza często powołuje się ks. prof. Michał Heller, laureat prestiżowej nagrody Templetona, przyznawanej corocznie za działania związane z pokonywaniem barier pomiędzy nauką i religią. W swojej książce „Podglądanie Wszechświata”, ks. prof. Heller zaprasza nas do tego, aby odważnie podążać drogami ludzi myślących:



Jedną z cech Myślących jest to, że myślą dogłębnie, nigdy nie zatrzymując się w pół drogi. Nie wystarczy im dociekanie, jak zbudowany jest świat, jak dla pożytku swojego i innych wykorzystać prawa przyrody, jakie skarby kultury nagromadzi. Stawiają pytania sięgające jeszcze dalej: skąd się wziąłem i dokąd zmierzam, jakie jest moje miejsce we Wszechświecie, jaki jest cel mojej życiowej wędrówki? Na pierwszą grupę tych pytań - o budowę świata, o prawa przyrody, o ludzką historię i kulturę - odpowiadają nauki przyrodnicze i humanistyczne, na drugą - o ludzkie miejsce we Wszechświecie, o sens i cel ludzkiego życia - filozofia i religia. Bez współpracy pytań naukowych, filozoficznych i religijnych nie można myśleć dogłębnie. Stawiając tylko pytania naukowe i poszukując na nie odpowiedzi, zatrzymujemy się w pół drogi, nie pytamy o to, co dla naszego życia najważniejsze. Nie pytamy o to, dzięki czemu nasze istnienie możemy wygrać lub przegrać, a więc nie myślimy dogłębnie. Gdy z kolei stawiamy tylko pytania religijne, stroniąc od tego, co może dać nam nauka, narażamy się na wypełnianie religią dziur w naszej wiedzy, a to łatwo prowadzi do spłycenia naszej religijności, a nawet ośmieszania religii w oczach innych. To prawda, że między pytaniami nauki i pytaniami religii niekiedy istnieje napięcie, a czasem nawet dochodzi do konfliktów, ale jest też prawdą, że oba rodzaje pytań - naukowe i religijne - uzupełniają się wzajemnie. Poszukując dogłębnego zrozumienia rzeczywistości, nie można pominąć ani pytań naukowych, ani pytań religijnych. Nauka i religia wspierają się wzajemnie w tym poszukiwaniu. Religia bez nauki często przeradza się w zaślepienie i fanatyzm. Nauka bez religii daje obraz ostry, ale niepełny i fragmentaryczny. Aby podjąć próbę zrozumienia świata, musimy odważnie podążać drogami ludzi myślących. Te drogi różnią się od wszystkich innych, są trochę samotne i bardziej pną się pod górę, ale są też znacznie ciekawsze i pewniej prowadzą do celu. Człowiek myślący musi zawsze kroczyć własną ścieżką, którą przeciera po to, by stać się przewodnikiem ludzkości.”

Trudno nie zgodzić się z ks. prof. Hellerem - między pytaniami nauki i religii niekiedy istnieje napięcie, a czasem nawet dochodzi do konfliktów, jednak by podjąć próbę zrozumienia świata, musimy odważnie podążać drogami ludzi myślących. Człowiek myślący musi zawsze kroczyć własną ścieżką. Filozofia i wszechświat. Wybór pism” to pierwsze wydanie zebranych pism filozoficznych ks. prof. Michała Hellera. Autor zagłębia się w poszukiwanie odpowiedzi, między innymi na takie pytania, jak: co łączy fizykę i metafizykę?; co to są prawa przyrody?; jaka jest natura czasu i przestrzeni?; dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Tak pisze o słynnym pytaniu Leibniza:

[...]słynne pytanie Leibniza: Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Już w samym sformułowaniu tego pytania mieści się ważna treść metafizyczna. Trudno lepiej wyrazić metafizyczne zdziwienie istnieniem Wszechświata z równoczesnym podkreśleniem tego, że w samym Wszechświecie nie da się znaleźć usprawiedliwienia tego, że on istnieje. Co więcej, pytanie to jest pozbawione wszelkich skojarzeń czasowych i ma wyraźny aspekt globalny. W pytaniu Leibniza jest mowa tylko o istnieniu Wszechświata, a nie o istnieniu Boga.

Czy to aby nie Bóg-stworzyciel jest tą pierwszą przyczyną, z powodu której istnieje raczej nasz Wszechświat niż nic? Czy Bóg-stworzyciel jest bytem koniecznym? Czy w samym Wszechświecie rzeczywiście nie da się znaleźć usprawiedliwienia tego, że istnieje? Jeżeli w pytaniu Leibniza rzeczywiście jest mowa tylko o istnieniu Wszechświata, a nie o istnieniu Boga, to, być może, należałoby je uogólnić i odnieść do istnienia Boga-stworzyciela, aby wyrazić nasze metafizyczne zdziwienie istnieniem Boga z równoczesnym podkreśleniem, że w samym Bogu nie da się znaleźć usprawiedliwienia tego, że istnieje. Dlaczego istnieje raczej Bóg-stworzyciel niż nic, skoro najprościej było by, gdyby nie istniało nic?

 

2. WIELKI WYBUCH, CZYLI NIEOSOBOWY BÓG-STWORZYCIEL MATERIALISTÓW NAUKOWYCH

Oto jest pytanie. Kto, lub co, stworzyło Wszechświat? Czy był to Wielki Wybuch, czy raczej Bóg-stworzyciel? A może to właśnie Bóg-stworzyciel spowodował Wielki Wybuch ex nihilo?

Profesor Kenneth G. Denbigh w swojej książce „Świat i czas”, tak przedstawia rozwój nowoczesnej kosmologii w zarysie: „Wstępne założenia są zawsze obecne u korzeni nauki. Emil Meyerson wyraził to tak: Metafizyka przenika cała naukę z tej bardzo prostej przyczyny, że zawiera się w jej punkcie wyjścia. Dlatego wiele z naszych "wierzeń" naukowych nie budzi większych zastrzeżeń; jednym z nich jest pojęcie porządku naturalnego, jako czegoś biernego i bezwładnego. Idea, że świat jest niezdolny do tworzenia samego siebie i musi mieć twórcę — mogła śmiało mieć swój początek w teologicznej doktrynie transcendentnego bóstwa. W każdym razie dawała ona z pewnością bardzo pomocne oparcie szybko rozwijającej się XVII-sto i XVIII-stowiecznej nauce, zwłaszca, gdy przyjęto, że twórca nie interweniował już więcej w swoje dzieło. Można było bowiem założyć, że nieożywiona część Wszechświata podąża deterministycznie swoją drogą, zgodnie ze stałymi "prawami" ułożonymi na początku. Taki światopogląd jest ograniczony ideą, że w początkowym momencie zerowym miało miejsce stworzenie [Big-Bang lub Bóg]. I rzeczywiście, jak to już widzieliśmy, cały ciężar wyjaśnienia nieodwracalnego rozwoju czasowego bywa umieszczany przez ogólnie przyjmowane teorie kosmologiczne w takim właśnie warunku brzegowym — warunku, który ma naturę cudu. [...] Aby wyłożyć sprawę prosto i jasno, sądzę, że większość przyjmowanych obecnie w kosmologii teorii zakłada milcząco, iż świat znajdował się w momencie Wielkiego Wybuchu w jakimś osobliwym stanie "nakręcenia" i że wszystko w jego późniejszym rozwoju wynikało z niesłychanych zasobów nieprawdopodobieństwa — możliwości wzrostu entropii i ekspansji [inflacji], zachodzących z niewyjaśnionego powodu bycia "nakręconym". Oznacza to odrzucenie rozumu i przywołanie cudu.

No właśnie! Wielki Wybuch wcale nie wydaje się być mniej cudowny, niż jego główny konkurent, czyli Bóg-stworzyciel, gdyż obaj potrafią zrobić coś z niczego! Wielki Wybuch, to taki nieosobowy Bóg-stworzyciel, w którego wierzą materialiści naukowi.


 


Mogło by się wydawać, że koronnym astronomicznym dowodem zaistnienia Wielkiego Wybuchu są obserwacje ucieczki galaktyk i związane z tym przesunięcie ku czerwieni. Jednak sam Edwin Hubble, odkrywca przesunięcia ku czerwieni, nie wykluczył i takiej możliwości, że przesunięcie to może być rezultatem czegoś innego niż Wielkiego Wybuchu. Jego wątpliwości podzielali również Albert Einstein, Aleksander Friedmann, matematyk, fizyk i kosmolog, profesor uniwersytetu w Permie oraz George Gamow, fizyk jądrowy i kosmolog.

Angielski kosmolog W. B. Bonnor tak obrazowo ujął proces kosmicznej inflacji rozszerzającego się Wszechświata: wolimy myśleć o przestrzeni kosmicznej, jako rozszerzającej się i niosącej ze sobą galaktyki niczym wiatr, nie zaś o mgławicach oddalających się od siebie w biernej i obojętnej przestrzeni. (Rival theories of Cosmology, Oxford University Press, 1960).

Halton Arp jest zawodowym astronomem. Wcześniej był asystentem Edwina Hubble'a. Pracował w obserwatorium Mount Palomar w Kalifornii. Obecnie prowadzi badania astronomiczne w Max Planck Institute, w Niemczech. Halton Arp, zwany Galileuszem XX wieku, przedstawił dowody na to, że Wszechświat się nie rozszerza. Arp zaobserwował dużą liczbę kosmicznych obiektów wykazujących przesunięcia ku czerwieni niezgodne z prawem Hubble'a. Badania te wskazują jego zdaniem, że przesunięcie ku czerwieni mogą być wynikiem innego zjawiska niż efekt Dopplera (zobacz: Halton Arp — Wszechświat się nie rozszerza. Anomalie w przesunięciu ku czerwieni ). Według Arpa, wiele współczesnych koncepcji kosmologicznych, takich, jak zakrzywiona czasoprzestrzeń, jest w istocie próbą skompensowania zniekształceń wynikających z pomiarów Wszechświata przy użyciu metody opartej na błędnej interpretacji przesunięcia ku czerwieni. Halton Arp ujmuje to następująco: „Geometria przestrzeni Wszechświata jest płaska i euklidesowa. Koniec z zaprzeczającym logice zakrzywieniem przestrzeni, tak trudnym do wyobrażenia, nie mówiąc już o zakrzywionym czasie! Koniec z hipotetycznymi osobliwościami i czarnymi dziurami, w których załamują się prawa fizyki. Koniec z Wszechświatem, który w 90% składa się z niewykrywalnej empirycznie "ciemnej" materii i energii.” Halton Arp uważa, że Wielki Wybuch nigdy się nie wydarzył, a Wszechświat jest wieczny.

Kolejną wątpliwą kwestią jest interpretowanie ucieczki galaktyk, jako rezultatu rozszerzającej się, w wyniku Wielkiego Wybuchu, czasoprzestrzeni. Z tego, że możliwe przez nas do zaobserwowania galaktyki mogą się poruszać akurat w taki sposób, że oddalają się od siebie, nie wynika jeszcze, że to czasoprzestrzeń musi koniecznie się "rozszerzać"! Obserwowane są bowiem również kolizje galaktyk. Ale czym niby miałaby być czasoprzestrzeń, aby mogła się rozszerzać? Czy czasoprzestrzeń zbudowana jest może z niewidzialnej, "ciemnej" gumy? Kosmologia Wielkiego Wybuchu jest oparta na teorii względności Einsteina. Jeżeli koncepcja obiektywnej, substancjalnej, fizycznej czasoprzestrzeni Einsteina nie opisuje rzeczywistości taką, jaka ona jest naprawdę, to hipoteza Wielkiego Wybuchu zostaje automatycznie pozbawiona swoich podstaw. Teoria względności została obalona już wiele razy, co oficjalna nauka wygodnie przemilcza. Ostatnio dokonał tego w unikalny sposób prof. Janusz Drożdżyński z Uniwersytetu Wrocławskiego w swojej pracy „Evidence for an Invalidity of the Principle of Relativity”. Albert Einstein po prostu stworzył pewną teorię naukową. Nikt nie może go za to winić. To jedno. Natomiast z drugiej strony jego teoria jest do tej pory wykorzystywana w nienaukowy, irracjonalny sposób do prowadzenia ideologicznej walki w celu obrony starej doktryny naukowego materializmu, starego paradygmatu, który obecnie stał się przeszkodą na drodze postępu nauki. Przykładów tego istnieje, niestety, zbyt wiele i nie trzeba ich daleko szukać. Dobrym tego przykładem jest przypadek wspomnianego właśnie powyżej prof. Janusza Drożdżyńskiego.

Nie wolno nam zapominać, że na gruncie teorii kosmologicznych Wielki Wybuch nie jest jedyną hipotetyczną przyczyną potrafiącą wytłumaczyć ucieczkę galaktyk. Ucieczka galaktyk może równie dobrze odbywać się z innych powodów niż Wielki Wybuch (zobacz: PhysOrg.com, Rati Ram Sharma, Eric J. Lerner oraz Paul Marmet i Grote Reber ). Znamiennym jest, że takie empirycznie potwierdzone przez obserwacje astronomiczne fakty, jak przesunięcie ku czerwieni i mikrofalowe promieniowanie tła, przytaczane zwykle na poparcie hipotezy Wielkiego Wybuchu, mogą i są równie dobrze przytaczane na poparcie alternatywnych teorii kosmogenezy. Takie sytuacje są na tyle powszechne, że problem ten szczegółowo opracował amerykański filozof analityczny Willard Van Orman Quine(1908-2000). Fakty nabierają swojego znaczenia dopiero w procesie ich interpretacji w kontekście danej teorii i jej aksjomatów. Dlatego przesunięcie ku czerwieni i mikrofalowe promieniowanie tła pasują nie tylko do scenariusza Wielkiego Wybuchu, ale są również kompatybilne z innymi modelami kosmologicznymi. Przesunięcie ku czerwieni i mikrofalowe promieniowanie tła same w sobie nie stanowią ostatecznego dowodu na prawdziwość ani hipotezy Wielkiego Wybuchu ani żadnej innej teorii kosmologicznej.

Już w 1976 na sympozjum Międzynarodowej Unii Astronomicznej w Paryżu, grupa wybitnych kosmologów przedstawiła 21 argumentów przeciwko interpretowaniu przesunięcia ku czerwieni, jako dowodu na zaistnienie Wielkiego Wybuchu. Laureat nagrody Nobla z Fizyki z roku 1970, profesor Hannes Alfven, nie wahał się publicznie twierdzić, że: „hipoteza Wielkiego Wybuchu jest tylko wspaniałym mitem”.

A może Wielkiego Wybuchu nigdy nie było? Tak twierdzi m.in. grupa naukowców z Focus Fusion Society. Udokumentował to jeden z jej członków, Eric J. Lerner, w swojej książce zatytułowanej Wielki Wybuch nigdy się nie wydarzył”.

Wszechświat bez Wielkiego Wybuchu: „Wun-Yi Shun z Thing Hua University na Tajwanie zaproponował nowe modele kosmologiczne, które mogą lepiej wyjaśniać budowę wszechświata niż teoria Wielkiego Wybuchu. Modele Shuna pozwalają objaśnić np. problem coraz szybszego rozszerzania się wszechświata i to bez konieczności odwoływania się do takich stałych jak np. ciemna energia. Shu postanowił spojrzeć w zupełnie nowy sposób na takie pojęcia jak czas, przestrzeń masa i długość. W zaproponowanym przezeń modelu czas i przestrzeń mogą zmieniać się jedno w drugie, a czynnikiem zmiany może być różna prędkość światła. Do podobnych przemian dochodzi pomiędzy masą a długością, a czynnikiem zmiany jest tutaj zmieniająca się "stała" grawitacji oraz zmieniająca się prędkość światła. Innymi słowy Shu proponuje by uznać, że w miarę jak wszechświat się rozszerza, czas zmienia się w przestrzeń, a masa w odległość. Gdy wszechświat się kurczy, zachodzą odwrotne przemiany. Model Shu zakłada przede wszystkim, że: 1) prędkość światła i stała grawitacji nie są stałe, a ulegają zmianom w miarę ewolucji wszechświata, 2) czas nie ma początku, ani końca, 3) wszechświat ma kształt hipersfery, a więc nie występuje w nim problem horyzontu i problem płaskości związane z teorią Wielkiego Wybuchu, 4) tempo rozszerzania się wszechświata czasami przyspiesza, a czasami zwalnia. Shu przetestował swój model wykorzystując do tego celu najnowsze obserwacje dotyczące supernowej typu 1a. Ujawniają one, że rozszerzanie się wszechświata przyspiesza. Model Shu pasuje do tych obserwacji. Tymczasem teoria Wielkiego Wybuchu nie pasuje, co skłoniło naukowców do szukania wyjaśnień w istnieniu ciemnej energii. Moja praca przedstawia nowy model teoretyczny opisujący, w jaki sposób oddziałują na siebie geometria czasoprzestrzeni oraz dystrybucja masy i energii - mówi Shu. Rozwiązuje ona współczesne problemy kosmologiczne, takie jak wielki wybuch, ciemna energia i problem płaskości - dodaje.” [1]


 


Jacob Barnett ma współczynnik IQ na poziomie 170. To więcej, niż tuza światowej nauki, za jaką zawsze uważany był Albert Einsten. Barnett przyszedł na świat w 1998 r. w Indianapolis, USA. Szybko okazało się, że prawdziwą pasją chłopca jest matematyka i kosmologia. Władze jego uczelni zastanawiają się, czy jest sens, by chłopak dalej realizował się jako student. Nastolatek miałby zostać zatrudniony na uczelni jako naukowiec. „Powiedzieliśmy mu, że po tym semestrze nastąpi koniec pracy z książkami. On jest tu po to, by zdziałać coś na polu naukowym” – opowiada rozentuzjazmowany profesor John Ross z Indiana University, Indianapolis. Jacob Barnett stwierdził niedawno, że jest w stanie udowodnić, że teoria względności Alberta Einsteina jest błędna. Profesor Scott Tremaine z Institute for Advanced Study at Princeton przyznał ostatnio, że Jacob Barnett zamierza też wkrótce zająć się prezentacją argumentów, które pokażą mylność niektórych założeń w teorii Wielkiego Wybuchu [2].

Hipoteza Wielkiego Wybuchu budziła kontrowersje od momentu swojego powstania. W niekończącym się procesie prób jej empirycznej weryfikacji pojawiło się więcej nowych problemów niż tych, które udało się przy jej pomocy do tej pory rozwiązać. Hipoteza Wielkiego Wybuchu przeżywa obecnie swój największy kryzys, gdyż nie potrafi w satysfakcjonujący sposób wyjaśnić najnowszych obserwacji astronomicznych. Właśnie z tego powodu zaistniała konieczność spekulatywnego postulowania istnienia czysto hipotetycznej ciemnej energii i ciemnej materii ( Dwarf galaxies suggest dark matter theory may be wrong).

To właśnie m.in. z powodu tych spekulatywnych postulatów dotyczących rzekomego istnienia czysto hipotetycznej ciemnej energii i ciemnej materii w 2004 roku grupa światowej sławy naukowców i niezależnych badaczy wystosowała List Otwarty na łamach prestiżowego czasopisma New Scientist” w sprawie zasadniczej rewizji hipotezy Wielkiego Wybuchu, apelując o rozpoczęcie badań empirycznych nad alternatywnymi teoriami kosmogenezy. List Otwarty - CosmologyStatement.org - został do tej pory podpisany przez około 500 naukowców i badaczy z całego świata, w tym przez polskiego astronoma profesora Konrada Rudnickiego. Liczba ta wciąż rośnie.

W 2010 brytyjscy astrofizycy stwierdzili, że formuła obliczeniowa użyta w Modelu Standardowym może zawierać fatalny błąd. Z tego wynikałoby, że ciemna energia i ciemna materia nie istnieją [3].

Jeżeli nie Wielki Wybuch, to co? Nieskończony Wszechświat!

W 1584 Giordano Bruno przedstawił koncepcję Wszechświata na wskroś nieskończonego, który został w ten sposób pozbawiony potrzeby posiadania swojego centrum oraz swojego początku. Bruno twierdził, że nasze Słońce jest jedną z nieskończenie wielu gwiazd wypełniających ten nieskończony Wszechświat, a nasza Ziemia jest jedną z nieskończenie wielu podobnych sobie, zamieszkanych planet. Wniosek, jaki Bruno wyprowadził ze swojej koncepcji Wszechświata nieskończonego był na owe czasy szokujący: Wszechświat nigdy nie mógł zostać stworzony, gdyż istniał zawsze. Nie może też on zostać unicestwiony i będzie istniał wiecznie. Otwarcie głosząc te nowatorskie poglądy w Rzymie i w Europie, Bruno śmiertelnie naraził się Watykanowi. Inkwizycja uznała go za heretyka, za co został skazany na karę śmierci przez publiczne spalenie na stosie w 1600 roku, o czym tak przejmująco napisał Czesław Miłosz w swoim pięknym wierszu Campo di Fiori.

Model wiecznego Wszechświata nieograniczonego w czasie nie implikuje, że taki Wszechświat musiałby być koniecznie Wszechświatem "stacjonarnym", takim, jak np. ten opisany przez model kosmologiczny, który opracowali Fred Hoyle, Thomas Gold, Hermann Bondi w swojej Teorii stanu stacjonarnego. Teoria stanu stacjonarnego została bowiem zastąpiona w 1993 przez teorię stanu quasi-stacjonarnego Quasi-steady state cosmology (QSS) rozwijaną przez Freda Hoyle'a, Burbidge'a i Narlikara. Model Wszechświata wiecznego, nieograniczonego w czasie, można rozumieć raczej w sensie modelu cyklicznego, jako nieskończony szereg oscylacji kurczenia się i rozszerzania, co wyklucza potrzebę zaistnienia Wielkiego Wybuchu, jako absolutnego prapoczątku, praprzyczyny wszechrzeczy. To właśnie faza rozszerzania sprawia wrażenie, jak gdyby koniecznie musiała być rezultatem Wielkiego Wybuchu. Być może to, co zachodzi w czasie przejścia z fazy kurczenia w fazę rozszerzania, z braku lepszego określenia, można by właśnie określić terminem „wielkiego wybuchu”. Ale taki „wybuch” nie jest wtedy ani pierwszym wybuchem, ani ostatnim, ani przyczyną istnienia naszego Wszechświata.


Nieskończony Wszechświat!
Nieskończony Wszechświat - Poza teorię Wielkiego Wybuchu” to książka, której autorami są Paul J. Steinhardt, profesor na wydziale fizyki i astrofizyki Uniwersytetu w Princeton, jeden z twórców cyklicznej i inflacyjnej teorii Wszechświata, wybitny kosmolog oraz Neil Turok, kierownik Katedry Fizyki Matematycznej w oddziale Matematyki Stosowanej i Fizyki Teoretycznej w Cambridge University, uznany specjalista w zakresie podstawowych fizycznych teorii kosmosu. Prace naukowe obu autorów dotyczące wczesnych etapów ewolucji Wszechświata są wysoko oceniane przez środowisko kosmologów i fizyków. Steinhardt i Turok opisują nowy cykliczny model wiecznego Wszechświata, zbudowany w oparciu o najnowsze konstrukcje teoretyczne teorii strun. Autorzy krytycznie odnoszą się do poprzednich modeli kosmologicznych, a szczególnie do powszechnie zaakceptowanego modelu Wielkiego Wybuchu. "Najbardziej niezwykły jest fakt, że ta nowa teoria wiecznego Wszechświata jest zdolna wytłumaczyć wszystkie dane obserwacyjne z taką samą dokładnością jak zmodyfikowana teoria Wielkiego Wybuchu, a ponadto może wyjaśnić te aspekty Wszechświata, których Wielki Wybuch wyjaśnić nie potrafi" - podkreślają Steinhardt i Turok. Zdaniem autorów, Wszechświat wciąż pozostaje dla ludzkości zagadką. "W ciągu wieków ludzkiej historii pojawiło się wiele teorii o Wszechświecie. Jednak to ostatnie czterdzieści lat było pod tym względem wyjątkowe. Teoria gorącego Wielk...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin