Julian Apostata - Mispogon, albo Nieprzyjaciel Brody.pdf

(347 KB) Pobierz
Julian Apostata
Mispogon,
albo Nieprzyjaciel Brody
tłumaczenie: www.zrodla.historyczne.prv.pl
mail: historian@z.pl
MMIII ®
JULIAN APOSTATA - (331 lub 332 – 363 n.e.)
Był ostatnim niechrześcijańskim cesarzem Rzymu. Choć początkowo wyznawał
chrześcijaństwo, to okazywał, choć skrywaną, sympatię dawnym bogom [gł. Heliosowi]. Jego
umiłowanie dla dawnych religii było skutkiem starannego, jak na owe czasy, wykształcenia –
Apostata był wychowankiem pogańskich filozofów z ateńskiej Akademii, założonej jeszcze
przez samego Platona, a istniejącej aż do 529 r. n.e.. Neoplatonizm, który wówczas był
filozofią w
świecie
dominującą, ukształtował też i Juliana, który, mimo odnowienia dawnych
kultów, nie prześladował chrześcijaństwa. Jako cesarz pragnął przywrócić
świetność
Rzymu –
jego tryb
życia
odznaczał się wyjątkową surowością. Julian spał na zwykłych siennikach, jadł
niezwykle skromnie i ubogo, zlikwidował też przepych, którym odznaczali się jego
poprzednicy – wygnał z dworu rzesze służby i cesarskich „klientów”, których jedynym
zajęciem było gromadzenie fortun, rujnujących skarb Cesarstwa, w zamian za
przypochlebianie się władcy. Odmówił także płacenia upokarzającego trybutu plemionom
germańskim, przekroczył Ren i pokonał Germanów, zmuszając ich do wyrzeczenia się wojny
z narodem rzymskim, zwrócenia wszystkich jeńców, oraz odbudowania zniszczonych przez
siebie obiektów [w tym mostów na Renie]. Wypowiedział też wojnę Persom, wkroczył na ich
tereny i pokonał w
świetnie
zaplanowanej kampanii wojennej. Nie doprowadził jednak wojny
do końca – zginął w niewyjaśnionych okolicznościach podczas jednej z potyczek – niektóre
źródła
mówią nawet, iż za jego
śmierć
odpowiada któryś z jego własnych
żołnierzy
chrześcijanin, który nienawidzić miał swego władcy za oddawanie czci dawnym bogom, choć
jest to prawdopodobnie jedynie legenda, wymyślona później przez chrześcijan.
Na polu działalności filozoficznej i literackiej Julian znany jest dzisiaj jako autor kilku
pism, m.in. niezwykle ciekawej korespondencji z czołowymi intelektualistami swej epoki (np.
Libaniuszem – antiocheńskim pogańskim retorem i filozofem), oraz z dzieła „Cesarze”, a
także z prezentowanego niżej satyrycznego tekstu „Mispogon, albo Nieprzyjaciel Brody” i in.
Jest to paszkwil, skierowany przeciw mieszkańcom Antiochii, którzy słynęli z przepychu i
wyszydzali Juliana za jego prostotę
życia
i surowe zasady moralne, gdy przebywał w tym
mieście przed wyprawą na Persję. „Mispogon...” jest pozornie samokrytyką Juliana, to jednak
tylko przykrywka. Pod pozorem wyliczania swych rzekomych ogromnych wad, cesarz gani
lubujących się w luksusie i zbytku mieszkańców Antiochii.
S. Drej
Ale w wypadku Juliana zasługi osobiste były w pewnej mierze
niezależne od stanowiska. Bez względu na drogę, jaką obrałby on sobie
w
życiu,
na pewno dzięki sile swojej nieustraszonej odwagi,
żywego
dowcipu i wytężonej pilności osiągnąłby najwyższe zaszczyty
wybranego zawodu albo już co najmniej by zasługiwał na nie; mógłby
się podnieść na stanowisko ministra bądź dowódcy w kraju, w którym
by się urodził jako zwyczajny obywatel. Gdyby zazdrosny kaprys
władzy zawiódł jego oczekiwania albo gdyby on sam roztropnie
zboczył ze
ścieżek
wielkości, to i tak wykorzystanie tychże samych
talentów w jakimś pracowitym odosobnieniu umieściłoby jego
szczęście doczesne i nieśmiertelną sławę poza zasięgiem królów.
Wydaje się wprawdzie,
że
w portrecie Juliana, gdy go badamy z
drobiazgową i może nawet krytyczną uwagą, czegoś brak do tego, aby
postać ta była wdzięczna i doskonała. Nie miał on w sobie geniuszu tak
potężnego i wzniosłego jak geniusz Cezara ani doskonałej roztropności
Augusta. Cnoty Trajana były chyba bardziej stałe i wrodzone, a
filozofia Marka Aureliusza prostsza i bardziej konsekwentna. A
przecież Julian stawiał czoło przeciwnościom losu nieugięcie i
pomyślność nie uderzała mu do głowy. Po przerwie trwającej od
śmierci
Aleksandra Sewera przez lat sto dwadzieścia Rzymianie oto
znów zobaczyli cesarza, który nie czynił rozróżnienia pomiędzy
obowiązkiem a przyjemnością, który dokładał wszelkich starań, aby
ulżyć w niedoli swoim poddanym i wskrzesić w nich ducha, i który
zawsze usiłował
łączyć
autorytet z zasługą, a szczęśliwość z cnotą.
N
a ogół władcy, gdyby się ich rozebrało z purpury i nagich
rzuciło w
świat,
pogrążyliby się natychmiast w najniższy
stan społeczny bez nadziei wyjścia kiedykolwiek z cienia.
Nawet fakcja, i to fakcja religijna, musiała uznać wyższość jego
talentu, zarówno w czasie pokoju, jak w czasie wojny, i przyznać z
westchnieniem,
że
Julian Apostata kochał swój kraj i zasługiwał na
cesarstwo
świata
doczesnego.
Edward Gibbon
(Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, t. II, Warszawa 1975, s. 299)
I
Poeta Anakreon napisał wiele zachwycających pieśni, które sławiły
luksusowe
życie,
jakim obdarzyła go Tyche. Ale Alceusowi i
Archilochowi z Paros bóg nie zezwolił na poświęcenie
życia
zabawie i
przyjemności. Aby zaś skłonić ich do znoszenia trudów, raz jednych, raz
drugich, zmniejszono ciężar nałożony na nich przez Niebiosa i przeklęci
zostali ci, którzy ich zwodzili. Lecz, jako,
że
prawo zakazuje mi oskarżać
imiennie tych, którym wszelako nie uczyniłem
żadnego
zła, [to jednak]
próbują okazywać mi swą nienawiść; z drugiej zaś strony dominujący
obecnie między dobrze urodzonymi styl edukacji, zabrania mi użycia
muzyki, składającej się na tę pieśń. W tych bowiem czasach ludzie
uważają,
że
bardziej poniżające jest studiowanie muzyki niż nieuczciwe
wzbogacenie się. Pomimo tego jednak, nie zrzeknę się z tej przyczyny
pomocy,
którą
posiadam
dzięki
darowi
Muz.
Istotnie
bowiem,
obserwowałem,
że
nawet barbarzyńcy po drugiej stronie Renu
śpiewają
barbarzyńskie pieśni, skomponowane w języku przypominającym kraczące
ptactwo i w owych pieśniach znajdują upodobanie. Ponadto zawsze dzieje
się tak,
że
nawet pośledni grajek, pomimo,
że
drażni swe audytorium,
znajduje przecież w tym muzykowaniu ogromną radość. Z tą myślą, często
powtarzam sobie, tak jak Ismenias, chociaż me mierne talenty nie dają się
nawet porównywać z jego,
że
mam, jak się przekonałem, podobną
niezależność ducha, zatem – „Sobie
śpiewam,
a Muzom”.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin