Bogatyriew, Jakobson, Folklor jako swoista forma twórczości.doc

(92 KB) Pobierz

P. Bogatyriew, R. Jakobson

 

FOLKLOR JAKO SWOISTA FORMA TWORCZOŚCI

 

Naiwno-realistyczna deformacja, szczególnie charakterystyczna dla teoretycznego myślenia drugiej połowy XIX wieku, została już przełamana przez nowsze kierunki myśli naukowej. Tylko w tych dyscyplinach humanistycznych, których przedstawiciele, zaabsorbowani zbieraniem materiału i konkretnymi zadaniami szczegółowymi, nie zdradzali skłonności do rewizji swych założeń filozoficznych (wskutek czego pozostawali oczywiście zacofani, jeśli idzie o zasady teoretyczne), ekspansja naiwnego realizmu trwała nadal, a nawet kilkakrotnie się wzmagała, jeszcze z początkiem naszego stulecia.

Mimo że filozoficzny światopogląd naiwnego realizmu jest nowoczesnym badaczom zupełnie obcy (przynajmniej tam, gdzie nie stał się katechizmem, niewzruszonym dogmatem), to jednak w rożnych dziedzinach kultury utrzymuje się jeszcze jako przemycony balast, jako relikt hamujący rozwój wiedzy szereg sformułowań będących bezpośrednią konsekwencją założeń filozoficznych nauki drugiej połowy XIX wieku.

Typowym wytworem naiwnego realizmu była szeroko rozpowszechniona teza młodogramatykow, głosząca, że jedynym rzeczywistym językiem jest język indywidualny. W epigramatycznie wyjaskrawionej postaci teza ta orzeka, że w ostatecznej instancji rzeczywisty jest tylko język określonej osoby w określonym czasie, natomiast wszystko inne jest tylko teoretyczno-naukową abstrakcją. Nowoczesnym jednak dążeniom językoznawstwa nic nie jest bardziej obce, jak właśnie ta teza, która stała się filarem młodogramatyzmu.

Obok indywidualnego, poszczególnego aktu mowy — zwanego w terminologii F. de Saussure'a parole — nowoczesne językoznawstwo uznaje jeszcze langue, tzn. zespół konwencji przyjętych przez określoną wspólnotę dla zapewnienia zrozumiałości parole. Do tego tradycyjnego ponadindywidualnego systemu ten czy ów mówiący może wprowadzać indywidualne zmiany, które jednak należy interpretować tylko jako jednostkowe odchylenia od langue i tylko w stosunku do langue. Stają się one faktami langue, jeśli wspólnota, nosicielka owej langue, usankcjonuje je i przyjmie jako ogólnie obowiązujące. Na tym polega rożnica między zmianami językowymi a indywidualnymi błędami językowymi (lapsusami). Te ostatnie są wytworami indywidualnego kaprysu, silnego afektu lub popędów estetycznych jednostki mówiącej.

Co się tyczy „akceptacji” określonej innowacji językowej, to można przyjąć, że w niektórych wypadkach zmiany językowe odbywają się na skutek niejako uspołecznienia, upowszechnienia indywidualnego błędu językowego (lapsusu), indywidualnych afektów czy estetycznej deformacji mowy. Zmiany w języku mogą zachodzić także w inny sposób, a mianowicie jako nieuniknione, prawidłowe następstwa zmian poprzedzających, urzeczywistniane od razu bezpośrednio w langue (nomogeneza biologów). Jakiekolwiek jednak są warunki zmian w języku, o „narodzinach" innowacji językowej można mówić dopiero z chwilą, gdy stanie się ona faktem społecznym, czyli gdy przyswoi ją sobie wspólnota językowa.

Jeśli teraz przejdziemy od językoznawstwa do folkloru, napotkamy tu zjawiska podobne. Istnienie utworu ludowego zaczyna się dopiero wówczas, gdy zostanie on przyjęty przez określoną wspólnotę; co więcej, istnieją tylko te jego elementy, które wspólnota sobie przyswaja.

Przypuśćmy, że członek jakiejś wspólnoty ułożył wiersz. Jeżeli ten ustny utwór, stworzony przez danego osobnika, jest z jakichś przyczyn nie do przyjęcia dla społeczności i pozostali jej członkowie nie przyswajają go sobie, jest skazany na zagładę. Może go uratować tylko przypadkowy zapis jakiegoś zbieracza, przenoszący go z poezji ustnej do literatury pisanej.

Francuski poeta lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku hrabia de Lautreamont stanowi typowy przykład tzw. poete maudit, czyli poety odrzuconego, przemilczanego i nie uznawanego przez współczesnych. Wydał książeczkę nie zauważoną przez nikogo i nie rozpowszechnianą, podobnie jak reszta jego dzieł, które pozostały w rękopisie. Śmierć zaskoczyła go w wieku dwudziestu czterech lat. Mijają dziesiątki lat. W literaturze pojawia się surrealizm, w niejednym zgodny z poezją Lautreamonta. Lautreamont zostaje zrehabilitowany. Wydaje się jego dzieła, jest czczony jako mistrz i zaczyna wywierać wpływ. Co by się jednak z nim stało, gdyby był tylko autorem poezji ustnej? Utwory jego znikłyby bez śladu z chwilą jego śmierci.

Pokazaliśmy tu wypadek skrajny, w którym odrzucona została cała twórczość. Ale współcześni mogą odrzucić czy zignorować także poszczególne rysy, osobliwości formalne, poszczególne motywy. W takich wypadkach środowisko przykrawa sobie utwór według swoich potrzeb i znowu wszystko, co zostało odrzucone przez środowisko, po prostu nie istnieje jako fakt folklorystyczny, wychodzi z użycia i obumiera.

Jedna z bohaterek Gonczarowa, zanim przeczyta powieść, usiłuje się dowiedzieć, jakie jest rozwiązanie intrygi. Przypuśćmy, że czytelnik masowy w pewnym okresie też tak postępuje albo na przykład opuszcza w czytaniu wszystkie opisy przyrody, które odczuwa jako hamujący, nudny balast. Gdyby nawet czytelnik zniekształcił powieść, gdyby powieść swoją kompozycją przeciwstawiła się panującej współcześnie szkole literackiej, gdyby współcześni rozumieli ją w sposób niepełny, to mimo to wszystko trwałaby ona nadal potencjalnie w nienaruszonej formie; nadejdzie czas, który być może doceni cechy niegdyś odrzucone. Przenieśmy te fakty w dziedzinę folkloru: przypuśćmy, że społeczność wymaga, aby rozwiązanie intrygi było z góry wiadome, a przekonamy się, że każde opowiadanie ludowe przybierze taki układ, jaki występuje w opowiadaniu Tołstoja Śmierć Iwana Iljicza, gdzie rozwiązanie wyprzedza narrację. Jeśli społeczność nie lubi opisów przyrody, wykreśla się je z repertuaru folklorystycznego. Słowem, w folklorze utrzymują się tylko te formy, które są aprobowane przez daną społeczność; niektóre funkcje danej formy mogą oczywiście zostać zastąpione przez inne. Gdy jednak forma traci swoją funkcjonalność, obumiera w folklorze, podczas gdy w literaturze pisanej zachowuje potencjalne istnienie.

Jeszcze jeden przykład z historii literatury: tzw. „wiecznie towarzyszący” — pisarze, których interpretacja w ciągu rozwojowym stuleci jest ciągle na nowo dokonywana przez każdy nowy kierunek. Pewne osobliwości tych pisarzy, które dla współczesnych były obce, niezrozumiałe, niepotrzebne, niepożądane, uzyskują w późniejszych czasach dużą wartość, aktualizują się nagle, tzn. stają się produktywnymi czynnikami literatury. Możliwe jest to jednak tylko w literaturze pisanej. Co by się stało na przykład w poezji ustnej ze śmiałą i „nie na czasie” twórczością językową Leskowa, która stała się produktywnym czynnikiem dopiero po kilkudziesięciu latach, w twórczości Remizowa i późniejszych prozaików rosyjskich? Środowisko Leskowa oczyściłoby jego dzieła z dziwacznej stylistyki. Krótko mówiąc, już samo pojęcie przekazu pisanego rożni się głęboko od pojęcia przekazu folklorystycznego. W dziedzinie folkloru możliwość reaktualizacji faktów poetyckich jest bez porównania mniejsza. Jeśli nosiciele pewnej tradycji poetyckiej wymrą, to nie można jej już ożywić, podczas gdy w

literaturze pisanej mogą ożyć i zacząć owocować zjawiska należące do dawnej lub nawet wielowiekowej przeszłości.

Z powyższego wynika jasno, że istnienie utworu ludowego zakłada istnienie grupy przyswajającej go i sankcjonującej. W badaniach folkloru trzeba mieć stale na uwadze pojęcie podstawowe — prewencyjną cenzurę społeczności. Świadomie używamy wyrazu „prewencyjną”, ponieważ w badaniach nad faktem folklorystycznym nie chodzi o momenty poprzedzające jego narodzenie, o jego poczęcie, jego życie embrionalne, lecz o same jego „narodziny” i o dalsze losy.

Folkloryści, zwłaszcza słowiańscy, dysponujący bodaj najżywszym i najbogatszym materiałem folklorystycznym w Europie, często głoszą pogląd, że nie ma zasadniczej różnicy między poezją ustną a literaturą pisaną i że w obu wypadkach mamy do czynienia z niewątpliwymi przejawami twórczości indywidualnej. Teza ta zawdzięcza swe powstanie właśnie sugestiom naiwnego realizmu: twórczość kolektywna nie jest nam dana w żadnym naocznym doświadczeniu, wobec tego należy brać pod uwagę indywidualnego twórcę, jednostkowego inicjatora.

Wsiewołod Miller, typowy młodogramatyk zarówno w językoznawstwie, jak i w folklorystyce, tak mówi o wątkach literatury ludowej: „Kto je wymyślił? Zbiorowa twórczość mas? To jeszcze jedna fikcja, bo ludzkie doświadczenie nigdy takiej twórczości nie obserwowało.” Tu dochodzi do głosu niewątpliwie wpływ naszego potocznego doświadczenia. Najczęściej spotykaną i najbardziej znaną formą twórczości jest dla nas nie twórczość ustna, lecz literatura pisana, wobec czego egocentrycznie rzutujemy swojskie dla nas wyobrażenia na dziedzinę folkloru.

I tak za narodziny dzieła pisanego uważa się moment jego przelania na papier przez autora, analogicznie więc za narodziny utworu ustnego poczytuje się moment, w którym zostaje on po raz pierwszy zobiektywizowany, czyli wygłoszony przez autora. Tymczasem w rzeczywistości utwór staje się faktem folkloru dopiero z chwilą przyswojenia go przez społeczność.

Wyznawcy tezy o indywidualnym charakterze twórczości folklorystycznej skłaniają się do zastąpienia pojęcia zbiorowości pojęciem anonimowości. I tak w znanym podręczniku rosyjskiej poezji ustnej czytamy, co następuje: „Jasne jest, że chociaż w przypadku danej pieśni obrzędowej nie wiemy, kto wymyślił obrzęd i kto ułożył pierwszą pieśń, nie przeczy to jednak zasadzie twórczości indywidualnej, lecz świadczy tylko o takiej dawności obrzędu, iż niemożliwe jest wskazanie autora czy też okoliczności powstania najstarszej pieśni ściśle z tym obrzędem związanej oraz że pieśń powstała w środowisku, w którym osobowość autora nie wywołuje zainteresowania. Koncepcja twórczości zbiorowej nie ma tu więc żadnego zastosowania" (M. Sperański). Podręcznik nie zwraca uwagi na to, że nie może istnieć obrzęd bez sankcji społecznej, jest to contradictio in adjecto i nawet, jeśli zarodkiem danego obrzędu było indywidualne zachowanie, to droga od niego do obrzędu jest równie daleka jak od indywidualnego językowego błędu do gramatycznego językowego wariantu.

To co powiedzieliśmy o powstaniu obrzędu (lub utworu poezji ustnej), można też zastosować do ewolucji obrzędu (bądź ewolucji folklorystycznej w ogóle). Często stosowane w lingwistyce rozróżnienie między zmianą normy języka a indywidualnym odstępstwem od niej, rozróżnienie mające znaczenie nie tylko ilościowe, ale i zasadnicze, jakościowe, jest jeszcze prawie zupełnie obce folklorystyce.

Jednym z istotnych znamion różniących folklor od literatury pisanej jest sam sposób istnienia dzieła sztuki.

W folklorze stosunek między utworem a jego obiektywizacją, czyli jego tak zwanymi

wariantami przy wygłaszaniu przez rożne osoby, jest zupełnie analogiczny do stosunku między langue a parole. Podobnie jak langue utwór ludowy jest pozaosobowy i istnieje tylko potencjalnie, jest tylko kompleksem określonych norm i impulsów, kanwą aktualnej tradycji, którą recytujący ożywiają ozdobnikami indywidualnej twórczości tak samo, jak wytwórcy parole ożywiają langue3.

O tyle, o ile indywidualne innowacje w języku (czy też w folklorze) odpowiadają wymaganiom społeczności i antycypują prawidłową ewolucję langue (czy też folkloru), zostają one uspołecznione i stają się faktami langue (czy też elementami utworu folklorystycznego).

Utwór pisany jest zobiektywizowany, istnieje konkretnie, niezależnie od czytelnika i każdy następny czytelnik zwraca się bezpośrednio do utworu. Droga utworu ludowego prowadzi od wykonawcy do wykonawcy, droga zaś utworu pisanego od dzieła do wykonawcy. W wypadku utworu pisanego można wprawdzie uwzględniać interpretacje wykonawców, są one jednak tylko jednym z czynników odczytaniu utworu, nigdy zaś jedynym źródłem jak w folklorze. Nie należy w żadnym wypadku utożsamiać roli recytatora utworu ludowego z rolą czytelnika czy recytatora utworu pisanego ani też z rolą jego autora. Dla recytatora utwór ludowy jest faktem langue, a więc faktem pozaosobowym, danym niezależnie od recytatora, choć pozwalającym na odkształcenia i na wprowadzenie nowego tworzywa — poetyckiego czy potocznego. Dla autora utworu literackiego utwór jest faktem parole; nie jest dany a priori, lecz podlega indywidualnej realizacji. Dany jest tylko kompleks innych utworów, oddziałujących w danym okresie; na ich tle (tzn. na tle ich właściwości formalnych) ma zostać stworzone i zrozumiane nowe dzieło (które jedne z tych form sobie przyswaja, drugie przetwarza, a jeszcze inne odrzuca).

Jedna z istotnych różnic między folklorem a literaturą pisaną polega na tym, że folklorowi właściwe jest nastawienie na langue, literaturze pisanej — na parole.

Według trafnej charakterystyki Potebni w folklorze nawet sam poeta nie ma podstaw do tego, by dany utwór z uważać za własny, a utwory innych za cudze. Rola cenzury sprawowanej przez społeczność jest, jak już powiedzieliśmy, inna w literaturze pisanej, inna zaś w folklorze. W folklorze cenzura jest imperatywna i stanowi niezbędne założenie powstania dzieła. Literat natomiast uwzględnia mniej lub bardziej wymagania środowiska, ale choćby się najściślej do nich stosował, brak tu charakterystycznego dla folkloru zupełnego stopienia się cenzury z dziełem. Utwór literacki nie jest z góry wyznaczony przez cenzurę, nie wynika z niej w całości; odgaduje tylko w przybliżeniu częściowo poprawnie, częściowo fałszywie jej wymagania; niektóre wymagania społeczności nie zostają w nim w ogóle uwzględnione.

W dziedzinie ekonomii bliskim odpowiednikiem stosunku literatury pisanej do konsumenta jest tzw. „produkcja na zbyt”, podczas gdy folklor bliższy jest pojęciu „produkcji na obstalunek”.

Brak odpowiedniości między wymaganiami środowiska a utworem literackim może być skutkiem błędu, ale także świadomej intencji autora, który zamierza zmienić wymagania środowiska, dokonać jego literackiej reedukacji. Taka próba wpływu autora na żądania klienteli może czasem pozostać bez skutku. Cenzura nie ustępuje, między jej normami a utworem powstaje antynomia. Niektórzy chcieliby wyobrazić sobie „autorów folkloru” na obraz i podobieństwo „poetów-literatów”, ale analogia nie jest trafna. W przeciwieństwie do „poety-literata” „poeta folkloru” — według świetnego spostrzeżenia Aniczkowa — „nie tworzy nowego środowiska”; wszelka intencja zmiany otoczenia jest mu zupełnie obca; absolutne panowanie cenzury prewencyjnej, udaremniające wszelki konflikt między nią a

utworem, wytwarza szczególny typ uczestników twórczości poetyckiej i zmusza jednostkę do

rezygnacji z jakiegokolwiek zamachu na tę cenzurę.

W interpretacji folkloru jako przejawu twórczości indywidualnej osiągnęła swój punkt

szczytowy tendencja do zatarcia granicy między historią literatury a historią folkloru. Sądzimy jednak, że tezę tę trzeba poddać poważnej rewizji. Czy ta rewizja oznacza rehabilitację koncepcji romantycznej, tak ostro atakowanej przez przedstawicieli wspomnianej doktryny? Bez wątpienia. Ujęcie różnicy między poezją ustną a literaturą pisaną u teoretyków romantycznych zawierało szereg słusznych myśli i romantycy mieli rację, podkreślając zbiorowy charakter twórczości ustnej i porównując ją z językiem. Obok jednak tych słusznych tez koncepcja romantyczna zawierała również szereg twierdzeń, które nie mogą się ostać wobec współczesnej krytyki naukowej.

Romantycy przeceniali samodzielność, przede wszystkim samodzielność genetyczną i

pierwotność folkloru; dopiero prace następnych pokoleń uczonych wykazały, jak ogromną rolę w folklorze odgrywa zjawisko zwane w nowoczesnym niemieckim ludoznawstwie gesunkenes Kulturgut. To uznanie znacznego, czasem nawet wyłącznego udziału gesunkenes Kulturgut w repertuarze ludowym może wyglądać na ograniczenie roli twórczości zbiorowej w folklorze. Tak jednak nie jest. Wprawdzie utwory przejmowane przez poezję ludową z warstw społecznie wyższych mogą same w sobie być typowymi wytworami inicjatywy osobistej i twórczości indywidualnej, ale zagadnienie źródeł utworu ludowego z samej swojej natury nie należy do folklorystyki. Każde zagadnienie innorodnych źródeł nadaje się do naukowej interpretacji tylko wtedy, gdy jest rozpatrywane ze stanowiska systemu, do którego źródła te zostają wcielone, tzn. w danym wypadku ze stanowiska folkloru. Dla folklorystyki istotne jest nie powstanie i istnienie źródeł pozafolklorystycznych, ale funkcja zapożyczenia, wybór i przetworzenie zapożyczonego materiału. Z tego punktu widzenia znana teza, że „lud nie tworzy, tylko odtwarza”, traci swoją ostrość, ponieważ nie mamy podstaw do tworzenia nieprzeniknionych granic między twórczością a odtwórczością ani do uważania tej ostatniej za coś mniej wartościowego. Odtwórczość nie oznacza biernej recepcji i w tym sensie nie ma zasadniczej różnicy między Molierem, który przerabiał staroświeckie widowiska, a ludem, który według wyrażenia Naumanna, „rozśpiewuje artystyczną pieśń". Przekształcenie dzieła tzw. sztuki monumentalnej w tzw. prymityw jest również aktem twórczym. Twórczość przejawia się tu zarówno w wyborze przejmowanych dzieł, jak i w ich adaptacji do innych zwyczajów i wymagań. Ustalone formy literackie po przeniesieniu do folkloru stają się materiałem poddawanym przeobrażeniom. Na tle innego środowiska poetyckiego, innej tradycji i innego stosunku do wartości artystycznych dzieło zostaje zinterpretowane w nowy sposób, i nawet elementów formalnych na pozór nietkniętych nie wolno uważać za identyczne z prototypem: w tych formach artystycznych zachodzi, według słów rosyjskiego literaturoznawcy Tynianowa, przestawienie funkcji.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin