Barbara McMahon - Słodka niespodzianka.pdf

(675 KB) Pobierz
Barbara McMahon
Słodka
niespodzianka
0
ROZDZIAŁ PIERWSZY
- Do zobaczenia. Bądźcie szczęśliwi! - krzyknęła Sara Simpson za
samochodem odjeżdżającym szeroką, krętą aleją.
Udekorowany kwiatami i wstążkami pojazd ciągnął za sobą
kilkanaście niemiłosiernie grzechoczących puszek. Na tylnej szybie ktoś
wypisał „młoda para", ktoś inny domalował serduszka i aniołki.
Sara patrzyła za samochodem, dopóki nie zniknął jej z oczu za
zakrętem. Poczuła, jak ogarnia ją przygnębiający smutek. Wszystko
wydarzyło się tak szybko, pomyślała. Po ponad roku spędzonym w bazie
wojskowej w Europie Jimmy wpadł tylko na kilkanaście dni do Stanów. W
zeszłym tygodniu wspólnie z Amber zakomunikowali,
że
zamierzają się
pobrać. Dzisiaj było już po wszystkim. Jej ukochana córeczka wyszła
właśnie za mąż i zaczynała nowe
życie
z mężczyzną, który najdalej za
miesiąc będzie musiał wrócić na Stary Kontynent.
Sama ceremonia była bardzo skromna, przeznaczona tylko dla
najbliższej rodziny i grona najserdeczniejszych przyjaciół pary młodej.
Nieliczni goście już rozchodzili się do domów. Jedna z przyjaciółek Amber
podeszła do Sary.
- Piękna ceremonia, prawda? - zagadnęła.
Przytaknęła, choć w głębi duszy marzyła, by ten wyjątkowy dzień
wyglądał zupełnie inaczej.
- Dla mnie to wciąż dzieciaki. - Obok pojawiła się Virginia
Woodworth, matka Jimmy'ego.
Stały chwilę w milczeniu i przyglądały się gościom.
S
R
1
- Bo przecież w gruncie rzeczy są dziećmi - po chwili powiedziała
Sara. - Amber ma zaledwie dziewiętnaście lat.
Nagle uświadomiła sobie,
że
sama w tym wieku została matką, a
niedługo potem samotną matką, bo jej małżeństwo bardzo szybko się
rozpadło.
Zadrżała z zimna. Co prawda słońce
świeciło
wysoko na
bezchmurnym niebie, ale luty nad jeziorem Tahoe nigdy nie należał do zbyt
ciepłych. Okoliczne góry były istnym rajem dla zapalonych narciarzy, nad
jeziorem często też brano
śluby.
- Jimmy ma dwadzieścia jeden. Zaciągnął się do wojska dwa lata temu.
Kiedy skończy służbę, będzie musiał wrócić do przerwanej nauki. Szczęście
w nieszczęściu,
że
na mocy ustawy będzie mógł to zrobić za darmo. -
Virginia zarzuciła płaszcz na ramiona.
Jeśli w ogóle studia mu jeszcze w głowie, pomyślała Sara. Znała
Woodworthów od bardzo dawna i wiedziała, jak wiele syn dla nich znaczy.
Jednak jej zdaniem Jimmy'emu brakowało ambicji, by walczyć o jak
najlepszą pozycję w
życiu.
Amber od początku ich znajomości, a spotykali się od wielu lat,
lamentowała,
że
jest młodsza i nie skończą studiów w tym samym czasie.
Nie podobało się jej,
że
Jimmy zaraz po maturze wstąpił do armii, ale
pozostała mu wierna i oddana.
A teraz to. Choć przecież, przyznawała Sara w duchu, wcale nie
uważała tego małżeństwa za wielki błąd. Wielu młodych ludzi pobierało się
i szczęśliwie dożywało pięćdziesiątej rocznicy
ślubu.
Czuła jednak,
że
byłaby spokojniejsza, gdyby wstrzymali się z tą decyzją. Amber była na
drugim roku studiów, Jimmy służył w Europie. Sara miała cichą nadzieję,
że
córka nie wpadnie na pomysł, by rzucić naukę i wyjechać z mężem.
2
S
R
Zdawała sobie równocześnie sprawę,
że
nie ma możliwości wpływania na
ich plany.
Rozumiała też,
że
jej doświadczenia
życiowe
miały negatywny wpływ
na ocenę postępowania Amber. Także bardzo młodo wyszła za mąż. I także
byli parą niemal od dzieciństwa. Tyle
że
Bill błyskawicznie ją porzucił.
Amber miała wówczas zaledwie trzy miesiące, nie było więc mowy o
żadnych
studiach. Jakby tego było mało, rodzice odwrócili się od niej. To
ostatnie zabolało najbardziej. Musiała błyskawicznie dojrzeć, stać się w
pełni samodzielną i liczyć tylko na siebie. Choć pierwsze lata były
nadzwyczaj trudne, dzięki Amber niczego nie
żałowała.
Córeczka
wynagradzała jej wszystko.
Uśmiechnęła się ciepło do Virginii.
- Chciałabym,
żeby
wciąż byli dziećmi, które bezkrytycznie słuchają
się dorosłych. Ale co począć... Czy chcemy, czy nie, właśnie rozpoczęli
podróż poślubną. Kiedy skończą studia,
świat
będzie leżał u ich stóp. -
Wzdrygnęła się, gdyż chłód coraz natarczywiej przeszywał jej ciało.
- Mogli trochę poczekać - westchnęła Virginia.
- Cóż, ale nie poczekali. Są młodzi, wpatrzeni w siebie, zakochani.
Sara miała na końcu języka kilka gorzkich słów na temat Jimmy'ego,
który jej zdaniem zbyt natarczywie nalegał na szybki
ślub.
Uznała jednak,
że
w tak uroczystym momencie nie ma sensu prowokować ochłodzenia
stosunków.
- Przestań o tym myśleć, Virginio - odezwał się James Woodworth,
który właśnie podszedł do nich. - Chłopak wie, co robi. - Spojrzał na Sarę. -
Wracasz do miasta?
Należał do tych mężczyzn, którzy twardą ręką trzymają rodzinę i nie
pytają
żony
czy dzieci o zdanie. Sara nie czuła się swobodnie w jego
3
S
R
towarzystwie, choć musiała przyznać,
że
wobec niej był zawsze bardzo
uprzejmy i grzeczny. Miała jednak nadzieję,
że
Jimmy w inny sposób będzie
dbał o swoich najbliższych.
- Zatrzymam się tutaj kilka dni. Wzięłam tydzień urlopu.
Pożegnała się z rodzicami Jimmy'ego i została zupełnie sama. Lepiej
się do tego przyzwyczajaj, powiedziała sobie w myślach. Syndrom
opuszczonego gniazda, tak to się chyba nazywa. Uśmiechnęła się w duchu.
Po raz pierwszy od wielu lat była całkowicie wolna. Mogła robić wszystko,
co jej tylko przyjdzie do głowy. Na przykład jeść niezliczone ilości
czekolady i nie martwić się,
że
daje tym zły przykład. Albo wylegiwać się w
łóżku
do południa. Albo też - jeśli czas na to pozwoli - podróżować i szaleć,
ile dusza zapragnie. Mogłaby wreszcie wybrać się na Alaskę i półwysep
Jukatan, wziąć udział w wycieczce po Missisipi lub polecieć do Paryża.
- Niech
żyją
samotni rodzice - mruknęła z przekąsem. Ruszyła powoli
w stronę hotelu. Młoda para postanowiła spędzić miesiąc miodowy,
podróżując przez krainy objęte niegdyś szaleńczą gorączką złota, ona
natomiast zdecydowała się na krótki urlop nad pięknym jeziorem Tahoe. W
tym rejonie Nevady oferowano niezliczoną ilość rozrywek, typowych dla
ekskluzywnych miejscowości wypoczynkowych.
Żałowała, że
nigdy nie nauczyła się jeździć na nartach. Miała
wrażenie,
że
ponad połowa mieszkańców hotelu to właśnie narciarze.
Pocieszała się myślą,
że
znajdzie sobie jakieś inne ciekawe zajęcie. Miała
trzydzieści osiem lat, a czuła się jak nastolatka na wagarach. Zamierzała
przez ten tydzień dobrze się bawić.
Dziś jednak postanowiła,
że
resztę dnia spędzi w hotelowym ośrodku
odnowy. Miała ochotę zaznać fascynującego luksusu, czyli oddać się w ręce
profesjonalnych masażystek i kosmetyczek.
4
S
R
Zgłoś jeśli naruszono regulamin