42.Greg Egan - Diaspora.pdf

(1072 KB) Pobierz
GREG EGAN
DIASPORA
Diaspora
Przełożył
Michał Jakuszewski
CZĘŚĆ PIERWSZA
Yatima przyjrzało się otaczającym polis gwiazdom. Wszystkie emitowały światło o widmie
przesuniętym w wyniku efektu Dopplera, tworząc na niebie nieruchome koncentryczne fale
koloru — od ekspansji po konwergencję. Ve zastanawiało się, jak powinni się zachować, gdy
wreszcie dościgną uciekających. Chcieli im zadać niezliczone pytania, ale przepływ informacji nie
mógł być jednostronny. Od czego powinno zacząć, gdy transmutatorzy zapytają: „Dlaczego za
nami podążaliście? Po co zapuściliście się tak daleko?”.
Yatima czytało przedintrodusowe historie, opowiedziane na jednym poziomie, skrępowane
fikcyjnymi założeniami mówiącymi, że indywidua są niepodzielne jak kwarki, a planetarne
cywilizacje tworzą odrębne wszechświaty.
Osobistej historii vir, podobnie jak dziejów całej Diaspory, nie sposób było wepchnąć w te
wyimaginowane ramy. W rzeczywistym świecie było pełno struktur większych i mniejszych,
prostszych i bardziej skomplikowanych niż jego maleńki fragment, na który składały się rozumne
istoty oraz ich społeczeństwa. Potrzebna by była daleko posunięta ślepota na skalę i
podobieństwo, by uwierzyć, że można ignorować wszystko, co leży poza tą płytką sadzawką. Nie
chodziło po prostu o celowe zagrzebanie się w zamkniętym świecie syntetycznych panoram;
cieleśni również nie byli odporni na tę ślepotę, podobnie jak nawet najbardziej dalekowzroczni
obywatele. Transmutatorzy z pewnością również jej ulegali w jakimś okresie swej historii.
Rzecz jasna, transmutatorzy musieli już wiedzieć o ogromnej, całkowicie martwej maszynerii
niebieskiej, która skłoniła Diasporę do podróży na Swifta i dalej. Ich pytanie będzie brzmiało:
„Dlaczego zapuściliście się tak daleko? Dlaczego porzuciliście pobratymców?”.
Yatima nie mogło przemawiać w imieniu swego towarzysza podróży, ale odpowiedź vir leżała
na przeciwległym końcu skali w królestwie rzeczy bardzo prostych i małych.
1
PSYCHOGENEZA SIEROTY
Polis Konishi, Ziemia,
23 387 025 000 000 SCzK
15 maja 2975, 11:03:17,154 CzU
Konceptuarium było nieświadomym oprogramowaniem, starym jak samo polis Konishi. Jego
podstawowe zadanie polegało na umożliwieniu obywatelom polis generowania potomstwa:
dzieci jednego rodzica albo dwóch czy dwudziestu, stworzonych częściowo na ich podobieństwo,
w innej części zgodnie z ich życzeniami, a w jeszcze innej losowo. Czasem jednak, mniej więcej raz
na teratau, konceptuarium dawało początek obywatelowi niemającemu rodziców.
***
Każdy urodzony w Konishi obywatel wyrastał z ziarna umysłu, serii kodów instrukcji
przypominających cyfrowy genom. Pierwsze ziarna umysłu przeniesiono z DNA przed
dziewięcioma stuleciami, gdy założyciele polis stworzyli język formowania, mający kopiować w
postaci cyfrowej zasadnicze procesy neuroembriologiczne. Podobna translacja musiała być
jednak niedoskonała, pomijać biochemiczne szczegóły celem osiągnięcia szeroko pojętej
równoważności funkcji. Nie było możliwości zachowania pełnej różnorodności genomu
cielesnych. Ponieważ punktem wyjścia była zmniejszona pula cech, a dawne mapy oparte na DNA
stały się przestarzałe, konceptuarium musiało się skupić na mapowaniu konsekwencji nowych
wariacji. Odrzucenie wszelkich zmian mogłoby prowadzić do stagnacji, natomiast nieroztropne
ich wprowadzanie narażałoby wszystkie dzieci na szaleństwo.
Konishijskie ziarno umysłu dzieliło się na miliard pól: krótkich, sześciobitowych segmentów,
z których każdy zawierał nieskomplikowany kod instrukcji. Kilkadziesiąt takich segmentów
składało się na formery — proste podprogramy używane podczas psychogenezy. Wpływ
nieprzetestowanych dotąd mutacji na piętnaście milionów współdziałających ze sobą formerów
trudno było przewidzieć z góry. W większości przypadków jedyną pewną metodą było wykonanie
wszystkich obliczeń, których dokonałoby przekształcone ziarno... co niczym się nie różniło od
jego ożywienia i stworzenia umysłu bez jakichkolwiek przewidywań. Zgromadzona przez
konceptuarium wiedza była zbiorem wyposażonych w adnotacje map konishijskiego ziarna
umysłu. Najbardziej zaawansowane z nich były skomplikowanymi, wielowymiarowymi
strukturami, o całe rzędy wielkości przerastającymi złożonością samo ziarno. Istniała też jednak
prosta mapa, na której obywatele Konishi mogli śledzić postępy osiągnięte w ciągu stuleci przez
konceptuarium. Miliard pól przedstawiono na niej jako równoleżniki, a sześćdziesiąt cztery
możliwe kody instrukcji jako południki. Każde ziarno można było uważać za ścieżkę
przebiegającą zygzakiem z góry na dół i definiującą kod instrukcji na każdym z pól.
Tam, gdzie było wiadomo, że tylko jeden kod może prowadzić do udanej psychogenezy,
wszystkie trasy na mapie wiodły do jednej wyspy albo wąskiego przesmyku, plamy ochry na
oceanie błękitu. Pola infrastruktury budowały podstawową architekturę mentalną, wspólną dla
wszystkich obywateli, nadając kształt zarówno ogólnej konstrukcji umysłu, jak i najdrobniejszym
szczegółom podsystemów o kluczowym znaczeniu.
Na innych obszarach mapy wyobrażono wachlarz możliwości: rozległy kontynent albo
archipelag rozproszonych wysp. Pola cech oferowały wybór kodów, a każdy z nich wywierał znany
wpływ na szczegóły struktury umysłu — od biegunowych przeciwieństw wrodzonego
temperamentu lub estetycznych upodobań, aż po drobne różnice w architekturze neuronowej,
znaczące mniej niż bruzdy na dłoni cielesnego. Te ostatnie przedstawiano w odcieniach zieleni —
Zgłoś jeśli naruszono regulamin