Aubrey Dark - Dark Romance #2 - Mine PL.pdf

(3590 KB) Pobierz
Tłumacz: adulka1996
His – Aubrey Dark
Korekta: mlody2202
CandyJorney
Spis
Treści
Rozdział 1
Rozdział 2
Rozdział 3
Rozdział 4
Rozdział 5
Rozdział 6
Rozdział 7
Rozdział 8
Rozdział 9
Rozdział 10
Rozdział 11
Rozdział 12
Rozdział 13
3
9
15
23
28
34
44
58
67
73
83
95
104
Rozdział 14
Rozdział 15
Rozdział 16
Rozdział 17
Rozdział 18
Rozdział 19
Rozdział 20
Rozdział 21
Rozdział 22
Rozdział 23
Rozdział 24
Rozdział 25
Epilog
118
130
141
151
161
170
176
184
195
210
218
225
235
Wszystkie tłumaczenia w całości należą do autorów książek jako ich prawa autorskie, tłumaczenie jest
tylko i wyłącznie materiałem marketingowym służącym do promocji twórczości danego autora.
Ponadto wszystkie tłumaczenia nie służą uzyskiwaniu korzyści materialnych, a co za tym idzie każda
osoba, wykorzystująca treść tłumaczenia w celu innym niż marketingowym, łamie prawo.
Tłumacz: adulka1996
His – Aubrey Dark
Korekta: mlody2202
1.
Rien
Mężczyzna na stole operacyjnym jęknął cicho i poruszył się, oczy wciąż miał
zamknięte. Niebieska plastikowa czapeczka zakrywała włosy, a prześcieradło ciało.
Jedynymi odkrytymi częściami, były twarz i klatka piersiowa, szelki utrzymywały go
w miejscu.
– Prawie się budzi – powiedział Gav. Stał po drugiej stronie stołu operacyjnego.
– Mógłbyś podać strzykawkę?
Gav pochylił się i dał mi igłę. Wkułem ją w żyłę mężczyzny na nadgarstku.
Teraz, gdy był ładnie przywiązany do stołu z kneblem w ustach, można spokojnie
odłączyć go od narkozy.
Był wczesny ranek, a sala operacyjna była przyciemniona, tak mi się podobało.
Lekki jazz płynął przez pokój z wierzy stereo. Muzyka nastrajająca na morderstwo.
Gdy środek pobudzający rozszedł się po żyłach mężczyzny, otworzył oczy.
Spojrzał na mnie, a następnie spróbował podnieść rękę. Oczywiście, nie mógł tego
zrobić.
– Jakiego rodzaju są te pasy? – zapytał Gav.
– Standardowy nylon – powiedziałem. – Mam je z internetowej medycznej hurtowni.
– Hmm. Nie ze skóry?
CandyJorney
– Wiesz, że kiedyś jej używałem. Trudno zmyć z niej krew.
– Racja. Zapomniałem, że nadal ich tutaj trzymasz, gdy jeszcze są przytomni.
Oczy mężczyzny przebiegły tam i z powrotem, między mną a Gavem,
dociekliwy. Widziałem strach pojawiający się na jego twarzy. Wiedział, że to nie była
normalna procedura operacyjna na chirurgii plastycznej. Otworzył usta, by coś
powiedzieć, ale pchnąłem knebel nieco głębiej.
– Nie martw się – powiedziałem. – To tylko mój przyjaciel. Będzie tu podczas
zabiegu. Mam nadzieję, że ci to nie przeszkadza.
Mężczyzna zmarszczył brwi i krzyknął coś przez knebel.
– Niestety, Bob. Nie słyszę cię.
– Jego imię to Bob? – zapytał Gav.
– Kogo to obchodzi? Będzie martwy za kilka minut.
Bob wrzasnął zza tkaniny. Wróciłem do Gava.
– Rzemienie nylonowe. Mogę skontaktować cię z kimś, jeśli chcesz. Jeśli
decydujesz się wrócić do biznesu.
Gav westchnął i spojrzał na mężczyznę na stole. Bob bardzo starał się włączyć
do rozmowy, ale z kneblem w ustach było to strasznie trudne. Gdybym miał zgadywać
przez obserwację jego twarzy, powiedziałbym, że błagał.
– Będę o tym pamiętać – powiedział. – Ale tak naprawdę, rzucam to na dobre.
– Rzucasz to dla dziewczyny? Powiedz, że to nie tak, Gavriel. Dla dziewczyny?
– Nie znasz jej – powiedział z uśmiechem. Wyciągnął skalpel, największy,
by wykonać wstępne cięcie.
– Chcesz czynić honory? – zapytałem.
Gav popatrzył na Boba, który przez ten czas zdał sobie sprawę, że nie zostanie
potraktowany tego rodzaju obsługą klienta, co zazwyczaj ludzie z jego statusem,
gdy poddają się operacji plastycznej. Jego stłumione krzyki stały się jeszcze
głośniejsze zza knebla. Podniosłem pilota stereo i podkręciłem głośność jazzu. Niski
róg grał dysharmonijną melodię pod stałym rytmem bębnów.
– Prawdopodobnie nie powinienem – powiedział Gav. Oblizał dolną wargę
i wiedziałem, że chce.
– Daj spokój. Tylko małe nacięcie. Nie możesz raptownie tego odstawić.
– Rien...
– To nie tak, że masz go zabić. Tylko nacięcie.
– Ok. Nie mów Kat.
– Co powiedzieć Kat?
– Dokładnie.
Gav zakręcił skalpelem w ręku, a następnie przyłożył ostrze do skóry.
Stłumione wrzaski Boba stały się piskliwym krzykiem, kiedy Gav prowadził skalpel
po całej długości linii jego włosów. Krew spłynęła po obu stronach twarzy mężczyzny.
Pchnąłem knebel głębiej w usta, a on zakrztusił się krzykiem.
– Boże, to jest dobre – powiedział Gav. Krople potu lśniły na jego górnej
wardze. Spojrzał na skalpel, który ociekał krwią i podał mi go. Uśmiechnąłem się
i pokręciłem głową.
– Nie przestawaj. Potrzebujemy nacięcia na klatce piersiowej.
– Nie mogę tego zrobić – chciał, mogę powiedzieć. Och, chciał.
– Mam kolejną parę jutro po południu – powiedziałem, wymachując skalpelem.
– Proszę.
– Jesteś pewny?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin