Poliszczuk_Kryzys-na-Ukrainie_(2004).pdf

(282 KB) Pobierz
http://web.archive.org/web/20090822015747/http://nowaonline.strefa.pl/38Poliszczuk2.htm
Dr Wiktor Poliszczuk
Kryzys na Ukrainie
Co od listopada 2004 roku dzieje się na Ukrainie? Kto jest za to odpowiedzialny? Jakie
skutki może pociągnąć za sobą usiłowanie dokonania przewrotu w państwie?
Jako prawnik i politolog spróbuję odpowiedzieć na te pytania bez gniewu i politycznego
zaangażowania, bez emocji, licząc się tylko z prawem i faktami. Liczę się przy tym z tym,
że nie wszyscy, zaangażowani emocjonalnie lub politycznie ludzie, pogodzą się z moimi
ocenami. Ja, jako prawnik i politolog, w ocenach wydarzeń nie mogę kierować się
emocjami, ani też sympatiami politycznymi.
Przede wszystkim trzeba określić - jakie strony występują w trwającym konflikcie? Jest to
przede wszystkim tzw. "Nasza Ukraina" z jej prozachodnim liderem Wiktorem Juszczenką, a
z drugiej strony struktury władzy Ukrainy, które można nazwać promoskiewskimi.
Najpierw o władzy: na niej, w szczególności na prezydencie Kuczmie, ciąży
nieudowodniony zarzut natury kryminalnej w postaci zlecenia zabójstwa dziennikarza
Georgija Gongadze. Dotychczasowa władza na Ukrainie nie ma charakteru
ideologicznego, ona oparta jest o ugrupowania oligarchiczne, a przy tym trzeba
powiedzieć, że kapitał ukraiński jest ściśle powiązany z kapitałem rosyjskim. Jest to więc
władza o niezupełnie czystej opinii, ale przy tym jest to władza uznana przez prawo
międzynarodowe, i dla mnie, prawnika i politologa, tylko to się liczy.
Po drugiej stronie znalazł się Wiktor Juszczenko, polityk wyraźnie proamerykański, który od
samego początku zaangażowania politycznego w dużej mierze oparł się na ukraińskich
nacjonalistycznych działaczach, szczególnie frakcji banderowskiej. To dzięki niemu szereg
banderowskich działaczy stało się członkami Rady Najwyższej Ukrainy. Mnie, który od
ponad dwudziestu lat zajmuje się badaniem nacjonalizmu ukraińskiego, szczególnie
interesuje problem wpływania nacjonalistów ukraińskich na wydarzenia na Ukrainie.
Powiem więc przy tym, że nie tylko Wiktor Juszczenko nobilitował działaczy
banderowskich, ale nobilitował ich też prezydent Kuczma, który "wodzowi" OUN Bandery
Jarosławie Stećko nadał najwyższy order Ukrainy, zaś rząd Ukrainy z Wiktorem
Janukowyczem na czele po jej śmierci wydał zgodę na jej pochowanie na prestiżowym
cmentarzu w Kijowie, Bajkowe, odpowiedniku polskich Powązek.
Konflikt trwa, po stronie legalnej władzy Ukrainy stanęła Rosja, prezydent Putin uznał
wybór na prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, zaś Zachód opowiedział się po
stronie zbuntowanego kandydata na prezydenta Wiktora Juszczenki. Trwa więc
polityczna konfrontacja między Zachodem i Rosją. W konflikcie tym znaczącą rolę
odgrywają wykorzystywani przez Zachód nacjonaliści ukraińscy.
Jak przedstawia się
międzynarodowego?
sytuacja
w
świetle
ustawodawstwa
Ukrainy
i
prawa
Ustawa o wyborze prezydenta Ukrainy przewiduje: gdy żaden z kandydatów nie uzyska
1
z
17
50% plus jeden głosów wyborców, to w drugiej turze wyborów zwycięża ten z dwóch
kandydatów, który uzyska najwięcej głosów. Głównym organem w zakresie wyborów jest
wybrana przez Parlament Centralna Komisja Wyborcza. W przypadku stwierdzonych
naruszeń podczas głosowania każdy z kandydatów ma prawo złożenia skargi do
Centralnej Komisji Wyborczej w ciągu 24 godzin następujących po zakończeniu
głosowania, a także zwrócenia się do Sądu Najwyższego Ukrainy z wnioskiem o
anulowanie wyborów. Terenowe Komisje Wyborcze składają się z przedstawicieli różnych
opcji politycznych. Tak przeprowadzone wybory doprowadziły do ich II tury, w której
wygrał Wiktor Janukowycz, a sztab Wiktora Juszczenki nie zgłosił do Centralnej Komisji
Wyborczej ani jednej skargi na naruszenia podczas wyborów. Wiktor Juszczenko przegrał,
dopiero 26 listopada, po pięciodniowych ulicznych protestach, jego sztab złożył w Sądzie
Najwyższym wniosek, który ma być rozpatrzony 29 listopada. Niewątpliwie były naruszenia
prawa w toku głosowania, bez nich chyba żadne wybory na świecie nie obywają się, na
wyniki wyborów pozaprawnie wpływała jedna i druga strona. W Toronto też: mimo zakazu
propagandy na 24 godziny przed wyborami, ukraińskie programy radiowe i telewizyjne w
sobotę, 20 listopada, prowadziły bardzo intensywną propagandę na korzyść Wiktora
Juszczenki, co sam obserwowałem.
W takiej sytuacji Wiktor Juszczenko, który deklaruje swoją demokratyczność, po ogłoszeniu
wyników wyborów, wzorem zachodnim, powinien był pogratulować swemu oponentowi
zwycięstwa i wyciągnąć z własnej klęski wnioski na przyszłość. Tego Wiktor Juszczenko nie
zrobił. On w swej desperacji ogłosił, że nie uznaje wyników wyborów i wezwał swych
zwolenników do wyjścia na ulice Kijowa, sam ogłaszając się prezydentem Ukrainy.
Jak ocenić takie stanowisko Wiktora Juszczenki? Niewątpliwie jako bunt przeciwko
obowiązującemu ustawodawstwu Ukrainy i prawu międzynarodowemu. Sytuację można
porównać do tego, gdyby cztery lata temu Al Gore nie uznał wyników wyborów i wezwał
demokratów do wyjścia na ulice Waszyngtonu, gdyby wezwał do nieposłuszeństwa
wobec władzy, gdyby jego zwolennicy usiłowali zająć Biały Dom i zajmowali budynki
publiczne. Albo gdyby trzy tygodnie temu tak samo postąpił John Kerry. U każdego z nich
znalazłoby się nie 200 000, jak u Juszczenki, gotowych pójść na barykady, zwolenników, a
miliony. Czy do pomyślenia jest sytuacja, w której rząd Rosji po przegranej Al Gore
oświadczył, że nie uznaje on wyników wyborów prezydenckich w USA? Czy można sobie
wyobrazić sytuację, w której rząd Francji nie uznaje wyników wyborów prezydenta
Niemiec, a rząd Niemiec wyników wyborów prezydenta Francji? Prawo międzynarodowe
nie zna instytucji uznawania przez obce państwa wyników wyborów prezydenta.
Oto ilustracja do analogicznej sytuacji: "Podejrzenia o nieprawidłowościach, które mogły
mieć wpływ na prawidłowy przebieg niedawnych wyborów prezydenckich w USA będą
przedmiotem dochodzenia federalnej instytucji kontrolnej
Government Accountability
Office
(GAO), która zbada warunki bezpieczeństwa i dokładność technik głosowania ...
do Komisji Prawnej Izby Reprezentantów wpłynęło ponad 57 tysięcy zawiadomień o
drobnych nieprawidłowościach i incydentach podczas wyborów. Pokonany
demokratyczny kandydat do prezydentury John Kerry uznał swoją porażkę, ale wezwał
do dokładnego zbadania prawidłowości procesu wyborczego".
Pokonany John Kerry wezwał do zbadania procesu wyborczego, zaś pokonany Wiktor
Juszczenko wezwał buntu.
Jak się zachował Zachód wobec sytuacji na Ukrainie? Oto w sposób nie mający analogii
2
z
17
w dotychczasowej polityce, Sekretarz Stanu USA oświadcza, że nie uznaje wyników
wyborów na Ukrainie, chociaż jest to wewnętrzna sprawa Ukrainy. Za nim, jak za panią
matką, poszły rządy Wielkiej Brytanii, Kanady, Unia Europejska.
Na jakiej to podstawie i dlaczego w sposób absolutnie
niedemokratyczny Zachód popiera Wiktora Juszczenkę?
woluntarystyczny
i
Zachodowi zależy na oderwaniu Ukrainy od Rosji, na podporządkowaniu sobie Ukrainy
celem osłabienia Rosji, o wciągnięcie Ukrainy w orbitę polityki amerykańskiej. Można do
tego dążyć, ale w ramach istniejącego ładu w postaci prawa międzynarodowego, które
potępia ingerencję w wewnętrzne sprawy innych państw, a bez wątpienia wybory
prezydenta państwa to sprawa wewnętrzna państwa. Ta ingerencja odbywa się w
ramach tworzenia przez Stany Zjednoczone jednobiegunowego, narzucanego przez
Stany Zjednoczone, ładu na świecie. W ramach tego działania Stanom Zjednoczonym
jest bardzo wygodny Wiktor Juszczenko jako prezydent Ukrainy. Od ponad stu lat państwa
dążące do wywarcia wpływu na politykę innych państw posługują się tak zwanymi
agentami wpływu. Takich agentów instalował Związek Radziecki, Stany Zjednoczone,
Wielka Brytania, Niemcy i inne państwa. Agent wpływu osadzany jest na kilkadziesiąt lat,
działa on czasem jako zaprzyjaźniony z będącymi u władzy naukowiec, czasem jako
przedsiębiorca, czasem jako filantrop, artysta itp. Wiktor Juszczenko porzucił swoją
poślubioną na Ukrainie żonę i wszedł w związek małżeński z obywatelką Stanów
Zjednoczonych, byłą mieszkanką Chicago, wychowaną w szeregach banderowskich
organizacji młodzieżowych, w "Płaście", Ukrainką Katherine-Clair Czumaczenko, która po
ukończeniu studiów pracowała w Departamencie Stanu USA i w innych ważnych
instytucjach tego państwa. Inaczej mówiąc, Wiktor Juszczenko ożenił się z banderówką, z
którą ma troje, będących obywatelami Stanów Zjednoczonych, dzieci. W ten oczywisty
sposób, gdyby Wiktor Juszczenko został prezydentem Ukrainy, to najlepszym dla Stanów
Zjednoczonych agentem wpływu na niego okazałaby się jego żona Katherine-Clair.
Trzeba przy tym zaznaczyć, że pochodzący z Wielkiej Ukrainy Wiktor Juszczenko studia
ekonomiczne ukończył w Tarnopolu, po ich ukończeniu w tarnopolskim obwodzie
pracował jako księgowy. Tam on zaraził się nacjonalizmem ukraińskim.
Nie ma podstaw do tego, aby dziwić się Stanom Zjednoczonym, że popierają Wiktora
Juszczenkę, ale dziwić musi, że dokonują one tego w sposób brutalny, gwałcąc prawo
międzynarodowe, szacunek do tego prawa. A za Stanami Zjednoczonymi, jak
powiedziałem, poszły rządy innych państw, poszedł prezydent Aleksander Kwaśniewski, a
nawet Sejm Rzeczypospolitej.
Na czym opiera się poparcie Zachodu dla Wiktora Juszczenki, na czym oparte jest
nieuznawanie przez Zachód wyników wyborów II tury? Okazuje się, że na oświadczeniach
Wiktora Juszczenki i na opiniach niektórych grup obserwatorów wyborów, których, jak
nigdy i nigdzie dotąd, było na Ukrainie około 5 tyś.!! Obok nich działały struktury
socjologicznego podliczania wyników wyborów, tzw "Exit pool". W zależności od tego –
czy pochodziły one z Zachodu, czy z Rosji i innych postsowieckich państw, ich wyniki
różniły się w sposób zasadniczy – jedne wskazywały na wygraną Juszczenki, inne na
wygraną Janukowycza. Te wyniki, jako nie mające charakteru prawnego, nie mogą
stanowić podstawy do uznawania czy nieuznawania wyborów. Jedynym upoważnionym
do tego organem jest, w wypadku Ukrainy, wybrana przez Radę Najwyższą Ukrainy
Centrala Komisja Wyborcza.
3
z
17
Tymczasem na Ukrainę poleciał Lech Wałęsa, który w przemówieniu do buntujących się
poprał Wiktora Juszczenkę. Poparcia Juszczence udzielili inni polscy politycy z prawicy i
lewicy. Prezydent Kwaśniewski, marionetka w rękach Waszyngtonu, podważył wyniki
wyborów na Ukrainie. Wszystko odbywa się tak, jak za czasów Związku Sowieckiego: jak
tylko Moskwa nadała sygnał, że trzeba coś lub kogoś potępić, wtedy wszystkie kraje tak
zwanego bloku socjalistycznego, bez jakiejkolwiek żenady, potępiały kogo wskazała
Moskwa. Są to działania polityczne niskiego gatunku. A. Kwaśniewski okazał się być
stronniczy wobec konfliktu i jako taki jego rola jako mediatora jest co najmniej
dwuznaczna, wręcz nierzetelna, czego dowodzi fakt, że samolotem prezydenckim,
którym on udał się na mediację do Kijowa, dostarczono zwolennikom Juszczenki transport
30 000 egz. "Gazety Wyborczej" wzywającej buntowników do niepoddawania się.
Operowanie przez Wiktora Juszczenkę zarzutami "sfałszowania wyborów" w świetle prawa
nie mają uzasadnienia, bowiem taki zarzut należy udowodnić w drodze prawem
przewidzianej, a więc w drodze skarg do organów sądowych, a do ich rozstrzygnięcia
należy powstrzymać się z działaniami destabilizującymi państwo. Wiktor Juszczenko już w
toku kampanii wyborczej posługiwał się niedopuszczalnymi nawet w brudnej polityce
chwytami: oskarżył on władze Ukrainy o usiłowanie jego otrucia, czego nie potwierdziły
ekspertyzy medyczne biegłych na Ukrainie i w Austrii. W propagandzie przedwyborczej
Wiktor Juszczenko posługiwał się niekulturalnymi, wręcz karygodnymi epitetami wobec
swego oponenta, nazywając go bandytą. To prawda, że Wiktor Janukowycz jako
młodzieniec wdał się w bójkę z rówieśnikami, a że był silniejszy (ma posturę ciężarowca)
niektórych z nich poturbował, za co został skazany i karę odbył, po czym, zgodnie z
prawem, nastąpiło zatarcie skazania, ale nie był on skazany za czyn z niskich pobudek
czy z chęci zysku. W tej sytuacji epitet "bandyta" wobec Janukowycza jest czynem
karalnym. Takie postępowanie Juszczenki jest tym bardziej niemoralne, że jego prawą
ręką w walce o prezydenturę jest jego kandydatka na premiera – Julia Tymoszenko, która
na fali przemian ustrojowych na Ukrainie stała się multimilionerką i przeciwko której
prokuratura Rosji prowadzi śledztwo o przekupstwo wysokich urzędników rosyjskich w
związku z cenami i dostawami ropy naftowej oraz gazu rosyjskiego na Ukrainę i jej tranzyt
przez Ukrainę do innych państw.
Działania Wiktora Juszczenki i jego nacjonalistycznego i oligarchicznego otoczenia
wyraźnie wskazują na stosowanie przez niego metod wodzowskich, wzorowanych na
ideologii nacjonalizmu ukraińskiego: cel – przejęcie władzy bez oglądania się na interes
narodu; posługiwanie się nieuzasadnionymi uogólnieniami, na przykład: "naród jest po
mojej stronie", tak jak gdyby "narodem ukraińskim" byli tylko jego zwolennicy. To tak samo
jak banderowcy mówili o "narodzie ukraińskim", a sami mordowali ludność ukraińską. Tak
jak w OUN, u Juszczenki nie ma alternatyw politycznych: zwycięstwo albo śmierć! On
założył, że jeżeli wyniki wyborów będą dla niego niekorzystne, to będzie bunt. To są
metody faszystowskie. On nie liczy się z faktami, że popierający Janukowycza wschód i
południe Ukrainy dostarczają ponad 80% produktu narodowego, że dla tego regionu
Ukrainy zerwanie z Rosją jest nie do przyjęcia, około 80% rodzin na Ukrainie ma swych
bliskich krewnych w Rosji. Dla Ukrainy jedynym liczącym się rynkiem zbytu są obszary Rosji,
Ukraina jest uzależniona od dostaw nośników energii z Rosji. Te sprawy dla Juszczenki nie
są ważne, ważne jest dojście do władzy. Tak też robili banderowcy
Fakt, że za Juszczenką przegłosowało prawie tyle, co za Janukowycza, wcale nie
świadczy, że na Ukrainie aż tylu jest nacjonalistów ukraińskich. Nie, wielu głosowało na
niego, słusznie nie mając zaufania do obecnej władzy, w nadziei, że Juszczenko
4
z
17
doprowadzi Ukrainę do takiego przynajmniej stanu, jaki jest w Polsce. Ukraińcy z Ukrainy
Zachodniej, pracując u polskich nuworyszy, postrzegają Polskę jako kraj zamożny, nie
wiedzą o sytuacji materialnej większości społeczeństwa, nie odczuwają polskiego
bezrobocia, nic nie wiedzą o upadku polskiego przemysłu.
Należy przy tym wszystkim zauważyć, że Kuczma i Janukowycz nie podejmują żadnych
konfrontacyjnych kroków, ich argumenetm jest Konstytucja Ukrainy i ustawa o wyborze
prezydenta. Prezydent Putin, kierując się wynikami Centralnej Komisji Wyborczej, spokojnie
uznał fakty i wezwał państwa zachodnie do nie wtrącania się w wewnętrzne sprawy
Ukrainy. Za Putinem gratulacje Janukowyczowi złożyli prezydenci Kazachstanu, Armenii,
Uzbekistanu i inni. Stanowisku prezydenta Putina sprzeciwił się przedstawiciel Unii
Europejskiej, twierdząc, że ta organizacja nie uznaje wyników wyborów prezydenta
Ukrainy, bowiem nie odpowiadały one europejsko-demokratycznym standardom. Skoro
takie jest stanowisko Unii Europejskiej, to może ona uznać Ukrainę za państwo
niedemokratyczne, nawet zerwać z nią stosunki, ale nie ingerować w wewnętrzne sprawy
Ukrainy. Działania Zachodu wobec wyników wyborów na Ukrainie są bezprecedensowe.
W tej sytuacji należy dojść do wniosku, że zetknęły się dwa nurty: nurt stojący na Ukrainie
na pozycjach państwa prawa, praworządności, i popierany przez Zachód nurt
buntowników. Zobaczymy jaki kierunek zwycięży. Jako prawnik jestem za rozwiązaniem
zgodnym z prawem, jestem przeciwko siłowym rozwiązaniom na ulicach miast. Od
anarchii do przelewu krwi i dyktatury tylko jeden krok.
Działania popieranego przez Zachód Juszczenki mogą mieć tragiczne dla narodu
ukraińskiego, dla Ukrainy jako państwa, następstwa. Przede wszystkim każde rozwiązanie
wywołanego przez Wiktora Juszczenkę kryzysu będzie, już jest, dla Ukrainy tragiczne.
Przewidywać można takie następstwa:
- W najgorszym przypadku może dojść do niekontrolowanej wojny domowej, w
następstwie której doszłoby do przelewu krwi. Jest to wariant, który może mieć miejsce
wbrew polityce Rosji i Zachodu. Wystarczy jeden nieostrożny (lub prowokacyjny
nieodpowiedzialnego osobnika) wystrzał. Trzeba znać psychologię tłumu, żeby
przewidzieć następstwa takiego rozwoju wydarzeń. Nie ma też podstaw do
przypuszczenia, że Juszczenko świadomie będzie dążyć do siłowego rozwiązania, u niego
nie ma na to sił i środków. Ze strony władzy Ukrainy też nie ma oznak do użycia siły.
- Może dojść do podziału Ukrainy na trzy części: zachodnią nacjonalistyczną ze stolicą we
Lwowie (przypomnijmy przy tym stanowisko władz Lwowa w sprawie Cmentarza Orląt),
wschodnio-południową ze stolicą w Charkowie, która wraz z Krymem zechce
przyłączenia się do Rosji, i kadłubową ze stolicą w Kijowie, nic nie znaczącą w skali
międzynarodowej, ale która, w konfrontacji z wydarzeniami na Ukrainie Zachodniej, już
często nazywanej nowym Księstwem Halickim, będzie ciążyć ku Moskwie. Dla Polski takie
rozwiązanie może mieć zgubne następstwa, czego nie widzi ani Lech Wałęsa (od niego
wiele nie można wymagać), ani Kwaśniewski, który okazał się być amerykańską
marionetką, czego nie chce widzieć mieniący się politologiem polityk Zbigniew Brzeziński.
Dziw, że nie widzą takiego zagrożenia dla Polski tacy politycy, jak Buzek, bracia
Kaczyńscy, Tusk i inni, którzy, niczym dzieci w przedszkolu, przybierają się w
pomarańczowe kolory celem poparcia buntu Juszczenki, a Geremek pomarańczową
kolorystykę przeniósł do Brukseli. Farsa z pomarańczowym kolorem przeradza się w histerię;
- Janukowycz zostanie uznany prezydentem, z tym, że zostanie ustalone, że buntownicy
5
z
17
Zgłoś jeśli naruszono regulamin