KRONIKA HITLEROWSKICH TAJEMNIC.pdf

(28073 KB) Pobierz
DRUGIE OBLICZE HIMMLERA, CZYLI
POGOŃ
ZA SKARBAMI NIE Z TEGO
ŚWIATA
Reichsfiihrer SS, Heinrich Himmler
to bez
wątpienia
jedna z najbardziej
przerażają­
cych,
ale
również niezwykłych,
niesamowitych postaci,
jakie
odcisnęły
swe
piętn.o
na
historii
XX wieku.
Siła
jego zbrodniczej,
nieludzkiej
strony
była
tak
wielka,
że
skutecz-
nie
przesłoniła
inne
aspekty
osobowości,
tym
bardziej,
że
bardzo niewielu ludzi zdawa-
ło
sobie
sprawę
z ich istnienia.
Przeciwieństwa istniejące
czy
dopełniające się
w
umyśle
tego
człowieka stanowią
wzorcowy
wręcz
temat
z
punktu
widzenia
analiz psychologicz-
nych czy psychiatrycznych. Z jednej
przecież
strony
Himmler
firmował
„likwidację"
ca-
łych
narodów
(również
jako Komisarz Rzeszy ds. Umacniania Niemczyzny) a z drugiej
był
osobą
autentycznie
głęboko
wrażliwą
na
cierpienia
zwierząt,
żywił chorobliwą
nie-
do
myśliwych
...
Zwykle
w
obliczu
takich danych
wyobrażamy
sobie
osobę
wewnętrznie
niespójną,
wręcz
psychicznie
upośledzoną.
Problem
polega jednak na tym,
że
Himmler
wcale
ta-
kiego
wrażenia
nie
sprawiał.
Stworzył
system
zbrodniczy,
niemniej
funkcjonujący
bez-
szmerowo
do
samego
końca
wojny, ekspansywny,
w
swej
samowystarczalności
(finan-
sowanie
i
siła
robocza) bardzo
trudny do
przeniknięcia
dla
ludzi
z
zewnątrz
i
wręcz
per-
fidny w swej
sprawności.
Oto
co
minister Speer
powiedział
o tej
mniej
znanej
stronie
osobowości
Reichs-fiih-
rera SS:'
kto
próbował rozwikłać
jakiekolwiek
przedsięwzięcie,
pod-
jęte
przez
Himmlera
-
misternie
utkane oszustwa
i
przerażające
pomysły,
do
których ten
niesamowity
człowiek był
zdolny,
pochodziły
jakby
z
innego
świata".
Z
kolei
pułkownikowi
Dombergerowi
z Peenemiinde Himmler
wydał się osobą
spo-
kojną,
niezwykle
rzeczową
i
działającą
w
oderwaniu od emocji:
,,Nigdy nie
posądziłbym
tego
człowieka
o
stosowanie przemocy.
W tym
młodym,
szczu-
płym,
średniego
wzrostu
mężczyźnie
w szarym mundurze
SS
nie
potrafiłbym
dostrzec
cze-
goś
niezwykłego.
Spod normalnie wysokiego
czoła
spoglądały
na mnie poprzez
błyszczą­
ce
szkła
binokli
niebieskoszare oczy
o
łagodnie pytającym
wyrazie.
Przystrzyżone
wąsy
pod
prostym,
kształtnym
nosem, rysowary
się ciemną linią
na chorobliwie bladej
twa-
„Współczułem każdemu,
chęć
KRONIKA HITLEROWSKICH TAJEMNIC
-
DRUGIE OBLICZE HIMMLERA,
CZVLI
POGOŃ
ZA SKARBAMI NIE Z TEGO
ŚWIATA
rzy. Wargi
bezk1wisre
i
bardzo
wąskie.
Z
pewnym
zd:iwieniem
spoglądałem
na
le-
dwo
widoczny
cofnięty
podbródek.
Skóra
na szyi
była
wiotka
i
pomarszczona. W
kącikach
ust
ukazywał
się
niekiedy ledwo
dostr:egalny,
odsłaniający
lśniąco
białe
zęby,
ironiczny
i
pogardliwy
uśmieszek,
który
ożywiał
nieruchomą
twarz.
Smukłe,
białe,
niemal
dziewczęce
delikatne
ręce
o
wyraźnie
zarysowanych
niebieskich
ży­
łach
trzymał
nieruchomo na stole
pod-
czas
całej
naszej
rozmowy.
(. . .)
Himmler
miał
rzadki dar
umiejętności
uważnego słuchania.
Wygodnie rozsiada-
jąc się,
zakładając
nogę
na
nogę,
przez
cały
czas
zachowywał
ten sam
uprzej-
my wyraz
twarzy.
Jego
pytania
świad­
czyły,
że
nieomylnie
pojmował,
co
tech-
nicy ujawnili mu
z zasobów swojej wie-
dzy. Rozmowa
zeszła
na
temat
wojny
i
padły ważne,
nękające
nas pytania.
Odpowiadał
spokojnie
i
szczerze.
Tylko
w
niektó1ych
chwilach,
siedząc
z
łokciami
spoczywającymi
na
poręczach krzesła,
wymownie
akcentował słowa, uderzając
o siebie opuszkami
pal-
ców obydwu
dłoni.
Był
człowiekiem gestykulującym
spokojnie
i
bez
emocji. Nie
uznawał
zbędnych słów."
wiecznych cykli
przyrody, Bhadavad
Ghitę
podobno
się
nosił
ze
sobą
zawsze.
Rozgrywało
się
to
wszystko w
tajemnicy nie
tylko dlatego,
że
okultyzm z definicji
zajmuje
ale w
dużej
tym,
co ukryte
i nie
tylko
ze
względu
na
wrogów
jącą
„laurkę"
zewnętrznych,
mierze w
ukry-
ciu
przed Hitlerem, który ro.in. podczas
zjazdu NSDAP w
1938 roku
pod
adresem
Reichsfiihrera SS:
wygłosił
następu­
,/Va czele naszego
programu
-
oświadczył
-
stoi
nie
tajemnicze przeczuwanie,
lecz
jasne
poznanie
i
otwarte wyznanie wi01y...
Biada,
jeżeli
z
powodu
wkradania
się
nie-
jasnych elementów mistycznych ruch lub
państwo
zaczną wydawać
niejasne polecenia.
Wystarczy
już,
żeby
niejasne
były
same
słowa.
Niebezpieczne jest samo tworzenie
jakichś
„przybytków
kultu",
gdyż
stqd wynika
potrzeba
wymyślania
następnie
odpowiednich
1y-
tualnych
gier
i
w ogóle
rytuału.
Naszym
kultem"
jest
wyłącznie
pielęgnowanie
tego,
co
naturalne
i
co
właśnie
dlatego odpowiada woli
bożej."
Mówiąc
o „przybytkach
kultu" Hitler
miał
bez
wątpienia
na
myśli
„ołtarze"
w tzw.
najważniejszym
zamkach zakonnych SS
(Ordensburgen) a przede wszystkim w
-
w Wewelsburgu, do którego jeszcze wrócimy
...
Konsekwencją
z
nich
tych
tęsknot był,
realizowany
na
szeroką skalę,
na
wpół
tajny
program
tajemniczych
pozostałości
z dawnych epok,
skupiających
w sobie
mi-
poszukiwań różnych
styczne
moce
-
od
starych
ksiąg tybetańskich
po
Arkę
Przymierza. Co o
tym wiadomo?
Niby niewiele,
jednak
żmudne
badania
mimo
wszystko
ujawniają dosyć
obszerny
wachlarz
przyszłych
,,relikwii
SS". Bez
wątpienia
na
pierwszym miejscu „listy
życzeń"
Himmlera
znajdowała się
Arka Przymierza i
Święty
Graal, jednak zacznijmy od
początku
..
.
W
związku
z azjatyckimi
inklinacjami
Reichsfuhrera,
niewątpliwie
„oczkiem w
gło­
wie"
był
Tybet
-
pojmowany dwojako: jako
praźródło
,,rasy
aryjskiej"
(według
niego)
oraz jako
skarbnica
pradawnej,
boskiej
wiedzy.
Hirnmlerowska organizacja paranauko-
wa „Deutsches Ahnenerbe"
zrealizowała
krwi czystego rodu, dziedzictwo przodków
-
nawet
w
swoim
domu
miał
„pokój
dzie-
dzictwa przodków",
dosłownie
,,Ahnenzi.mmer".
Ten
mistycyzm
i
okultyzm
Himmler
Hitlera), co
w
tajemnicę
pierwotnych,
bezkształtnych
sił
natury
(germ.: „Wralda"),
w
siłę
Za
tą fasadą
racjonalizmu
i
bądź,
co
bądź
materializmu
skryta
była
jednak
wyraźna
transcendencja -
wiara
już
nie
tyle
w
bliżej nieokreśloną opatrzność
Uak
w
przypadku
kilka wypraw, i to bardzo kosztownych, do
Tybetu
(zresztą będących
prawdopodobnie
inspiracją
dla Stevena Spielberga,
gdy
krę­
cił
,,Poszukiwaczy
zaginionej Arki"
- w
filmie jest
też
wątek
tybetański).
Pierwsze dwie
ekspedycje
były
w Tybecie, wtedy
jeszcze
niepodległym,
w latach 1934 i
1936,
jednak
nie
dokonały
ani
żadnych
rewolucyjnych
odkryć
ani nie
przywiozły
szczególnie
warto-
ściowych
,,zdobyczy''.
Niemcy byli jednak niezwykle aktywni
i
chyba najbardziej
im
wtedy
zależało
na
pozyskiwaniu
przychylności
osób
wpływowych,
zarówno
urzędni­
ków
państwowych
jak
i
kluczowych
osobistości
z
punktu
widzenia
dotarcia do dziedzic-
twa historyczno-kulturowego tego kraju. A trzeba
mieć
na uwadze,
że
wtedy
był
to jesz-
cze
rejon
bardzo
słabo
zeksplorowany pod tym
względem.
Nawiązane znajomości przyniosły
owoce podczas trzeciej,
najważniejszej
wyprawy,
zorganizowanej
w 1939 roku. Jej formalnym szefem
był S~-Stunnbannfilhrer
dr
Ernst
realizował,
przynajmniej,
jeśli
chodzi o jego
zasadniczą
część,
w ukryciu przed
świa­
I
kiem
do
szpiku
kości.
Jego
teorie
rasowe
były podporządkowane
teoriom
mistycznym.
Himmler
był
np.
zwolennikiem
całkiem obłędnej
tzw. kosmogonii glacjalnej. Niewielu
zdaje
sobie
np.
sprawę,
że
dwoma
dominującymi
czynni.kami w jego
psychice
były:
coś,
co
można
by
nazwać
„pragermanizmem"
oraz hinduska koncepcja
wszechświata
i
tem
zewnętrznym,
dlatego tak niewielu
ludzi
zdaje sobie
sprawę
z zakresu tego zjawiska
-.
wręcz
jego
nadrzędności.
Pomimo
bowiem
wspomnianej fasady Himmler
był
misty-
KRONIKA
HITLEROWSKICH TAJEMNIC
DRUGIE OBLICZE HIMMLERA, CZYLI
POGOŃ
ZA SKARBAMI
NIE Z
TEGO
ŚWIATA
Schlifer,
zaś
faktycznie
najwyższą instancją
w
kwestiach historyczno-archeologicznych
był
jeden z
najwybitniejszych
orientalistów tego
czasu,
szwedzki profesor Sven Hedin.
O tym,
że
wyprawy organizowane przez
„Deutsches
Ahnenerbe"
miały dużą wartość
na-
ukową
świadczy chociażby
poniższa
notka prasowa, jaka
ukazała
się
21
lipca 1939 roku
w dzienniku
„Der
Neue
Tag":
,,Święte
pisma
tybetmiskie
uzyskane przez
dr Schafera
-
ekspedycja
z
dziewięcioma
zwierzętami
jucznymi
w wysokich górach"
(inf
specjalna)
-
Frankfurt
20
lipca.
Tybetańska
ekspedycja dr
Ernesta Schafera,
która w
trakcie drogi przez Tybet przeby-
wała
przez
długi
cżas
w
Lhasie
i
w
stolicy
Panczen lamy- Shigatse
znajduje
się
obecnie
w
drodze
powrotnej
do Niemiec.
Ponieważ
pora monsunów
rozpoczęła
się wcześniej
niż
zwykle,
marsz
powrotny
został
przyspieszony,
aby nie
narażać
drogocennych
znalezisk.
Ekspedycja
ma
już
na koncie niezwykle
wartościowe
rezultaty
swych
badań.
Niezależnie
od
niezwykłych osiągnięć
na
polu
badań
geofizycznych, w
tym
geomagnetycznych,
uzy-
skano
sukces
w
postaci
zgromadzenia
niezwykle bogatej
kolekcji etnologicznej
w tym,
obok
obiektów kultowych,
również
wielu przedmiotów
i
narzędzi
życia
codziennego.
·
Z
pomocą
regenta Lhasy,
dr
50
żywych
zwierząt
znajduje
się
w
drodze do
Niemiec,
duża
ich
ilość
po-
zostaje
jeszcze na miejscu. Uzyskano
poza
tym
wartościowe osiągnięcia
w
dziedzi-
nie
bada11geograficznych
i
hist01ycznych.
Trudności, powstałe
w wyniku
napięć
po-
litycznych
z
władzami
angielskimi
zosta-
ły
wyeliminowane
dzięki
osobistym kon-
taktom
pomiędzy
dr Schaferem
a
człon­
kami
władz
b1ytyjskich w
Shigatse, tak,
że
bezproblemowy
powrót
ekspedycji wraz
z
wartościowymi
zbiorami
został
zagwaran-
towany."
Tyle
notatka prasowa.
My musimy
jednak
zadać
sobie
podstawowe pyta-
nie,
- co takiego
sprawiło,
że
Około
Scenki rodzajowe
utrwalone na
kliszy
przez
Schafera podczas
ekspedycji do
Tybetu:
„sąd
w
mieście Dżugomba",
oraz
„skazany".
poszukiwa-
edenztybetańskich"kontaktów"SS-SturmbannfOhrera
chafera
-książę
Gotsa.
Schiifer
odniósł
również
sukces
uzyskując
tzw.
„Kangschur"
-
bogaty,
zawarty w
108
to-
mach
zbiór
świętych
pism
ty-
betwiskich, którego przetrans-
portowanie
wymagało
wyko-
rzystania
dziewięciu
zwierząt
jucznych.
Wyjątkowo
bogate
sq
również
zbi01y zoologicz-
ne
i
botaniczne.
Większość
z
nich
ekspedycja
już wysłała
do
Niemiec,
pozostałe
transportu-
je
ze
sobą.
Zbiory
zoologiczne
tom.in.
wszystkie gatunki ptaków,
wy-
stępujące
na
badanym
obsza-
rze. Dr Schiifer
był również
w
stanie
złapać
Schapi
-
okaz
nieznanego dotychczas
gatun-
ku
dzikiej
kozicy.
nia
w
Tybecie
stały
się
sprawą
wagi
pań­
stwowej, a
Amerykanom
kazało
zainsta-
w Tybecie
rezydenturę
OSS (kie-
rowaną
przez niejakiego Billa Donovana)
i
przygotowanie,
jednak
dopiero w 1942
„kontrekspedycji"
(kierował
nią
Ilia
Tołstoj)?
Na pewno
nie
chodziło
tu
ani o badania
geofizycz-
ne,
ani
o folklor,
czy
zbiory fauny. Czy
mogło
tam
być coś,
co
stanowiłoby
dla
Niemców
wartość niemalże
strategiczną?
Nie
można wykluczyć,
że
tym,
na
czym
Himmlerowi
zależało
najbardziej
był
sam
Kangschur
(inaczej:
Kandżur)
i
księgi
mu
towarzyszące.
Jest to bowiem olbrzymia
skarbnica
pradawnej wiedzy.,
chyba
naj-
ważniejsza,
jaką
można
sobie
wyobrazić
a przy tym nawet
dziś mało
znana, bo nie-
przetłumaczona
na
żaden język
zachodni.
Trudno
w
związku
z
tym
stwierdzić,
dlacze-
go Reichsfilhrer SS
zwrócił
na Kangschur tak
szczególną
uwagę, chociaż
znany jest pe-
wien
przykład:
gdy
Erich von Daniken
realizował
w 1970 roku swój
głośny
film kino-
roku
amerykańskiej
lować
DRUGIE OBLICZE
HIMMLERA, ClYLI
KRONIKA
HITLEROWSKICH
TAJEMNIC
POGOŃ
'ZA
SKARBAMI NIE Z TEGO
ŚWIATA
wy
przedstawiający
argumenty za
realnością
kontaktów w
przeszłości
z obcymi cywi-
lizacjami
(„Rydwany
bogów"), jako jeden z podstawowych argumentów przedstawio-
ny
został właśnie
Kangschur. Powodem
było
to,
że
zawiera on
dokładne
opisy obiek-
tów
latających
„bogów" a w
szczególności
ich
systemów
napędowych pozwalających
na pokonywanie grawitacji,
wykorzystujących rtęć.
Nigdy nie
udało
mi
się
ustalić,
z ja-
kiego to
przekładu
tego
tybetań.skiego
„Starego Testamentu"
korzystał
Dani.ken,
być
tego niemieckiego z czasów wojny. Czy Himmlerowi
chodziło
o opisy
pozaziemskiej techniki czy o inne tajemnice, tego
się
już
chyba
nie dowiemy. Na pew-
no nie
można
jeclTiak sprawy
zbagatelizować,
gdyż
wyrazy
uznania, jakie
spłynęły
na
Seba.fora i Hedina
były
wprost niewiarygodne jak na zdobycze o charakterze
„czysto hi-
storycznym",
które powinny
zejść
na daleki plan w obliczu
działań
wojennych. Ajednak
było
zupełnie
inaczej.
może właśnie
mowała
miejsce naczelne. Samo
słowo
vril"
jest
zresztą tybetańskie
i ozna-
~za
boską
energię
umożliwiającą
lata-
nie
a
hieroglif
„vńl"
umieszczony
był
na fladze towarzystwa.
Niezależnie
od
Hessa i Himmlera, Haushofer
był
rów-
nież osobą
blisko
związaną
z Hitlerem,
regularnie
epatował
go
opowieścia­
mi o Tybecie w czasie,
gdy
Hitler
uwięziony był
w
twierdzy
landsber-
skiej.
Rola Haushofera jest o
tyle
istot-
na,
że
prawdopodobnie to
on podsu-
nął
Himmlerowi
myśl,
czego ma
szu-
kać
w
Tybecie. Haushofer
był
cho-
dzącą encyklopedią ońentalistyki,
a
zwłaszcza
omawianego tutaj
jej aspek-
Obie
wsponmiane
osoby
otrzymały najwyższe
odznaczenia. Ernst
Schafer, jako oficer SS,
wyróżniony
został
niezwykle rzadkim
atrybutem
-
pierścieniem
z
trupią czaszką
(SS-Totenkopfring) i
szpadą
honorową
SS. Przydzielony
został
bezpo-
do Osobistego Sztabu Reichsfuhrera SS. Hedin z kolei
został
w 1940 roku przy-
jęty
przez Hitlera i odznaczony Wielkim
Krzyżem Zasługi
-
przyznawanym
stosunkowo
rzadko, a
zwłaszcza
cudzoziemcom. Jednym
słowem
obaj zostali potraktowani jak
gene-
rałowie zwycięskiej
armii. To chyba mówi sarno
za siebie...
W ramach
,,Ahnenerbe"
utworzono
specjalny
instytut
ońentalistyczny
imienia Svena
Hedina, na który to cel przydzielono zamek Mittersill,
będący
w
gestii
SS. W jego
ciem-
nych komnatach
rozpoczęto
szczegółową
analizę
przekazów zapisanych pradawnym pi-
smem.
Bez
względu
na to, co
działo
się
na frontach ...
Himmler
najwyraźniej znalazł
to, o co mu
chodziło. Mało znaną kwestią
jest od-
powiedź
na pytanie: dlaczego
szukał?
Otóż
bez
wątpienia
głównym źródłem
inspira-
cji
był
profesor Karl Haushofer,
różokrzyżowiec,
założyciel
towarzystwa
„Vril"
i do-
świadczony podróżnik
-
ońentalista.
3
Wtórował
mu jego
wcześniejszy
asystent
a
póź­
niejszy
zastępca
Hitlera - Rudolf Hess, który
zresztą poleciał
w
swej
straceńczej
misji
do Szkocji z niczym innym jak z
tybetańskim
amuletem
w
kieszeni, przywiezionym w
1939 roku przez Hedina. Brytyjski
autor,
Jack Fishman podaje w swej
książce, poświę­
conej
m
.in.
Hessowi
(„The
seven men of Spandau", 1954),
że
jego lot
był
zainspirowany
właśnie
przez Hausbofera, a
dokładnie
przez
wizję,
jakiej
miał
on
doświadczyć
we
śnie.
Rzekomo
widział
on
zastępcę
Hitlera
„przechadzającego się
po obwieszonych
gobeli-
nami
salach
angielskich
zamków,
aby
przynieść
pokój dwóm wielkim narodom". Hess
potraktował tą
wizję
dosłownie
i po prostu
postanowił ją wypełnić.
Osoba profesora
Haushofera wydaje
się
o tyle ciekawa,
że
zarówno w ,,mitologii"
Różokrzyżowców
jak
i w
działalności
towarzystwa
„Vril"
sprawa
,,napędu rtęciowego"
(patrz: Diiniken) zaj-
średnio
tu.
Ukończył
studia
ońentalistyczne
w
Japonii
i
w Tybecie,
w
tym pierwszym
Karawana Schafera
przedzierająca się
do
kraju
wstąpił
podobno
do
jakiegoś
taj-
jednego
z
klasztorów ukrytych wysoko w
gó-
nego
stowarzyszenia
(zresztą
w
1946
rach.
roku
popełnił
samobójstwo,
wykonując
harakiri).
Podsunął
Himmlerowi
myśl
jeszcze
jedną... Drugą
bowiem obse-
sją
Haushofera
była
legenda Szarnbali
-
mitycznej podziemnej siedziby
„bo-
gów"
położonej gdzieś
w Tybecie lub
w
Mongolii-
tym
razem
już
czysto ma-
terialnej
skarbnicy
pradawnej
wiedzy,
w
tym
oczywiście
o obiektach
latają­
cych
najwyraźniej
stanowiących
sens
=
.ł;
istnienia towarzystwa
„Vril".
Na
przykład
wcześniejszy
podróż-
nik -
poszukiwacz
i
szpieg,
Mikołaj
Roericb (Rosjanin)
zapisał
w
1926 roku
w
swym
·
_.
I
dzienniku
następujący
fragment:
.
,Bezchmurny
słoneczny
poranek.
Jaskrawobłękitne,
lśniqce
niebo. Nad
naszym
obo-
ze~
przemyka jak
strzała
czarny jastrzqb. Razem
z naszym_i
przewodnikami
śledzimy
Zgłoś jeśli naruszono regulamin