Aldiss Brian W._Helikonia_03_Zima Helikonii.rtf

(25378 KB) Pobierz
Aldiss Brian W._Helikonia_03_Zima Helikonii

http://static.intelimedia.pl/sub/Zima-Helikonii-Brian-W-Aldiss-_bc20107.jpg


 

BRIAN W. ALDISS

 

Zima
Helikonii

 

Przeł Tomasz Wyżski


Spis treści

 

 

PROLOG

I. OSTATNIA BITWA

II. MILCZĄCY CIEŃ

III. O POMNIEJSZENIU ŚCISKU W DOMOSTWACH DECRETUM

IV. ZAWÓD: OFICER

V. KILKA DALSZYCH EDYKTÓW

VI. G4PBX/458243

VII. MUCHA W ŻÓŁTE PASKI

VIII. GWAŁT NA MATCE

IX. SPOKOJNY DZIEŃ NA LĄDZIE

X. UMARLI NIE POLITYKUJĄ

XI. SUROWE RYGORY DLA WĘDROWCÓW

XII. KAKOOL NA SZLAKU

XIII. PRADAWNY ANTAGONIZM

XIV. NAJWIĘKSZA ZBRODNIA

XV. W WIELKIM KOLE

XVI. ŚMIERTELNA NAIWNOŚĆ

XVII. ZMIERZCH


Patrzaj oto i ziemia, i morze, co chłodzi,

i wiatr miły, i upał gorący, rzeczy owe,

Którym ziemia zawdzięcza treść swoją i budowę,

Skoro ze śmiertelnego utworzone ciała,

Musi mieć takie samo ciało natura cała. (...)

Dalej, jako że wszystko, co ziemia żywi i tuczy,

Musi w tej samej mierze znowu do ziemi wrócić,

Że ziemia dla wszystkiego, co kiedyś się z niej urodziło

Jak ze wspólnej matki, dzie też wspólną mogiłą,

Więc raz się wyczerpuje ziemia, a raz odnawia.

 

Lukrecjusz O naturze wszechrzeczy, 55 p.n.e.


PROLOG

 

 

Luterin wyzdrowiał. Tajemnicza choroba minęła. Pozwolono mu wychodzić na dwór. Łe pod oknem, bezruch, siwowłosy preceptor przychodzący dzień w dzień należeli już do przeszłci. Ż i z rozkoszą wdychał chłodne powietrze.

Z ry Shivenink dął lodowaty wicher zdzierający korę z północnej strony drzew.

Mróz orzeźwił Luterina. Zaróżowiły mu się policzki, ciało zaś wczuło się w ruchy wierzchowca, na którym przemierzał ci ojca. Wydał gromki okrzyk i wbił ostrogi w boki musłanga, zmuszając go do galopu. Zostawiwszy za plecami cichnący os dzwonu we dworze, gdzie spędził jak w więzieniu cały rok, pognał drogą przez pole zwane nadal Winnicą. Upajał go d, wiatr, gorączkowy szum asnej krwi.

Wokół rozciągał się majątek ojca, surowa północna posiadłość, mikrokosmos bagien, r, dolin, wartkich potoków, mgieł, śniegów, borów, wodospadów lecz Luterin starał się nie myśleć o wodospadzie. Ży tu miriady dzikich zwierząt, których nie przetrzebiły nawet ciąe wyprawy łowieckie ojca. W rach myszkowały fagory. Niebo przesłaniały stada drownych ptaków.

Niebawem, za przykładem rodzica, sam wybierze się na polowanie. Zamarłe życie rozbudziło się ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin