Johansen Jorunn - Tajemnica Wodospadu 41 - Klątwa pani Vinge.pdf

(813 KB) Pobierz
Jorunn Johansen
Tajemnica Wodospadu 41
Klątwa pani Vinge
Rozdział 1
Fiński Las rok 1880
Pani Vinge spoglądała na zabudowania w Tangen i z zadowoleniem
zacierała ręce. Wspaniale! Amalie z pewnością leży teraz w swojej
sypialni i szlocha przerażona. Tak, wreszcie pani Vinge udało się ją
śmiertelnie wystraszyć. Ole na pewno pomyśli, że jego żona postradała
rozum. Vinge wprost puchła z dumy, to była część jej planu. A to
zaledwie początek. Ole wkrótce straci cierpliwość i zamknie Amalie w
ośrodku dla umysłowo chorych. Ale spokojnie! Vinge ma czas. Tym
razem wszystkiego dopilnuje, tym razem nie popełni błędu.
Wykorzystała krew kozy, którą wcześniej zaszlachtowała. Pomysł
okazał się znakomity. Że też czarownikowi udało się niepostrzeżenie
wślizgnąć do domu w Tangen i podkraść do pokoju Elise! Vinge nie
podejrzewała go o taki spryt. Na szczęście wszystko poszło gładko.
Kiedy Amalie ujrzała niewidomego czarownika, o mało nie umarła ze
strachu. A jeszcze potem ta krew na podłodze!
Kobieta uśmiechnęła się pod nosem. Tak, jego obłęd był jej na rękę.
Potrzebowała go dopóty, dopóki był gotów spełniać wszystkie jej
polecenia.
Zdumiewała się wprawdzie, iż on wie, co dzieje się dokoła niego.
Jest przecież niewidomy! Nie potrafi dostrzec śladów krwi na podłodze
ani przerażonych oczu Amalie. A jednak swoimi zmysłami doskonale
wyczuł strach młodej kobiety.
Pani Vinge nie przestawała spoglądać na zabudowania Tangen. Oto
Julius idzie po drewno na opał. Ten stary chłop trwa przy Olem w
dobrych i złych chwilach, zawsze czujny niczym żbik. On mógłby
utrudnić realizację planu pani Vinge, dobrze by więc było, aby zniknął.
I ta jego żona też nie lepsza. Wszędzie wściubia nosa.
Pani Vinge prychnęła. Trzeba będzie jakoś sobie z nimi poradzić.
Amalie powinna zachować dystans, nie traktować służby jak równych
sobie. Co za wstyd! Kto tak postępuje? Służba to służba; prostakom nie
wolno okazywać szczególnych względów, służbę trzeba trzymać krótko.
- Już niedługo, moja droga Amalie. Już niedługo - powiedziała do
siebie. - Wkrótce twój świat legnie w gruzach. Mikkel prawie zdołał
was rozdzielić. Ale ja mam potężniejszą moc. A kiedy ją poznasz,
pożałujesz, że w ogóle się urodziłaś. Twoja matka była ladacznicą
najgorszego gatunku! - dodała gniewnie.
Wystarczyło, że pani Vinge pomyślała o Johannesie Torpie, a od
razu zaczynała drżeć. Ta podstępna Kajsa, matka Amalie, oszukała go.
Torp wcale nie był ojcem swej ukochanej córki. Amalie jest bękartem!
Pani Vinge skrzywiła się z odrazy.
Po chwili ruszyła przed siebie. Czas odnaleźć czarownika. Usłyszeć,
jak mężczyzna modli się do złych mocy, które podtrzymują moc klątwy.
Teraz jest to dla pani Vinge najważniejsze.
Pani Vinge usiadła naprzeciwko niego. Znajdowali się w
opuszczonej chacie, którą znaleźli kilka dni wcześniej. Tutaj zatrzymali
się i knuli swoje plany. Wprawdzie lensman ich szukał, ale chata leżała
w odludnym miejscu, dobrze schowana u podnóża góry. Tu byli
bezpieczni.
Czarownik kołysał się w tył i w przód. Vinge patrzyła w czarne
otwory, gdzie niegdyś znajdowały się jego oczy. Jaki on jest
odrażający! Być może kiedyś był przystojnym mężczyzną, ale teraz nie
pozostało po tym ani śladu.
Jego pieszczoty wywoływały w niej mdłości. Nie chciała nawet
myśleć o dłoniach błądzących po jej ciele. Ale nie miała wyjścia.
Jeszcze będzie jej potrzebny.
Czarownik przerwał mruczenie zaklęć i postawił naczynie z ziołami
koło swoich stóp. Były to trujące zioła, których nazw nie znała, a także
mięso węża i pazury orła. Składniki te miały dodać zaklęciom jeszcze
większej mocy.
Tak powiedział ślepiec, pokazując w szerokim uśmiechu ohydne
uzębienie.
Kiedy znów zaczął mruczeć dziwne niezrozumiałe fińskie słowa,
poczuła, że robi jej się gorąco. Nie znała tego języka. Od czasu do czasu
w lesie pojawiał się jakiś Fin, ale większość z nich już nie używała
ojczystej mowy. Wiele fińskich imion i nazwisk również zostało
zapomnianych.
Po chwili pot zaczął kapać jej z czoła. Zakręciło jej się w głowie,
próbowała bronić się przed złymi mocami, które przyzywał czarownik,
ale nie było to takie proste. Miała wrażenie, że zaraz osunie się na
podłogę. Jakby ktoś chwycił ją za ramię i mocno szarpał. Zamknęła
oczy.
- Przestań już. Wszystko mnie boli - poprosiła.
Czarownik zamilkł. Płomień, który tlił się przez cały czas, nagle
przygasł. Ślepiec zaklął ostro.
- A niech to! Zły nie chce słuchać - stwierdził i skrzywił się
wyraźnie. Potem uniósł naczynie, nad którym siedział.
- Czułam jego obecność. Stał naprzeciwko mnie, czułam jego
oddech. Chwycił mnie za ramię, a ja o mało nie zemdlałam! - wyznała
przejęta pani Vinge.
- Szkoda, że nie mamy Czarnej Księgi. - Czarownik westchnął. -
Nie mówiłem ci wcześniej, ale kiedy byłem w pokoju Elise, bardzo się
przestraszyłem. Tam wtedy zjawił się duch. Przemawiał do mnie.
Amalie też go słyszała - zakończył i znów zapalił świecę.
Pani Vinge osłupiała.
- Duch? Myślałam, że...
- Tak, tak, byłem tam, przestraszyłem Amalie. Teraz, gdy o tym
myślę, to chyba dobrze, że ten duch się pokazał. To tylko nadało mocy
temu, co chcieliśmy przekazać.
Pani Vinge zaniepokoiła się jeszcze bardziej. Co to za duch był w
tamtym pokoju?
- Czemu wspomniałeś o Czarnej Księdze?
- Przydałaby nam się teraz. Amalie boi się jej, i słusznie. Księga ta
mogłaby nam bardzo pomóc.
- Tak, ale zniknęła - zauważyła pani Vinge. Pomyślała, że pewnego
dnia ją odnajdzie. A może w kościele znaleźliby podobną księgę?
Kiedyś, jeśli ktoś znalazł Czarną Księgę, szedł z nią do pastora.
Chowano ją pod ołtarzem. - Musisz pójść do kościoła, tam poszukaj.
Wiele lat temu jeden stary Fin ukrył taką księgę w kościele. Może nadal
tam leży?
Czarownik z trzaskiem postawił naczynie na podłodze.
- Wiesz, że nie mogę. Szukają mnie... - A jednak pójdziesz -
przerwała mu władczym tonem. - Moja stopa na pewno już tam nie
postanie.
- Dobrze, niech ci będzie, choć wiele ryzykuję - rzekł z ciężkim
westchnieniem. - Tylko nie od razu. - Czarownik podniósł się i zaniósł
naczynie z ziołami na drugi koniec chaty. - Nie będę więcej próbował
wzywać Złego. Wszystko psujesz tym swoim marudzeniem.
Pani Vinge nie przejęła się jego kiepskim humorem. Uśmiechnęła
się w duchu. Znowu postawiła na swoim. Jaką to ona ma nad nim
władzę! Lubi rozkazywać i decydować. I cieszyła się na chwilę, gdy
odzyska Czarną Księgę. Nieważne, że to inna księga. Z reguły we
wszystkich znajdują się podobne zaklęcia.
Przygryzła wargi, intensywnie myśląc. Czy może mieć pewność?
Zerknęła na czarownika, który podniósł do ust flaszkę z gorzałką i upił
spory łyk.
- Znasz dobrze moc Czarnej Księgi? - zapytała. Potrząsnął głową.
- Nie, nie wiem o niej zbyt wiele. Szczerze mówiąc, wolałbym jej
nie znaleźć, chociaż twierdzisz, że może nam się przydać. Przypomniała
mi się opowieść o pewnym parobku, który znalazł taką księgę. Biedak
długo nie pożył - mówił z namysłem. - Lepiej odnaleźć twoją księgę.
Znasz słowa, które w niej są, i rozumiesz je. Nie można wykluczyć, że
ta, która leży w kościele, ma w sobie większe zło. To się może fatalnie
skończyć.
Pani Vinge poczuła niepokój, ale nie zamierzała ustępować.
- Nie! Nie dam się przestraszyć. Przyniesiesz mi tę Czarną Księgę.
Nie musimy jej otwierać. Kiedy już ją dostaniemy, zaczarujesz ją tak, że
stanie się podobna do mojej. Potem pójdziesz do pokoju Elise i ukryjesz
ją tam, ale w taki sposób, żeby Amalie ją znalazła. Musi ją znaleźć -
zakończyła stanowczo stara.
- Dobrze, zrobię, jak chcesz. Miejmy nadzieję, że jakoś to się ułoży
- westchnął.
- Na pewno - stwierdziła pani Vinge. Czuła niepokój, ale nie miała
innego wyjścia. Nienawidziła Amalie, nie potrafiła patrzeć na szczęście,
które jest tamtej udziałem. I na to, że jakiś mężczyzna darzy ją taką
miłością, że inne kobiety w ogóle się dla niego nie liczą.
Czarownik podszedł do niej i potrząsnął głową. - Wyczuwam
nienawiść, która w tobie mieszka. Wiem, że pragniesz zemsty...
- Milcz - przerwała mu. - Nie wiesz, o czym mówisz!
- Więcej się nie odezwę. - Położył rękę na jej ramieniu. Zemdliło
ją, ale nie zareagowała. Wiedziała, co ją czeka. Teraz chciał ją mieć.
Pani Vinge próbowała opanować odrazę. To powtarzało się za
każdym razem. Ale znów musiała poddać się jego woli. Skoro chciała,
by odnalazł Czarną Księgę i by nadal jej służył...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin