Johansen Jorunn - Tajemnica Wodospadu 37 - Wystawieni na próbę.pdf

(850 KB) Pobierz
Jorunn Johansen
Tajemnica Wodospadu 37
Wystawieni na próbę
Rozdział 1
Fiński Las, 1879
Zaświadcza się, iż Ole Hamnes i Judith Viiker zawarli związek
małżeński. Odtąd pani Judith Hamnes...
Amalie czytała dalej ze łzami w oczach:
...zostali zaślubieni w kościele w Visby 18 lipca 1877 r.
Upuściła kartkę i wbiła wzrok w Olego. Ole, jej Ole, prowadzi
podwójne życie! Ma drugą żonę! Ole chwycił ją za ramię.
- Amalie, chyba nie wierzysz, że to prawda? Nie znam tej kobiety.
Nigdy jej nie widziałem! - W jego oczach malowały się gniew i
rozpacz.
Amalie wyrwała mu się i podniosła kartkę z ziemi.
- Tutaj jest napisane, że ją poślubiłeś! Co mam o tym myśleć?
- Naprawdę w to wierzysz? - zapytał przerażony. Wzruszyła
ramionami.
- Nie wiem... Judith chrząknęła.
- Jak mogłeś mi zrobić coś takiego, Ole! Wierzyłam ci, kiedy
mówiłeś, że mnie kochasz. Czekałam i czekałam w naszym domu w
Szwecji, ale ty nie wróciłeś. Przypadkiem dowiedziałam się, że masz
jeszcze jedno gospodarstwo, w Fińskim Lesie... - rzuciła rozżalona i łzy
pociekły po jej policzkach.
- Że masz jeszcze jedno gospodarstwo? - powtórzyła Amalie
słabym głosem. Każde słowo tej kobiety raniło ją niczym nóż wbity
prosto w serce. Ole ma drugi dom? Nie mogła tego pojąć.
Judith kiwnęła głową.
- Tak, nasze gospodarstwo leży niedaleko granicy, w pobliżu
Torsby.
Ole podszedł do niej i pomachał jej palcem wskazującym przed
nosem.
- Skąd wiesz o tym gospodarstwie?
- Na Boga, Ole. Dlaczego tak się zachowujesz? Jesteś na mnie zły?
Przecież to ja zostałam oszukana. Zdradziłeś mnie i ożeniłeś się z tą
kobietą. Jak ja mam się czuć?
- Milcz! - Ole stracił panowanie nad sobą. Cały aż drżał z
wściekłości.
- Czy to prawda, Ole? Masz gospodarstwo w Szwecji? - dociekała
Amalie.
Odwrócił się i spojrzał na nią zbolałym wzrokiem.
- Tak, to prawda. Kupiłem je przed powrotem do ciebie.
Pomyślałem, że to będzie w przyszłości zabezpieczenie dla dzieci, a
potem znajomy zaproponował mi założenie hodowli koni. Powinienem
powiedzieć ci o tym, ale czekałem na dogodny moment...
- Wróciłeś dawno temu, Ole. Dlaczego trzymałeś to w tajemnicy?
Rozłożył bezradnie ramiona.
- Tyle się wydarzyło... Straciłaś Johannesa i znowu oczekiwałaś
dziecka. Ja zostałem ranny i... jakoś tak zeszło.
- To nie jest żadne usprawiedliwienie! - odparła chłodno. - Nie
wierzę ci!
Judith podeszła do niej i popatrzyła jej prosto w oczy.
- Nie rozumiesz, że obie zostałyśmy oszukane? Ole nie mógł
powiedzieć ci o tym gospodarstwie, bo ja tam mieszkałam.
- Nie wiem, co o tym myśleć. - Amalie stała jak sparaliżowana. To
jakiś koszmar.
- Nie wiedziałam o tobie - ciągnęła gorzko Judith. - Ale dobrze
znam Olego. Ma swoje wady, lecz w gruncie rzeczy jest dobrym
człowiekiem. Poza tym nazywał mnie swoim serduszkiem. Lubiłam to,
bo wierzyłam, że mówi szczerze. Teraz sama już nie wiem. -
Wyciągnęła chusteczkę z torebki i wytarła nos.
- Swoim serduszkiem? - powtórzyła z niedowierzaniem Amalie i
zadrżała. Nogi się pod nią ugięły.
Judith potwierdziła.
- Tak. Sprawiał, że czułam się wyjątkowa.
Ole opadł na kanapę. Przeczesał dłonią włosy i westchnął.
- Nie możesz wierzyć tej kobiecie, Amalie. Nie możesz! - odezwał
się błagalnie.
Amalie spojrzała na niego przez łzy.
- Nazywałeś ją swoim serduszkiem! - rzuciła z goryczą. Odwróciła
się na pięcie i powoli zaczęła iść po schodach. Z każdym stopniem
czuła, jak coś w niej umiera.
Za plecami usłyszała rozwścieczony głos Olego. Kobieta
odpowiedziała mu podniesionym tonem, ale Amalie już ich nie słuchała.
Niech Ole sam zrobi z tym porządek.
W sypialni dzieci błogo spały. Amalie opadła ciężko na łóżko.
Teraz zna już odpowiedź na pytanie, dlaczego Olego nie było tak długo.
Nie chorował ani nie umarł. Po prostu się ożenił.
I nagle dogoniła go przeszłość. Zjawiła się ta kobieta. Czy kłamała?
Dlaczego miałaby to robić? Amalie wpatrywała się w sufit. Znów
wydało jej się, że słoje drewna tworzą obraz aniołów, ale po chwili ich
układ się zmienił. Teraz widziała twarz pani Vinge. Jej złośliwy
uśmiech i wpatrzone w nią nienawistne oczy.
Stało się tak, jak życzyła sobie ta okropna kobieta. Ole prowadził
podwójną grę i ożenił się z inną. Tamtą też trzymał w objęciach i
szeptał jej czułe słówka. I nazywał swoim serduszkiem!
Położyła się na boku i zamknęła oczy. Łzy spływały po jej
policzkach i kapały na poduszkę. Ledwie zdołała uchylić powieki, gdy
ktoś zapukał do drzwi. Do pokoju zajrzała Helga.
- Co to za hałasy tam na dole? - zapytała zdumiona. Amalie otarła
łzy i podniosła się na łóżku. - Zjawiła się kobieta, która twierdzi, że jest
żoną
Olego - odparła.
- Co ty opowiadasz?! - Helga podeszła i usiadła obok niej. - Żona
Olego? Chyba musiało ci się to przyśnić, moja droga.
- Niestety, to nie sen, chociaż chciałabym, żeby tak było. Wtedy
mogłabym się obudzić w ramionach Olego. A teraz to już koniec,
Helgo. Moje małżeństwo legło w gruzach. - Wcisnęła twarz w poduszkę
i zaniosła się szlochem. - Nie wiem, co mam ze sobą zrobić - chlipnęła.
- Amalie, popatrz na mnie! - Helga odgarnęła jej włosy z twarzy. -
Kochana, to niemożliwe, żeby Ole ożenił się z dwiema kobietami.
Dlaczego w to wierzysz?
Amalie wstała i starała się powstrzymać łzy, ale nie było to łatwe.
- Rozmawiałam z tą kobietą i widziałam świadectwo ślubu. Są
małżeństwem! - załkała. - Prawie już uwierzyłam w jego
usprawiedliwienia, gdy nagle okazało się, że kupił gospodarstwo.
Myślałam, że umarł, a on tam żył z tą kobietą!
Helga pokręciła głową.
- Ole jest wściekły. Słyszałam jego krzyki aż w moim pokoju.
Musisz dać mu szansę, żeby się wytłumaczył...
- Czy ty mnie nie słuchasz? Widziałam akt ślubu, Helgo! Poza tym
nazywał ją „swoim serduszkiem". To wystarczający dowód. Kalle
ostrzegał mnie kiedyś, że na Olem nie można polegać. Uważał, że
jestem głupia, bo mu uwierzyłam, kiedy wrócił. Myślałam, że był bliski
śmierci. Ale to Kalle miał rację: okazałam się taka naiwna.
Ponownie rzuciła się na łóżko i zaniosła głośnym płaczem.
Drzwi otworzyły się z hukiem i do pokoju wpadł Ole.
- Wyjdź stąd, Helgo! Chcę porozmawiać z żoną na osobności.
Dzieci się obudziły i Amalie spojrzała na niego ze złością.
- O nich też zapomniałeś? Aż tak podziałało na ciebie ponowne
spotkanie z żoną?! - rzuciła gniewnie.
Ole opadł na brzeg łóżka, pochylił się i przeczesał palcami włosy.
- To kłamstwo, Amalie. Ta kobieta przyjechała tu z fałszywymi
papierami. Nie ożeniłem się ani z nią, ani z żadną inną. Moją żoną jesteś
tylko ty! - zapewniał.
Jego oczy patrzyły na nią błagalnie, chciał, by mu uwierzyła, ale jak
może mu zaufać? Widziała przecież dowód, trzymała go w dłoni.
Sigmund wrzeszczał na całe gardło, aż jego buzia zrobiła się
ogniście czerwona. Helga wzięła go na ręce i wyszła z pokoju. Zapadła
cisza i Helen na szczęście ponownie zasnęła.
Amalie została sama z Olem, ale co mogła mu powiedzieć?
Widziała, że jest zrozpaczony. I nic dziwnego, jego podwójna gra
wyszła na jaw i ich małżeństwo się skończyło.
- Proszę, żebyś odszedł, Ole. Nie chcę cię nigdy więcej widzieć -
odezwała się z trudem i odchrząknęła, bo głos odmawiał jej
posłuszeństwa.
Podniosła wzrok i zdziwiła się, że Ole ma łzy w oczach.
- Kocham cię, Amalie. Tylko ciebie. Nie wiem, dlaczego zjawiła
się tu ta kobieta, ale dowiem się tego, przysięgam - zapewnił z
determinacją.
- Nie mogę cię już słuchać. Odejdź. Nazywałeś ją swoim
serduszkiem...
Złapał się za głowę.
- Tylko ty jesteś moim serduszkiem! Do niej nigdy się tak nie
zwróciłem. Bo w życiu nie widziałem jej na oczy. A od ciebie za nic nie
odejdę, Amalie.
- Dlaczego miałaby kłamać? I dlaczego mam wierzyć tobie?
Próbujesz tylko ratować własną skórę! - oskarżała go rozżalona.
- Znasz mnie, Amalie. Mówię prawdę. Ta kobieta jest szalona.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin