2 - Antologia 2 - Conan z Cymerii.pdf

(1047 KB) Pobierz
Robert E. Howard
L. Sprague de Camp
Lin Carter
Conan of Cimmeria
P
RZEKŁAD
: Z
BIGNIEW
A. K
RÓLICKI
ANTOLOGIA
2
(2012)
redakcja:
Wujo Przem
Mapy
zamieściłem w I Tomie Antologii.
Notki biograficzne przed opowiadaniami zostały napisane na podstawie artykułu P.
Schuylera Millera i dr. Johna D. Clarka
Prawdopodobny przebieg kariery Conana (A Probable
OutHne of Conan’s Career)
opublikowanym w
The Hyborian Age
(Los Angeles, 1938) oraz
na podstawie rozszerzonej wersji tego eseju p.t.
Nieoficjalna biografia Conana Cymeryjczyka
(An Informal Biography of Conan ibe Cimmerian),
którego autorami są P. Schuyler Miller,
John Clark i L. Sprague de Camp, a który został opublikowany w czasopiśmie poświęconym
twórczości Howarda
Amra
(tom 2, nr 8).
The Curse of the Monolith,
pierwodruk w
Worlds of Fantasy
t.1, nr 1, 1968 jako
Conan
and the Centograph.
The Bloodsteined Cod
jest dokonaną przez de Campa adaptacją opowiadania Howarda
The Trail of The Blood–Stained Cod
dziejącego się we współczesnym Afganistanie.
Pierwodruk w
Tales of Conan,
1955.
The Frost Giant’s Daughter
w nieco zmienionej formie było opublikowane w
Ibe
Fantasy Fan
w marcu 1934 jako
Cods of the North,
a w obecnej postaci w
Fantastic
Universe Science Fiction
w grudniu 1916. Poprawione przez Howarda, a później przez
de Campa pod obecnym tytułem ukazało się sierpniu 1953 w
Fanlasy Fiction.
The Lair of The Ice Worm:
pierwodruk jako samodzielna publikacja w 1969 roku.
Queen of The Black Coast:
pierwodruk w majowym numerze
Weird Tales,
1954.
The Vale of Lost Women,
pierwodruk w
Magazine of Horror,
nr 15, 1967.
The Snout in The Dark
napisane przez de Campa i Cartera na podstawie konspektu i
pierwszej połowy roboczej wersji opowiadania Howarda. Pierwodruk jako samodzielna
publikacja w 1969 roku.
The Castle of Terror,
pierwodruk jako samodzielna publikacja w 1969 roku.
1
P
RZEKLEŃSTWO MONOLITU
L. S
PRAGUE DE
C
AMP
, L
IN
C
ARTER
W wyniku wydarzeń opisanych w opowiadaniu „Miasto czaszek”, Conan utyskuje stopień
kapitana turańskiej armii. Cieszy się sławą niezwyciężonego wojaka i człowieka, na którego
można liczyć w potrzebie. Jednak zamiast ciepłej posadki i lekkiej, sowicie opłacanej pracy,
Conan otrzymuje od generałów króla Yildiza szczególnie ryzykowne zadania. Podczas jednej z
takich misji zapuszcza się tysiące mil na wschód, do legendarnego Khitaju.
1.
Conanowi wydawało się, że czarne, kamienne urwiska zamykają się wokół jego oddziału
jak potrzask. Niepokoiły go poszarpane wierzchołki majaczące groźnie na tle nocnego nieba,
iskrzącego się nielicznymi gwiazdami, błyszczącymi jak ślepia pająków obserwujących z
wysoka mały obóz rozbity na płaskim dnie doliny. Nie podobał mu się również chłodny,
porywisty wiatr świszczący wśród skalnych turni i rozwiewający dym obozowego ogniska.
Płomienie skakały i migotały w silnych podmuchach, rzucając olbrzymie, ruchliwe cienie na
granitowe głazy pobliskiej ściany wąwozu.
Po drugiej stronie obozowiska, wśród bambusowych zarośli i kęp rododendronów wznosiły
się gigantyczne sekwoje, które stały tu już osiem tysięcy lat wcześniej, gdy Atlantyda niknęła w
falach oceanu. Opodal kręty strumyk przepływał mrucząc cicho i z powrotem zagłębiał się w
lesie. Wysoko w górze mglisty całun obłoków powoli zasnuwał szczyty skał, gasząc blask
słabiej świecących gwiazd i sprawiając, że jaśniejsze z nich zdawały się płakać.
To miejsce – pomyślał Conan – cuchnie strachem i śmiercią. Miał wrażenie, że grozi im
jakieś nieznane niebezpieczeństwo. Konie też to czuły: rżąc żałośnie, biły kopytami o ziemię i
wpatrywały się z trwogą w ciemności za kręgiem światła. Instynktownie wyczuwały
zagrożenie, tak samo jak Conan – młody wojownik z posępnych gór Cymerii. Ich zmysły były
bardziej wyczulone na nieuchwytne tchnienie zła, niż zmysły wychowanych w mieście
turańskich kawalerzystów, z którymi barbarzyńca przybył do tej zagubionej doliny.
Żołnierze siedzieli przy ogniu, dzieląc się ostatnimi łykami wieczornej racji wina ze
skórzanych bukłaków. Jedni ze śmiechem przechwalali się, jakich to miłosnych wyczynów
dokonają po powrocie w przybranych jedwabiem zamtuzach Aghrapuru. Inni, zmęczeni po
długim dniu ostrej jazdy, siedzieli cicho, patrząc w ogień i ziewając. Niebawem ułożą się do
snu, owinięci w swe grube opończe. Używając siodeł jako poduszek pod głowy, zalegną wokół
syczącego ogniska; tylko dwóch z nich pozostanie na straży, trzymając w pogotowiu swoje
potężne hyrkańskie łuki. Oni nie wyczuwali czającego się wokół niebezpieczeństwa.
2
Conan oparł się plecami o najbliższą sekwoję i owinął szczelnie opończą, broniąc się przed
wilgotnym podmuchem. Chociaż kawalerzyści byli rośli i dobrze zbudowani, Cymeryjczyk
przewyższał o pół głowy każdego z nich, a w porównaniu z jego barczystą sylwetką wydawali
się cherlakami. Prosto przycięta, czarna grzywa barbarzyńcy wymykała się spod spiczastego,
owiniętego turbanem hełmu, a w poznaczonej bliznami twarzy głęboko osadzone, niebieskie
oczy odbijały blask ogniska.
Pogrążony w jednym ze swych napadów ponurej melancholii, Conan przeklinał króla
Yildiza – pełnego dobrych chęci, lecz słabego monarchę Turanu, który wyprawił go w tę daleką
podróż. Rok z górą minął od chwili, gdy poprzysiągł wierność turańskiemu władcy. Sześć
miesięcy wcześniej miał szczęście zaskarbić sobie królewskie łaski; z pomocą kompana,
kuszyckiego najemnika, Jurny, wybawił córkę Yildiza, Zosarę, z rąk szalonego króla–boga
Meru. Przyprowadzili prawie nietkniętą księżniczkę narzeczonemu chanowi Kujali z
koczowniczego szczepu Kuigar. Conan powrócił do wspaniałej stolicy Turanu, a przepełniony
wdzięcznością król okazał swą hojność. Obaj z Jumą zostali awansowani na kapitanów
turańskiej armii. Juma otrzymał jednak intratne stanowisko dowódcy Gwardii Królewskiej, a
Conana nagrodzono jeszcze trudniejszą i bardziej niebezpieczną misją. Wspominając teraz te
wydarzenia, kwaśno myślał o owocach sukcesu.
Yildiz powierzył Cymeryjczykowi list do króla Shu – władcy Kusanu, małego państewka w
zachodnim Khitaju. Na czele czterdziestu doświadczonych żołnierzy Conan wyruszył w daleką
podróż. Przemierzyli setki staj nagiego stepu Hyrkanii i okrążyli podnóża wyniosłych gór
Talakmas. Przebyli smagane wiatrem pustynie i wilgotne dżungle otaczające tajemnicze
królestwo Khitaju, najdalej na wschód położoną ziemię, o jakiej słyszeli mieszkańcy Zachodu.
Dotarłszy w końcu do Kusanu, Conan znalazł czcigodnego króla Shu wspaniałym
gospodarzem i mądrym władcą. W czasie, gdy Cymeryjczyk i jego wojownicy sycili się
egzotycznymi potrawami i trunkami oraz wdziękami chętnych konkubin, król wraz ze swymi
doradcami zdecydował się przyjąć ofertę Yildiza i podpisał pakt o wzajemnej przyjaźni i
handlu. Tak więc mądry, stary monarcha wręczył Conanowi zwój wyszywanego złotem
jedwabiu, na którym zapisano pokrętnymi ideogramami Khitaju i zgrabnym, skośnym pismem
hyrkańskim ceremonialną odpowiedź i pozdrowienia. Oprócz jedwabnej sakiewki pełnej złota,
król Shu przydzielił Cymeryjczykowi przewodnika – wysokiego rangą dworzanina – by
odprowadził poselstwo aż do zachodniej granicy Khitaju. Conanowi nie podobał się ten
szlachcic. Udzielny książę Feng był szczupłym, schludnym, fircykowatym człowieczkiem, o
miękkim, sepleniącym głosie. Nosił dziwaczny, jedwabny strój, nieodpowiedni do konnej
jazdy i trudów obozowiska, a swą wykwintną postać zlewał obficie mocnymi perfumami.
Nigdy nie brudził swych delikatnych rąk o długich, wypielęgnowanych paznokciach,
obozowymi pracami. Dwaj służący, których wziął ze sobą, byli zajęci dzień i noc, zapewniając
wygodę jego dostojności. Conan z pogardą spoglądał na Khitajczyka, którego skośne oczy i
mruczący głos przypominały mu kota. Często powtarzał sobie w duchu, że trzeba uważać, czy
to małe książątko nie szykuje jakiejś zdrady. Z drugiej strony zazdrościł skrycie Khitajczykowi
3
wykwintnych manier i osobistego wdzięku. Z tego powodu jeszcze bardziej pogardzał
księciem; bo choć służba w szeregach turańskiej armii nadała Cymeryjczykowi trochę poloru,
to w głębi duszy pozostał nadal szorstkim, gburowatym barbarzyńcą. Taak, będzie musiał
uważać na tego chytrego, małego Fenga…
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin