Paweł Petryka Bitwa warszawska.docx

(19 KB) Pobierz

Paweł Petryka: Bitwa warszawska

[2012-08-15 12:20:26]



Z historykiem i publicystą Pawłem Petryką rozmawia Przemysław Prekiel.

 

Przemysław Prekiel: Wojna polsko-bolszewicka to chyba największa nasza militarna wiktoria XX wieku. Jest co świętować?



Paweł Petryka: Z pozoru odpowiedź wydaje się oczywista, że było to spektakularne zwycięstwo polskiego oręża nad Armią Czerwoną, z szumnie dziś przytaczaną wypowiedzią brytyjskiego dyplomaty Edgara Vincenta D'Abernona o osiemnastej bitwie w dziejach świata. Jednak gdy wnikliwiej przyjrzymy się temu zagadnieniu, to pojawia się szereg wątpliwości. Osobiście nie zdecyduję się użyć stwierdzenia, że Polska wygrała tę wojnę, gdyż jej strategiczny cel polegający na tzw. „rozcięciu Rosji po szwach narodowościowych”, czyli utworzeniu federacji niepodległych państw oddzielających nasz kraj od Rosji Sowieckiej nie został osiągnięty, a Polska resztkami sił obroniła swoją państwowość. Mało tego, konsekwencją tej wojny były: utrata wydawałoby się pewnego Śląska Zaolziańskiego oraz pośrednia zgoda na linię Curzona jako wschodnią granicę naszego kraju. Warto też pamiętać, że tak krwawo wywalczona granica w traktacie ryskim była stronie polskiej oferowana jeszcze w 1919 roku przez ministra spraw zagranicznych Rosji Sowieckiej Gieorgija Cziczerina. Abstrahując od szczerości tych zapewnień, to należy pamiętać, że Związek Sowiecki prowadził wtedy wojnę z kontrrewolucją białych generałów wspomaganych przez Francję i Wielką Brytanię i za wszelką cenę chciał uniknąć walki na dwóch frontach. Gdyby po przyjęciu przez polski rząd radzieckiej propozycji pokojowej doszło później, jak wielu historyków uważa, do marszu Armii Czerwonej na zachód, to Sowieci jednoznacznie wystąpiliby w roli agresora, tracąc zarazem szerokie poparcie opinii publicznej. A pamiętać należy, że w tej wojnie stroną atakującą była Polska.

Od lat trwają dyskusje nad tym, kto stoi za polskim zwycięstwem - Józef Piłsudski czy Tadeusz Rozwadowski, a może jeszcze ktoś trzeci? Zapewne, gdybyśmy tę wojnę przegrali. cała krytyka spadła by na barki Marszałka...



Gdyby Polska przegrała tę wojnę, to oczywiście, że odpowiedzialność spadłaby na marszałka Józefa Piłsudskiego, gdyż to on jako Naczelnik Państwa walnie przyczynił się do tego konfliktu. Na szczęście tak się nie stało, a na końcowy sukces złożyło się kilka czynników. Wielki hołd należy oddać członkom Rządu Obrony Narodowej - Ignacemu Daszyńskiemu oraz Wincentemu Witosowi, którzy potrafili uczynić z obrony Warszawy sprawę ogólnonarodową i to dzięki ich staraniom do wojska polskiego w tym krytycznym momencie wstępowały szerokie rzesze robotników i chłopów. A co do spraw stricte wojskowych, to plan generała Tadeusza Rozwadowskiego zakładał podjęcie walki z głównymi siłami radzieckimi dowodzonymi przez Michaiła Tuchaczewskiego (wybitny rosyjski strateg) na przedpolach Warszawy. Jednak równocześnie uderzyć miały dwa natarcia: pierwsze znad Wkry (5. armia gen. W. Sikorskiego), które miało zniszczyć rosyjskie wojska oskrzydlające, a drugie znad Wieprza (4. armia), które miało uderzyć w bok głównego bolszewickiego natarcia. Piłsudski cały ten plan nazwał bezsensownym, jednak nie zachował się jak gen. Skrzynecki w powstaniu listopadowym i nie odrzucił go. Zresztą 12 sierpnia Marszałek złożył dymisję na ręce premiera Witosa i opuścił Warszawę. Sytuacja była wtedy wręcz dramatyczna, gdyż Armia Czerwona zdobyła Radzymin Jednak wtedy główne siły polskie pod dowództwem gen. Józefa Hallera przeszły do ofensywy i odzyskały przedpola stolicy; sam Radzymin przechodził kilkakrotnie z rąk do rąk. Następnie 14 sierpnia teoretycznie najsłabsza armia gen. Sikorskiego nie tylko zatrzymała nad Wkrą trzy armie wroga, lecz przeszła do kontrnatarcia. Ukoronowaniem całej akcji była w dniu 16 sierpnia ofensywa grupy uderzeniowej pod dowództwem Józefa Piłsudskiego znad Wieprza, która jednak nie napotkała większego oporu, gdyż sowieci byli już rozproszeni i w odwrocie. Niestety wszystkie osoby tu wymienione, które zarazem były świadkami słabości marszałka Piłsudskiego, były później przez niego prześladowane. A najbardziej generał Rozwadowski, który po zamachu majowym został wtrącony do więzienia, gdzie najprawdopodobniej został otruty.

Jaka była reakcja państwa zachodnich na tę wojnę? Możemy podać jakieś przykłady świadczące o pomocy Polsce?



Można powiedzieć, że Francja i Wielka Brytania początkowo pchały Polskę do konfrontacji z Rosją Radziecką, gdyż na wiosnę 1919 roku rząd tych krajów wraz z wojskami Białej Rosji, której przedstawiciele znaleźli schronienie we Francji, szykowały wielką ofensywę przeciwko Bolszewikom. Polska w tych planach miała pełnić rolę forpoczty. Dlatego zachód, który zainwestował pokaźny kapitał w carskiej Rosji, a rząd rewolucyjny nie poczuwał się do przejęcia na siebie tych zobowiązań, nie szczędził Polsce środków niezbędnych do prowadzenia wojny. Sama tylko Francja udzieliła Polsce 373 mln franków kredytu, z zastrzeżeniem jednak, iż kwota ta musi być przeznaczona wyłącznie na przygotowania wojenne przeciwko Armii Czerwonej.

Jednak rok później, kiedy ofensywa białej generalicji się załamała, a wojska radzieckie zbliżały się do Warszawy nasi sojusznicy nie byli już tacy szczodrzy i ewentualna pomoc obwarowali ratyfikacją przez ministra Grabskiego upokarzającej konferencji w Spa, o której była mowa wcześniej. Inna sprawa, że z przyrzeczonej Polsce pomocy wojskowej nie wiele się zdało, gdyż w Europie działał już ruch solidarności z Rosją, którego zwolennicy pod hasłem : „Łapy precz od państwa robotniczo-chłopskiego” organizowali strajki robotników w celu blokowania dostaw broni i żywności do Polski.

Czy ruch narodowy ma w tej wojnie jakieś "białe plamy"? Słyszałem, że tuż przed bitwą warszawską w prasie endeckiej postulowano, aby nie zgłaszać się już do wojska, gdyż wojna jest już przegrana.



Szczerze mówiąc, to nie słyszałem o tego typu akcjach sabotażowych endeków. Wiem tylko, że z ich inicjatywy, na wypadek zajęcia przez Bolszewików Warszawy, planowano stolicę Polski przenieść do Poznania, gdzie zresztą w lipcu 1920 roku przeniosło się większość zagranicznych placówek. A z Wielkopolski, która do połowy 1919 roku, była odgrodzona od reszty Polski granicą celną, miano utworzyć quasi-polskie państwo.

Dlaczego socjaliści nie uznali dyktatury proletariatu? PPS od początku konsekwentnie występowała przeciw komunistom.



Ta kwestia jest też wielowątkowa, wystarczy przyjrzeć się działalności PPS-Lewicy, gdzie było wielu zwolenników Polskiej Republiki Rad. Pozostała część PPS, nim jeszcze nastąpiła eskalacja konfliktu, domagała się od rządu podjęcia ze stroną rosyjską rozmów pokojowych. Jednak kiedy Armia Czerwona zbliżała się do Warszawy, to pozostało już tylko wypełnienie patriotycznego obowiązku.

Warto też dodać, że z końcem 1918 roku w wielu polskich miastach tworzyły się rady delegatów robotniczych, które predestynowały do przejęcia lokalnej władzy. Można tu wymienić Poznań, Lublin, czy Tarnobrzeg, jednak do największych wystąpień doszło w Zagłębiu Dąbrowskim, gdzie na początku listopada 1918 roku miejscowi robotnicy rozbroili austriackich i niemieckich żołnierzy, a władzę obiela wzorem rewolucji Rosyjskiej - Rada Delegatów Robotniczych dla miast Zagłębia. Większość kopalń i hut regionu przeszło pod zarząd robotników, utworzono nawet robotniczą formację zbrojną - Czerwoną Gwardię - jako zalążek przyszłej rewolucyjnej armii. Sytuacja w tym z jednych ważniejszych polskich regionów zaniepokoiła sposobiące się do konfrontacji z Rosją polskie władze. Dlatego też Naczelnik państwa Józef Piłsudski oświadczył, że nie będzie tolerował „bolszewickich wywrotowców” na ziemiach polskich i polecił generałowi Bolesławowi Roji przeprowadzenie zbrojnej interwencji. Walki w Zagłębiu połączone ze strajkiem generalnym trwały do końca grudnia, ostatecznie przynosząc sukces wojskom rządowym. Jednak zagłębiowska Rada Delegatów Robotniczych zachowała pewne prerogatywy władzy do połowy 1919 roku.

Należy też pamiętać, że wielu mieszkańców Polski, zwłaszcza z nizin społecznych,odnosiło się z sympatią do nowo powstałego państwa rosyjskiego i bynajmniej nie był to wcale skutek działań komunistycznej agentury, lecz naturalny odruch sympatii dla narodu, który wyzwolił się spod carskiej tyranii, notabene unicestwiając naszego wspólnego wroga. Rosja Sowiecka liczył w tym czasie raptem dwa lata i wtedy nikt jeszcze nie znał stalinizmu, Katynia, łagrów itd., a jej stosunki z naszym krajem mogły ułożyć się zgoła
odmiennie.

Co możemy powiedzieć o losie jeńców sowieckich w polskiej niewoli? Jaki był ich los?



Liczba jeńców rosyjskich w Polsce wynosiła około 100 tysięcy. Przetrzymywano ich w bardzo ciężkich warunkach w obozach jenieckich m.in. w Strzałkowie, Tucholi, czy w twierdzy w Brześciu. Tam komendant witał ich słowami : „Wy, bolszewicy, chcieliście odebrać nam naszą ziemię, więc dostaniecie ziemię. Nie mam prawa was zabić, ale będę tak karmił, że sami wyzdychacie". Te słowa nie były tylko czczą groźbą, w obozach, na skutek głodu chorób i ogólnego zaniedbania zmarło ok 20 tysięcy czerwonoarmistów. Niestety zdarzały się i wypadki terroryzmu wojennego, jak chociażby rozstrzelanie w okolicach Mławy w dniu 24 sierpnia 1920, z rozkazu gen. Władysława Sikorskiego, 200 losowo wybranych jeńców rosyjskich, czy zostawianie na polu bitwy rannych żołnierzy skazując ich na pewną śmierć. Liczbę zmarłych w Polsce jeńców sowieckich szacuje się na na 18-20 tys. A zemsta Moskwy miała nadejść dwadzieścia lat później w Katyniu.

Jakie były główne postanowienia Traktatu Ryskiego? Ówczesna polska delegacja zdominowana była przez endeków, którzy przeciwni byli idei federacyjnej lansowanej przez Piłsudskiego.



Owszem, delegacja polska była zdominowana przez endeków, choć formalnie przewodził jej ludowiec Jan Dąbski, którzy propagowali ideę inkorporacji. Tylko zresztą ona wchodziła w grę, gdyż w sytuacji zajęcia Wileńszczyzny oraz Zachodniej Ukrainy i Białorusi trudno było liczyć na współprace z tymi krajami. Zresztą już na samym początku rokowań strona polska uznała za pełnoprawnego partnera w rokowaniach przedstawicieli Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej, co był równoznaczne z cofnięciem poparcia dla Ukraińskiej Republiki Ludowej Symona Petlury. Generalnie granica ryska była zbliżona do granicy wschodniej Rzeczpospolitej szlacheckiej po drugim rozbiorze i było to raczej maksimum wschodnich aspiracji Polski, a wiele środowisk, głównie lewicowych przestrzegało przed zbyt dalekim przesunięciem Polski na wschód z obawy przed licznymi mniejszościami etnicznymi.

Rokowania polsko radzieckie zapoczątkowane w sierpniu 1920 w Mińsku i zakończone traktatem w Rydze trwały przeszło pół roku (konferencja w Poczdamie, gdzie rozstrzygała się polska granica zachodnia trwała raptem dwa tygodnie) i co ciekawe roszczenia terytorialne nie były tu główną przeszkodą w zawarciu porozumienia. Odnośnie granic Rosjanie byli bardzo elastyczni i byli skłonni przekazać Polsce nawet Mińsk. Problemem tutaj były roszczenia majątkowe strony polskiej, która domagała się od Rosjan 85 milionów rubli w złocie, za gospodarcze wykorzystywanie ziem polskich przez lata zaborów. Delegacja radziecka, której przewodził znakomity dyplomata Adolf Joffe odpierała te zarzuty twierdząc, że Rosja Sowiecka nie czuje się spadkobiercą państwa carów, a spora część majątku narodowego Rosji została wywieziona z kraju przez miejscową arystokrację w czasie rewolucji. Ostatecznie uzgodniono, że Moskwa wypłaci Polsce 30 milionów rubli w złocie, zostawiając od razu jako zastaw część carskich klejnotów. Jednak pozostała część kwoty nigdy do Polski nie trafiła. Wynegocjowano również zwrot, na zasadzie wzajemności, dóbr kultury dzięki czemu do Polski trafiły m. in. arrasy królewskie zrabowane z zamku na Wawelu.

Warto też podkreślić, że Europa zachodnia granicę ryską uznała dopiero 15 marca 1923 roku, gdyż Francja i Wielka Brytania cały czas, po cichu liczyły na odrodzenie się Rosji białej.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin