Basso Adrienne - Zuchwała hrabina.pdf

(2647 KB) Pobierz
Uzdrawiająca siła miłości w powieści jednej
ci
z najpopularniejszych amerykańskich autorek romansów
skich
historycznych.
Po tragicznej
śmierci żony
hrabia Hampton całą miło przelał
ą
miłość
na córeczkę, głęboko w duszy grzebiąc sekret,
że
nie jest ona jego
e
dzieckiem. Kiedy więc w przeddzień Bożego Narodzenia zjawia
ego
się młoda kobieta i twierdzi,
że
jest matką dziewczynki, hrabia
robi wszystko, by nie dopuścić do jej spotkania z córk Nie
j
córką.
spodziewa się,
że
kobieta przepełniona rozpaczą mo poważyć
ą
może
się na najbardziej szalony czyn...
ADRIENNE BASSO to amerykańska autorka porywaj
ska
porywających
romansów historycznych
(Grzeszne pragnienia, Smak skandalu,
Szlachetna przysięga),
które urzekają i trzymają w napi
ą
napięciu
obfitującą w zagadki intrygą, snutą w zaciszu eleganckich buduarów i
w blasku sal balowych XIX-wiecznej Anglii.
wiecznej
ADRIENNE
BASSO
ZUCHWAŁA
HRABINA
Moim
Siostrom
Janet Harington Gambarani
i
Karen Frary Gambarani
Bardzo Wam obu dziękuję za przyjaźń, zachętę i wsparcie, a także za
to,
że
zawsze przed Bożym Narodzeniem
udaje Wam się pokonać moją skłonność do mówienia: „e tam"
i „bzdura!"
Jesteście super!
1
G
dzieś
w oddali Rebeka słyszała płacz dziecka. Cichy, stłumiony.
Taunton, Anglia
Listopad 1845
Żałosne
kwilenie rozdzierało jej serce. Wstała i zmusiła się do
zrobienia kilku kroków. Chciała znaleźć
źródło
tak strasznego
cierpienia. Było jednak ciemno i prawie nic nie widziała, a nie miała
świeczki,
aby oświetlić sobie drogę.
Kwilenie nagle ustało, a potem znów się rozległo. Płacz
niemowlęcia
stopniowo
stawał
się
coraz
głośniejszy.
Zdezorientowana Rebeka przyspieszyła kroku, biegła w stronę głosu
jak oszalała, szukając dziecka.
Dotarła do zakrętu długiego korytarza, a w sercu czuła coraz
większy zamęt. Płacz dochodził z bliska, a tymczasem było tu tyle
komnat. W której jest dziecko? W panice, na chybił trafił szarpnęła
najbliższe drzwi. Otworzyły się i wszystko natychmiast ucichło.
Czyżby na czas znalazła niemowie?
Komnata była pogrążona w mroku; Rebeka dostrzegła tylko
pośrodku stół, a na nim koszyk przykryty miękkim kocem. Ostrożnie
podeszła. Tymczasem nocne chmury rozpierzchły się i na koszyk padł
blask księżyca. Drżącymi palcami delikatnie odciągnęła koc
i wytężyła wzrok,
żeby
zobaczyć, co jest w
środku.
W koszu otulony kocem leżał noworodek. Z okrzykiem radości
Rebeka spojrzała na piękną twarzyczkę: tak słodką, tak niewinną.
Główkę dziecka pokrywały ciemne loczki, policzki były rumiane,
a w bródce lekko zarysowywał się dołeczek.
- Och.
Na dźwięk głosu Rebeki maleństwo zesztywniało, potem powoli
uniosło powieki z mokrymi, posklejanymi rzęsami. Spokojnie
popatrzyły na nią poważne, ciemne oczy i dziecko machnęło w jej
stronę skuloną piąstką.
- Nie płacz, mój skarbie. Szkoda łez. Teraz już tu jestem.
Będziesz bezpieczna.
Rebeka sięgnęła do kosza po bezcenne zawiniątko. Jednak
niemowie wygięło się i znów wrzasnęło z całej siły... Spłoszona,
Rebeka się cofnęła. Ale płacz nie ustawał, a ona wiedziała,
że
ustanie
tylko wtedy, kiedy przytuli dziecko.
Znowu wyciągnęła ręce, ale nagle okazały się one za krótkie albo
kosz zbyt głęboki. Stając na palcach, pochyliła się do przodu, jednak
nadal nie mogła dotknąć malucha. Plącz narastał, coraz głośniejszy,
coraz bardziej rozpaczliwy.
Rebeka zdwoiła wysiłki, ale wszystko na nic. Nie była w stanie
dosięgnąć dziewczynki, nie potrafiła jej wziąć w ramiona i ukołysać,
aby ją uspokoić i ochronić.
Łzy rozpaczy i bezsilności popłynęły jej po policzkach. Gdyby
tylko mogła...
- Przyniosłam listy, które właśnie przyszły popołudniową po-
cztą, panno Rebeko. Oprócz rachunków są na pewno jakieś
z kondolencjami. Wszyscy szanowali i lubili pani ojca, niech Bóg ma
go w swojej opiece. Czy chce pani teraz przejrzeć pocztę, czy po
południu, przy herbacie?
Rebeka Tremaine otworzyła oczy, zdezorientowana. Nie wie-
dząc, co się dzieje, zamrugała i się wyprostowała.
Rozejrzała się i zobaczyła znajome meble gabinetu ojca. Na pod-
łodze leżały ułożone w schludne stosy papiery, wzdłuż
ściany
pod
oknem na wpół zapełnione skrzynki, a posegregowane sterty książek
czekały, aby umieścić je w odpowiednich pojemnikach.
- Panno Rebeko?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin