Kiljan Kazimierz - Bukiet chabrów.pdf

(1021 KB) Pobierz
Kiljan Kazimierz
Bukiet chabrów
Cała mądrość życia w tej jednej
mieści się prawdzie
— czekać i mieć nadzieję...
Aleksander Dumas
1
Było wczesne przedpołudnie. Justyna
stała przy oknie swojego mieszkania i wpatrując się w wirujące na
wietrze płaty śniegu, zastanawiała się, jak spędzić ten ostatni dzień
roku.
Spojrzała w dół na wyludnioną ulicę i stojące wzdłuż chodnika
samochody przykryte grubą kołdrą białego puchu. W zasięgu wzroku
nie było najmniejszych oznak życia. Jaki ten świat jest piękny,
pomyślała z zachwytem.
W tym samym momencie, niczym na zamówienie, zza chmur
wyjrzało słońce i roziskrzyło srebrzyste kryształki śniegu, sprawiając,
że sceneria za oknem nabrała prawdziwie baśniowej krasy. Kobieta
uśmiechnęła się bezwiednie do siebie i na chwilę opuściło ją uczucie
nostalgii, jakie towarzyszyło jej od wczesnego poranka. Ciągle biła się
z myślami. Rozważała, co ma zrobić. Na co się zdecydować? Jak
spędzić dzisiejszą noc?
Jeszcze przed chwilą sądziła, że zostanie w domu, że cały wieczór
przesiedzi przed telewizorem, a o północy wypije lampkę szampana,
po czym pójdzie spać. Tak jak to już wiele razy bywało. Teraz jednak
zaczęła dopuszczać do siebie myśl o ewentualnym wyjściu z domu.
Sprawił to zapewne ten ujmujący widok za oknem, przypominający
lata dzieciństwa, pełne radości i beztroski.
Podświadomość podpowiadała jej, że taką noc powinna spędzić w
jakiś szczególny sposób. Jeśli nawet nie na sylwestrowym balu i
szalonej zabawie, to przynajmniej w gronie znajomych lub przyjaciół.
Podświadomość kusiła Justynę także czym innym. Nadzieją na
wyjaśnienie tajemniczego zdarzenia, jakie miało miejsce w Wigilię
Bożego Narodzenia.
Tego dnia przyszła do pracy jako pierwsza, o czym zakomunikował
jej stojący przy wejściu strażnik.
— No, pani Justyno, pani to zasługuje na prawdziwe uznanie —
wyznał z przekonującą szczerością, wręczając jej klucze do pracowni.
— Zawsze o czasie, a dzisiaj to już szczególnie.
Justyna zjawiła się w firmie nieco wcześniej. Miała coś pilnego do
załatwienia, co musiało wyjść z biura jeszcze przed świąteczną
przerwą. Zwłaszcza że w tym roku trwała ona aż cztery dni.
Kiedy podeszła do swojego biurka, ujrzała intrygujący przedmiot.
Pośrodku blatu leżał niewielki pakiecik, owinięty w krwiście czerwony
papier, przepasany złotą
wstążką. Zaskoczona rozejrzała się po sali w nadziei, że znajdzie
sprawcę tej niespodzianki. Niestety, nikogo w pobliżu nie było. Wzięła
tajemniczy przedmiot do ręki i dopiero wówczas dostrzegła
okolicznościowy blankiet opatrzony intrygującym zwrotem:
For You.
Przez chwilę zastanawiała się, czy ten souvenir jest rzeczywiście dla
niej, czy przypadkiem ktoś się nie pomylił. Zwłaszcza że napis na
wizytówce niczego nie wyjaśniał.
W końcu uznała, że skoro prezent znalazł się na jej biurku, to ma
przynajmniej prawo rozpakować go i być może w ten sposób rozwiać
wątpliwości.
Niestety, w środku także nie znalazła żadnych wskazówek. Odkryła
natomiast coś, co zaparło jej dech w piersi. Wewnątrz znajdowało się
stare, niezwykle piękne pod względem edytorskim, bogato ilustrowane
rycinami i zapewne bardzo cenne wydanie
Opowieści wigilijnej
Karola
Dickensa.
— Boże, jakie to cudowne — wykrzyknęła z zachwytem, już szeptem
zapytała
samą siebie: — To jest dla mnie? Nie, chyba niemożliwe.
Ale to było ze wszech miar możliwe. Jeśli już ktoś w firmie miałby
otrzymać taki prezent, to z pewnością mogła to być tylko Justyna.
Wszyscy znali jej zamiłowania, graniczące wręcz z obsesją, do
starych wydawnictw. Szczególnie takich, które —jak zwykła mawiać
— mają swoją duszę. Kochała
Zgłoś jeśli naruszono regulamin