Amanda Quick - Prywatny detektyw.pdf

(923 KB) Pobierz
JAYNE ANN
KRENTZ
PRYWATNY
DETEKTYW
(Pensjonat
Maggie
)
PROLOG
Nie warto być bohaterem. Ostatnio przekonałem się o tym raz na zawsze,
pomyślał Josh. Siedział na krawędzi stołu w izbie przyjęć pogotowia
ratunkowego i chmurnie spoglądał na zamknięte drzwi. Był w nie najlepszym
nastroju. Szczęście mu nie dopisało. Nie znosił szpitali i nie pojmował, jak mógł
okazać się tak nieostrożny i pozbawiony refleksu, aby skończyć w taki sposób
tej nocy.
Mogło być gorzej, pocieszał się. Gdyby nóż Eddiego Hoddera trafił o
kilka centymetrów niżej, Josh znalazłby się w kostnicy. Skrzywił się i
westchnął. Właśnie dowiedział się od lekarza, że ma mocno potłuczone żebra.
Co prawda nie połamane, ale różnica była niewielka. Pozostawała jeszcze
odpowiedź na pytanie, czy noga w kostce została złamana, czy tylko paskudnie
zwichnięta. Za chwilę powinno być gotowe zdjęcie.
Pozostałe uszkodzenia na pewno zagoją się szybko. Świeże draśnięcie na
ramieniu zostało starannie zabandażowane, a na przecięte nożem Hoddera czoło
nałożono szwy. Zasłużyłem sobie na to, ponuro myślał Josh. Stanowczo już za
długo mu się nie wiodło.
Obwiniałby się dalej, ale drzwi się otworzyły i stanął w nich młody
lekarz. Josh dziwił się, czemu lekarze, policjanci i im podobni, w porównaniu z
nim wyglądali zawsze tak niesłychanie młodo. Może tylko prywatni detektywi
gwałtownie się starzeją?
- Dobre wieści, panie January. To tylko zwichnięcie. Opatrzymy je i zaraz
będzie pan mógł nas opuścić.
- Świetnie. Josh rzucił okiem na swoją lewą kostkę, mając poczucie, że ta
głupia stopa go zdradziła.
- Kiedy?
- Co kiedy? - Lekarz szperał w białej szufladzie.
- Kiedy będę mógł chodzić?
- Niedługo - odrzekł lekarz. - Musi pan oszczędzać się przez tydzień, a i
potem kostka będzie jeszcze trochę dokuczać. Odeślemy pana stąd o kulach.
- O kulach? Josh zaklął w duchu.
Doktor odwrócił się trzymając w ręku bandaż elastyczny. Jego uśmiech
rozjaśniał pokój.
- Mogło być gorzej. Słyszałem, że o mało pan nie zginął, gdy wszedł pan
za Hodderem do tego domu. Teraz są z nim na dole policjanci. Jeśli to pana
pocieszy, mogę powiedzieć, że Eddie jest w o wiele gorszym stanie niż pan.
- Tak, to rzeczywiście sprawia, że czuję się znacznie lepiej - mruknął
Josh.
- Trochę będzie bolało. Dam panu leki uśmierzające. Radziłbym wziąć
urlop, panie January. Potrzebuje pan kilku tygodni odpoczynku i relaksu.
- Rozumiem.
Josh zacisnął zęby, gdy doktor zaczął zajmować się jego kostką.
- Ostrożnie, do licha! To boli!
- Przepraszam, każde dotknięcie będzie na razie bolesne - oznajmił lekarz.
- Lubi pan swoją pracę? - Josh przyjrzał mu się uważnie.
- Uwielbiam. Gdy doktor pociągnął za bandaż, January znowu się
skrzywił.
- Na to wygląda - stwierdził.
McCray czekał na niego w holu. Ten niski, łysawy mężczyzna z
brzuszkiem był uważany za najbliższego przyjaciela Josha. Prowadzili wspólnie
agencję detektywistyczną, jedną z największych na północno - zachodnim
wybrzeżu Pacyfiku.
Wspólnik ponuro potrząsnął głową widząc Josha wspartego na kulach.
- No tak, niezły widok. Jak się czujesz?
- Piekielnie dobrze.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin