Michał Bobrzyński - (1884) Jan Ostroróg. Studyum z literatury politycznej XV wieku.pdf

(11328 KB) Pobierz
JAN OSTRORÓG
STUDYUM
Z
LITERATURY
POLITYCZNEJ
XVgo wieku
NAPISAŁ
MICHAŁ BOBRZYŃSKI.
Odbitka z IV tomu Pamiętnika Wydziału historyczno-filologicznego Akademii Umiejętności).
W KRAKOWIE,
W D R U K A R N I U N I W E R S Y T E T U JAGIELLOŃSKIEGO
pod zarządem Ignacego Stelcla.
1884.
Biblioteka Narodowa
Warszawa
30001008564229
J-JL:ŁT O S T I R O I R Ó O -
Stiadyjnm
z literatury politycznej XV
stulecia
PRZEZ
MICHAŁA BOBRZYŃSKIEGO.
IWMi6
Oddając się od dłuższego czasu badaniom literatury naszej politycznej XVgo wieku, musiałem znaczną część
pracy poświęcić głośnemu „Monumentum
pro republicae ordinatione
u
JANA OSTROROGA. Owocem moich studyjów
była rozprawa o OSTROROGU wydana w Przewodniku naukowym i literackim we Lwowie 1877 r. oraz wydanie
pisma OSTROROGOWEGO umieszczone w tomie V Starodawnych prawa polskiego pomników w Krakowie 1878 r.
W pięć lat potem wystąpił profesor J. CARO z Wrocławia z nową monografią o OSTROROGU (W Pamiętniku Wydz.
hist. Akademii w Krakowie i w
Zeitschrift des Westpreassischen Oeschichtsvereins
w Gdańsku 1882 r.), obecnie
zaś prof. PAWIŃSKI ogłosił nowe i obszerne studyjum o tymże przedmiocie. (Warszawa 1884). Obie te prace zna­
lazły we mnie bardzo uważnego czytelnika, ale w zasadniczych pytaniach nieprzekonały mnie wcale i od zdania
mojego dawniej wypowiedzianego nie odwiodły. Zdanie to muszę jednak obecnie w obec niespodziewanych zarzutów
bliżej uzasadnić i czynię to w niniejszej rozprawie. Jest ona właściwie drugiem wydaniem mojej pracy poprzedniej,
ale przejrzaném, uzupełnionem i zaopatrzoném w cały aparat źródłowy i polemiczny. Zaznaczając w niem, w czém
na mój sąd piszą się p. PAWIŃSKI i CARO, a odpierając uczynione mi przez nich zarzuty, nie omieszkam wskazać
tych szczegółów, które do biografii OSTROROGA w nowém wydaniu biorę z prac moich przeciwników.
\U<ii
W wieku XVtym, w chwili najświetniejszego naszego rozwoju i największej potęgi,
widzimy w łonie społeczeństwa polskiego walkę sięgającą do najgłębszych podstaw, prowa­
dzoną na najszersze rozmiary. Obóz teokratyczno - możno władczy, który za panowania Jagiełły
ster spraw publicznych w swoje ręce uchwycił, dzierży go z niezachwianą siłą, objawy prze­
ciwne druzgocze a zyskawszy takiego wodza, jakim był Zbigniew Oleśnicki, zasadom swoim
zapewnia bezwarunkowe uznanie i przez całe pół wieku zbiera ich świetne owoce. Z chwilą
kiedy się przeżył, przygotował sobie następców, których w swojej szkole wychował i sw
r
oją
bronią walczyć nauczył. Za Kazimierza Jagiellończyka występuje nowe stronnictwo i nowi
ludzie. Tradycyję rządzenia oddziedziczyli oni po swoich ojcach, gruntowną nauką prawa na
uniwersytetach zaczerpniętą potężnie ją wsparli, ale nowym humanistycznym natchnęli ją du­
chem i nowy dla niej postawili program. Państwo polskie stało dotychczas kościołem, oni samo-
2
istną stworzyć mu pragnęli podstawę a pod sztandarem silnej władzy królewskiej wszystkie siły
narodu skupić i w politycznem zużytkować życiu. Dawny obóz teokratyczny nie myślał jednak
kapitulować a tak z dwóch przeciwnych dążeń wywiązała się najwspanialsza niewątpliwie, naj­
zdrowsza w dziejach naszych wewnętrznych walka. Programy coraz to wyraziściej rysowały się.
dążenia zaostrzały, siły skupiały, talenta polityczne rosły i na wierzch się wydobywały.
Wówczas to w szeregach stronnictwa reformy znalazł się człowiek, który skreślił mu
program działania w postaci memoryjału sejmowi przypuszczalnie w r. 1477 przedłożonego. Był
nim
JAN OSTRORÓG
a memoryjałem owym jest jego „Pamiętnik o naprawie Rzeczypospolitej" ').
I.
W sześćdziesięciu siedmiu rozdziałach rzuca pamiętnik ten szereg poglądów i myśli, któ-
reby w nowej organizacyi państwa należało urzeczywistnić, na czele jednak stawia zasadę, że
król polski, którego za jedynego reprezentanta państwa uważa, „nikomu nie podlega i nikogo
za wyższego od siebie oprócz Boga nie uznaje", i żąda usunięcia wszystkiego tego, coby owej
zasadzie przynosiło ujmę.
Zwraca się też
OSTRORÓG
przedewszystkiém przeciw kościołowi jako instytucyi, która
w ciągu XIV i XV wieku państwo polskie potężną swoją organizacyją wprawdzie niezmiernie
wsparła, ale zaprzągłszy je w swój rydwan, kierowała jego polityką ze swojego punktu widzenia
i niedozwalała mu samoistnych popróbować ruchów. Katolickiem pragnie
OSTRORÓG
królestwo
polskie zachować, ale przeprowadzając ścisłą granicę pomiędzy sprawami religii a sprawami po-
litycznémi, domaga się, aby król polski zrzucił z siebie wszelki cień zależności w rzeczach pań­
stwowej polityki od władzy papieskiej:
„Odwiedzić, odzywa się na wstępie pamiętnika, nowoobranego papieża, powinszować mu
tego wyniesienia, napomnieć i pobudzać, aby sprawiedliwie i świątobliwie kościołem Chry­
stusa rządził, także oświadczyć i wyznać, że król z całóm królestwem wiarę katolicką zacho­
wuje, nie znajduję w tern nic złego; lecz zapewniać posłuszeństwo we wszystkiém, jak się to
często w tym wypadku wyraża, nie jest rzeczą roztropną. Sprzecznością bowiem jest, co innego
mówić a co innego czynić. Utrzymuje król polski (co w samej rzeczy jest prawdą, nikomu bo­
wiem nie podlega), że niczyjej zwierzchności oprócz samego Boga nad sobą nie uznaje. Jakże
to pogodzić z prawdą, jeżeli do papieża w podobnych wyrazach, jakich zwykle dotąd w takióm
powinszowaniu używano, przemawiać będziemy ? Niechaj się czynią odwiedziny uszanowania i pod
tém właśnie nie zaś posłuszeństwa imieniem, gdyż to jest niedorzecznym i z wolnością króla
polskiego niezgodnym postępkiem."
Dokładniej uzasadnia tę rzecz rozdział następujący. „Nigdy nie przystoi tak pokornie
i tak uniżenie pisywać do papieża, jak gdyby król w okowach w więzieniu papieża był trzy­
many. Lubo pokora jest cnotą, zbytnia wszelako nie jest bez nieprzyzwoitości, zwłaszcza gdy
się ją temu okazuje, dla którego Chrystus wszystkim przykazał zachować posłuszeństwo lecz
'j Wydania: 1) BANDTKIEGO bez miejsca wydania i roku (Warszawa 1831) z tłómaczeniem polskiem. 2) WEGNERA
w Rocznikach Towarzystwa przyjaciół nauk poznańskiego. Tora I. Poznań 1860. 3) Akademii umiejętności
w Starodawnych prawa polskiego pomnikach. Tom. V. Kraków 1878. 4) Przedruk tegoż wydania przy roz­
prawie niemieckiej prof. CARO. 5) Prof. PAWIŃSKIEGO przy jego rozprawie. Nie rozumiem, dlaczego rękopis
błędny i zupełnie bezużyteczny obrany tu za
Grundtextf
3
tylko w rzeczach duchownych, w świeckich bowiem i doczesnych sprawach nie masz wcale po­
dobnego przykazania, a papież mieni się być namiestnikiem Chrystusa przeczącego temu, iżby
panowanie jego było panowaniem tego świata..."
Gorycz
OSTROROGA
występuje jednak dopiero w rozdziale XD7:
„I to nie jest bez obłudy, że papież kiedy mu się podoba, pomimo nawet woli króla
i panów, nie wiedzieć jakie bulle, jubileuszowemi zwane, przesyła do Polski dla złowienia pie­
niędzy pod pozorem odpuszczenia grzechów, chociaż Bóg przez proroka powiedział: Synu! podaj
mi serce twoje, a nie rzekł: pieniędzy. Udaje papież, że gotowizna tak zbierana ma być obra­
caną na budowę kościoła, nie wiedzieć jakiego, gdy tymczasem skarby te idą, co jest pewném,
na potrzeby prywatne krewnych i powinowatych, na dwór, na stajnie, że nie powiem co gorszego.
Żywe kościoły Boga, ludzie, są podstępnie obdzierani na to, aby kościoły martwe wznosić. Nie
zbywa nawet na duchownych, którzy nie wstydzą się pochwalać takich zabiegów, oni wystę­
pują jako kaznodzieje i spowiednicy i komisarze, aby tém większe wpływy dla siebie zagarnąć-
Złupiwszy lud, oddają się rozpuście i rozwiązłości. O jakże dajemy się zwodzić, Polacy ! czas
jest, abyśmy jak Frygijczykowie choć późno zaczęli być mądrymi. Zupełnie dostatecznego od­
pustu dostępuje, kto pracuje i zbiera, aby wesprzeć ubogiego i kto na obronę pospolitą wszyst­
kich choć najdrobniejszy grosz składa."
Nie dość jednakże, ażeby król wyzwolił się od zależności od papieża, powinien toż
samo uczynić kościół polski w organizacyi swéj zewnętrznej, leżącej po za sferą zasad wiary
i moralności katolickiej. Wygórowane opłaty, które każdy biskup przed objęciem swojej kate­
dry stolicy apostolskiej obowiązanym był składać, a obok tego sądownictwo kuryi rzymskiej,
przyznawającej sobie stanowisko wyższej instancyi w obec sądów biskupów polskich, utrzymy­
wały jej przewagę nad kościołem i duchowieństwem polskiém. Kościół ten z biskupami i pry­
masem powinien zatem w tym kierunku być samoistnym.
„Bolesna i nieludzka uciążliwość, odzywa się
OSTRORÓG W
rozdziale VIII, dręczy także
królestwo polskie ze wszech miar wolne równie i w tém, że nieustanną chytrością Włochów
tek dalece łudzić i zwodzić dajemy, iż pod pozorem pobożności, co jest raczej fałszem nauki
i zabobonem, tak wielkie sumy pieniędzy do dworu, jak nazywają rzymskiego dorocznie dozwa­
lamy wyprowadzać w opłacie ogromnej daniny, którą
Sacra
czyli
Annaty
zowią. Ilekroć w dye-
cezyi biskup zostanie obranym, nie odbiera sakry, jak za opłatą poprzednią papieżowi w Rzymie
złożoną kilku tysięcy czerwonych złotych, lubo święte kanony uczą, że nowoobrany biskup po­
winien być poświęcany i zatwierdzany przez arcybiskupa i biskupów. Chytrzy i postępni Włosi
przywłaszczyli sobie tę władzę, gdy my tymczasem poziewamy i zasypiamy..."
W rozdziale zaś IX:
„Chociaż papież może mieć słuszny powód wymagania takich opłat od innych narodów
pod pozorem obrony wiary katolickiej przeciw niewiernym, wszelako, że Polska od tych danin
wolną być powinna, tak słuszność jako i rozwaga uczy, albowiem od dawien dawna na ciągłe
boje wystawiona, walcząc przeciw Turkom, Tatarom, Moskalom, Wołochom, dla obrony kraju
przedmurze wszystkich państw stanowiącego, tak jest z pieniędzy i skarbów wycieńczoną, iż
jej prawie w tém nie dostaje potrzebnego zasobu na obronę sprawiedliwości i utrzymanie spo-
kojności domowej..."
Nakoniec w rozdziale XIII: „Chytrością kortezanów lub zaciętością pieniaczów nietylko
apellacyje ale i pozwy nadzwyczajne przed kuryję apostolską idą. Po trzy lub cztery lat zo­
staje tam sprawa bez rozpoznania, niekiedy wlecze się ona nawet przez lat trzydzieści, póki
jedna ze stron życia nie zakończy. Lecz gdy dwór rzymski nie bierze podług przysłowia owcy
bez wełny, trzeba chyba być z rozumu obranym, aby nie pojmować, jak ogromne skarby wy-
*
4
5
ludzie nielada jak oświeceni, z boleścią serca przysłuchują się bredniom ludzi naukę wiary
udzielać mających lecz bluźniących. Co za zgorszenie, co za nieprzyzwoitość haniebna, że ucznio­
wie uczeni, nauczyciel nieuk, słuchacze pobożni, uczący zaś bezbożny i nieumiejętny."
Tłumy ludności odbiegające od swych produkcyjnych zajęć a garnące się w szeregi du­
chowieństwa, aby pofolgować próżniactwu, przestraszają
OSTROROGA:
„Spostrzegamy, powiada,
zmniejszającą się liczbę włościan, rzemieślników i innych robotników; lubo przyczyną tego jest
zaraza morowa przez lat wiele grassująca, wszelako pochodzi to także w znacznej części i ztąd,
że wszyscy chcą być księżmi i duchownymi. Bezużyteczna, zaiste próźniacza zgraja. Gdy Rzplitej
nie mało na tern zależało, aby się nie mnożyła liczba nieużytecznych próżniaków, wypada nie
tworzyć po miastach takich gromad mnichów i żaków, cudzemi dostatkami się tuczących." Brak
karności w duchowieństwie zakonnem gorszy go wreszcie niepoinału, nierówność w uposażeniu
koniecznej się dopomaga reformy, żąda więc ujęcia chleba zamożniejszym klasztorom a rozdzie­
lenia go pomiędzy uboższe. Klasztory nadto powinny pamiętać, że są przytuliskami niemocy
i ubóstwa.
Ostro, bezwzględnie a nieraz niesprawiedliwie zwraca się więc
OSTRORÓG
i w tych
i w innych ustępach przeciw samorządowi, którym kościół podówczas się cieszył. Reformy które
zaleca i sposób w jaki je zaleca nie przyczynią się wcale do załagodzenia, do załatwienia sporu,
który podówczas toczył się pomiędzy społeczeństwem kościelnem a świeckiem, ale takiego za­
dania!
OSTROEÓG
sobie bynajmniej nie stawia. Jeźli mu idzie, to właśnie o zaostrzenie tego
sporu, bo w tém widzi swój główny cel polityczny: zwiększenie władzy królewskiej kosztem
autonomii stanu najsilniejszego w państwie. Chociaż też dwadzieścia kilka artykułów pamiętnika
spraw kościelnych dotyczy, to przecież
OSTRORÓG W
żadnym z nich nie występuje jako refor­
mator kościoła i nie stawia się na jego stanowisku. Jemu idzie wyłącznie o państwo ; o ile sprawy
kościelne obchodzić mogą państwo, o tyle ich dotyka i ze względu na korzyść państwa roz­
strzyga. Pomimo wygłoszonej zasady rozdziału spraw kościelnych od świeckich, okazuje się
OSTRORÓG
zwolennikiem systemu t. z. policyjnego, na który kościół nigdy się nie godził a prze­
ciw któremu dziś i nauka i doświadczenie się oświadcza. Z innego jednak punktu widzenia musi
tę stronę jego reform oceniać historyk. Historyja uczy go, że państwo nowożytne powstało na
Zachodzie wśród walki panujących z kościołem, że wzniosło się na gruzach autonomii tego
stanu, klsory samorządu innych stanów najdzielniejszym był stróżem. Jeżeli więc
OSTRORÓG
taką
walkę władzy królewskiej z przewagą i samodzielnością kościoła na pierwszy plan wysuwa, to
l
tego niezaprzeczy nikt, że uderza w samo jądro reformy politycznej XVgo wieku
).
Spytajmy teraz, czy autor, występujący z taką stanowczością za przewagą władzy kró­
lewskiej nad kościelną, znajdzie dość konsekwencyi, aby za powagą tej władzy w obec całego
społeczeństwa, w obec wszystkich poddanych w podobny sposób przemówić. Jestto to nieszczę­
śliwe pytanie, które nas zwykle zawodzi, jeśli je stosujemy do polityków naszych z XVI stu­
lecia. W całej też naszej politycznej literaturze w jedynym może pamiętniku
OSTROROGA
znaj­
duje ono świetną, znakomitą odpowiedź. Jeden może
OSTROEÓG
zamiast prawić szeroko o swo-
') Ustęp ten dodaję obecnie jako odpowiedź p. PAWIŃSKIEMU, który tę stronę memoryjału ocenia właśnie, jakby
OSTRORÓG postawił sobie za cel reformę kościoła oraz obmyślenie sprawiedliwej granicy między kościołem i pań­
stwem , i dlatego ocenia błędnie (str. 6 4 — 8 3 ) . Błędnie też pojmuje i tłumaczy p. PAWIŃSKI słowa OSTROROGA
odnoszące się do pierwszych rozdziałów memoryjału o stanowisku króla. Słowa te
„accidentalia
regni ąuae-
u
dam
nie znaczą jak sądzi p. PAWIŃSKI rzeczy „dodatkowych, przygodnych, drugorzędnych" lecz oznaczają
rzeczy „aktualne, będące właśnie na porządku dziennym". Byłoby to rzeczą dziwną, żeby autor zapowiadał,
iż zacznie rozprawę od rzeczy dodatkowych i żeby dodatkowemi, drugorzędnemu nazywał kwestyje o stano­
wisku króla!
prowadzają prawujący się, ile ponosi uszczerbku królestwo, gdy za to bulle nie wiedzieć jakie
do kraju przychodzą. Niezgorsza w istocie- zamiana! Wszelako nasi poczytują się za bardzo po­
bożnych, gdy takie piśmidła z czerwonemi pieczęciami i konopianemi sznurkami na drzwiacii
kościelnych przybite, uwielbiają. Panowie Polacy! nie dajcież się dłużej zwodzić przebiegłym
Włochom. — Mamy w królestwie biskupów, mamy arcybiskupa i zarazem prymasa, tamci niech
rozpoznają sprawy, ten niech ostatecznie wyrokuje, jeżeli tego potrzeba."
I tutaj jednak fakt dowiedziony historyja, że samoistność każdego kościoła narodowego
i zwolnienie węzłów łączących go z głową powszechnego kościoła, wychodzi ostatecznie na ko­
rzyść państwa i z kościoła instytucyję polityczną tworzy, sprawdza się na pamiętniku
OSTEO-
ROGOWYM.
Nie umie on utrzymać zasady swojej rozdziału kościoła od państwa, lecz podnosząc
ją w teoryi, dla względów politycznych czyni w niej stanowczy wyłom :
„Gdyby panowie biskupi, powiada w rozdziale VII, i całe duchowieństwo istotnie byli
tak duchownymi, jak się być mienią i gdyby często odczytywaii co się wyżej przytoczyło, po­
chwaliłbym zaiste to, by żadna władza świecka nie mieszała się w wybory duchowieństwa. Król
niechby miał staranie o rzeczach świeckich, a biskupi niechby pilnowali rzeczy duchownych,
jako do nich należących, tak iżby władze te jako przystoi były odosobnione. Gdy atoli prze­
pisy w rzeczach stanu i nauki duchowieństwa rozproszone są po obszernych dziełach, jakże są
w stanie oneż poznać, gdy niema ani uczących się ani nauczających? Zastarzały zwyczaj prze­
wodniczy, złe przyjemne. Przeto dla uniknięcia większego złego lepszy zdaje się wybór bisku­
pów ze strony króla, by nietylko uczeni ale i mile widziani, iżby niezgodne życie i niemiła
osobistość nie pobudzała ciągłej nienawiści jednego stanu przeciw drugiemu."
A więc obsadzanie stolic biskupich w rękach panującego ma spoczywać, najwyżsi do
stojnicy kościoła, niezawiśli niemal od Rzymu, od króla mają zależeć i widokom jego bezwzglę­
dną okazywać powolność. Państwo samo reguluje stosunek swój do kościoła może w jego orgar
nizacyi domagać się zmian i urządzeń, które interesom państwa odpowiadają. Nie mówiąc już
o bezwzględnem prawie nakładania na kościół ciężarów publicznych — o czem później wspo­
mnimy — może państwo zakazać kościołowi pobierania pewnych opłat za czynności duchowne
n. p. od ślubów, chrztów i pogrzebów
l
),
może zwalniać poddanych od uiszczenia należących ko­
ściołowi dziesięcin
2
), może domagać się należytego kształcenia duchowieństwa
3
J, może zakazać
przyjmowania zbytecznej liczby osób do duchownego stanu
4
), może żądać od biskupów, aby na­
leżycie dyecezyją swą administrowali a w szczególności pilnowali klasztorów i od istotnego ich
przeznaczenia nie dozwalali im zbaczać
5
). Dziesięciny dawali niegdyś kościołowi ludzie zamożni,
rozumuje
OSTRORÓG,
dziś je biedni rolnicy na rzecz duchowieństwa w zbytkach pogrążonego
składają, niechajby przeto płacił je kto chce, bez żadnego przymusu. W sposób gwałtowny
uderza dalej na brak wykształcenia u duchowieństwa i zgorszenie ztąd wynikające.
„Jeżeli wielebni biskupi, ojcowie nasi duchowni, zechcą odczytać, co dystynkcyja XXXVI
(zbioru prawa kanonicznego) i wiele innych podają, spostrzegą wtedy, jak źle dotychczas się
dzieje, iż nieuków niezdatnych na duchownych święcą. Jak wiele zabobonów i zgorszeń z ich
niedołęstwa się wywięzuje, pozna każdy dobrze myślący, z uwagą nad tem zastanawiający się.
Niczém jak tylko postrzyżoną głową różni się duchowny od świeckiego. Aleksandra Galla,
ledwie Donata może lada jak czytający, wyniesiony na księdza przez zawdzianą sutannę tylko
i postrzyżoną głowę, chce całym światem władać podług swego widzimisię. Wrzeszczy, ba ryczy
na kazalnicy, bo nikt mu się nie przeciwi. Uczeni mężowie, panowie a nawet niższego stanu
'j Rozdz. XV.
*)
Rozdz. XVI.
*)
Rozdz. XVII. «) Rozdz. XIX.
5
) Rozdz. XVIII. XX—XXIII.
<
>
7
niż samych siebie, więcej rzecz pospolitą niż prywatną, niż dzieci, niż braci, niż wreszcie wszel­
kie powodzenie miłujecie, a tak w powszechnej pomyślności i prywatny byt wzrośnie a cokol­
wiek ustanowioném będzie, zachowa się stale. Ody dobro powszechne uszczerbku doznaje, tém
samém pomyślność każdego upadać i nagle runąć musi."
Na téj podstawie z pominięciem wszelkich łamiących ją przywilejów urządza nasz autor
skarbowość i służbę wojskową.
Na dobra koronne, do opędzania potrzeb publicznych królowi służące, wcale nie kładzie
nacisku, zwraca zato uwagę na cła, myta i podatki. Pierwszych nie należy pobierać, wewnątrz
kraju lecz przy wywozie towarów za granicę, ale przez ścisłe dopilnowanie poboru otworzyć ztąd
l
znaczne źródło dochodów dla państwa
).
Myta na naprawę dróg mają być obracane. Kto bowiem
2
płaci podatki, powinien wiedzieć, ku jakiemu to ma czynić celowi ).
Zresztą zasada powszechnego ponoszenia podatków żadnych nie cierpi wyjątków. Zadnemi
3
przywilejami w szczególności nie może się z pod niéj wyłamywać duchowieństwo ).
„Bardzo zabobonnie zasłaniają się ojcowie nasi duchowni Bogiem, gdy o to chodzi, aby
cokolwiek królowi z dochodów swych na potrzebę kraju udzielili. Pokazali się istotnie trwożli­
wymi w tém, gdzie nie było się czego bać. Nie wiedzą, że co im zbywa jest własnością ubo­
gich, której jeżeli nadużywają, dopuszczają się kradzieży, jak własne ich prawa uczą. Któraż
jałmużna może zaś być lepszą, jak kiedy należność ubogich na ich potrzeby i obronę użytą
zostaje? Nie obawiajcie się i nie trwóżcie przewielebni ojcowie, okażę wam prawo kościelne,
które to wam pozwala a nawet zaleca i nakazuje
4
)."
Duchowieństwo opierało się na średniowiecznem pojęciu własności jako prawa do rzeczy
tak wyłącznego, tak nieograniczonego, że żaden wzgląd na dobro publiczne chociażby najsil­
niejszy, żadna konieczność nie może go naruszać. Takie pojęcie własności nie dopuszcza ani
wywłaszczenia, ani ograniczeń administracyjnych, ani nawet nakładania podatków, a w obec pań­
stwa nowożytnego nie mogło się ostać. Równocześnie więc z powstawaniem tego państwa rozpo­
częła się walka z tém średniowiecznem pojęciem własności a odgłos jéj spotykamy w pamię­
tniku
OSTROROGA.
Pragnąc bowiem uzasadnić obowiązek duchowieństwa do ponoszenia ciężarów
publicznych, stara się nasz polityk osłabić tytuł własności kościelnej. Dlatego chwyta się naj­
pierw zasady kanonicznej, że duchowni po opędzeniu swych potrzeb resztę powinni obracać na
bodach i prawach poddanych w obec panującego, przypomina im stanowczo ich obowiązki. Nie
zadziwi nas ustęp, w którym w obronie godności majestatu żąda surowych kar na tych, którzy
w obliczu króla w jego otoczeniu dopuszczają się przestępstw lub zniewag. Czcią i uszanowa­
niem osoby królewskiej zawsze się odznaczali Polacy. Ale dla
OSTROEOGĄ
osoba ta nie jest
tylko bierną ideą i malowanem, jak się wyraził Batory, dostojeństwem.
OSTRORÓG
nie żąda znie­
sienia instytucyj zapewniających narodowi udział w politycznych sprawach, wspomina kilkakro­
tnie o sejmie (w ówczesnem tego słowa znaczeniu) jako o instytucyi żywotnej, kładzie nacisk
l
na czynny udział i pracę tych, którzy do narad sejmowych podówczas głównie byli powołani
),
t. j . senatorów, ale w pojęciu swojem tylko króla za wcielenie siły rządowej i władzy uważa.
„Postanowień naszego króla i pana nikomu nie wolno naganiać " czytamy na wstępie,
a dalej w rozdz. I I I :
„Niektórzy zacni ludzie, mieszkańcy królestwa umiejący czcić króla i jego dostojność,
szanują rozporządzenia królewskie i wykonywują oneż, lecz wielu innych lekce je ceni i wcale
nie zachowywa, przez co wiele rzeczy idzie w zaniedbanie a ubóstwo cierpi niesprawiedliwość.
Jestto rzeczą wcale nieprzyzwoitą i karygodną, albowiem rozkaz i pieczęć królewską tak jak
samego króla należy szanować, zatem powinny rozkazy takowe wychodzić za dojrzałą i nale­
żytą rozwagą, by tém surowiej można karać tych, którzy ich nie dopełniają, przejmują je
lub wstrzymują."
Jestto jeden z najpiękniejszych ustępów pamiętnika, który nam daje rzeczywistą miarę
politycznego rozumu, do jakiego zdołał się wznieść jego autor.
Szkoda istotna, że go szerzej nie rozprowadził, że go na szczegółach nie objaśnił! Kto
w obronie władzy królewskiej tak ostro obszedł się z duchowieństwem, temu zachowanie się
panów i możniejszej szlachty mogło dostarczyć pola do niejednej równie surowej przeciw nim
wycieczki. Widzimy jednak, że
OSTRORÓG
wypowiadając szlachcie zasadę bezwzględnego posłu­
szeństwa dla rozkazów królewskich, od ostrych słów z umysłu się wstrzymuje. Czy z pobła­
żania dla szlachty? Nieśmielibyśmy tego powiedzieć, znając bezwzględność, która naszego polityka
tak wybitnie cechuje. Raczej przypuszczać trzeba inne z jego strony pobudki. Oto z całą re­
formą swoją odzywa się on do senatorów, przez nich pragnie ją przeprowadzić, a więc zrażać
ich nie chce. Zwraca się na razie głównie przeciw duchowieństwu, bo ono największą ma au-
tonomiję, najwięcej w obec króla samodzielności. Od niego pragnie zacząć reformę a nie myli
się podobno w tém, że złamanie samorządu kościoła musi za sobą pociągnąć złamanie samo­
rządu ziemian. Zastrzega się też na końcu, że pisze tylko „pro
hac conventione",
później zaś
będzie pisał o „wielu innych rzeczach potrzebujących naprawy", oczywiście nie inaczej jak
w duchu „poszanowania rozporządzeń królewskich."
n.
Stanowisko to nie opuszcza też
OSTROROGA W
chwili, kiedy przystępuje do rozstrzygnię­
cia najżywotniejszej kwestyi, jaką dla każdego państwa jest zasada rozkładu ciężarów publicznych
Zasadą tą powinna być miłość ojczyzny i bezwzględne poświęcenie mienia i życia jednostki
dla dobra pospolitego.
„Wy przezacni panowie, odzywa się
OSTRORÓG W
przedmowie, podpory i podstawy, osie
i silnie ojczyzny! Usiłujcie jakoście zawsze zwykli, okazać radą i czynami, że więcej ojczyznę
') Rozdz. LI.
') Rozdz. LIII.
2
) Rozdz. LV.
*) Rozdz. X i VI. Trafnie odpiera p. PAWIŃSKI błędną hipotezę p. CARO, który w art. VI dopatruje się napaści
na celibat duchownych. Rozdział VI zawiera niewątpliwie nic innego jak zasadę wstępną, która w art. VII—
XXII jest przeprowadzoną. Cytaty prawa kanonicznego i rzymskiego podane na końcu rozdz. VI nie odnoszą
się do jednej kwestyi, lecz obejmują cały szereg różnych pytań z dziedziny zachowania się duchowieństwa
i stosunku kościoła do państwa.
Niepotrzebnie też p. PAWIŃSKI poprawia pierwszą cytatę z dekretu GracyJBna a mianowicie D. XXIII,
bo mowa tam jest o wyborze biskupów i zachowaniu się duchownych, o czém OSTRORÓG traktuje zaraz w roz­
dziale VII. Cytat następny z Dekretałów Grzegorza III. 2. odnosi się do życia duchownych. Cytat trzeci z De­
kretu Gracyjana c. 1 D. VIII zawiera określenie granicy pomiędzy
„ius divinum"
a
„ius constitutionis."
-
Cytat czwarty z tegoż zbioru c. 27. C. XI q. 1 zasadę o podatkach kościoła na rzecz państwa (Ostr. X) itp.
Żaden z cytatów nieporusza kwestyi celibatu.
*) Bardzo niepochlebnie sądzi p. PAWIŃSKI OSTROROGA za to, że nie rozwinął całego systemu postępowej skarbo-
wości. Potępia go za to, że nie poruszył sprawy rewindykacyi dóbr królewskich. Mnieby się zdawało, że kto
oświadczał się za podatkami, ten niemógł kłaść nacisku na dobra koronne, z których król według średniowie­
cznych pojęć miał opędzać wszystkie wydatki państwa. Wołanie o rewindykacyją tych dóbr podnoszone przez
szlachtę w XVItym wieku miało przecież wielkie źródło w niechęci do płacenia podatków.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin