Maria Rodziewiczówna - Za wiarę i ojczyznę!.pdf

(244 KB) Pobierz
Za wiarę i ojczyznę!
Maria Rodziewiczówna
Warszawa, 1917
Pobrano z Wikiźródeł dnia 15.11.2016
M A RYA
RODZIEWICZÓWNA
ZA WIARĘ
I OJCZYZNĘ!
NOWELA
Warszawa,
=========================================
1917
 Tłocznia
„Polaka-Katolika“, Krakowskie-
Przedmieście 71
Geprüft und freigegeben
Presseverwaltung Warschau d. 2/IV 1917. Nr. 5055.
 Jak
wielka Polska, nikt nigdy nie słyszał o Janie Boruckim
— i on o niej długi czas nic nie wiedział. Żył Jan Borucki w
mieście Wołczni — w dziczy poleskiej — o siedem mil od
powiatu.
 Mieścina
Wołcznia była „stanem“, posiadała mirowy sąd,
akcyźnika, pocztę, przychodzącą raz na tydzień, „wołość“,
dwie cerkwie, trzy bóźnice i pięć tysięcy ludności dwóch
wyznań: żydów — handlarzy i rzemieślników i mieszczan
prawosławnych.
 Otóż
tu się zaczyna osobliwość Jana Boruckiego: był on
jedynym katolikiem i polakiem w Wołczni. Że był katolikiem,
to wiedział, niestety, dobrze, bo ten szczegół w papierach
często mu i dobitnie przypominano w karyerze i jego i dzieci;
że był Polakiem, to mu mniej dokuczało, bo, nie posiadając
majątku, kontrybucyi nie płacił, a że był jeden, nikt go o
intrygi wywrotowe w państwie nie posądzał i nie prześladował.
 Miał
Jan Borucki dworek i ogród na jednej z mieszczańskich
ulic, odziedziczony po ojcu geometrze, a sam od
najwcześniejszej młodości był „wolnonajemnym“ pisarzem
przy sądzie.
 Etatowym
być nie mógł, z racyi wyznania, ale posadę miał
stałą, z tej racyi, że był licho płatny, a nieoceniony był w swym
fachu i pismo miał: ,,prosto pieczat“, jak mawiali urzędnicy.
 Życie
Boruckiego ubiegało między „kamerą“, kancelaryą
„prystawa“ i swoim dworkiem. Zmieniali się sędziowie,
urzędnicy, paliło się i odbudowywało miasteczko, ale dworek
Boruckiego nigdy się nie spalił — i on swoje pisał. Zarabiał
trochę i na stronie, pisał dla prystawa, dla akcyznika, czasem
nawet we włości pomagał przed rekruckim poborem, w domu
mało co bywał, i sprawami własnemi mało co się zajmował. W
domu rządy trzymała żona, córka gorzelanego z sąsiedniego
dworu. Ostra to była, gospodarna i radna kobieta. Borucki bał
się jej za życia, i bał się nawet po śmierci. Założyła przy
dworku sad, handlowała trzodą, stołowała kawalerów i
wychowała czworo dzieci. Najstarszą córkę trzymała w domu
sobie do pomocy, młodszą aż do Kijowa posłała, do ciotki, na
naukę krawiectwa, syna jednego wkręciła na gorzelanego,
najmłodszego odumarła, gdy jeszcze chodził do szkółki w
miasteczku.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin