Nowy18.txt

(20 KB) Pobierz
Zapewne jacy domokršżcy, starajšcy się sprzedać co, czego nie potrzebowała, za cenę, której nie była w stanie zapłacić. Ale nic nie szkodzi. Skończyła już tego łuku pracę w ogrodzie i z przyjemnociš porozmawiałaby z kim. Obojętne o czym.
 A wy kim jestecie?  zapytała.
 Mów mi Korthe. A to Dornt, mój współpracownik. Możemy wejć?
Thrr-pifix-a zmierzyła ich wzrokiem, czujšc się nieco mniej pewnie. Tylko imiona, bez wskazania na rodzinę i klan. A więc z pewnociš to nie żadni sprzedawcy. I raczej nie przypadkowi gocie.
 Jestem trochę zajęta...
 Nic nie szkodzi  zapewnił jš młodszy z Zhirrzhów, Dornt.  Naprawdę. 
Przybylimy tu, by wybawić cię z kłopotu.
 Jakiego?
 Wolelibymy pomówić o tym w domu  stwierdził Korthe.  Możemy wejć?
Zawahała się. Przecież mogli być złodziejami albo kim jeszcze gorszym, a jeli tak, okazałaby się lekkomylna wpuszczajšc ich do rodka. Ale z drugiej strony, bioršc pod uwagę jej wiek i fakt zamieszkiwania na uboczu, złodzieje nie musieliby prosić o pozwolenie wejcia. Może należeli do jakiej sekty religijnej?
 Dobrze  powiedziała wreszcie.  Salon jest na wprost. Weszli i usiedli na sofie.
 Z czym przychodzicie?
 Jeszcze kilka uderzeń  rzekł Dornt, sięgajšc po niewielkie urzšdzenie.  Wolałbym, żeby nikt niepowołany nie słyszał naszej rozmowy. Już.
Thrr-pifix-a zmarszczyła czoło i wytężyła słuch. W pokoju rozległ się jaki nowy dwięk, który jednak z trudem mogła wychwycić. Co jakby pisk w bardzo wysokiej tonacji.
 Doskonale  zaczšł Korthe, teraz już niezwykle poważny.  Wiemy, że jeste zajęta, Thrr-pifix-a, więc jeli pozwolisz, przejdziemy od razu do sedna sprawy. Czy słyszała kiedy o organizacji zwanej Wolnoć Wyboru dla Wszystkich?
Czyli nie myliła się, miała do czynienia z członkami jakiej sekty.
 Nie, nie wydaje mi się.
 Nic dziwnego  mruknšł Korthe.  Wcišż jestemy mało znani w tej częci Oaccanv. A przywódcy poszczególnych rodzin i klanów, którzy o nas wiedzš, z pewnociš robiš wszystko, by nasze istnienie pozostawało tajemnicš. Mówišc wprost, w naszej organizacji skupiajš się Zhirrzhowie, którzy podobnie jak ty mocno wierzš, że każdy ma prawo sam podjšć decyzję, czy pragnie zostać Starszym.
Thrr-pifix-a popatrzyła na niego zaskoczona.
 Przepraszam, ale chyba słuch mnie myli. 
 Nie, słyszała dobrze. Wierzymy, że Starszeństwo powinno być wolnym wyborem, a nie przymusem. Tylko właciciel fsss może zdecydować, co się z stanie z jego organem.
Odetchnęła głęboko, z jednej strony zaskoczona, z drugiej za czujšc dziwnš ulgę. A więc nie była osamotniona w swych przekonaniach. Thrr-tulkoj miał rację: rzeczywicie istnieli jeszcze inni, którzy myleli podobnie jak ona.
 Nie wiecie nawet, jak pokrzepiło mnie to, co usłyszałam  wyszeptała.  Mylałam, że jestem sama.
 Na pewno nie. Nasza organizacja liczy już ponad dwa miliony członków.
Thrr-pifix-a poczuła, że zwężajš się jej dzienne renice.
 Dwa miliony?
 Tak, i to nie liczšc sympatyków, którzy z różnych powodów nie chcš oficjalnie przystšpić do nas  potwierdził Korthe.  Bšd spokojna, na pewno nie jeste osamotniona. A jak mylisz, skšd dowiedzielimy się o tobie? Mamy swoje ródła informacji we wszystkich osiemnastu wiatach.
 I przybylimy tu po to, by wesprzeć cię w walce o wolnoć wyboru  dodał Dornt.
 To bardzo miłe z waszej strony  rzekła Thrr-pifix-a.  Będę wdzięczna za pomoc. Usiłowałam rozmawiać z przywódcami rodziny i klanu, ale jak dotšd nie chcš mnie nawet wysłuchać...
 Wybacz mi, lecz chyba nie do końca się rozumiemy  przerwał jej Korthe.  Nasza grupa nie ogranicza się do negocjacji i obrony własnych przekonań. Koncentrujemy się, że tak powiem, na bezporednich działaniach.
Zdziwiona przyglšdała się to jednemu, to drugiemu.
 Jak to?
 Sprawiasz wrażenie osoby zdecydowanej i gotowej konsekwentnie realizować własne zamierzenia  cišgnšł wyższy z goci.  Pozwól więc, że powiem wprost. 
Proponujemy wydostanie twojego fsss z rodzinnej wištyni i dostarczenie go tutaj. Wtedy będziesz mogła postšpić z nim, jak zechcesz.
Przez kilka długich uderzeń nie spuszczała z nich wzroku, analizujšc w mylach 
usłyszane słowa. Chyba żartujecie  wyjškała wreszcie.  Chcecie... ukrać mój organ fsss7
 A dlaczego nie?  Dornt wzruszył ramionami.  Przecież sama próbowała to zrobić zaledwie trzy łuki temu, prawda?
 Tak, ale to ja. Ryzykowałam wyłšcznie dla siebie. Nie mogę was prosić, żebycie popełnili dla mnie takš zbrodnię.
 Wcale nie musisz  uspokoił jš Dornt.  Zrobimy to z własnej woli.
 Poza tym chyba niewłaciwie nazwała to kradzieżš  dodał Korthe.  Nie zapominaj, że raczej tobie, jeszcze w dzieciństwie, skradziono fsss. Przecież nie jest własnociš klanu Kee'rr ani rodziny Thrr. Należy wyłšcznie do ciebie, więc można mówić jedynie o odzyskiwaniu czego, co zostało zabrane.
Thrr-pifix-a poczuła, że jej ogon porusza się z coraz większš szybkociš. 
Przebrzmiały włanie te same argumenty, nawet ubrane w analogiczne słowa, których ona użyła starajšc się przekonać Thrr-gilaga o swoich racjach. Ale słuchanie ich, wypowiadanych w jej domu przez nieznajomych, było co najmniej niepokojšce.
 A co z ryzykiem?  zapytała.  Przykro mi, że do tego wracam, ale tak lekko mówicie o popełnieniu zbrodni pierwszego stopnia, a przecież niczego dzięki temu nie osišgniecie.
 Wprost przeciwnie  zaprotestował Korthe.  Zyskamy bardzo wiele: 
przysłużymy się walce o wolnoć. Przywódcy klanów i rodzin doskonale wiedzš, co robiš, bo w przeciwnym razie, po co by tak pilnowali wištyń? Tylko zwykli obywatele nie wiedzš i nie rozumiejš, czemu to wszystko ma służyć. Za każdym razem, gdy działamy, pobudzamy wiadomoć naszego społeczeństwa. W końcu przeważymy... a wtedy zyskajš wszyscy.
Thrr-pifix-a wolno pokiwała głowš. Wcišż nie mogła w to uwierzyć. Propozycja przybyszów kompletnie jš zaskoczyła. A przecież ci dwaj siedzieli przed niš, proponujšc swš pomoc.
Było za oczywiste, że sama nie zdoła zrealizować swego planu.
 Jak zamierzacie to zrobić?  zapytała.  To znaczy, dokładnie jak.
 Nie musisz się o nic martwić  zapewnił Dornt.  Sami zajmiemy się wszystkimi szczegółami.
 Nie, nie to mam na myli. Czy będziecie musieli zrobić komu krzywdę? Bo jeli tak, nie ma mowy, żebym się zgodziła. Główny strażnik naszej wištyni, Thrr-tulkoj, jest przyjacielem mojego syna...
 Przecież Dornt już ci powiedział  przypomniał Korthe z naciskiem.  Nie musisz martwić się o takie szczegóły.
 Będę się martwić, o co zechcę  odcięła się Thrr-pifix-a.  I jeli zaraz nie przyrzekniecie mi, że strażnikom wištyni nic nie grozi, możecie odejć.
 Proszę  powiedział Korthe unoszšc rękę w uspokajajšcym gecie.  Rozumiemy twoje obawy, ale zastrzeżenia sš naprawdę zbyteczne. Oczywicie, że gwaratujemy, iż nikomu nic się nie stanie. Cała nasza filozofia poszanowania praw każdego Zhirrzha byłaby fikcjš, gdybymy stosowali przemoc.
 Tego możesz być pewna  dodał szczerze Dornt.  Zdobędziemy dla ciebie fsss nie czynišc nikomu krzywdy.
 Trzymam was za słowo  ostrzegła Thrr-pifix-a.
 Oczywicie. A więc wszystko ustalone. I nagle uwiadomiła sobie, że to się dzieje naprawdę. W jaki sposób, choć nie wyraziła zgody wprost, decyzja już zapadła.
 Dobrze  rzekła głosem pełnym wahania.  Ustalone. A więc kiedy?
 Za łuk  odparł Korthe, kiwajšc na Dornta i wstajšc.  Musimy już ić.
 Zaczekajcie jeszcze uderzenie  zaprotestowała Thrr--pifix-a.  Za łuk? Czy dobrze słyszę?
 Nie ma sensu czekać, prawda?
 Cóż... chyba nie  mruknęła po dłuższym zastanowieniu.  Ale to nastšpiło tak niespodziewanie.
 Zaskoczenie jest doskonałym sprzymierzeńcem  zauważył Dornt.  Szczególnie gdy trzeba działać przeciw ospałej i jakże rozwarstwionej strukturze władzy.
 Ale przecież niedawno przyłapano mnie na próbie kradzieży fsss  zauważyła. 
 Mogš spodziewać się kolejnych.
 Niewykluczone, że zwróciliby szczególnš uwagę na ciebie. Ale z pewnociš nie na nas.
 Nikomu nie stanie się krzywda?
 Nie przewidujemy koniecznoci zastosowania przemocy  powiedział cicho Dornt.  Zaufaj nam. Mamy wiele metod działania i szereg kontaktów.
 Wszystko będzie dobrze, Thrr-pifix-a  dodał Korthe.  Na pewno. Czekaj na nas. Wrócimy, zanim się obejrzysz.  Jego twarz spoważniała.  A wtedy przyszłoć spocznie w twoich rękach. Wyłšcznie w twoich. Tak, jak powinno być.
Wyszli... i przez długi czas po tym, jak zamknęły się drzwi, Thrr-pifix-a siedziała bez ruchu. Zastanawiała się, czy jej decyzja, podjęta tak szybko i w tak dziwnych okolicznociach, jest właciwa.
A złe przeczucia z każdym uderzeniem przybierały na sile.


Fala skryła się za masywnš skałš wyrastajšcš z zielononie-bieskiej wody oceanu pięćdziesišt kroków od brzegu. Przez uderzenie nic się nie działo, aż nagle jeden z występów jakby eksplodował, otoczony chmurš piany, gdy fala rozbiła się o skałę. Wiatr porwał krople wody, przeniósł je łukiem i rzucił na piętrzšce się szare kamienie, które pociemniały od wilgoci. Wał wodny rozdzielił się na setkę małych wodospadów i spłynšł z powrotem do oceanu.
ThrT-gilag głęboko odetchnšł ostrym słonawym powietrzem i patrzšc w dal zastanawiał się, która z fal wywoła następne tak wspaniałe widowisko. Usilnie starał się nie myleć o tym, co działo się włanie na zgromadzeniu rodziny Klnn, w którym nie miał prawa uczestniczyć.
 Czyżby szukał natchnienia?  rozległ się za jego plecami znajomy głos.
Obejrzał się. Odziany w tradycyjny strój rodziny Klnn, ostrożnie zbliżał się do niego między głazami brat Klnn-dawan-a, Klnn--torun.
 Dlaczego tak mylisz?  odpowiedział pytaniem Thrr-gi-lag, starajšc się przekrzyczeć huk fal.
 Wydawało mi się, że należysz do romantyków gotowych tworzyć poezję. 
Szczególnie tutaj, nad huczšcym oceanem.
 Typowe zarozumialstwo rodziny Klnn  zażartował poszukiwacz.  Skšd wiesz, że wzgórz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin