Nowy28.txt

(11 KB) Pobierz
 Nie było to takie niemożliwe, synu. Nie wycišgaj zbyt pochopnych wniosków. 
Pojazd nie miał żadnych wiateł ani oznaczeń, a dodatkowo wyposażony został w osłony ciemno-wietlne.
 Co samo w sobie stanowi już dowód, że w sprawę musi być zamieszany kto ważny  zauważył pozukiwacz.  Takie wyposażenie sporo kosztuje. Używa się go tylko wtedy, gdy ma się co do ukrycia.
 Możliwe  przyznał Thrr't-rokik.  Mój wycinek jest nieco za mały i niewielki zasięg nie pozwolił mi spenetrować całego pojazdu. Zdšżyłem jednak przyjrzeć się silnikom. Były mocno rozgrzane. Prawdopodobnie lecieli na minimalnej wysokoci.
 I na pewno sšdzisz, iż włacie dlatego Ponadklanowcy ich nie zauważyli.
 Nie wiesz jeszcze, do czego zmierzam. Jak mówiłem, silniki były rozgrzane. 
Na tyle, że emitowały ciemne wiatło.  Thrr't--rokik umiechnšł się szeroko. 
 Wystarczajšco silne, żebym zdołał odczytać fabryczne numery identyfikacyjne.
Thrr-gilag poczuł, że zwężajš mu się dzienne renice.
 Pamiętasz te numery?  szepnšł.  A więc... a więc mamy ich. Trzymamy ich już za języki.
 Spokojnie, synu, opanuj się  rzekł Thrr't-rokik unoszšc rękę uspokajajšcym gestem.  To nie będzie takie łatwe. Nie możemy ujawnić, co wiemy i zażšdać wyjanień. Sam powiedziałe, że zaangażował się w to kto ważny, a zazwyczaj taka osoba posiada znaczne wpływy polityczne. Nie wolno nam ryzykować w ciemno, narażajšc przy okazji na niebezpieczeństwo całš naszš rodzinę.
 Więc co zrobimy? Będziemy siedzieć cicho i pozwolimy, by uniknęli odpowiedzialnoci za swoje czyny?
 Oczywicie, że nie. Tłumaczę ci tylko, dlaczego publiczne wyjanienie sprawy nie wchodzi w rachubę. Thrr-pifix-a na razie nic nie grozi. Jej honor został splamiony, ale z jakich powodów znajšcy sprawę nie chcš nadawać jej rozgłosu. 
Oznacza to, że mamy nieco czasu. Najpierw więc...
Urwał, ponieważ dało się słyszeć ciche pukanie do drzwi.
Przez uderzenie Thrr-gilag stał bez ruchu, nie majšc pewnoci, czy to nie złudzenie. Pukanie powtórzyło się jednak i Starszy zniknšł.
Wrócił dwa uderzenia póniej.
 Nie wiem  szepnšł.  Jeden Zhirrzh w rednim wieku. Wyglšda mi znajomo, ale nie kojarzę, kto to. Zapukano trzeci raz, już znacznie głoniej.
 Obserwuj wszystko  rzucił Thrr-gilag i pospieszył do wejcia. Zatrzymał się przy nim na uderzenie i otworzył drzwi.
 Witaj, poszukiwaczu  powiedział Pierwszy.  Cieszę się, że już tu jeste. 
Wpucisz mnie?
Thrr-gilag z trudem przełknšł linę. Takiego gocia nie spodziewał się nawet w najmielszych oczekiwaniach.
 Oczywicie  rzekł odzyskawszy mowę, robišc równoczenie przejcie.
 Dziękuję.
Przywódca Zhirrzhów wszedł do rodka i natychmiast rozległo się irytujšce pulsowanie zagłuszacza. Cokolwiek miało się tu wydarzyć, Pierwszy chciał widocznie, by pozostało tajemnicš.
Ale nawet jeli ojciec nie słyszał ich, mógł przynajmniej uważnie obserwować. 
Ta myl dodawała poszukiwaczowi otuchy.
 Przepraszam, że za pomocš fortelu skłoniłem cię do przybycia tu  rzekł przywódca.  Musimy jednak pomówić bez wiadków i w spokoju.
 Chodzi o mojš matkę?
 Chodzi o wojnę. I o twojš teorię, że przyczynš agresji Ludzi-Zdobywców sš procesy biochemiczne zachodzšce w ich organizmach.
Thrr-gilag powstrzymał się przed uzewnętrznieniem swych uczuć. Czyżby goć przebył tak dalekš drogę tylko po to?
 Ta teoria nie stanowi żadnej tajemnicy  zauważył.  Przedstawiłem już zresztš raport na ten temat. Z powodzeniem moglimy omówić jš na terenie Kompleksu.
 Być może  odpowiedział spokojnie Pierwszy.  Nie moglibymy tam jednak mówić o nielegalnym pobraniu wycinka z fsss Prr't-zevisti, którego dokonałe wraz z Klnn-dawan-a. Zgadzasz się ze mnš?
Niezdolny do jakiejkolwiek reakcji poszukiwacz wpatrywał się w rozmówcę. A więc wiedzieli. I to od samego poczštku. Klnn--dawan-a była już zapewne w celi zatrzymań na Shamanv, a jej rodzina okryła się podobnš hańbš jak jego...
 Nie  usłyszał własny głos.  Chyba nie. Pierwszy umiechnšł się pobłażliwie.
 Uspokój się, poszukiwaczu. Nie jest tak le, jak ci się wydaje. Chociaż za miliłuk lub dwa sam zmieniłby zdanie. Przynajmniej na razie nikt nie wie o tym, co zrobilicie.
Thrr-gilag z trudem zmusił się do logicznego mylenia. Przywódca mógł oczywicie kłamać. Ale nie widział, jakš dawałoby mu to korzyć. W każdym razie teraz nie pozostawało nic innego, jak tylko czekać, co z tego wszystkiego wyniknie.
 Mogę zapytać, jak się o tym dowiedziałe?
 Dzięki jednemu ze Starszych, z niby absolutnie bezpiecznej sieci Prr't-casst-a. Tak się składa, że już wczeniej wydałem rozkaz, by wszelkie twoje połšczenia monitorowali Starsi Ponad-klanowi. Selekcja komunikatorów dokonana przez Prr't-casst-a utrudniła im zadanie, ale nie ma rzeczy niewykonalnych. 
Rzecz jednak nie w tym. Domylam się, że chciałby udać się na Dorcas wraz z poszukiwaczkš Klnn-dawan-a. Bardzo dobrze, bo i mnie byłoby to na rękę.
Thrr-gilag zmarszczył czoło. Czyżby Pierwszy żartował?
 Nie rozumiem  rzekł na wszelki wypadek.
 To proste. Na przyczółku włanie wzięto trzech jeńców. A może posłów, jeszcze nie jestemy pewni. Jeden z nich to wojownik Ludzi-Zdobywców. Dwaj inni sš Mrachami.
renice poszukiwacza zwęziły się. Mrachowie?
 Już teraz pragnę ci powiedzieć, że nie bardzo im ufam.
 Ja również. Włanie dlatego chcę, aby to ty udał się na rozmowy z nimi. 
Przy okazji mógłby przesłuchać też owego Człowieka-Zdobywcę.
 Oczywicie  mruknšł Thrr-gilag uważnie przyglšdajšc się Pierwszemu.  Czy mam rozumieć, że wszystko to jest... nie w pełni legalne?
Przywódca odpowiedział na jego spojrzenie.
 Moja osoba czyni je legalnym. Nic więcej nie jest potrzebne.
 Tak, oczywicie. Chodzi mi jednak o to...
 Wiem o co ci chodzi  ucišł Pierwszy.  Ale nie mam czasu ani ochoty 
wyjaniać ci wszystkich zawiłoci politycznych zwišzanych z tš sprawš. Twoje kwalifikacje sš mi znane. Jeste dobry w tym, co robisz, a nie zalepia cię ani żšdza władzy, ani bezkrytyczny tradycjonalizm. Zadam ci więc tylko jedno pytanie: polecisz na Dorcas czy nie?
 Oczywicie. Kiedy?
 Natychmiast  rzekł przywódca, a na jego twarzy dało się wyczytać co jakby ulgę.  Na lšdowisku, na które tu przyleciałe, czeka już statek.
 Rozumiem. Nie mam jednak żadnych rzeczy osobistych ani potrzebnego sprzętu.
 Na pokładzie transportowca czekajš już przygotowane dla ciebie ubrania. Po drodze zatrzymasz się w Kolonii numer dziewięć i tam pobierzesz wszystko, co będzie ci potrzebne. Niech dowódca statku przele mi listę twoich potrzeb. To, czego nie znajdziesz w dziewištce, polemy ci bezporednio na Dorcas. 
Odpowiada ci to?
 Ależ oczywicie. Dziękuję.
 A więc ruszaj jak najszybciej  rzekł Pierwszy.  Jeszcze tylko jedno. 
Dowódca Thrr-mezaz doniósł nam o dwóch przeprowadzonych przez Ludzi-Zdobywców próbach przedarcia się w rejon na północ od zdobytej przez nas bazy.
 Tak, i mnie o tym mówił  przyznał Thrr-gilag, a przez jego ciało przebiegł dreszcz.
 Dowódca nie był oczywicie w stanie wyjanić przyczyn takiego postępowania. 
 Twarz przywódcy spoważniała.  My jednak wiemy doskonale, o co chodzi.
 Tak  szepnšł poszukiwacz.  CIRCE.
Pierwszy przytaknšł ruchem głowy.
 A jeli rzeczywicie jeden z elementów ukryty jest gdzie na Dorcas, Ludzie-Zdobywcy za wszelkš cenę będš usiłowali go zdobyć. Jeżeli okaże się to konieczne, upoważniam cię do zapoznania brata ze wszystkim, co sam wiesz na ten temat. I do zrobienia absolutnie wszystkiego, by zapobiec wejciu Ludzi-Zdo-bywców w posiadanie tej częci. Zrozumiałe?
Thrr-gilag przytaknšł.
 To już wszystko  stwierdził przywódca.  Nie ma co zwlekać. Oczywicie ani słowa na temat naszych ustaleń. Nikomu.
 Rozumiem.
 Życzę powodzenia  dodał cicho Pierwszy, gdy poszukiwacz był już przy drzwiach.
Udało mu się zamienić z ojcem zaledwie kilka słów, zanim wyjechał poza jego zasięg. Zdšżył powiadomić go tylko, że leci na Oaccanv i zapewnił, że nie muszš się już martwić.
Niestety sam nie był o tym tak bardzo przekonany.
Przede wszystkim cała ta wyprawa mogła być zasadzkš, majšcš na celu przyłapanie jego i Klnn-dawan-a na goršcym uczynku. W takim przypadku skompromitowane zostałyby nie tylko ich rodziny, ale całe klany.
Równie dobrze mogli polować na Thrr-mezaza. A on uczestniczyłby w spisku majšcym na celu udowodnienie bratu prowadzenia prywatnych, nielegalnych eksperymentów na jeńcach. Byłby to wystarczajšcy powód do pozbawienia Thrr-mezaza pełnionej obecnie funkcji.
Znalazłoby się i proste wytłumaczenie. Miał znaleć się daleko, na Dorcas, aby dwaj Zhirrzhowie, którzy wykradli fsss matki, mogli już bez ryzyka ukryć się ostatecznie w miejscu, gdzie nikt nigdy by ich nie znalazł.
Ale równoczenie nic nie wskazywało na to, że Pierwszy nie był szczery... A jeli tak przedstawiały się fakty... Jeli istniała choć niewielka szansa, że mógł przysłużyć się zwycięstwu w tej wojnie, musiał zaryzykować.
Trudno okrelić, czy kierowały nim głupota czy też odwaga i patriotyzm. Czas pokaże.
Powietrze na Shamanv było wieże i ostre, wypełnione zapachem egzotycznych rolin i substancji nadprzewodzšcych, z których słynęła planeta. Klnn-dawan-a wcišgnęła je głęboko, idšc w stronę zabudowań placówki klanu Dhaa'rr i poczuła nowy przypływ otuchy. To prawda, że z ogromnš pewnociš siebie przedstawiła Thrr-gilagowi projekt przetransportowania wycinka na Dorcas. Póniej jednak systematycznie traciła wiarę w szansę powodzenia tej wyprawy.
Ale jak dotšd, ku jej ogromnemu zaskoczeniu, wszystko szło zgodnie z planem. 
Zebranie wystarczajšcego pakietu osobistych wiadomoci, którymi mogłaby wytłumaczyć potrzebę wyprawy na Dorcas, okazało się nadzwyczaj proste. Teraz, już tu, na Shamanv, serwerzy z jej klanu przygotowali nawet stosowne dokumenty. Cały ród Dhaa'rr zdawał się jš wspomagać.
Umiechnęła się kwano do własnych myli. Może już rozniosły się plotki, w...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin