Kinga Choszcz - Pierwsza wyprawa Nepal.pdf

(10726 KB) Pobierz
EPITAFIUM
(^(^.^¿^i±^i^t±K<±K(^(±K(±^(^<±>:(^(^<±K<±K(x^<^x<x^\<±>:
G dyby K inga C hoszcz u ro d z iła się jak ieś trzy d zieści la t
wcześniej, ok reślo n o by ją m ian em „h ip isk i”, „dziecka-
-k w ia tu ”. K ochająca w olność, pokój, lu d zi i p rzy ro d ę, boj­
k o tu jąca w spółczesny k o n su m p c jo n iz m d o sk o n ale w pisyw ałaby
się w koncepcję ru c h u hipisow skiego. Świat p o z n a ł ją jak o Kingę
„F reesp irit” - nie tylko d latego, że jej w łasne n azw isk o o k az ało się
tru d n e do w y m ó w ien ia d la licznych przyjaciół i zn ajo m y ch z róż­
nych k o ntynentów .
„F reesp irit” to w d osłow nym tłu m a c z e n iu „w olny d u c h ”. To
o so b a n iezależn a, z w łasnym i p o m y słam i n a życie, p o d ąż ająca
w łasn ą d ro g ą, za głosem swojego su m ie n ia i p o w o łan ia. N iew ąt­
pliw ie K inga była ta k im „w olnym d u ch e m ”. P o rzu c iła p o sad ę n a ­
uczycielki an g ielsk ieg o w szkole n a rzecz realizo w an ia swojej p a ­
sji - p o z n a w a n ia św iata. U w ażała, że życie szczęśliw ego człow ieka
p o leg a n a tym , żeby żyć najlepiej ja k tylko się d a, „bez w ieszania
p o p rzeczk i z b y t w ysoko”.
P rag n ien ie p o d ró ż o w a n ia o g arn ęło K ingę ju ż w szkole średniej.
W w ieku la t 18 sam o d zieln ie w y b rała się au to sto p e m do Irla n d ii
P ółnocnej. P óźniej każd eg o la ta je ź d z iła po E uropie ja k o wolon-
ta riu sz k a . W reszcie p o jech ała p rzez Polskę i Turcję a u to sto p e m
do In d ii i N e p alu - krajów sw oich m arzeń . W racała p rzez Chiny,
K a z a c h sta n , Rosję... P o d ró ż - a w łaściw ie w ty m p rz y p a d k u jej
PIERW SZA WYPRAWA - trw a ła osiem miesięcy.
W 1998 ro k u K inga zam ierzała wziąć udział w rowerowym rajdzie
pokoju, któ ry m iał zacząć się w Kanadzie, a zakończyć dwa lata póź­
niej w Japonii. Stało się jed n ak inaczej: sp o tk ała R ad k a Siudę („Cho­
pina”), który chciał przewędrować św iat n a piechotę. Zm ienili więc
plany i razem wyruszyli autostopem w po dróż dookoła świata, która
trw ała aż pięć lat, W 2004 roku otrzym ali za n ią najbardziej presti­
żową nagrodę podróżniczą w Polsce - „Kolosa” w kategorii: podróże.
Kinga prow adziła dziennik wyprawy, n a podstaw ie którego napisała
polską i angielską wersję książki „Prowadził nas los”.
Po pow rocie K inga n a p isa ła w sw oim d z ie n n ik u :
Wiem, że dla
mnie to jeszcze nie koniec podróży. Został jeszcze jeden, ostatni, olbrzymi,
być może najtrudniejszy kontynent
-
Afryka.
W reszcie, w p a ź d z ie rn ik u 2005 ro k u , w yruszyła. W Afryce speł­
n ia ła swoje kolejne m arz en ia. P rzem ierzała p u sty n ię n a w ielbłą­
dzie, p ro w a d z iła terenow e a u to po b ezdrożach, p o zn a w ała kolej­
nych lu d zi. D u ż o czasu sp ę d z a ła z dziećm i. Baw iła się z n im i, fo ­
tografow ała, o rg an izo w ała d la n ic h w arsztaty i k o n k u rsy rysow a­
nia. K ażdy dzień zapisyw ała w sw oim p a m ię tn ik u , a kiedy u d a ­
wało jej się czasem znaleźć kafejkę internetow ą, zam ieszczała n a
swojej s tro n ie najśw ieższe relacje, k tó re z z a p a rty m tch em śledziły
tysiące in te rn a u tó w nie tylko w Polsce,
O ta rg a c h dzieci-niew olników w W ybrzeżu Kości Słoniowej d o ­
w iedziała się przypadkiem , z przew odnika. R ozpytyw anie w śród
m ieszkańców zaprow adziło ją do b a ru zatru d n iająceg o nieletnie
dziew czynki-niewolnice. Je d n ą z nich, 11-letnią A kuę, u d ało się w y­
kupić za 50 dolarów i zawieźć do jej ro dzin nego d o m u w wiosce
w G hanie. I w łaśnie ta m K inga z a p ad ła n a w yjątkow o ciężką o d ­
m ianę m a la rii - m alarię m ózgową. P om im o dobrej opieki szpital­
nej i w sparcia wielu ludzi, choroba ok azała się śm ierteln a. K inga
„Freespirit” zm a rła 9 czerwca 2006 roku. Z a swoją p o d ró ż do Afryki
zo stała u h o n o ro w a n a w 2006 ro k u N a g ro d ą S pecjalną „K olosów”.
Z tej o sta tn ie j w ypraw y p o z o sta ło m n ó stw o zdjęć oraz p a m ię t­
n ik i i w pisy n a stro n ie internetow ej. D ojrzalsze, będące ju ż nie
tylko zw y k łą blogow ą rejestracją zd a rze ń , ale op isu jące rów nież
ludzi, m iejsca, b arw y czy sm aki... To n a ich p o d staw ie p o w stała
k siążk a „M oja A fry k a”, za k tó rą w 2009 ro k u K in g a o trz y m a ła n a ­
gro d ę im . A rkadego F iedlera - B ursztynow ego M o ty la - p rz y zn a­
w a n ą za n ajlep szą książk ę p o d ró ż n ic zą. N ag ro d ę o d e b ra ła w p o d ­
p o z n a ń s k im P uszczykow ie w d o m u -m u z e u m A rk ad eg o Fiedlera
m a m a au to rk i, K ry sty n a Choszcz.
N ied aw n o o k az ało się, że K in g a p isała d z ie n n ik ta k ż e w ro k u
1995 p o d czas swojej w ypraw y do In d ii i N epalu. Są to zap isk i sp o ­
rz ąd za n e w zeszycie, n a bieżąco, czasem w p o śp iech u . W sc h ro n i­
sk u , w p o ciąg u , n a d a c h u d o m u , w k tó ry m a k u r a t się z a trz y m a ła
n a nocleg, n a sch o d a ch św iąty n i; często p rzy św ietle świecy lub
w b lask u księżyca, bo w gó rsk ich w io sk ach nie było elektryczności.
Z p ew n o ścią o n a sam a p rzy g o to w ałab y ten te k s t do d ru k u ja ­
koś inaczej. Być m oże u z u p e łn iła , p opraw iła, zm ieniła...
M y w ydajem y go w takiej form ie, w jakiej go o trzym aliśm y. To
h o łd zło żo n y niezw ykłej p o d ró żn iczce. Pierwsza, ja k ż e w ażn a wy­
praw a, k tó ra o tw o rzy ła jej życie n a po d ró że, a jed n o cz eśn ie o sta t­
n ia k siążk a, zam y k ająca p isarsk i d o ro b e k Kingi.
Z ap isk i w zeszytach... K inga nie p lan o w ała tego p u b lik o w ać -
w tedy jeszcze n ie w iedziała, że b ęd zie p isark ą. Nie w ied ziała też,
że stan ie n a jed n ej półce zT o n y m H a lik iem i A rkadym Fiedlerem .
P a trz ą tera z n a m n ie z góry w szyscy troje. I n aw et sobie P ań ­
stw o nie w yobrażają, ja k a to o d p o w ied zialn o ść być w ydaw cą k o ­
goś, k to p a trz y n a ciebie... sta m tą d .
W O JCIECH CEJROWSKI
WSTĘP
Azja. G órskie kró lestw o N e p a lu 1 p u sty n ie indyjskiego Ra-
,
d ż a s ta n u , lodowce tajem n iczeg o P ak istan u . B uddyjskie
k la sz to ry w H im alajac h , p alm y kokosow e, b o se dzieci,
m agiczne św iąty n ie, w ąskie z a tło c zo n e uliczki, św ięte krowy...
O siem m iesięcy azjatyckiej włóczęgi. Bez b iu ra p o d ró ż y czy
w ielkich pieniędzy. L ądem . S to p e m , pociągiem , ciężarów ką, n a
w ielbłądzie a lb o rykszą.
Ten p a m ię tn ik jest p ró b ą u ch w y cen ia i u w ieczn ien ia cząstk i
m ojej przygody, s p o tk a n ia z ty m fascynującym , o d leg ły m św iatem .
N o to w an e co d zien n ie, n a bieżąco, opisy zd arzeń , m iejsc i s p o tk a ­
nych ludzi p o w stały w n ajp rzeró żn iejszy ch m iejscach: w pociąg u ,
n a p u sty n i, n a d a c h u tan ieg o h o te lik u czy w h in d u sk iej św iątyni.
Nie są one w sta n ie o d d ać w szystkiego, co p rzeży łam , n a pew no
je d n a k p rzy b liżą k lim a t tej niesam ow itej wyprawy.
Nepal.., M oja obsesja. Nie w iem naw et, czy to o d n ied aw n a, czy
m oże od zaw sze ch ciałam ta m pojechać. Mały, gó rzy sty kraj p o ­
m ięd zy In d ia m i a Tybetem . W iększość lu d zi nie wie naw et, że tak i
kraj istnieje. D laczego Azja? D laczego w łaśnie N epal? M oże kiedyś
się dow iem .
W ró ciłam w łaśnie z Irlan d ii. N ie n a d łu g o je d n a k . W łaściw ie
tylko po to, aby przepakow ać plecak i ruszyć. P oza ty m Polska jest
m n iej więcej p o d ro d z e z Irla n d ii d o N epalu.
i M onarchia w Nepalu została zniesiona dopiero w 2008 roku.
W N e p alu najpierw jadę n a obóz, a p o tem zobaczę. Dziś dopiero
d o s ta ła m info-sheet z SCI2. D o nied aw na n ik t w całym SCI nie wie­
dział, a n i kiedy się te n obóz w N ep alu zaczyna, an i co ta m będziem y
robić. T eraz ju ż wiem. 15 p aźd ziernika. Czyli b a rd zo niedługo. In ­
form acje n a te m a t m iejsca i pracy są dość oględne, a adres i nazw i­
sko osoby, do której m a m się zgłosić oraz w skazów ki do jazd u prawie
nieczytelne. To nic, to jest dopiero w stęp do całej wyprawy.
N a jtru d n ie jsz a spraw a - ja k ta m się dostać? O d jakiegoś czasu
czynię b ard ziej lub raczej m n iej sk u teczn e s ta ra n ia , aby się czegoś
n a te n te m a t dow iedzieć. O czyw iście w ykluczam b ez p o śred n i sa­
m olot: je s t tak i, z W ielkiej B ry tan ii, i kosztuje p o n a d 1000 d ola­
rów. In n e wyjście to d ro g a lądow a. Gdy m ówię, ze chcę jech ać do
N e p alu być m oże przez cały teren ZSRR, ludzie dziw nie n a m n ie
p atrz ą. K ierow ca tira, z k tó ry m w ra cała m z Irla n d ii, m ów ił, że n a j­
dalej byl w Ałm a-Acie (h m m m , K a zac h sta n jest całk iem niedaleko
N epalu). R az i nigdy więcej.
- D zicz n ie do o p isa n ia - m ów ił. - T am trze b a by m u r w ybu­
dow ać, w iększy od chińskiego, i nie w pu szczać n ik o g o an i nie wy­
puszczać.
W ten sp o só b wszyscy d o d a ją m i otuchy.
Jestem w ty m m om encie zu p e łn ie zakręco n a. Z atlase m w rę k u
ro zw ażam jed n o cześn ie k ilk a m ożliw ości. J e d n a m niej re a ln a o d
drugiej:
1. Przez Rosję, to znaczy re p u b lik i p o strad ziećk ie, czyli tirem
do M oskw y, dale) jakoś p o ciąg a m i czy a u to b u s a m i do T ybetu
i z T ybetu d o N epalu. P om ijając wszelkie k lim a ty Rosji, głów ną
p rz eszk o d ą jest u zy sk an ie w izy chińskiej, niem ożliw e bez jak ieg o ­
kolw iek p ap ieru z Tybetu. A sk ąd ja m a m go wziąć?
2. Przez Rosję do In d ii i z In d ii do N epalu. N iestety, po d ro d z e
jest T ad ż y k ista n , A fg a n ista n i P ak istan . P om ijając spraw y wizowe,
są to tereny ciągłych walk.
2
3. L ądem do T asz k en tu lub A lm a-A ty i s ta m tą d ja k im ś ta n im
sam o lo tem do In d ii, jeżeli ta k ie sa m o lo ty istn ieją. N iestety, now o
o tw arte w G d a ń sk u b iu ro A e ro fio tu jest ciągle z a m k n ię te , chociaż
nap is n a d rz w iach m ówi, że o tw arte.
4. Przez T urcję, Ira n , P a k ista n , In d ie do N epalu...
5. S tatk iem . Byłoby to być m o że najlepsze wyjście. P y tan ie
tylko, czy jak iś sta te k m n ie zab ierze i ile ta k a p o d ró ż po trw a.
W przyszłym ty g o d n iu o d p ły w a ja k iś h in d u sk i sta te k do In d ii, we
w to rek za ty d zień m ogę p o g ad a ć z k ap itan e m . P o ju trze p o jad ę też
do b iu ra P olskich L inii O ceanicznych w G dyni. Zobaczym y...
W ty m czasie m a m m asę in n y ch rzeczy do zro b ien ia: zaszcze­
pić się n a cholerę i tężec, załatw ić w izę in dyjską (n ep alsk ą z a ła tw i­
łam ju ż w Londynie), nap isać m asę listów, odw iedzić znajom ych...
K u p iłam now y śpiw ór - niestety, dość duży, ale b a rd z o lek k i i p o ­
d o b n o ciepły. M a m też ju ż czeki p o d ró ż n e i zaśw iad czen ie o s ta ­
nie zdrow ia.
SCI (Service Civil International) - organizacja zajmująca się między
innym i wysyłaniem wolontariuszy na międzynarodowe obozy pracy.
Info-sheet - informacja o obozie, wysyłana do mających wziąć w nim
udział wolontariuszy, zawierająca adres obozu, wskazówki, jak tam
dojechać itd.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin