Co tu po nas zostanie - Rybaltowska, Barbara.pdf

(1252 KB) Pobierz
Projekt okładki: Borys Borowski
Skład: Positive Studio
Redakcja: Marta Szelichowska
Redakcja i korekta: Elżbieta Makowska
Wydanie I
ISBN: 978-83-64980-61-9
EAN: 9788364980619
ISBN e-book: 978-83-64980-55-8
Copyright ©2018 by Axis Mundi, Barbara Rybałtowska
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Żadna część książki nie może być wykorzystana bez zgody wydawcy.
Skład wersji elektronicznej: Marcin Kapusta
konwersja.virtualo.pl
Spis treści
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty
Rozdział dziewiętnasty
Rozdział dwudziesty
Rozdział dwudziesty pierwszy
Przypisy
Rozdział pierwszy
Rodzinie Kalczyńskich udało się tej zimy spełnić ich wieloletnie marzenie.
Boże Narodzenie i Nowy Rok spędzili na Mazurach! Co prawda nie w swoim
domu, bo poza kominkiem nie mieli tam innego ogrzewania, ale w gościnnych
pokojach Jeremiego i Marianny, zaprzyjaźnionych z nimi właścicieli Parku
Dzikich Zwierząt.
Gospodarze zaprosili też córkę Kalczyńskich z mężem i z dziećmi, no i
oczywiście seniorkę rodu, Zofię, matkę Kasi. Marianna i Jeremi Wielopolscy de
Grimmond uwielbiali ją, a jej obecność przydawała jeszcze więcej smaków
świątecznym potrawom.
Udomowione szczenięta wilków i innych zwierzątek snuły się po korytarzach
niezamieszkanej części domu. Dzieci więc spędzały tam czas to na śledzeniu
zabaw wilcząt z borsukiem, to na głaskaniu trzech pięknych kotów lub
przyglądaniu się podobnie jak one białym sowom.
Półtoraroczny Michałek zasypiał wczesnym wieczorem, lecz ośmioipółletnia
Oliwka buszowała po domu do późna. Wywalczyła też sobie pozwolenie na
uczestnictwo w powitaniu Nowego, 2003 Roku. I – o dziwo! – nie tylko
wytrzymała do tego czasu, ale dopiero o pierwszej po północy udało się położyć
ją do łóżka.
Dla niej cały pobyt w tym domu był cudem. Choinka na dziedzińcu, czyli
rosnąca tam wysoka jodła ubrana i oświetlona, z jej perspektywy sięgająca do
nieba, zwierzaki, które uwielbiała obserwować od rana do wieczora, spacery po
parku – wszystko to miało wymiar niezwykły. Można było odnieść wrażenie, że
są to najpiękniejsze święta w jej prawie dziewięcioletnim życiu.
Oczywiście Kalczyńscy wybrali się na wycieczkę do swojego domu,
oddalonego o zaledwie pięć kilometrów, ale wrócili stamtąd zdegustowani. Nie
zdołali wjechać na podwórko, bo było zawiane śniegiem, a dom okazał się
wyziębiony i nieprzyjazny, toteż z nosami na kwintę czym prędzej wrócili w
gościnne progi Marianny i Jeremiego.
Ku radości dzieci Jeremi prawie przez cały okres świąteczny chodził w stroju
świętego Mikołaja. Zresztą było mu w nim do twarzy. Tym bardziej że
prezentował się w nim, jak to on, nadzwyczaj wytwornie. Doprawdy, były to
magiczne święta!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin