Niewinny flirt - Melanie Milburne.pdf

(430 KB) Pobierz
Melanie Milburne
Niewinny flirt
Tytuł oryginału: The Man with the Locked Away Heart
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Gemmo, ktoś do ciebie. – Narelle, recepcjonistka i pielęgniarka w jednej osobie, zajrzała do
gabinetu.
– Jeszcze jeden spóźnialski pacjent? – Gemma uniosła głowę znad stosu dokumentacji
medycznej. Po dwunastu godzinach pracy marzyła o powrocie do Huntingdon Lodge i solidnej
drzemce.
– Nie. – Narelle konspiracyjnie przysłoniła usta. –To policjant.
Sierżant.
– Sierżant? – Gemma wyprostowała plecy. – A co on tu robi? Stało się coś?
– Nie, to ten nowy, co ma zastąpić Jacka Chugga. Pewnie przyszedł, żeby się przedstawić.
Mam zostać, dopóki nie wyjdzie?
– Oczywiście, że nie. Wracaj do domu, i tak zostałaś dziś dłużej. Nie sądziłam, że załatwienie
transportu dla Nicka Goglina zajmie nam tyle czasu.
TL R
– Myślisz, że z tego wyjdzie?
– Trudno powiedzieć.– Gemma wzruszyła ramionami. – Przy urazach czaszki ciężko coś
przewiedzieć. Neurochirurdzy z Brisbane skontaktują się z nami, jak tylko będzie coś wiadomo.
Póki co możemy się tylko modlić, żeby wybudził się ze śpiączki i żeby jego mózg na tym nie
ucierpiał.
– Całe Jingilly Creek będzie trzymało za niego kciuki – rzekła Narelle z westchnieniem. –
Skoro nie jestem ci już potrzebna, zbieram się. I zaraz ci przyślę twojego gościa. To na razie,
trzymaj się.
– Ty też, Narelle. Dzięki!
1
Gemma usłyszała kroki w korytarzu, po czym ktoś energicznie zapukał
do drzwi.
– Zapraszam! – zawołała, układając wargi w uprzejmy zawodowy uśmiech.
Ten uśmiech zbladł, ledwie gość przestąpił próg. Gemma z niedowierzaniem wytrzeszczyła
oczy. Z jakiegoś powodu spodziewała się ujrzeć pięćdziesięcio– kilkulatka z lekką nadwagą,
który w oczekiwaniu na upragnioną emeryturę zdecydował się przyjąć posadę na głębokiej
prowincji. Wyobrażała sobie niewysokiego łysawego jegomościa, wypisz wymaluj jak Jack
Chugg, którego miał zastąpić.
W ogóle nie przyszło jej do głowy, że w drzwiach gabinetu stanie wysoki, dobrze zbudowany
trzydziesto–kilkuletni brunet w dopasowanych dżinsach i białej sportowej koszuli. Piękny jak
młody bóg.
– Doktor Kendall? Sierżant Marc di Angelo – przedstawił się, pokonawszy dwoma krokami
dzielącą ich przestrzeń.
Podała mu rękę, co dało taki efekt, jakby użył wobec niej paralizatora.
– Witam pana... – wykrztusiła, czując, jak pod wpływem
TL R
przenikliwego spojrzenia czarnych oczu chwieje się poza chłodnej profesjonalistki, którą
przybrała.
– Przepraszam, że przeszkadzam, tym bardziej że kończy pani dyżur.
Dopiero co przyjechałem i pomyślałem, że wstąpię się przedstawić.
– Usiądzie pan? – zapytała, z roztargnieniem wskazując krzesło, które celowo ustawiła nie
naprzeciw, ale obok biurka.
Teraz pożałowała, że stoi tak blisko, bo wystarczył jeden niewielki ruch, by długie nogi
sierżanta di Angelo dotknęły jej nóg. Wolała na nie nie patrzeć, więc odważnie spojrzała
gościowi w oczy. I utonęła w nich jak w 2
mrocznym jeziorze, tak bardzo były tajemnicze, nieodgadnione i nieprzeniknione.
Sierżant di Angelo chyba sporo się w życiu naoglądał, ale nie był
gotów, by uchylić przed kimś rąbka tajemnicy.
– Witamy w Jingilly Creek. Mam nadzieję, że będzie się tu panu dobrze mieszkało –
powiedziała z zawodową uprzejmością.
– O ile zdołałem się zorientować, będzie to spora odmiana po miejskim życiu.
Gemma od razu zwróciła uwagę na jego „wielkomiejski" szyk. Modne dżinsy, niedbała, ale
stylowa fryzura, dwudniowy zarost... Jaki diabeł
przygnał go na takie zadupie? Ciekawe, czy zabrał ze sobą żonę albo dziewczynę?
– Fakt, niewiele się tu dzieje, ale od czasu do czasu mamy swoje pięć minut – odparła.
– Jak długo pani tu jest?
– Trzy lata. Przyjechałam z Melbourne. Chciałam, i nadal chcę zrobić coś dla interioru. Na
prowincji zawsze brakuje lekarzy. Podobnie jak was,
TL R
policjantów.
– Co panią tu trzyma, jeśli wolno zapytać? Jak na mój gust miejsce jest mało ciekawe, powiem
więcej, niewdzięczne dla młodej niezamężnej kobiety.
– Skąd pan wie, że nie mam męża?
Wymownie spojrzał na jej kurczowo splecione dłonie.
– Nie nosi pani obrączki – stwierdził, a Gemmie zdawało się, że w jego czarnych jak noc
oczach dostrzega drwinę.
– I co z tego? – obruszyła się.
3
Naprawdę wygląda na tak zdesperowaną i samotną, jak czasem się czuje? Przez pierwszy rok
po przyjeździe leczyła złamane serce. Z dobrym skutkiem. Przeszło jak ręką odjął. Czyżby
Marc robił aluzję do jej wyglądu?
Zapuściła się, więc uznał, że jest sama. Prawda, że makijaż miała minimalny, powinna też
zrobić świeże pasemka. Nie mówiąc już o pofarbowaniu odrostów. Wyregulowanie brwi też by
nie zaszkodziło.
Chciała to zrobić wczoraj, ale zasnęła przed telewizorem.
– W pracy nie noszę biżuterii – oznajmiła – podobnie jak większość lekarzy.
– Punkt dla pani. – Leciutkie drgnienie górnej wargi było jedyną formą uśmiechu, na jaką
potrafił się zdobyć.
Przedłużająca się cisza stawała się niezręczna. Gemma zastanawiała się, czy sierżant milczy
celowo. Pewnie próbuje ją rozgryźć, na własny użytek tworzy jej psychologiczny profil.
Podobno gliniarze tak mają. Uczy się ich uważnej obserwacji, odczytywania mowy ciała i
wyłapywania podtekstów. Sierżant di Angelo musi być mistrzem w swoim fachu. Nie chciała
być banalnie łatwym przypadkiem, więc siadła sztywno
TL R
wyprostowana i skrzyżowała ręce i nogi. Przy okazji niechcący trąciła go stopą.
Spojrzał na nią zaintrygowany, jak mężczyzna na atrakcyjną kobietę, lecz natychmiast zdusił w
sobie iskrę.
– Mieszka pani w Huntingdon Lodge, tak? – zapytał ni z tego, ni z owego.
– Ma pan zdumiewająco dokładne informacje jak na kogoś, kto dopiero co przyjechał. –
Spojrzała na niego z zaciekawieniem.
– Co w tym dziwnego? – Wzruszył ramionami. –W takiej dziurze wszyscy wiedzą wszystko o
wszystkich. Nietrudno zdobyć informacje.
4
– Mieszkam w Huntingdon Lodge od przyjazdu. Gladys Rickards była moją pacjentką. Od
śmierci męża samodzielnie prowadziła gospodarstwo agroturystyczne. Widziałam, że czuje się
samotna i łaknie kontaktu, więc postanowiłam z nią zamieszkać. Zaprzyjaźniłyśmy się. Chyba
dlatego tak się tutaj zasiedziałam. Nie chciałam opuszczać Gladys, zwłaszcza że ostatnimi
czasy potrzebowała mojej pomocy.
– Pani Rickards niedawno zmarła, prawda? – Wpatrywał się w nią przenikliwie.
Poruszyła się niespokojnie. Krępowało ją, że obcy człowiek tak szybko poznał fakty z jej życia.
Ciekawe, co jeszcze wie?
– Rzeczywiście. Nawet pan sobie nie wyobraża, jaka to dla nas strata.
Gladys była podporą lokalnej społeczności, wszyscy ją kochali. Od jej śmierci minął ponad
miesiąc – westchnęła – a ja wciąż nie mogę uwierzyć, że nie czeka na mnie w domu.
– Na co zmarła? Gemma zmarszczyła brwi.
– Jak to, na co? – Zmarszczyła czoło. – Miała osiemdziesiąt dziewięć lat, proszę pana!
Chorowała na cukrzycę, której powikłaniem była
TL R
niewydolność nerek. Kiedy okazało się, że sytuacja jest poważna i praktycznie nie ma już
ratunku, Gladys zdecydowała, że chce umrzeć w domu.
– Była pani przy niej do końca?
Gemmie nie spodobał się ton, jakim sierżant zadał pytanie. Odniosła niemiłe wrażenie, że jest
przesłuchiwana.
– Panie sierżancie, tak się składa, że byłam świadkiem śmierci wielu pacjentów – oznajmiła. –
Chyba nie muszę panu tłumaczyć, że z Jingilly Creek jest daleko do ośrodków zdrowia
wyposażonych w sprzęt do dializy lub przeszczepu. Zresztą nawet gdyby taka placówka była w
miarę blisko, 5
Gladys nie chciałaby, aby na siłę przedłużano jej życie. Przeżyła je szczęśliwie i godnie, i po
prostu uznała, że nadszedł jego kres. A dla mnie to był zaszczyt, że mogę jej w tych ostatnich
chwilach towarzyszyć i pomagać.
Gladys zawsze była dla mnie bardzo serdeczna.
– Rzeczywiście, musiała być do pani bardzo przywiązana – stwierdził, przeszywając ją
wzrokiem. – Huntingdon Lodge jest teraz pani własnością, prawda?
Gemma zachodziła w głowę, kto udzielił mu tych wszystkich informacji. Nie podejrzewała o to
Raya Granta, chwilowo jedynego policjanta w miasteczku. Widziała się z nim przed godziną i
w ogóle nie wspomniał o przybyciu nowego kolegi.
– Nie wiem, jaki cel ma ta rozmowa, ale zapewniam pana, że nie miałam pojęcia, że Gladys
zapisała mi swój majątek. Nigdy o tym nie rozmawiałyśmy.
– Jak zareagowała na to jej rodzina?
– Jedyny syn Gladys i Jima zmarł czterdzieści lat temu – odparła, siląc się na spokój. – Miała
wprawdzie kuzynów, ale z nikim nie utrzymywała
TL R
bliższych kontaktów.
– Jednym słowem miała pani szczęście odziedziczyć cały jej majątek.
– To ni pytanie, ni stwierdzenie kojarzyło się jednoznacznie. Z oskarżeniem.
– Podobnie jak wiele starych farm w tych okolicach, Huntingdon Lodge jest mocno
zaniedbane. Żeby znów zaczęło przynosić zysk, trzeba by sporo zainwestować.
– Co pani planuje? Zatrzyma je pani czy sprzeda?
– Jeszcze nie wiem... – odparła, choć nie było to do końca zgodne z prawdą.
6
Z jednej strony zdawała sobie sprawę, że dla kogoś, kto jak ona ma zerowe doświadczenie
rolnicze, prowadzenie farmy będzie sporym problemem. Z drugiej zaś strony było to pierwsze
miejsce, w którym po śmierci matki poczuła się jak w domu. Zdawała sobie sprawę, że
mieszczańscy Jingilly Creek mieliby jej za złe, gdyby od razu sprzedała gospodarstwo.
Dlatego postanowiła trochę odczekać, pomieszkać na farmie i podjąć ostateczną decyzję, gdy
od śmierci Gladys minie dostatecznie dużo czasu.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin