Sweeney J. - Korea Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu.pdf

(2617 KB) Pobierz
Tytuł oryginału:
North Korea Undercover:
Inside the World’s Most Secret State
Projekt okładki:
Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN
Redakcja:
Irma Iwaszko
Redakcja techniczna:
Karolina Bendykowska
Skład wersji elektronicznej:
Robert Fritzkowski
Korekta:
Maria Śleszyńska
Konsultacja:
Joanna Rogulska
Fotografia na okładce:
© AP/EAST NEWS
© John Sweeney 2013. All rights reserved
© for the Polish edition by MUZA SA, Warszawa 2014
© for the Polish translation by Małgorzata Halaba
ISBN 978-83-7758-833-8
Warszawskie Wydawnictwo Literackie
MUZA SA
Warszawa 2014
Wydanie I
Wstęp
1 W kraju plastikowej ropuchy
2 Bogowie Zombie sączą lepką maź
3 Bóg Woskowy Ojciec
4 „Żadnych zdjęć, żadnych zdjęć”
5 Jimmy Szmugler Złota
6 Zoo w Pjongjangu
7 Najbardziej przerażające miejsce na ziemi
8 Zanim opadnie kurtyna
9 Okrutny Chrystus od ran zropiałych
10 Sikanie na marmur
11 „A czy Ukochany Przywódca nie poczuł się urażony takim prezentem?”
12 Człowiek, który pojechał do Korei Północnej i wrócił wściekły
13 Pranie mózgów
14 Syn Boży Zły Elvis
15 W pięćdziesięciu odcieniach zieleni
16 Puste brzuchy
17 Amerykanin, który pojechał do Korei Północnej i tam został
18 Szpital, w którym są pacjenci, ale tylko rano
19 Cyrk zwany łagrem
20 Bóg Gruby Chłopiec Kim
Podziękowania
Podziękowania za zdjęcia
Zdjęcia
Przypisy
Wstęp
Samolot linii Air Koryo zniżył lot, w dole pojawiła się ziemia – pozbawiona drzew, ponura
i niegościnna. Maszyna wylądowała dość płynnie, a teraz trzęsła się, snując po nieskończenie długim
i nierównym pasie, wzdłuż wałów ziemi, wież strażniczych i rzędów drutów kolczastych, jakby
żywcem przeniesionych z filmu
Ze śmiertelnego zimna.
Jeszcze tylko kilka schodków i już jesteśmy
na płycie lotniska. I co teraz?, pomyślałem. Co będziemy robić w Pjongjangu?
Im więcej czasu spędzasz w Korei Północnej, tym mniej się boisz. To niewiedza napędza strach.
Celem tej książki jest dostarczenie czytelnikom najważniejszych informacji o jednym z najbardziej
tajemniczych krajów na świecie, wypełnienie treścią białej plamy, która zdaje się mówić: masz się
bać. To niełatwe zadanie.
Zrozumieć Koreę Północną to jak próbować rozwiązać osobliwą zagadkę kryminalną: najpierw
potykasz się o leżące w bibliotece zwłoki i rzucony obok dymiący jeszcze pistolet, po czym trup
nagle ożywa, wstaje i mówi ci, że nie ma żadnego pistoletu, że pistolet ten wcale nie dymi, a tak
w ogóle to biblioteka jest wytworem twojej imaginacji. To kraj niepodobny do żadnego innego. Nie
widać tu reklam. Nie słychać ryku aut ani śpiewu ptaków. Tylko Kim Ir Sen i jego syn Kim Dzong Il
uśmiechają się z gigantycznych plansz. Ale nikt nie odpowiada im uśmiechem.
Kim Ir Sen to Kim Pierwszy – zgodnie z ikonografią reżimu przedstawiany jest jako nadkobieca
Bogini Matka, ciepła gospodyni domowa w stylu lat pięćdziesiątych, niebiańska Doris Day. Kim
Dzong Il, znany także jako Kim Drugi, to Bóg-Kiepski-Sobowtór-Elvisa, z natapirowaną fryzurą,
w butach na wysokich obcasach; obleśny, wręcz upiorny. Kim Dzong Un to Kim Tłuścioszek, jednego
dnia grożący wypowiedzeniem wojny jądrowej Stanom Zjednoczonym, a następnego – wydający
rozkaz rozstrzelania serią z karabinu maszynowego swojej byłej dziewczyny.
Jadowicie zielony autokar rusza, a nasz ubrany na czarno opiekun, pan Hyun, dyszy do mikrofonu:
„Obecnie sytuacja jest bardzo napięta. Nikt nie wie, kiedy zostaniemy sprowokowani do wojny, ale
tutaj jesteśmy bezpieczni. Nasz autokar należy do Koreańskiego Biura Podróży Zagranicznych, więc
Amerykanie go nie zaatakują… Ha, ha…”.
Czy nuklearne pogróżki należy traktować poważnie? Czy kiedykolwiek były realne? Odpowiedź
składa się z dwóch słów: nie wiem. Wiem tylko tyle, że zabrano nas na przejażdżkę szeroką
autostradą, na której nie było żadnych samochodów. Zabrano nas na uniwersytet, na którym nie było
żadnych studentów. Zabrano nas do biblioteki, w której nie było żadnych książek – a przynajmniej
takich, po które warto by sięgnąć. A już na pewno nie było w niej
Roku 1984
George’a Orwella
– wiem, bo pytałem. Zwiedzaliśmy rozlewnię wody mineralnej pozbawioną butelek; elektrownię bez
prądu; obóz dla dzieci bez dzieci; farmę bez zwierząt; szpital, w którym co prawda byli pacjenci, ale
tylko rano. W każdym z tych miejsc niespodziewanie gasło światło. Dyktatura kłamie, nie mówi
prawdy o najzwyklejszych sprawach.
W ciągu ośmiu dni naszego pobytu w Korei Północnej (wtedy właśnie groźby Kim Dzong Una
wywołania wojny jądrowej sięgnęły zenitu) przekonaliśmy się, że – ujmijmy to jak najbardziej
dyplomatycznie – cały ten reżim to jedno wielkie oszustwo. Jeśli Korea Północna przypuści atak
jądrowy, to zginie i reżim, i wszystko, co jest z nim związane. Robocza hipoteza książki
Korea
Północna. Tajna misja w kraju wielkiego blefu
brzmi, że mówienie przez Kim Dzong Una o wojnie
Zgłoś jeśli naruszono regulamin