Emily Giffin - Pewnego dnia.pdf

(1985 KB) Pobierz
Emily Giffin
Pewnego dnia
tłumaczenie Martyna Tomczak
Wydawnictwo Otwarte
Dla Nancy LeCroy Mohler –
mojej najlepszej przyjaciółki
Podziękowania
Dziękuję przede wszystkim moim wiernym czytelniczkom z wielu miast na świecie – od
Atlanty przez Rio po Warszawę – które sprawiają, że moja praca ma sens i jest świetną zabawą.
Rozmowy z Wami na Facebooku, Twitterze, w samolotach i na spotkaniach autorskich pomagają
mi przezwyciężyć bolesne napady niemocy twórczej i przypominają, po co w ogóle opowiadam
te wszystkie historie. Dziękuję, że je czytacie.
Ogromne dzięki dla Jennifer Enderlin – redaktorki, która towarzyszy mi od początku
przygody z pisarstwem. Dziękuję Ci za wszystko, a zwłaszcza za mądre poprawki, które zawsze
ulepszają moje książki (tym razem przeszłaś samą siebie!).
Dziękuję Stephenowi Lee, mojemu wydawcy i przyjacielowi. Jak daleko zaszliśmy od czasu
tamtego pierwszego spotkania autorskiego w Borders, kiedy kierownik księgarni błagał
klientów, żeby przyszli na drugie piętro posłuchać „Emily Griffin”!
Dziękuję też wszystkim cudownym ludziom z St. Martin’s Press, między innymi Sally
Richardson (zawsze eleganckiej), Matthew Shearowi (najlepszy śmiech na świecie) i mojemu
najmilszemu kociakowi Johnowi Murphy’emu (miau).
Dziękuję Jeffowi Dodesowi, Mattowi Baldacciemu, Jeanne-Marie Hudson, Paulowi
Hochmanowi, Nancy Trypuc, Anne Marie Tallberg, Sarze Goodman, Katie Gindzie, Baileyowi
Usdinowi, Stephanie Davis i całej ekipie sprzedażowej z Broadwayu i Piątej Alei. A także Oldze
Grlic za talent artystyczny i cudowny koktajl pasteli na okładce [oryginalnej] książki.
Składam wyrazy wdzięczności dla mojej wspaniałej agentki Theresy Park i jej zespołu:
Emily Sweet, Abigail Koons oraz Pete’a Knappa. Jesteście najlepsi, a do tego ogromnie Was
lubię.
Dziękuję wszystkim, którzy pomagali mi przy tej książce, a zwłaszcza: Kevinowi A.
Garnettowi za wskazówki dotyczące świata telewizji; Lisie Elgin Ponder, Dougowi Elginowi i
McGrawowi Milhavenowi za pomoc przy umieszczeniu akcji w realiach St. Louis; Allyson
Wenig Jacoutot i Jennifer New – znawczyniom zakamarków Nowego Jorku (gdyby nie Wy,
Kirby pewnie wciąż błądziłaby po moście Triborough); Adamowi Duritzowi oraz Yvonne Boyd
za Wasze wskazówki w kwestii gry na perkusji i Alexandrze Shelley za to, że pomogła mi
ukształtować będącą jeszcze w powijakach opowieść. Dziękuję Mollie Smith i Maurze Lubell za
moją wspaniałą stronę internetową (zapraszam na
www.emilygiffin.com!).
Dziękuję przyjaciołom i rodzinie – którzy mnie wspierają i cierpliwie wysłuchują moich
płaczów, że na pewno nie zdążę w terminie. (A przy okazji mam radę dla koleżanek po fachu:
przesiadywanie w pokoju hotelowym z kolacją, winem i filmami z Jennifer Aniston nie pomaga
w wykonaniu pracy na czas).
Odnośnie do jednej pomyłki wytkniętej mi przez redakcję, której postanowiłam nie
poprawiać – Kirby została poczęta w 1995 roku podczas pamiętnej fali upałów, która nawiedziła
Chicago, w momencie zaś, kiedy rozgrywa się akcja, ma osiemnaście lat: po prostu przeczytajcie
tę książkę ponownie za rok i wszystko będzie się zgadzać.
Bardzo dziękuję mojej asystentce i przyjaciółce Kate Brown McDavid, a także niesamowitej
Marcie Arias, które nie pozwalają, żeby moje życie rozsypało się na kawałki. Każdego ranka
cieszę się, że Was widzę.
Dziękuję Nancy LeCroy Mohler, Mary Ann Elgin i Sarze Giffin za bezcenny wkład w
pierwsze szkice powieści (a było ich wiele), a także we wszystkie moje poprzednie książki.
Dziesięć lat temu to Wy jako pierwsze poznałyście Rachel i Darcy. Jestem niezmiernie
wdzięczna, że zachęciłyście mnie, bym te postacie przedstawiła światu.
A najbardziej ze wszystkich dziękuję moim kochanym Buddy’emu, Edwardowi, George’owi
i Harriet. Hip, hip, hura dla drużyny Blahów!
Zgłoś jeśli naruszono regulamin