Alice Clayton - Nie mów mi co mam robić.pdf

(891 KB) Pobierz
Podziękowania
Inspiracją do napisania tej książki były wakacje, które kilka
lat temu spędziłam w górach w Karolinie Północnej. W
urokliwym, cichym i spokojnym Cashiers, otoczonym wzgórzami i
jeziorami, rozmyślałam o tym, jak by to było mieszkać w tak
magicznym mieście. Zastanawiałam się, czy miłość rozkwita tam
naturalnie, podobnie jak drzewa i kwiaty, czy może trzeba o nią
dbać, tak jak w każdym innym miejscu na świecie. Rozmyślałam
również nad tym, jak czułaby się uzależniona od powieści
erotycznych, ale nieprzyznająca się do tego nałogu kobieta, która
ze swojego codziennego życia nagle trafiłaby do romantycznej
krainy. Jak by się zachowywała? Czy wszędzie węszyłaby romans,
tak jak osoba oglądająca dużo filmów pornograficznych zakłada,
że mężczyzna dostarczający pizzę chce przy okazji podzielić się
swoją kiełbaską? (Tak na marginesie, gdyby ktoś się nad tym
zastanawiał, to nigdy się to nie zdarza).
I czy uzależniona od erotyków, ale wypierająca ten nałóg
kobieta zakłada, że wszyscy mężczyźni mają wiele warstw do
odkrycia? Czy uważa, że każdy przystojniak jest kapitanem
piratów lub księciem z bajki? Czy zatęskni za prawdziwym
bohaterem tylko dlatego, że spotkany facet ma na sobie tweedową
marynarkę, a nie strój awanturnika?
Połączyłam ze sobą kilka pomysłów, krajobraz górskiej
miejscowości zamieniłam na równie urocze przybrzeżne
miasteczko Mendocino w Kalifornii i tak narodziła się ta książka.
Ale nie był to łatwy poród. Nie, kochane. I tak już mocno
szurnięta ciocia Alice do reszty postradała zmysły podczas pisania
tej powieści. Biła się ze mną, kopała, drapała i usiłowała rozerwać
mnie na strzępy. W końcu to ja wygrałam. O włos. I tylko dlatego,
że wspierała mnie i walczyła razem ze mną cudowna ekipa.
Mam na myśli moją redaktorkę Micki Nuding, która
poinformowała mnie, że książki oddawane dwie minuty przed
końcem terminu (według czasu z Zachodniego Wybrzeża) zwykle
nie są przyjmowane. A mimo to moją zaakceptowała. No i ma
słabość do Clarka.
Mam na myśli moją agentkę Christinę Hogrebe, która
pokazuje swoje mocne strony wtedy, kiedy trzeba, i pozwala mi
siedzieć w mojej jaskini tak długo, jak tego potrzebuję. Pod
warunkiem że dostarczę tekst dwie minuty przed terminem. No i
też ma słabość do Clarka.
Mam na myśli moją powierniczkę i skrupulatną korektorkę
Jessicę Royer-Ocken. Ludzie, ona dopinguje mnie od czwartej
klasy i nadal nie straciła wiary we mnie. No i też ma słabość do
Clarka.
Mam na myśli Ninę Bocci, która jest najwspanialszą
przyjaciółką i najbardziej waleczną osobą, jaką znam. Siedziała na
wprost mnie w holu hotelu Westin St. Francis w San Francisco,
kiedy pisałam ostatnie strony tej książki, zjadła ramen kupiony w
ulicznej budce z azjatyckim jedzeniem, chociaż ją to przerażało i
tak naprawdę wolała pizzę. No i również ma słabość do Clarka.
Mam na myśli także Christinę Lauren, która zawsze chce dla
mnie tego, co najlepsze, zwłaszcza kiedy dostaje ode mnie
wejściówki na rollercoaster w Disneylandzie. Dziękuję ekipie z
działu reklamy, w tym Kristin i Jules, za to, że uratowały mnie od
choroby lokomocyjnej. Dziękuję pracownikom Gallery Books, w
tym Louise i Jen, za to, że chciały obejrzeć zdjęcia, na których psy
wskakiwały kobietom na twarze, i że zrozumiały żart i mnie. I
oczywiście za to, że wniosły tyle piękna do mojego życia.
Dziękuję rodzinie, tej najbliższej, nabytej, wchłoniętej i
stworzonej. Pozwalacie mi na moje szaleństwa, za co jestem wam
dozgonnie wdzięczna.
Dziękuję pani Alice za wierne trzymanie kciuków.
Wspiera mnie cudowna i olbrzymia sieć czytelniczek, która
rozciąga się i oplata cały świat. Dziękuję za wszystkie wpisy na
Twitterze, maile, recenzje, nagabywanie, zachwalanie moich
książek koleżankom i domaganie się wydania kolejnych. Tej ekipie
jestem najbardziej wdzięczna.
Czytajcie, czerpcie z tego radość, śmiejcie się i zachwycajcie.
Sięgajcie po wszystkie te wspaniałe powieści erotyczne i proszę,
polecajcie przyjaciółkom te naprawdę dobre. Kochane, dzielenie
się to dowód troski.
Alice
Zgłoś jeśli naruszono regulamin