Jak działa brytyjska fabryka ''internet-elfów''.pdf

(295 KB) Pobierz
Jak działa brytyjska fabryka „Internet-elfów”?
Na Zachodzie rozwija się skandal wokół brytyjskiej fabryki „Internet-elfów”. Zadaniem jej
było dyskredytowanie Rosję. W rezultacie, jak się okazało, celem ataków „elfów” byli
szanowani parlamentarzyści ze swojego kraju. Założycielami fabryki dezinformacji okazali
się pracownicy brytyjskiego wywiadu, finansowani przez brytyjskie ministerstwo spraw
zagranicznych.
Przez długi czas na Zachodzie pilnie poszukiwano tajemniczych rosyjskich hackerów, którzy
rzekomo wybrali Trumpa, doprowadzili do zwycięstwa włoskiej prawicy, zapewnili rozłam w
Katalonii i Hiszpanii i zorganizowali we Francji „żółte kamizelki”. Ale tajemniczy Rosjanie
są nieuchwytni. Zamiast nich nagle znaleźli się hakerzy brytyjscy – bardzo realni, z imionami,
nazwiskami i kontami w sieciach społecznościowych.
Grupa sieciowych demaskatorów pod nickiem Anonymous wystawiła w Internecie
dokumenty, zgodnie z którymi MSZ UK od 2015 roku finansuje działanie Integrity Initiative.
Organizacja ta zasila całą sieć trolli internetowych. Tylko, że oni nazywani są nie trollami a
„elfami”. Robią w zasadzie to samo. Obecnie zaczęło pojawiać się coraz więcej szczegółów
na temat pracy tych specjalistów od dezinformacji.
Na przykład, latem 2018 roku sieciowy atak „elfów” nie pozwolił hiszpańskiemu specjaliście
w dziedzinie geopolityki Pedro Bañosowi stanąć na czele departamentem bezpieczeństwa
narodowego Hiszpanii. Cała armia „elfów” prześladowała na Twitterze emerytowanego
pułkownika. Tymczasem „niezależni dziennikarze” przy wsparciu Integrity Initiative
publikowali „niezależne śledztwa” na temat Bañosa w czołowych hiszpańskich mediach.
Nie znaleziono żadnych kompromitujących faktów w sprawie Baños. Wytknięto mu tylko
sympatie do Rosji, której nigdy nie ukrywał. Dosłownie w ciągu jednego dnia histeria
osiągnęła takie apogeum, że premier Pedro Sanchez zmuszony był do anulowania decyzji o
mianowaniu Bañosa na szefa Departamentu Bezpieczeństwa Narodowego. Biuro finansowane
przez brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, zdecydowało, kto zajmie jedno z
najważniejszych stanowisk w rządzie Hiszpanii.
W hiszpańskim gronie Integrity Initiative znajdują się naukowcy, wykładowcy, dziennikarze.
Według danych opublikowanych przez Anonymous na czele tej organizacji stoi klaster o
nazwisku Nicholas de Pedro, pracownik naukowy Centrum studiów międzynarodowych, z
siedzibą w Barcelonie. Nicolas de Pedro specjalizuje się w krajach Azji Środkowej i
Wschodniej, a także przestrzenią postsowiecką. Rok temu opublikował w hiszpańskiej El Pais
artykuł, w którym oskarżył Rosję o to, że prowadzi wobec Zachodu nieformalną wojnę
informacyjną. Głównym celem Rosji, jego zdaniem, jest destabilizacja NATO i UE. Główną
bronią jest dezinformacja.
„Rosyjska machina propagandowa … służy do agitacji,
dezorientacji i osłabienia wroga”
– napisał de Pedro. Oczywiście, żadnych konkretnych
wyjaśnień, co odnosić się do rosyjskiej propagandy, pracownik naukowy nie wyjaśnił.
Foto z: facebook.com/nicolas.depedro.5
Okazuje się, że teraz de Pedro pracuje dla brytyjskiej machiny propagandowej – i przeciwko
interesom jego rodzinnego państwa Hiszpanii. To on w czerwcu 2018 opublikował artykuł
skierowany przeciwko Bañosowi na StopFake. Z pomocą „elfów” online artykuł został
opublikowany na Twitterze i oraz w innych sieciach społecznościowych. Atak informacyjny
doprowadził do tego, że Departament Bezpieczeństwa Narodowego Hiszpanii objął kandydat
faworyzowany przez Wielką Brytanię.
W podobny sposób pracują naukowcy i dziennikarze współpracujący z Integrity Initiative w
Grecji, Niemczech, Francji, Włoszech. W Grecji sieciowe „elfy” organizują ataki na
członków partii „Syriza”, w Niemczech rozpoczęli kampanię przeciwko odwołaniu sankcji
antyrosyjskich. Liderzy opinii publicznej rekrutowani byli przez Integrity Initiative,
mobilizując swoich subskrybentów w sieciach społecznościowych. A ci dalej napędzali falę,
tworząc iluzję „powszechnego oburzenia”.
Formalnie Integrity Initiative – to sieciowa struktura dziennikarzy, polityków, obrońców praw
człowieka, która kierowana jest przez brytyjską organizację pozarządową o nazwie Institute
of Public Administration. KBC finansowane jest w formie dotacji. Dotacje zapewnia
brytyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. W ciągu ostatnich dwóch lat Ministerstwo
Spraw Zagranicznych przekazało tej organizacji ponad 2,2 miliona funtów szterlingów.
Numerem jeden w najbardziej wpływowym – brytyjskim – klastrze Integrity Initiative jest
dobrze znany William Brauder, obywatel amerykański, inwestor i spekulant, skazany w Rosji
na dziewięć lat więzienia za niepłacenie podatków.
Jest autorem antyrosyjskiego „Aktu Magnitskiego”. Wśród naszych rodaków, którzy
pracowali w Integrity Initiative w Anglii, jest towarzysz broni Nawalnego Władimir
Aszurkow, który znalazł się na liście poszukiwanych przez władze federalne za defraudację
10 milionów rubli, oraz analityk wojskowy Igor Sutiagin, który otrzymał wyrok w Rosji za
zdradę.
Dwóch byłych brytyjskich oficerów wywiadu stworzyło Instytut Administracji Publicznej –
dach dla Integrity Initiative. Pułkownik Chris Donnelly specjalizował się Związkiem
Radzieckim w erze zimnej wojny. W latach 1989-2003 był doradcą sekretarza generalnego
NATO na Europę Środkową i Wschodnią.
Jego kolega Daniel Lafayadni służył w jednostkach SAS (spadochroniarze specjalnego
przeznaczenia) i, zgodnie z dokumentami w Scottish Daily Record, był odpowiedzialny za
kontakty z agentami brytyjskimi w ZSRR w latach 70 XX wieku.
Stephen Delzil, rzecznik w 1981 roku rozpoczął pracę w centrum radzieckich badań
Królewskiej akademii wojskowej w Sandhurst.
Dzisiaj weterani wywiadu prowadzą swoje informacyjne dywersje ze skromnego
wiktoriańskiego domku – byłego młyna – w szkockim Fife. W ubiegłym roku finansowym
granty biura wynosiły poniżej 300 tysięcy funtów. W tym Integrity Initiative otrzymała
prawie dwa miliony. Wynagrodzenia pracowników wahają się od 2 do 3 tysięcy funtów.
Tylko Chris Donnelly jako szef dostaje ponad 8 tysięcy funtów miesięcznie.
Prawdopodobnie pieniędzy było za mało, i byli oficerowie wywiadu postanowili zwiększyć
budżet. Zgodnie z tym samym Anonymous, sieciowe „elfy” Integrity Initiative prowadzili
aktywną kampanię w sieciach społecznościowych wobec lidera Partii Pracy Jeremyiego
Corbina. Nazywano go „pożytecznym idiotą” Kremla i skarcili za „mdlące wsparcia
Sowieckiego imperium”. Dostało się również jego sekretarzowi prasowemu, pisarzowi
Sheimasowi – rzekomo „służył agendom Kremla”. Tak więc sieciowe „elfy” z Fife,
utrzymujący się za pieniądze angielski podatników, rozproszeni na portalach
społecznościowych oskarżali czołowych polityków brytyjskich, liderów głównej partii
opozycyjnej w państwie.
Skandal wywołany publikacją dokumentów Integrity Initiative, już przypomina to, co działo
się w Europie po publikacjach Edwarda Snowdena. Deputowani do parlamentów angielskiego
i szkockiego – domagają się natychmiastowego śledztwa w sprawie działalności Instytutu
Administracji Publicznej.
„To jest po prostu niesamowite„,
powiedział David Miller, profesor nauk politycznych na
Uniwersytecie w Bristolu, w wywiadzie dla Daily Record ”
– ministerstwo spraw
zagranicznych finansuje NPO, które nie walczy z rosyjską propagandą a atakuje opozycję Jej
Królewskiej Mości i wspiera prawicowych radykałów na Ukrainie. Obywatele powinni
wiedzieć, na pomoc jakim poglądom politycznym idą ich podatki! „
Dzisiaj Integrity Initiative przeszła do cichej obrony. Na witrynie organizacji ze sloganem
„bronimy demokracji przed dezinformacją!” zamieszczono oświadczenie, którego autorzy
wyrażają głębokie ubolewanie z powodu utraty swoich dokumentów. Jednak żadnych
zastrzeżeń w zasadzie nie mają. Zdaje się, że Anonymous naprawdę dotarli do sedna prawdy i
wciąż przygotowują nowe rewelacje brytyjskich trolli.
Cała ta historia beznadziejnie kompromituje wizerunek patentowanych bojowników o
demokrację. „Niezależni” europejscy eksperci, analitycy, dziennikarze byli tylko
pracownikami mętnego brytyjskiego biura. Cały strumień antyrosyjskiej propagandy jest
wysyłany do wiodących mediów przez dwóch starszych oficerów wywiadu na emeryturze. W
wolnym czasie – i prawdopodobnie nie bezinteresownie napuszczają sieciowych botów na
czołowych polityków swojego kraju.
Kiedyś mistrzowskie kampanie informacyjne były rzeczywiście ważnym elementem
„miękkiej siły” Zjednoczonego Królestwa. Dzisiaj, za całą histerią propagandową stoi stary
młyn w Fife, gdzie fałszywe wiadomości pisane są za niewielkie pieniądze, a sieciowe „elfy”
rozpowszechniają je na portalach społecznościowych. Najwidoczniej ta miękka siła złamała
się, dajcie drugą.
źródło
źródło2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin