Fort Trump i nie tylko.docx

(69 KB) Pobierz

Fort Trump i nie tylko

Nie szanuje się nagich cesarzy

Naked Emperors Don’t Get Much Respect

Robert Gore – 24.09.2018

https://breakingdefense.com/wp-content/uploads/sites/3/2018/06/MiG-1024x768.jpg

Co dzieje się kiedy większość twojej infrastruktury wojskowej nagle jest przestarzała?

Cesarz był ostatnim który zauważył, że był nagi. To nie jest niezwykłe, cesarze o wszystkim dowiadują się ostatni. Któż ma hart ducha by powiedzieć im prawdę, zwłaszcza niepokojącą prawdę? I tak dzieje się w przypadku imperium USA, którego istnienia większość jego obywateli, organów medialnych i urzędników nie jest świadoma lub nie chce tego przyznać. Prawda jest taka, że imperium amerykańskie, uznawane lub nie, skończyło się. Miną lata, zanim zaakceptuje to klasa rządząca. Nigdy oficjalnie nie poinformują swoich poddanych, którzy utknęli z rachunkiem za ogromnie zmarnotrawione wydatki.

Imperia buduje się na sile militarnej. Amerykańskie imperium nie było wyjątkiem. Wielu Amerykanów nadal uważa, że amerykańskie wojsko nadal dominuje jak w 1946, koncecja którą zakopał 1 marca Władimir Putin. Tego dnia powiedział o nowej broni, która naszą flotę, piechotę, bazy światowe i systemy przeciwrakietowe uczyni przestarzałymi (zobacz here, here, i here). Amerykańskie dowództwo wojskowe niechętnie potwierdziło wiele z opinii Putina.

Niewątpliwy wniosek: większość amerykańskich wydatków wojskowych to państwo opiekuńcze z epoletami. Opłaca się za broń, bazy i personel, których bezużyteczność pokaże się w ciągu pół godziny po rozpoczęciu wojny nie-jądrowej z Rosją. Nie mamy żadnej konwencjonalnej obrony przed nową bronią Rosji.

Marną pociechą jest to, że amerykańskie instalacje lądowe, podwodne i powietrzne, odstraszające środki nuklearne są wciąż aktualne. Gdyby Rosja lub ktokolwiek inny rozpoczął przeciwko nam konwencjonalny lub nuklearny atak, możemy unicestwić agresora. Zniszczenie jakiego dokonamy będzie takie samo, ale planeta może stać się niezdatna do zamieszkania.

Na szczęście można powiedzieć, z 99%  pewnością, że Rosja nie ma ochoty rozpętać wojny, nuklearnej czy konwencjonalnej, przeciwko USA.  Ten naród chce tego, czego chce wiele narodów i amerykańskich obywateli: aby rząd USA zostawił go w spokoju. Chociaż Rosja wydaje tylko 10% tego, co USA na wojsko i wywiad, Rosja ma teraz siłę, by to wykazać. Chińczycy są tuż za nią.

Opowiastka nie mówi co stało się z cesarzem i jego dworzanami po tym, jak chłopak ujawnił swoją nagość, ale możemy założyć, że mądrzejsi cesarze zaczęli zmierzać do wyjścia. Po co zostawać na statku, który nie może żeglować po ławicach rzeczywistości?

Państwa opiekuńcze - dając pieniądze ludziom, którzy nie zarabiają - tak nieuchronnie prowadzą do korupcji, że równie dobrze mogą być synonimami. Przez lata Stany Zjednoczone kupowały zgodność ze swymi dyktatami w konfederackim imperium, płacąc lwią część obrony. Narody przyjmujące amerykańskie bazy wojskowe z zadowoleniem przyjmują miejsca pracy i wydatki, podobnie jak dzielnice kongresowe w kraju.

Jeszcze przed ogłoszeniem Putina z 1 marca, pytanie, jak nie nuklearne bazy, krajowe i zagraniczne, sprawiły, żeby ktokolwiek w USA był bezpieczniejszy, zapadła niezręczna cisza. Rosyjskie wydatki i gospodarka wojskowa są karłowate przez protektorat USA i UE; rosyjska inwazja na Europę, nawet nową bronią, byłaby samobójstwem. Szanse Rosji czy jakiegokolwiek innego kraju napadającego na USA są jeszcze bardziej odległe. Rosja została najechana znacznie częściej niż ona najechała, a poza zabezpieczeniem własnego sąsiedztwa, nie wykazuje ochoty rozpoczęcia wojny ofensywnej. Putin podkreślił rolę obronną nowej broni.

Po tym ogłoszeniu, amerykańskie bazy staną się celami, a mieszkający w nich personel zakładnikami. To dotyczy też ruchomych baz znanych jako amerykańska flota powierzchniowa, od lotniskowców w dół. Oni nie mają żadnej obrony przed Kindżałem – rakietą ponaddźwiękową / They have no defense against the Kinzhal (Dagger) hypersonic missile, wystrzelonej z samolotu, o zasięgu 2.000 km, zdolnej osiągnąć Mach 10.

Obrona na morzu lub lądzie przed nowymi pociskami rakietowymi napędzanymi energią jądrową Rosjan, których zasięg jest w zasadzie nieograniczony, jest możliwa, ale problematyczna, zwłaszcza jeśli są one uruchamiane "w roju". Lokalizacja stała się nieistotna. Nieważne czy placówka amerykańska znajduje się w Niemczech, w Teksasie, czy pływa pośrodku Pacyfiku, wszystkie są podatne.

Niedawna propozycja Polski, żeby Ameryka ustanowiła bazę wojskową tam, na koszt Polski, może  nazwana Fort Trump, jest silnym pretendentem do najbardziej szalonej idei roku, prawdopodobnie dekady. Fort Courage, z błazeńskiego programu TV F Troop, byłaby bardziej odpowiednią nazwą. Jedną rzeczą jest wskakiwanie do amerykańskiego darmowego wojskowego pociągu, jest sprzedajne i złe.  Zainstalowanie bezużytecznej bazy wojskowej i zapłacenie za nią jest równie głupie. Celem polityki jest skłonienie kogoś innego do zapłacenia za twoje głupie pomysły, ale być może inaczej robią politykę w Polsce.

Jeśli rządzisz jednym z protektoratów USA, to dlaczego miałbyś przyjmować dyktaty imperium, kiedy ono nie może już bronić twojego kraju? Sprawa dodała pikanterii w Europie. Odkładając na bok rosyjską nową broń, jak kraj, który spartaczył akcje militarne w krajach drugiego szeregu jak Wietnam, Irak, Afganistan i Syria obroniłby Europę przed wojną nuklearną? Skoro odpowiedź jest , że nie może, to skąd bierze się skuteczność USA? Ameryka żąda więcej bezużytecznych wydatków na obronę, i naciska Europę żeby ograniczyła albo zaprzestała prowadzić korzystne relacje z Rosją i Iranem, które stanowią minimalne zagrożenie dla bezpieczeństwa Europy. Dlaczego Europa miałaby to uwzględniać?

Prezydent Trump zakwestionował amerykańskie subsydiowanie europejskiej obrony. Ile wysiłku poniesie Ameryka starając się bronić Macedonii lub Łotwy? Jeśli odpowiedź jest – nie dużo, albo jeśli nie może faktycznie bronić tych ani żadnego innego kraju europejskiego, to dotacje są jedynym "klejem" dla amerykańskiego imperium, europejskiej dywizji.  Nie wiadomo czy Trump zdaje sobie sprawę, że nie może mieć swojego ciasta i je zjeść. Może być szczęśliwy widząc Europę rozklejoną. Bankructwo nadchodzi; Ameryka musi zacząć gdzieś ciąć wydatki.

Nie powinno dziwić to, że niektóre kraje nie podporządkowują się USA, wiernie papugowane przez UE. Turcja, łącząca Europę i Azję, zbliża się do Rosji i Chin, i do korzyści obiecanych w ramach inicjatywy Jedwabnego Szlaku.

Premier Węgier Wiktor Orban i włoski minister spraw wewnętrznych Matteo Salvaini, szef partii Liga, który dzieli tam władzę, chcą lepszych relacji z Rosją, pomimo długotrwałej, amerykańskiej i europejskiej demonizacji Władimira Putina. Ci dwaj również rzucają wyzwanie otrzymanej mądrości na temat celowości otwartych granic i nieograniczonej imigracji. Oni i inni nacjonalistyczni przywódcy zdobywają coraz bardziej chłonną publiczność wśród europejskich wyborców.

Dwie Koree też piszą własny scenariusz, odbiegający od tego, który pisała dla nich Ameryka od zakończenia wojny koreańskiej w 1953. Wśród tych, którzy popierają status quo, linia jest taka, że zubożała, choć uzbrojona w broń nuklearną Północna Korea stanowi ofensywne zagrożenie dla Korei Południowej, Japonii i Stanów Zjednoczonych. Kim Jong Un śpiewa oszukańczą pieśń o denuklearyzacji, zbliżeniu, handlu i pokoju, ale nie można mu ufać. Dopiero jeśli wcześniej zgodzi się na całkowite podporządkowanie swojego kraju, mogą rozpocząć się negocjacje.

Prezydent Korei Południowej Moon Jae-in ma inne pomysły. Narody obu Korei chcą pojednania i zakończenia wojny (jest rozejm, ale nie ma oficjalnego pokoju). Moon wydaje się chętny skorzystać z tej możliwości, że Kim raczej wprowadzi swój kraj w XXI wiek, niż rozpocznie atak nuklearny. Impuls do negocjacji pochodzi od tych dwóch przywódców, a Trump wskoczył na wagon, ku konsternacji pstrokatej grupy mieszkańców bagien, którzy czerpią zyski z obecnej sytuacji. Pokój może nadejść pomimo ich wysiłków by temu zapobiec.

Kiedy rząd USA nadal wydaje pieniądze na broń, bazy i personel, nasz domniemany wróg może niszczyć, bronić krajów, które nie są zagrożone, i interweniować w konflikty, które obiecują tylko niekończący się impas i utratę krwi i skarbu, pojawia się pytanie: czy ci, którzy zarządzają imperium i jego satrapowie są głupi, drapieżnie skorumpowani, źli, czy wszystko co powyżej? Przyjmiemy oczywiste: wszystko co powyżej.

Ci, którzy włożyli swoje bezpieczeństwo w ręce niedoszłych amerykańskich cesarzy, nie mogą dłużej pozwolić sobie na ignorowanie nagości... i szaleństwa cesarzy. Imperium strzępi się na krawędziach i niedługo strzępienie się rozwikła. Nikt nie szanuje nagiego cesarza, na pewno nie takiego, który nawet nie zdaje sobie sprawy, że jest nagi.

https://straightlinelogic.com/2018/09/24/naked-emperors-dont-get-much-respect-by-robert-gore/

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin