anioły i demony.txt

(2022 KB) Pobierz
DAN BROWN

ANIOŁY I DEMONY

ANGELS AND DEMONS

Przełożyła: BOŻENA JÓŹWIAK

Wydanie polskie: 2003

-----------------------------------------------------Page 1-----------------------------------------------------

PODZIĘKOWANIA

Mam dług wdzięczności wobec Emily Bestler, Jasona Kaufmana, Bena Kaplana oraz

pracowników wydawnictwa Pocket Books za ich wiarę w to przedsięwzięcie.

Wobec Jake’a Elwella, mojego przyjaciela i agenta, za jego entuzjazm i niesłabnący

wysiłek.

Wobec legendarnego George’a Wiesera za przekonanie mnie do pisania powieści.

Wobec mojego drogiego przyjaciela Irva Sittlera za zorganizowanie mi audiencji u papieża, zapoznanie mnie z zakątkami Watykanu, które niewielu widziało, oraz dostarczenie

mi niezapomnianych wspomnień z Rzymu.

Wobec Johna Langdona, jednego z najbardziej pomysłowych i utalentowanych

żyjących
 artystów,
 który cudownie
 sprostał
 postawionemu
 przeze
 mnie,
 niemal

niewykonalnemu zadaniu i stworzył ambigramy dla celów tej powieści.

Wobec Stana Plantona, dyrektora biblioteki Ohio University - Chillicothe, za to, że

stał się moim najlepszym źródłem informacji na niezliczone tematy.

Wobec Sylvii Cavazzini za łaskawe oprowadzenie mnie po tajemnym Passetto.

Oraz wobec najlepszych rodziców, jakich można mieć, Dicka i Connie Brownów... za

wszystko.

Podziękowania dla CERN-u, Henry’ego Becketta, Bretta Trottera, Papieskiej

Akademii Nauk, Brookhaven Institute, FermiLab Library, Olgi Wieser, Dona Ulscha z National Security Institute, Caroline H. Thompson z Uniwersytetu Walijskiego, Kathryn Gerhard i Omara Al Kindi, Johna Pike’a i Federation of American Scientists, Heimlicha Viserholdera, Corinny i Davisa Hammondów, Aizaz Ali, Galileo Project of Rice University, Julie Lynn i Charliego Ryana z Mockingbird Pictures, Gary’ego Goldsteina, Dave’a (Vilasa) Arnolda i Andry Crawford, Global Fraternal Network, Phillips Exeter Academy Library, Jima

Barringtona,
 Johna
 Maiera,
 wyjątkowo
 uprzejmego
 spojrzenia
 Margie
 Wachtel,

alt.masonic.members, Alana Wooleya, Wystawy Manuskryptów Watykańskich w Bibliotece Kongresu, Lisy Callamaro i Agencji Callamaro, Jona A. Stowella, Muzeum Watykańskiego,

Aldo Baggii, Noaha Alireza, Harriet Walker, Charlesa Terry’ego, Micron Electronics, Mindy

Homan, Nancy i Dicka Curtinów, Thomasa D. Nadeau, NuvoMedia and Rocket E-books, Franka i Sylvii Kennedych, Rzymskiej Izby Turystycznej, Maestro Gregory’ego Browna, Vala Browna, Wernera Brandesa, Paula Krupina z Direct Contact, Paula Starka, Toma Kinga z Computalk Network, Sandy i Jerry’ego Nolanów, Lindy George - guru Internetu, Narodowej

-----------------------------------------------------Page 2-----------------------------------------------------

Akademii Sztuki w Rzymie, fizyka i pisarza Steve’a Howe’a, Roberta Westona, księgarni

przy Water Street w Exeter w stanie New Hampshire oraz Obserwatorium Watykańskiego.

-----------------------------------------------------Page 3-----------------------------------------------------

FAKTY

W największym światowym centrum badawczym, czyli Europejskim Ośrodku Badań Jądrowych (CERN - Conseil Européen pour la Recherche Nucléaire) z siedzibą w Genewie,

udało się ostatnio wyprodukować pierwsze cząsteczki antymaterii. Antymateria jest

identyczna z materią, poza tym że składa się z cząsteczek, których ładunek elektryczny ma

znak przeciwny w stosunku do cząsteczek zwykłej materii.

Antymateria jest najpotężniejszym ze znanych źródeł energii. Można z niej

otrzymywać energię ze stuprocentową sprawnością, podczas gdy sprawność przy rozszczepieniu jądrowym wynosi 1,5 procent. Ponadto nie powstaje przy tym żadne szkodliwe promieniowanie ani zanieczyszczenia. Jedna kropla antymaterii mogłaby zaspokoić całodzienne zapotrzebowanie energetyczne Nowego Jorku.

Istnieje jednak pewien problem...

Antymateria
 jest
 wysoce
 niestabilna.
 Jej
 zetknięcie

z

materią
 wywołuje

natychmiastową anihilację. Jeden gram antymaterii ma w sobie taką samą energię jak bomba

atomowa o mocy dwudziestu kiloton, czyli taka, jaką zrzucono na Hiroszimę.

Do niedawna antymaterię produkowano tylko w ilościach symbolicznych (rzędu kilku atomów). Jednak obecnie CERN dokonał przełomu w swoich badaniach i liczy, że dzięki nowemu deceleratorowi antyprotonów będzie mógł ją wytwarzać w znacznie większych

ilościach.

Pozostaje jednak pytanie, czy ta wysoce nietrwała substancja zbawi świat, czy raczej zostanie wykorzystana do stworzenia najgroźniejszej broni w dziejach ludzkości.

-----------------------------------------------------Page 4-----------------------------------------------------

OD AUTORA

Wszystkie wymienione dzieła sztuki, grobowce, tunele oraz elementy architektury

rzymskiej istnieją naprawdę i znajdują się w miejscach opisanych w książce.

Bractwo iluminatów również nie jest dziełem wyobraźni autora.

-----------------------------------------------------Page 5-----------------------------------------------------

PROLOG

Fizyk Leonardo Vetra poczuł swąd przypalanego własnego ciała. Spojrzał z

przerażeniem na pochylającą się nad nim ciemną postać.

- Czego chcesz?!

- La chiave - odparł chrapliwy głos. - Hasło.

- Ale... ja nie...

Napastnik ponownie przycisnął do jego piersi biały, rozżarzony przedmiot, wbijając go

jeszcze głębiej. Rozległ się syk palącego się ciała.

- Nie ma żadnego hasła! - krzyknął Vetra pod wpływem straszliwego bólu. Czuł, że

powoli odpływa w nieświadomość.

Postać przeszyła go wzrokiem pełnym nienawiści. - Ne avevo paura. Tego się obawiałem.

Vetra walczył usilnie o zachowanie przytomności, ale stopniowo ogarniała go

ciemność. Jedyną pociechą było dla niego przekonanie, że napastnikowi nie uda się zdobyć

tego, po co przyszedł. Jednak chwilę później postać wyciągnęła nóż i przysunęła do jego

twarzy. Ostrze zawisło na moment, ustawiając się z chirurgiczną precyzją.

- Na miłość boską! - krzyknął Vetra, ale już było za późno.

-----------------------------------------------------Page 6-----------------------------------------------------

1

Młoda kobieta stojąca wysoko na stopniach piramidy w Gizie roześmiała się i

zawołała:

- Robercie, pospiesz się! Jednak trzeba było wyjść za kogoś młodszego! - Jej uśmiech

był naprawdę czarujący.

Robił, co mógł, aby dotrzymać jej kroku, ale nogi miał jak z kamienia. - Poczekaj - błagał. - Proszę...

Oczy mu się zamgliły, w uszach słyszał dudnienie. Muszę ją dogonić ! Jednak kiedy ponownie spojrzał w górę, kobiety już tam nie było. Jej miejsce zajął stary mężczyzna z próchniejącymi zębami. Wpatrywał się w niego, wyginając usta w smutnym grymasie. Potem

wydał z siebie bolesny krzyk, który poniósł się daleko przez pustynię.

Robert Langdon ze wzdrygnięciem obudził się z tego snu. Telefon stojący przy łóżku

dzwonił nieustępliwie. Oszołomiony podniósł słuchawkę.

- Tak?

- Szukam Roberta Langdona - odezwał się męski głos. Langdon usiadł na pustym łóżku i starał się zebrać myśli.

- Mówi... Robert Langdon. - Zerknął na elektroniczny budzik. Była piąta osiemnaście

rano.

- Muszę natychmiast się z panem zobaczyć. - Z kim rozmawiam?

- Nazywam się Maximilian Kohler. Jestem fizykiem zajmującym się cząstkami

elementarnymi.

- Kim? - Langdon nie potrafił się skupić. - Jest pan pewien, że dodzwonił się do

właściwego Langdona?

- Jest pan profesorem ikonologii religijnej na Uniwersytecie Harvarda. Napisał pan

trzy książki na temat symboliki i... - Czy pan wie, która jest godzina?

- Przepraszam bardzo, ale mam coś, co musi pan zobaczyć. Nie mogę o tym

rozmawiać przez telefon.

Langdon nie zdołał powstrzymać jęku. To już się nieraz zdarzało. Jednym z niebezpieczeństw wiążących się z napisaniem książki o symbolice religijnej okazały się

telefony od fanatyków religijnych, którzy żądali od niego potwierdzania autentyczności

znaków zesłanych im przez Boga. W ubiegłym miesiącu striptizerka z Oklahomy obiecała mu seks, jakiego w życiu nie doświadczył, jeśli przyleci do niej i zweryfikuje autentyczność śladu

-----------------------------------------------------Page 7-----------------------------------------------------

w kształcie krzyża, który w tajemniczy sposób pojawił się na jej prześcieradle. Langdon

nazwał go sobie Całunem z Tulsy.

- Skąd pan ma mój numer? - spytał, starając się zachować uprzejmość, pomimo

nieprawdopodobnej godziny.

- Z Internetu. Był na stronie poświęconej pańskiej książce.

Langdon uniósł brwi. Był całkowicie przekonany, że nie podał tam numeru domowego

telefonu. Jego rozmówca najwyraźniej kłamał.

- Muszę się z panem spotkać - nalegał mężczyzna. - Dobrze panu zapłacę. Langdona zaczęła ogarniać złość. - Przykro mi, ale naprawdę...

- Jeśli od razu pan wyjedzie, może pan tu być przed...

- Nigdzie się nie wybieram! Jest piąta rano! - Odłożył słuchawkę i opadł z powrotem na łóżko. Przymknąwszy oczy, próbował ponownie zasnąć. Nic z tego. Nie mógł wyrzucić z myśli snu przerwanego przez dzwonek telefonu. W końcu niechętnie włożył szlafrok i zszedł

na dół.

Przeszedł boso przez swój pusty wiktoriański dom w Massachusetts i przygotował zwyczajowe lekarstwo na bezsenność - kubek gorącego nesquika. Przez wykuszowe okno

wpadał do pokoju blask kwietniowego księżyca, malując plamy na orientalnych dywanach. Koledzy Langdona często żartowali, że jego lokum wygląda bardziej na muzeum

antropologiczne niż dom. Półki pełne były przedmiotów o znaczeniu religijnym, pochodzących z całego świata, takich jak ekuaba z Ghany, złoty krzyż z Hiszpanii, cykladzki bożek z wybrzeża Morza Egejskiego, a nawet rzadki tkany boccus z Borneo, symbol wiecznej

młodości tamtejszych wojowników.

Siedząc na mosiężnej skrz...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin