Crownover Jay - NIEPOKORNY. Jego Walka.pdf

(793 KB) Pobierz
Wszystkim mężczyznom i kobietom,
którzy służą bądź służyli w siłach zbrojnych naszego kraju –
dziękuję wam za wasze poświęcenie.
A także ich rodzinom,
przyjaciołom i wszystkim bliskim,
którzy wspierają ich w doli i niedoli.
CORA:
Czwarty lipca
Uwielbiam mieć wokół siebie ludzi, których kocham –
najlepiej wszystkich naraz. Dodajcie do tego dzień wolny od pracy,
zimne piwo, grilla i fajerwerki – i macie najszczęśliwszą osobę na
ziemi.
No, prawie – byłoby idealnie, gdyby na wszystkim nie kładła
się cieniem ciężka, burzowa chmura w postaci pewnego dupka,
grożąca zepsuciem mojego święta gównianą ulewą.
Świąteczny weekend był długi i wszyscy z salonu tatuażu, w
którym pracowałam, inni chłopcy, Jet i Asa, i dziewczyny zebrali
się na podwórku nowego domu Rule’a i Shaw, aby uczcić grillem
parapetówę. Każdy miał w ręku piwo, a Rule i Jet obsługiwali
grilla – prawda, że wyglądali przy tym trochę głupio. Miało być
leniwie i fajnie… ale chyba coś niezupełnie grało.
Turlałam oszronione piwo między dłońmi i z całej siły
gryzłam się w język, żeby czegoś nie powiedzieć. Odkąd tu
przyszłam, minęło zaledwie kilka minut, jednak nawet tak krótki
czas wystarczył, bym zorientowała się, że Rome Archer to chyba
największy dupek, jakiego kiedykolwiek spotkałam. Jasne, może i
gość dopiero co wrócił do domu z wojny i miał poważne problemy
rodzinne, ale to nie dawało mu prawa do psucia wszystkim wokół
zabawy swoim podłym nastrojem!
Odkąd przyszedł, łypał na wszystkich gniewnie albo warczał
na każdego, kto ośmielił się wleźć mu w drogę. Miał na sobie
lustrzanki, więc nie widziałam jego oczu, ale dosłownie czułam
jego pogardę i niezadowolenie. Nigdy nie spotkałam nikogo, o kim
można byłoby powiedzieć, że to prawdziwy Hulk – dopóki nie
zjawił się Rome i nie sprawił, że wszyscy dosłownie drżeli przed
jego złością. Miałam dość i chciało mi się rzygać od patrzenia, jak
moi przyjaciele stąpają wokół niego na paluszkach i robią
wszystko, byle tylko go bardziej nie wkurzyć.
Jasna cholera! Zamiast chodzić, smęcić i na wszystkich
warczeć, ten gość powinien skakać do góry z radości, że jego
rozwydrzony braciszek wreszcie się ustatkował i związał z kimś na
stałe! Gnojek powinien się cieszyć, że Rule znalazł kogoś, kto go
pokochał, i stał się dzięki temu lepszym człowiekiem! Ale nie –
kapitan Ponurak potrafił tylko narzekać i jojczyć na każdego, kto
próbował z nim porozmawiać.
O, nie – wiedziałam już z całą pewnością, że nie jestem fanką
Rome’a Archera, niezależnie od tego, czy był bohaterem i
ukochanym starszym braciszkiem, miłym facetem, czy nie.
Osobiście byłam zdania, że uważa się za nie wiadomo kogo i
wychodzi z siebie, byle tylko komuś z nas nie było przypadkiem za
wesoło.
Jego przyjaciele z dzieciństwa – i nawet moja przyjaciółka
Shaw – powtarzali tylko w kółko, że ten eksżołnierz to naprawdę
świetny gość i odkąd wrócił do domu, ma same problemy. Nie
wiedziałam, czy w to wierzyć, bo jak dotąd, robił wszystko, żeby
mnie przekonać, że jest zwykłym, wiecznie marudzącym i lekko
świrniętym dupkiem. A szkoda, bo był przystojny jak cholera – do
tego stopnia, że nie można było od niego oczu oderwać! Wszyscy
Archerowie byli przystojni, ale gdy mój najlepszy kumpel i kolega
z pracy Rule miał wdzięk uroczego łajdaka, Rome był istnym
ucieleśnieniem męskości.
Był wysoki – znacznie wyższy od reszty chłopaków (a to
było naprawdę coś, bo nikt z naszej paczki nie był kurduplem) – i
potężnie zbudowany. Miał szerokie bary i muskuły, które
wyglądały, jakby solidnie na nie zapracował i potrafił ich w razie
potrzeby użyć. Ciemne włosy nosił krótko przystrzyżone, po
wojskowemu, więc trudno było nie zauważyć jasnej, paskudnej
blizny, przecinającej nad jego lustrzankami brew, blisko oka. Jego
twarz emanowała jakąś niezwykłą siłą, co czyniło z niego
cholernie gorące ciacho – nawet gdyby nie miał ciała, które
wyglądało, jakby wyrzeźbiono je tylko po to, żeby laski sikały na
jego widok w majtki. Byłam pewna, że gdyby ozdobił twarz
Zgłoś jeśli naruszono regulamin