Simmons Dan_Fazy grawitacji.rtf

(24356 KB) Pobierz
Simmons Dan_Fazy grawitacji

http://merlin.pl/Fazy-grawitacji_Dan-Simmons,images_product,28,83-7180-002-9.jpg


 

DAN SIMMONS

 

FAZY
GRAWITACJI

 

umaczenie Rafał Wilkoński


SPIS TREŚCI:

 

 

Część pierwsza. Puna

Część druga. Glen Oak

Część trzecia. Uncompahgre

Część czwarta. Lonerock

Część piąta. Niedźwiedzie Wzgórze

 

Posłowie autora


CZĘŚĆ PIERWSZA

PUNA

 

 

Samolot linii Pan Am lot 001 zostawił za sobą księżyc, po czym zagłębił się w ciemność i chmury podchodząc do dowania w Nowym Delhi. Patrząc przez okienko na lewe skrzydło maszyny, Baedecker poczuł, jak znane mu od dawna uczucie zwiększania się siły ciążenia miesza się z typowym napięciem, towarzyszącym starym pilotom zmuszonym do zajęcia pozycji pasażera. Koła dotknęły nawierzchni i samolot perfekcyjnie usiadł na ycie lotniska. Baedecker spojrzał na zegarek. Była 3:47 czasu miejscowego. Za oczami poczuł drobne szpileczki lu, gdy poprzez pulsujące światełka na końwkach skrzydeł patrzył na mijane wieże ciśnień i zabudowania portu lotniczego. Olbrzymi boeing 747 gwałtownie skręcił w prawo i potoczył się do końca pasa kołowania. Silniki zawyły po raz ostatni, po czym ucichły, zostawiając Baedeckera sam na sam z uporczywym pulsowaniem w uszach. Nie spał od dwudziestu czterech godzin.

Zanim poruszająca się wolno kolejka pasażerów dotarła do wyjścia na dziobie, Baedecker poczuł na twarzy uderzenie gorącej fali wilgotnego powietrza. Schodząc po trapie na lepki asfalt yty lotniska zdał sobie sprawę z ogromnej masy znajdującej się pod jego stopami planety, obciążonej dodatkowo setkami milionów nieszczęsnych istot zaludniających ten subkontynent i się ugiął pod nieubłaganym ciężarem ogarniającej go depresji.

Trzeba było wystąpić w tej reklamówce kart kredytowych, pomyślał stojąc wraz z innymi pasażerami w ciemności, w oczekiwaniu na mały białoniebieski mikrobus, który zbliż się ku nim przez osnutą mrokiem powierzchnię yty. Budynek terminalu stanowił odległą plamę światła na horyzoncie. Chmury odbijały wnoległe linie lamp wzdł pasa startowego.

Nie wymagano od niego wiele. Należo jedynie usiąść przed kamerami w świetle reflektorów, miechnąć się i powiedzieć: Pamiętacie mnie państwo? Szesnaście lat temu byłem na Księżycu. To jednak nie wystarczy, aby c zarezerwować lot lub zapłacić za obiad we francuskiej kafejce. I jeszcze ze dwie linijki takiej paplaniny, a na koniec klasyczne zbliżenie na identyfikator z imieniem i nazwiskiem RICHARD E. BAEDECKER...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin