Wojna polsko-ruska.docx

(29 KB) Pobierz

PROZA

8. Masłowska D., Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną

 

Dorota Masłowska (ur. 3 lipca 1983 w Wejherowie) – polska pisarka, dramaturgistka, felietonistka, kompozytorka, piosenkarka, producentka muzyczna, laureatka Nagrody Literackiej Nike (2006) za powieść Paw królowej.

Jej ojciec był marynarzem, a matka jest lekarką. Ma o trzy lata starszego brata. W 2002 ukończyła miejscowe Liceum Ogólnokształcące im. Jana III Sobieskiego. Debiutowała w 2000r. w konkursie „Dzienniki Polek” zorganizowanym przez miesięcznik „Twój Styl”, zdobywając pierwszą nagrodę. W tym samym roku opublikowała w czasopiśmie literackim „Lampa” opowiadanie Wyprawa na dach wieżowca. W czerwcu 2002 roku otrzymała pierwsze miejsce w VII edycji konkursu poetyckiego „O Złote Pióro Sopotu”.

 

Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną

W trakcie przygotowań do egzaminu dojrzałości D. Masłowska intensywnie pracowała nad swoją pierwszą powieścią. Tekst powieści został ukończony 13 czerwca 2002 roku i pod tytułem Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną ukazał się w drugiej połowie tego samego roku nakładem wydawnictwa Lampa i Iskra Boża.

 

Powieść była promowana jako „pierwsza polska powieść dresiarska” – jej głównym bohaterem jest, należący do tego środowiska, Silny. Debiut spotkał się z bardzo przychylnymi recenzjami Jerzego Pilcha i Marcina Świetlickiego oraz promocją Roberta Leszczyńskiego w programie Idol i stał się bestsellerem wydawniczym (do końca 2002 roku sprzedano około 40 tys. egzemplarzy), wywołał jednak również wiele kontrowersji. Wojna... przyniosła autorce Paszport „Polityki” w kategorii literatura za „oryginalne spojrzenie na polską rzeczywistość oraz twórcze wykorzystanie języka pospolitego” oraz finał Nagrody Literackiej Nike 2003. Powieść została przetłumaczona na kilka języków europejskich. Debiut Masłowskiej przyniósł znaczne zyski wydawnictwu, które pozwoliły na dalsze wydawanie czasopisma „Lampa”.

"Wojna polsko-ruska..." wzbudziła poważne kontrowersje ze względu na wulgarny język i dość chaotyczną formę, zdobywając zarówno wielu gorących zwolenników, jak i nieprzejednanych przeciwników. Po stronie pochwał wypada zanotować dwa felietony Jerzego Pilcha zamieszczone w "Polityce".

Za część nieporozumień interpretacyjnych odpowiedzialna jest prawdopodobnie kampania reklamowa, przedstawiająca "Wojnę..." jako "pierwszą powieść dresiarską". Slogan ten sugeruje, jakobyśmy mieli do czynienia z książką realistyczną, zawierającą ważkie obserwacje socjologiczne. Błędem jest jednak odczytywanie sloganu w ten sam sposób, jak np. określenia "powieść kelnerska" odnoszącego się do "Zaklętych rewirów" Worcella.

Po pierwsze, sama autorka określała Silnego, narratora i głównego bohatera swojej książki, słowami "dresiarz mentalny", nazywając go też "wyposażonym w pamięć masową odbiornikiem szumu medialnego" (cytat z wywiadu udzielonego pismu "Ha!Art"). Książka jest więc raczej groteską – stworzoną przez świadome wypaczenie obiegowych przekonań i przez pokazywanie w krzywym zwierciadle popkulturowej papki – niż realistycznym opisem czegokolwiek. Po drugie, bohaterowie "Wojny..." są karykaturalnymi reprezentantami różnych subkultur, a słowo "dresiarz" funkcjonuje jako znak degeneracji świata przedstawionego, niekoniecznie zaś jako proste odniesienie do rzeczywistości. Z dosłownymi odczytaniami "Wojny..." należy zaś uważać. W powieści pojawiają się bowiem takie byty językowe, jak "Dzień bez Ruska" (niepoprawny politycznie festyn z wyborami miss, na którym następuje kulminacja sercowych przygód Silnego), fabryka piasku, której właścicielem jest niejaki Zdzisław Sztorm, "niebieskie auto marki policja" czy wreszcie "Dorota Masłoska" przesłuchująca na komisariacie swojego bohatera (i przy okazji robiąca mu wykład na temat koncepcji symulakrów Baudrillarda).

 

Uogólniony opis pisarstwa Masłowskiej musiałby siłą rzeczy podkreślać dwa zagadnienia: negatywny obraz świata oraz nieprawdopodobną energię językową. Język autorki wielokrotnie nazywano "popsutym", przez analogię z koncepcją "popsutej literatury" anonimowo zaprezentowaną przez Łukasza Gorczycę w czasopiśmie "Raster" w 1998 roku, do której odwoływał się zresztą Paweł Dunin-Wąsowicz, wydawca Masłowskiej, w zbiorze szkiców krytycznych "Oko smoka". Według definicji Gorczycy popsuta literatura to

nurt artystyczno-literacki głoszący kryzys wysokogatunkowej sztuki i literatury i lansujący w związku z tym konieczność produkcji zastępczej, niższego lotu, w oparciu o ciekawe wątki fabularne, estetyzm, i liczne cytaty oraz mieszanie różnych konwencji.

Wydaje się, że Masłowska konsekwentnie sięga do technik tego rodzaju, udatnie prezentując za ich pomocą wizję zdegenerowanego świata, pozorowanej komunikacji międzyludzkiej, a także odtwarzania wyrwanych z kontekstu fragmentów cudzych lub wręcz niczyich (np. reklamowych) wypowiedzi, mylnie branego za myślenie. W wywiadzie opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" (25.09.2003), sama autorka ujęła to w sposób następujący:

myślę tak: jedna trzecia zdania z reklamy, potem kawałek wiersza i fragment katechezy z trzeciej klasy podstawówki.

Taka wizja rzeczywistości może odstręczać, i to zapewne stanowi główny powód niechętnych autorce wypowiedzi krytycznych. Z reguły grzeszą one jednak nieumiejętnością rozpoznania konwencji, w jakiej pisze Masłowska, i świadomie stosowane zabiegi formalne traktują jako wyraz błędu bądź nieumiejętności. Tymczasem o ile Masłowska może zrażać niektórych swoim radykalizmem, o tyle konsekwencji pisarskiej odmówić jej nie sposób.

 

Fragmenty książki:

 

·                     A my jesteśmy bardzo poważne, każdego dnia wymierzamy w siebie widelec i umieramy, i każdego ranka jest Mała Niedziela, pełne zawodu zmartwychwstanie.

·                     A śmierć blisko coraz bliżej, dyszy nam prosto w twarz.

·                     Ani dzień dobry, ani spierdalaj, czyste chamstwo bez sztucznych barwników.

·                     Jak mam patrzeć na takie rzeczy, to już wolę zacząć chodzić do kościoła.

·                     Jestem kobietą kombajnem, niedługo zacznę srać kwadratami.

·                     Każdy mój najmniejszy ruch jest prawie że śmiertelny, a ból i cierpienie są mym nieodłącznym kochankiem.

·                     Makijaż waterproof niezniszczalny niczym tatuaż.

·                     Milcząc patrzy głęboko w swoje piwo. Mówi, że toczy się w mieście w ostatnich dniach wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną. Myśli, że zmienił temat. Temat jest ciągle ten sam, Lewy. Wiem, że czy się toczy wojna, czy się nie toczy, to ją miałeś przed Lolem, wiem, że wszyscy ją mieliście przede mną i znów teraz wszyscy będziecie ją mieć, bo od dzisiaj jest wasza, bo od dzisiaj jest pijana i jest czynna całą dobę, świecą jej żarówki osiemdziesiątki w oczach, świeci jej język w ustach, świeci jej neon nocny między nogami, idźcie ją wziąć, wszyscy po kolei.

·                     Możemy tylko patrzeć przez kratę, jak małe, porośnięte sierścią zło bawi się razem ze wszystkimi na trzepaku, pokazuje fuck you do Boga, ma kolekcję plastikowych pistoletów, wkłada ręce do spodni. Za kratą mieszka zło słodkie i dobre, plączące się koło nóg, domalowujące przechodniom wąsy. Tego nie da się stąd ukraść, małe zło ucieka przed nami na skrzypiącym rowerze, pokazując fuck you, pokazując zepsute zęby, małe zło chowa się w maleńkiej studzience, do której nie mieszczą się nasze wielkie, coraz większe ręce. My musimy korzystać z dużego zła, z prawdziwego zła dla dorosłych, pić alkohol, dotykać mężczyzn, palić papierosy.

·                     My z nią nie mamy nic wspólnego, nawet innej płci jesteśmy.

·                     Nie ma tak. W tym urządzeniu jest tylko jeden przycisk play, wciśnięty na wieczność, wrośnięty w obudowę.

·                     Ona na to, iż lubi chłopców romantycznych, czułych, lecz jednocześnie twardych i mrocznych.

·                     Osama i tak cię zapierdoli!
Osama cię zajebie... za robienie laski euro-cwelom.

·                     Oto epitafium dla zmarłego człowieka: Twoje bezwładne ręce milczą w kieszeniach. Jeśli chcesz wiedzieć, nigdy nas nie było. Jeśli chcesz wiedzieć, teraz też nas nie ma. To jest minuta ciszy po nas. I jeśli nawet się kochamy to tylko oddzielnie. Jesteś tak bardzo egoistyczny, że sam siebie tylko bierzesz.

·                     Pełno grzechu zapisanego ołówkiem na marginesach...

·                     Proszę bardzo, oto są słonie, co przeze mnie idąc, zniszczyły moje serce, oto są pchły. Oto są psy tresowane, gdyż byłem niczym psy tresowane, co nie dostają nic w zamian, tylko jeszcze liścia na twarz i ani dziękuję, ani spierdalaj. Oto jestem psem tresowanym, żeby prowadził samochód bez dachu. Ognia nie mam. Gdyż jestem wypalony. I chcę teraz umrzeć.

·                     Proszę, możecie mnie wziąć, ja już siebie nie chcę.

·                     Serialnie, gdzie ty żyjesz, dziewczyno, nic nie kumasz, jak chcesz zdać ten cały interes, to weź lepiej kup sobie opracowanie do rzeczywistości plus ściąga do wycinania gratis i wtedy możemy gadać.

·                     Uśmiechamy się do siebie porozumiewawczo: „uwaga! uwaga! uwaga!”, szepczemy szyderczo, wszystko grozi wszystkim, życie grozi śmiercią, siedź tu i nigdzie nie wychodź.

·                     W lokalnej dyskotece spotykasz szatana – co mówisz? Zareaguj spontanicznie na zadaną sytuację.

·                     Właśnie mówimy o śmierci, machając nogą, jedząc orzeszki, chociaż nie mówi się o nieobecnych.

·                     Zrób coś, już tak nie mogę, wszystko ma kolce, powietrze ma kolce, deszcz wymierza policzki. Włosy wplątały się w szprychy roweru, odchodzą razem z głową, zrób coś, zabierz mnie stąd.

·                     Zza zakrętu ni stąd ni zowąd wydobywa się niebieski samochód marki policja z uchyloną szybą niczym obwoźny handel Sądem Ostatecznym.

Recenzja Jerzego Lengauera:

Dlaczego wojna polsko-ruska w tytule? Mam nadzieję, że to metafora mojego świata z początku lat dziewięćdziesiątych, a może i nawet przełomu z latami osiemdziesiątymi. Rzecz dzieje się wprawdzie już w XXI wieku, ale skojarzenie pozostaje. Pamiętam bazar w dwudziestokilkutysięcznym miasteczku i na nim Ruskich, krzyczących, brudnych, pijanych, cuchnących tanimi wschodnimi papierosami. Pośród nich my – młodzież, czasem również pijana, z tanimi papierosami w ustach. Oni w marnych dresach, my już w jeansach. Dla nas Ruski to był wróg, ktoś gorszy. Z nimi była wojna. Wojna mentalna. To popłuczyny po podejściu do Ruskich naszych rodziców. Jak bardzo niektórzy już wtedy chcieli przemalować ściany domów na kolor biało-czerwony, żeby zamanifestować swój patriotyzm, swoją pogardę.

Masłowska zakpiła tą tytułową metaforą. Z nas samych. Z nas dwudziestoletnich, z nas czterdziestoletnich... I to chyba wszystko, co dobrego mogę napisać o książce.

Pierwsze strony znudziły mnie niezmiernie. Nudę rozwiało nieco pojawienie się Andżeli, która wprowadziła do blokowej scenerii nieco subkulturowej fantazji, przynajmniej w ubiorze. Potem nadal jest normalnie, zwyczajnie. Seks z pozbawieniem dziewictwa, narkotyki, łażenie po mieście, po knajpach, piwo. Wszystko toczy się sennym trybem od jednego takiego zdarzenia do drugiego. Narkotyki, pigułki przeciwbólowe, alkohol, chętka na dziewczynę nie pozwalają zająć się czymkolwiek innym. Gdzieś tam w tych oparach zdarzają się nieprzewidziane sytuacje. Zdechł pies, dziewczyna zwymiotowała nie tam, gdzie powinna, plamy z dziewiczej krwi nie dają się usunąć ani z wersalki, ani z dywanu, ich ślady na spodniach to nie problem.

Bohater powieści, Silny, jest normalną, małomiasteczkową bądź osiedlową (blokowisko) postacią. W jego zachowaniu nic nie dziwi. Jego otoczenie jest prawdziwe aż do bólu. Przypieczętowuje to język bohaterów. Niegramatyczny (wzięłem, włanczam, poszłem), wulgarny. To nic nowego, nic zaskakującego. W tych środowiskach, na ogromnych połaciach naszych małych miast i w betonowych osiedlach w aglomeracjach to rzecz powszednia. Masłowska nie odkryła niczego. Opisała środowisko, z którym się być może zetknęła, w którym mieszkała. Nie ma w tym poezji, literatury. Nie ma żadnego przesłania. Żadnej zmyślnej konstrukcji fabuły. To tylko wycinek ze świata, w którym żyje wielu z nas, świata, o którym nie trzeba nam przypominać, bo jest bardzo bolesny.

W trakcie czytania "Wojny polsko-ruskiej", pod wpływem jej języka, nasunęły mi się skojarzenia z "Mechaniczną pomarańczą". Może zbyt przesadzone. Z kolei nieprawdopodobieństwo sytuacji, aczkolwiek w całkiem innym wymiarze, to jakby Niziurski dla niegrzecznych dwudziestolatków.

A jeszcze prośba do zafascynowanych tą książką. Sięgnijcie dla porównania po powieści Bogdana Loebla. To też nasz świat, od którego próbowaliśmy uciec.

 

Omówienia:

·       Justyna Sobolewska, "Miasteczko biało-czerwone", "Nowe książki" 11/2002.

·       "Krytycy o 'Wojnie' - ankieta o Masłowskiej", (Karol Maliszewski, Michał Witkowski, Robert Ostaszewski, Marta Mizuro, Wojciech Rusinek, Maria Cyranowicz, Radosław Wiśniewski), "Ha!Art" 14/2003.

·       Michał Tabaczyński, "Proza podwyższonego ryzyka", "Borussia" 31/2003.

·       Magdalena Hutny, "modna masłowska" (rzecz o inscenizacjach teatralnych dzieł Masłowskiej), "Didaskalia" 72/2006.

·       Igor Kościelniak, "Inna Masłowska", "Polityka" 29 X 2008

 

Dodatkowo:

Paw królowej

Po maturze Masłowska podjęła studia psychologiczne na Uniwersytecie Gdańskim. Następnie przeniosła się do Warszawy, aby studiować kulturoznawstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Zamieszkała na Pradze, a potem na Żoliborzu.

 

W 2005 ukazała się druga powieść Masłowskiej, Paw królowej (wydawnictwo Lampa i Iskra Boża), która podzieliła krytyków. Zarzucano jej, że kipi cynizmem, epatuje brzydotą i głupotą, zraża agresywnym językiem, brakiem spójnej fabuły (Marta Sawicka, „Wprost”), pisano też jednak, że nowa powieść nie gorzej jest napisana niż tamta, stara. I równie desperacka, i równie jadowita (Marek Zaleski, „Tygodnik Powszechny”). Paw Królowej napisany jest rymowaną prozą stylizowaną na piosenkę hip-hopową, w której Masłowska naśladuje i parodiuje współczesną polszczyznę potoczną. Podobnie jak Wojna... Paw królowej zawiera bardzo krytyczny obraz współczesnej polskiej rzeczywistości. Powieść otrzymała Nagrodę Literacką Nike 2006.

 

Druga powieść Masłowskiej, "Paw królowej", ukazała się po czteroletniej przerwie. Tym razem autorka zdecydowała się na brawurową stylizację, ujmując powieść w formę rymowanego hip-hopu z denerwującym refrenem "Ta piosenka powstała za pieniądze Unii Europejskiej, jej celem jest zwiększenie ilości głupców w społeczeństwie". W tym wypadku jest już boleśnie oczywiste, że temat dzieła stanowią medialne i popkulturowe stereotypy. Wśród bohaterów znajdują się bowiem żałosny śpiewak muzyki pop Stanisław Retro, jego bezwzględny menedżer, fanka-kochanka, a także brzydka jak noc Patrycja Pitz, wskutek serii zbiegów okoliczności stająca się gwiazdą hip-hopu. Wśród portretowanych w nader niekorzystnym świetle bohaterów pojawia się również sama autorka, bezwzględnie wyśmiewająca własny sukces medialny oraz życie rodzinne w praskiej kamienicy.

 

Utwory dramatyczne

W 2006 Masłowska opublikowała swój debiutancki dramat – Dwoje biednych Rumunów mówiących po polsku (również wydawnictwo Lampa i Iskra Boża), który został zaprezentowany publiczności w formie próby czytanej w TR Warszawa (dawniej Teatr Rozmaitości) w reżyserii Przemysława Wojcieszka. Według autorki sztuka opowiada o dwojgu młodych ludzi, którzy wpychają się kierowcom do samochodów, twierdząc że są bardzo biednymi Rumunami mówiącymi po polsku. Pierwsza część tekstu to ich amok i maligna, druga to nagłe przebudzenie gdzieś w środku Polski, nagła samotność, obcość i rozpoczynająca się między nimi psychiczna walka na śmierć i życie.

 

31 października 2008 roku ukazał się jej drugi dramat pt. Między nami dobrze jest. Bohaterki – trzy kobiety z różnych pokoleń – nie mogą znaleźć wspólnego języka i płaszczyzny porozumienia, ponieważ żyją tak naprawdę w różnych rzeczywistościach. Justyna Sobolewska określiła sztukę jako makabryczną komedię o Polakach, którzy nie wiedzą, kim są, a może ich w ogóle nie ma. Dramat był wystawiany w 2009 roku również w TR Warszawa, w reżyserii Grzegorza Jarzyny.

 

Na początku 2009 Masłowska wyjechała do Berlina na roczne stypendium DAAD. Rok później podróżowała do Stanów Zjednoczonych, aby wziąć udział w programie instytucji Ledig House International Writers Residency (kolonii dla pisarzy w miejscowości Omi, w stanie Nowy Jork). Była także gościem na Brooklyn Book Festival.

 

Kochanie, zabiłam nasze koty

W 2012 ukazała się trzecia powieść Masłowskiej – Kochanie, zabiłam nasze koty (wydawnictwo Noir sur Blanc). W wywiadzie stwierdziła, że jest to jej najbardziej przemyślana powieść...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin