Inglot Jacek, Drzewinski Andrzej_Niebianski MacDonald's (opowiadanie).rtf

(7177 KB) Pobierz
Inglot Jacek, Drzewinski Andrzej_Niebianski MacDonald's (opowiadanie)

C:\Users\Agnieszka\Downloads\2 Inglot Jacek, Drzewinski Andrzej_Niebianski MacDonald s (opowiadanie)-page-001.jpg


Leżąca przed nim bułka z wyglądu nie chciała być niczym innym niż końskim plackiem rozdeptanym przez nosorożca smakowała też nie lepiej. Charkała po raz setny klął w żywy kamień rząd Jej Królewskiej Mości, który w ramach zalecanych przez Komisję Europejską oszczędności przede wszystkim obciął stypendia, tak że podobnych jemu ubogich doktorantów z kraju nad Wisłą stać było na lunch jedynie w restauracjach sieci McDonald’s. Tylko w soboty szarpał się na kuraka w KFC. Co prawda Evans obiecywał podwyżkę, ale przynajmniej dotychczas na obietnicach się kończyło. No wiesz, te trudności budżetowe, powtarzał, gdy Jacek indagował o dodatek do stypendium. Nie przeszkadzało to profesorkowi samemu wyciągać z instytutu tyle, że na obiady udawał się do ekskluzywnych steakhouse’ów, gdzie zwykle zażerali się jagnięciną w sosie pieprzowym co bardziej forsiaści biznesmeni i co cwańsi giełdowi kanciarze.

Jacek spojrzał z niechęcią na rozgniecionego hamburgera, nawet z pozoru nie przypominającego apetycznej sezamkowej bułeczki z kotletem przekładanym warzywami, która bezczelnie widniała na reklamie wiszącej nad ladą dystrybucyjną, mieniąc się wszystkimi kolorami tęczy. Z dwojga złego wolał Burger Kinga, ale najbliższy był przy Hampton Road, trzy przystanki ękitną linią; nie miał tyle czasu, na lunch przysługiwało pół godziny, potem musiał z powrotem dymać do laboratorium.

Profesor Andrew Evans nie znosił niepunktualnych stypendystów, takim w ogóle nie obiecywał podwyżki, nawet wirtualnej.

Hej, brachu, dasz posiedzieć? usłyszał. Podniósł wzrok i zobaczył chuderlawego Jamajczyka w obowiązkowej rastafariańskiej fryzurze i równie obowiązkowej skórzanej kurtce z naszytymi pacyfami. Jamajczyk przymierzał się do miejsca po drugiej stronie jego stolika. Sądząc z akcentu, był ze wschodniego Londynu, najpewniej East Endu.

Siadaj. Charkała wzruszył ramionami. To wolny kraj.

Jamajczyk klapnął na krzesełko, z hałasem stawiając na stoliku tacę ze spyżą.

Może i wolny, ale we władzy Szatana zauważył, odwijając z papieru swój rozgnieciony placek. Powiadam ci, brachu, On miesza we wszystkim. Na przykład nie uważasz, że to żarcie tutaj jest coraz gorsze? Niektórzy mówią, że dają coraz więcej trocin i mączki rybnej, ale ja wiem swoje. Nachylił się ku niemu i kontynuował konspiracyjnym szeptem. To przez tę ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin