farys.pdf
(
535 KB
)
Pobierz
Ta lektura,
podobnie jak tysiące innych, jest dostępna on-line na stronie
wolnelektury.pl.
Utwór opracowany został w ramach projektu
Wolne Lektury
przez
fun-
dację Nowoczesna Polska.
ADAM MICKIEWICZ
Farys¹
asy a² a
⁵
a a
ra a
r y sa a
F
ra³⁴
a
a
Jak łódź wesoła, gdy uciekłszy z ziemi,
Znowu po modrym zwija się krysztale,
I pierś morza objąwszy wiosły lubieżnemi,
Szyją łabędzią buja ponad fale:
Tak Arab, kiedy rumaka z opoki
Na obszar pustyni strąca,
Gdy kopyta utoną w piaszczyste potoki
Z głuchym szumem, jak w nurtach wody stal gorąca.
Już płynie w suchym morzu koń mój i rozcina
Sypkie bałwany piersiami delfina.
Coraz chyżej, coraz chyżej,
Już po wierzchu żwir zamiata;
Coraz wyżej, coraz wyżej,
Już nad kłąb kurzu wylata.
Czarny mój rumak jak burzliwa chmura,
Gwiazda na czole jego jak jutrzenka błyska,
Na wolę wiatrów puścił strusiej grzywy pióra,
A nóg białych polotem błyskawice ciska⁶.
¹
arys
— jeździec. Jest to zaszczytne nazwanie u Arabów Beduinów, znaczące to samo, co
a r,
rycerz
w wiekach średnich. [przypis autorski]
²
asy a
— forma poezji arabskiej, ukształtowana w okresie przedmuzułańskim; poemat monorymiczny,
podzielony na ściśle ustalone części, treść najczęściej pochwalna.
³
a
F r
— Pod tym imieniem znany był na Wschodzie Wacław hr. Rzewuski (
a
znaczy wieniec,
r
sława). [przypis autorski]
F r,
własc.
a a
s
(–) — orientalista, podróżnik, poeta; syn hetmana Sewe-
⁴
a
ryna Rzewuskiego, jednego z przywódców konfederacji targowickiej. Kształcił się w elitarnej szkole Theresia-
num w Wiedniu; dzięki kontaktom ze swym wujem, podróżnikiem i pisarzem, autorem
s
a
ara ss
, Janem Potockim, zainteresował się kulturą Wschodu. W latach – podróżował po krajach
arabskich: Syrii, Iraku, Libanie, Palestynie; jego opowieści z tych podróży krążyły później w formie anegdot
i zyskały sobie miano „awantur arabskich”, ale zostały także spisane w formie pamiętnikarsko-naukowej re-
lacji
r s
a
r a
r
a s s a s r a s,
opatrzonej mapami, rysunkami i zapisami
nutowymi, stanowiącymi szczególnie cenne źródło wiedzy etnograficznej na temat Beduinów. Wydane zostały
jedynie poetyckie wspomnienia i wrażenia z Syrii pt.
r
a ry
(). Żyjąc wśród Arabów, zyskał
sobie tytuł emira. Założyciel czasopisma „Mines de l'Orient” („Oblicza Orientu”; wyd. w Wiedniu –)
oraz pierwszego w Europie instytutu badań orientalistycznych, członek wielu towarzystw naukowych (w Ge-
tyndze, w Monachium i Warszawie). Słynął również jako miłośnik i znawca koni oraz wyśmienity jeździec. Po
powrocie do kraju, w rodzinnym majątku na Podolu, zajmował się hodowlą koni; żywo zajmowała go rodzima
kultura ukraińska. Włączył się również w działalność patriotyczną, w latach – należał do Towarzystwa
Patriotycznego; podczas powstania listopadowego dowodził wystawionym przez siebie oddziałem kawalerii. Po
bitwie pod Daszowem zginął w niewyjaśnionych okolicznościach (domysły na ten temat przedstawił Juliusz
Słowacki w
a a
s
).
(–) — poeta ros., tłumacz
ry s
Mickiewicza.
⁵
a
r a
ys a
s a
— Te cztery wiersze, zawierające opisanie konia, są tłumaczone
⁶
ar y
z arabskiego czterowiersza, umieszczonego w notach do
ara s
de Lagrange'a. [przypis autorski]
Koń, Podróż, Pustynia
Pędź, latawcze białonogi!
Góry z drogi, lasy z drogi!
Daremnie palma zielona
Z cieniem i owocem czeka:
Ja się wydzieram z jej łona,
Palma ze wstydem ucieka,
Kryje się w głębi oazy
I szmerem liści z mojej dumy się uśmiecha.
Owdzie granic pustyni pilnujące głazy
Dziką na Beduina poglądają twarzą,
Kopyt końskich ostatnie podrzeźniając echa,
Taką za mną groźbą gwarzą:
«O szalony! gdzie on goni!
Tam od ostrych słońca grotów
Głowy jego nie uchroni,
Ni palma zielonowłosa,
Ni białe łono namiotów,
Tam jeden namiot — niebiosa.
Tylko skały tam nocują,
Tylko gwiazdy tam koczują».
Daremnie grożą, daremnie!
Pędzę i podwajam razy.
Spojrzałem, aż dumne głazy
Zostały z dala ode mnie,
Uciekają rzędem długim,
Kryją się jeden za drugim.
Sęp usłyszał ich groźbę i ślepo uwierzył,
Że Beduina weźmie na pustyni jeńcem,
I w pogoń za mną skrzydłami uderzył,
Trzykroć czarnym obwinął głowę moję wieńcem:
«Czuję — krakał — zapach trupi⁷,
Jeździec głupi, rumak głupi.
Jeździec w piaskach szuka drogi,
Szuka paszy białonogi.
Jeźdcze⁸, koniu, pusta praca,
Kto tu zaszedł, nie powraca.
Po tych drogach wiatr się błąka,
Unosząc z sobą swe ślady;
Nie dla koni jest ta łąka,
Ona tylko pasie gady.
Tylko trupy tu nocują,
Tylko sępy tu koczują».
Kracząc, lśniącymi szpony w oczy mi urągał,
I spojrzeliśmy sobie trzykroć oko w oko.
Któż się uląkł? — Sęp uląkł i uciekł wysoko.
Kiedym go chciał ukarać i majdan⁹ naciągał,
⁷
ara a a a r
— Powszechny na Wschodzie przesąd, że sępy czują śmierć z daleka i krążą
za człowiekiem mającym umrzeć. Jakoż zaledwie skona podróżny, wnet kilka ich zjawia się w okolicy, chociaż
pierwej nie były widziane. [przypis autorski]
— dziś popr. forma W. lp: jeźdźcze.
⁸
⁹
a a
(daw.) — część środkowa łęczyska (prętu) łuku, będąca uchwytem dla dłoni łucznika.
Farys
Ptak, Gotycyzm
Pustynia
Pustynia, Trup
Wzrok
I gdym sępa oczyma poza sobą tropił,
Już on wisiał w powietrzu, jako plamka szara,
Wielkości wróbla — motyla — komara —
Potem się całkiem w błękicie roztopił.
Pędź, latawcze białonogi!
Skały z drogi, sępy z drogi!
Wtenczas obłok zachodni wyrwał się spod słońca,
Gonił mię białym skrzydłem po błękitnym sklepie¹⁰;
On w niebie za takiego chciał uchodzić gońca,
Jakim ja byłem na stepie!
Nad głową moją zawisnął,
Taką groźbę za mną świsnął:
«O szalony! gdzie on goni!
Tam pragnienie piersi stopi,
Obłok deszczem nie odkropi
Osypanej kurzem skroni;
Strumień na błoniu jałowem
Nie ozwie się srebrnym słowem,
Rosa, nim na ziemię spadnie,
Wiatr ją głodny w lot rozkradnie».
Daremnie grozi! pędzę i podwajam razy;
Obłok strudzony zaczął po niebie się słaniać,
Coraz niżej głowę skłaniać;
Potem oparł się na głazy.
A gdym oczy raz jeszcze ze wzgardą obrócił,
Jużem o całe niebo w tyle go porzucił.
Widziałem z twarzy, co on w sercu knował:
Zaczerwienił się od złości,
Oblał się żółcią zazdrości,
Na koniec jak trup sczerniał i w górach się schował.
Pędź, latawcze białonogi,
Sępy z drogi, chmury z drogi!
Teraz oczy kręgiem słońca
Okręciłem koło siebie.
I na ziemi, i na niebie
Już nie było za mną gońca.
Tu natura snem ujęta
Nigdy ludzkich stóp nie słyszy,
Tu żywioły drzemią w ciszy,
Jak niepłoszone zwierzęta,
Których stado nie ucieka,
Widząc pierwszą twarz człowieka.
Przebóg! Ja tu nie pierwszy! Śród piaszczystej kępy
Oszańcowane świecą się zastępy,
Czy błądzą, czy z zasadzki czatują na łupy?
Jeźdce¹¹ w bieli i konie straszliwej białości!
Przybiegam — stoją; wołam — milczą; to są trupy!
Starożytna karawana
¹⁰s
¹¹
— tu: sklepienie.
— w innych wydaniach:
Farys
a.
; dziś popr. forma M. lm: jeźdźcy.
Przestrzeń, Pustynia
Obłok, Pustynia
Trup, Duch, Gotycyzm
Wiatrem z piasku wygrzebana!
Na skieletach¹² wielbłądów siedzą jeźdców kości.
Przez jamy, gdzie były oczy,
Przez odarte z ciała szczęki
Piasek strumieniem się toczy
I złowrogie szemrze jęki:
«Beduinie opętany!
Gdzie lecisz? tam huragany¹³!»
Ja pędzę, ja nie znam trwogi.
Pędź, latawcze białonogi!
Trupy, huragany z drogi!
Huragan, z aykańskich pierwszy wichrzycieli,
Przechadzał się samotny po żwiru topieli.
Obaczył mię z daleka, wstrzymał się i zdumiał,
I kręcąc się na miejscu, tak do siebie szumiał:
«Co tam za jeden z wichrów, moich młodszych braci,
Tak poziomego lotu, nikczemnej postaci,
Śmie deptać lądy, którem w dziedzictwie osiągnął?»
Ryknął i ku mnie w kształcie piramidy ciągnął.
Widząc, żem był śmiertelny i nieustraszony,
Ze złości ląd nogą trącił,
Całą Arabiją¹⁴ zmącił
I jak gryf¹⁵ ptaka porwał mnie w swe szpony.
Oddechem ognistym palił,
Skrzydłami kurzawy walił,
Ciskał w górę, bił o ziemię,
Nasypywał żwiru brzemię.
Ja zrywam się, walczę śmiało,
Targam jego członków kłęby,
Ćwiertuję piaszczyste ciało,
Gryzę go wściekłymi zęby.
Huragan chciał z mych ramion w niebo uciec słupem:
Nie wydarł się; w pół ciała zerwał się i runął,
Deszczem piasku z góry lunął
I legł u nóg mych długim jak wał miejski trupem.
Odetchnąłem! ku gwiazdom spoglądałem dumnie;
I wszystkie gwiazdy, oczyma złotemi,
Wszystkie poglądały ku mnie;
Bo oprócz mnie nie było nikogo na ziemi.
Jak tu mile oddychać piersiami całemi!
Oddycham pełno! szeroko!
Całe powietrze w Arabistanie¹⁶
Ledwo mi na oddech stanie.
Jak tu mile poglądać oczyma całemi!
Wytężyło się me oko
¹²s
— dziś: szkielet.
¹³
ra a
— jest to wyraz amerykański
r a
, i oznacza straszliwą burzę tropikową. Ponieważ znajomy
powszechnie w Europie, użyliśmy go zamiast wyrazów arabskich
rs r sy
itp. w znaczeniu wichru
albo trąby powietrznej, zasypującej niekiedy całe karawany. Persowie nazywają go
r a
. [przypis autorski]
— dziś popr. forma B. lp: Arabię.
¹⁴
ra
¹⁵
ry
— zwierzę fantastyczne o ciele lwa oraz głowie i skrzydłach orła, obecne w ikonografii asyryjskiej
i egipskiej, a w mit. gr. poświęcone Apollinowi.
¹⁶
ra s a
— Arabia, nazwa całego Półwyspu Arabskiego, daw. również europejskiej części Turcji, zamiesz-
kałej przez ludność kamówiącą po arabsku.
Farys
Gwiazda, Niebo, Przestrzeń,
Ciało, Zwycięstwo
Wiatr
Żywioły, Walka
Wzrok
Plik z chomika:
mrolo
Inne pliki z tego folderu:
emancypantki.pdf
(2615 KB)
hrabina-cosel.pdf
(1107 KB)
chlopi.pdf
(3250 KB)
faraon.pdf
(2104 KB)
krytyka-czystego-rozumu.pdf
(2248 KB)
Inne foldery tego chomika:
Pliki dostępne do 08.07.2024
!!!!!!!JAMENDO
ANDROID STUDIO
AUDIOBOOKI
Bracia Jezusa Cierpiącego
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin