Darcy Emma - Pokonać czas(1).pdf

(727 KB) Pobierz
EMMA DARCY
Pokonać czas
1
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Na pierwszy rzut oka można było powiedzieć,
że
małżeństwo
Giny Tyson jest udane. W przeszłości nawet ona sama sądziła,
że
tak jest. W końcu miała przepiękny dom w jednym z
najbardziej znanych kurortów Sydney, trójkę wspaniałych dzieci
i męża, którego mogłaby pozazdrościć jej niejedna kobieta.
Przynajmniej jego wyglądu... Reid był wysokim, przystojnym
brunetem, a w dodatku wystarczająco bogaty, by móc samemu
decydować o swoim
życiu.
Tak, z zewnątrz ich małżeństwo sprawiało wrażenie
nadzwyczaj udanego. Jednak z biegiem lat Gina zaczęła być
coraz bardziej sfrustrowana. Powoli zrozumiała,
że
nie może
oczekiwać od Reida niczego więcej. Jej mąż
żył
we własnym
świecie,
do którego ona nie miała wstępu. Nawet kiedy byli
razem, czuła,
że
nie potrafi znaleźć z nim wspólnego języka.
Tak jak teraz.
Przygotowała na obiad jego ulubioną potrawę - eskalopki
cielęce w białym winie. Był zadowolony, jednak przeżywał
swoją radość sam, siedząc przy przeciwległym końcu długiego
stołu, nie patrząc w jej kierunku, nie mówiąc już o jakichś
słowach uznania. Niezależnie od tego, jak bardzo się starała, jej
wysiłki nigdy nie zostawały docenione. Trudno powiedzieć, aby
w jej przypadku skutkowały rady, których nie szczędziły
kobiece magazyny, publikujące artykuły na temat instytucji
małżeństwa.
Jej wysiłki, by mu się przypodobać, także zostały pominięte
milczeniem. Nawet jeśli Reid dostrzegł w jej wyglądzie jakieś'
zmiany, nie dał tego po sobie poznać. Nic nie wskazywało na to,
aby nagle rozbudziła w nim pożądanie. Może powinna zrobić ze
swoim wyglądem coś bardziej rzucającego się w oczy?
Zastanawiała się nawet, czy nie obciąć włosów na krótko,
jednak w końcu porzuciła ten pomysł. Zrobiło jej się
żal
gęstych, brązowych loków, z których była taka dumna. Odkąd
RS
2
pamięta zawsze były długie i sama myśl o tym,
że
miałyby
opaść na podłogę fryzjerskiego salonu, napawała ją smutkiem.
Poszła na kompromis. Podcięła włosy do ramion, co
zdecydowanie poprawiło ich wygląd. Sprawiały teraz wrażenie
jeszcze bardziej gęstych i puszystych niż do tej pory.
Zrobiła staranny makijaż, pomalowała paznokcie i usta na
czerwono, jednak jej starania nie uczyniły na Reidzie
żadnego
wrażenia. Nawet nowy strój, którego kupienie zajęło jej kilka
godzin, został pominięty milczeniem.
Uważała,
że
czarne satynowe spodnie i jedwabna tunika w
tygrysie cętki stanowią niezwykle elegancką, a jednocześnie
seksowną całość. Jednak w oczach Reida nie dostrzegła nawet
cienia zainteresowania. Może gdyby zdecydowała się na coś
bardziej
śmiałego...
Jednak Ginę trudno było uznać za kobietę
wyzywającą.
Jej matka, która była Włoszką, od urodzenia wpajała swojej
małej Gianetcie maniery prawdziwej damy. Przyzwoita włoska
dziewczyna nigdy nie włożyłaby na siebie czegoś, co nie było w
dobrym guście. Nawet jeśli jej ojciec był rodowitym
Australijczykiem. Ubranie powinno zdobić kobietę, nie zaś
nadmiernie ją eksponować. Czasami Gina
żałowała, że
nie ma
dość
śmiałości,
by zapomnieć o radach matki i postąpić jak
kobiety, które nie wstydziły się ubierać wyzywająco, a nawet
eksponować swoją nagość.
Z drugiej strony mogła sądzić,
że żadna
zmiana w jej
wyglądzie nie poruszy Reida. Zapewne potraktowałby ją jak coś
powierzchownego, jak na przykład zmianę wystroju wnętrza
domu. Jeśli sprawia to Ginie przyjemność, proszę bardzo. On
nie ma nic przeciw temu. A już na pewno nie wpłynie to na jego
myśli, uczucia ani postępowanie.
Tak jak dzisiejsza kolacja. Starała się, aby wypadła
romantycznie. Kupiła egzotyczne kwiaty do przystrojenia stołu,
zapaliła złote
świece,
jednak to wszystko nie uczyniło na
Reidzie najmniejszego wrażenia. Zapewne nawet nie przyszło
RS
3
mu do głowy,
że
zrobiła to specjalnie dla niego. Ona zaś nie
miała
śmiałości,
by mu o tym powiedzieć.
Reid uważał,
że ładne
rzeczy są po to, by z nich korzystać.
Nigdy nie odkładali lepszej zastawy dla gości ani nie używali jej
jako elementu dekoracyjnego. Każdego dnia spożywali obiad w
jadalni, pijąc z kryształowych kieliszków i używając srebrnych
sztućców i porcelanowej zastawy firmy Royal Do-ulton albo
Spode. Reid twierdził,
że
po to właśnie są i
śmiał
się z
żony,
która bała się,
że
coś się stłucze. Nie ma rzeczy niezastąpionych,
twierdził, ale Gina nie do końca się z nim zgadzała.
Tego wieczora nie miała apetytu. Bardzo ubolewała nad tym,
że
nie
łączy
ją z mężem
żadna
głębsza więź. Mieli wprawdzie
trójkę dzieci, które oboje bardzo kochali, czy jednak Reid
kiedykolwiek kochał ją samą? Zaczynała w to wątpić. Co
gorsza, zastanawiała się, czy szukał u innych kobiet tego, czego
nie chciał wziąć od niej.
- Czy chciałabyś,
żebym
przed wyjazdem coś jeszcze zrobił?
Lecę w niedzielę.
To zadane uprzejmym tonem pytanie omal nie wyprowadziło
jej z równowagi. Tak, chciała krzyknąć, ale kiedy napotkała
jego obojętny wzrok, odeszła ją ochota na jakąkolwiek
rozmowę. Reid miał na myśli ewentualne problemy z dziećmi,
domem czy samochodem. Nie spodziewał się
żadnych
trudności, ale chciał się po prostu upewnić,
że
wszystko jest w
porządku.
Gina z rezygnacją podjęła grę w normalną rodzinną rozmowę.
- Jedziesz tylko na dwa tygodnie, tak? Jeden tydzień masz
spędzić w Londynie, a drugi w Paryżu?
- Tak. Wszystkie spotkania są już umówione. Nie przewiduję
żadnych
trudności.
- Ja też nie. Jeśli coś się wydarzy, będę z tobą w kontakcie.
- W Londynie zatrzymam się w hotelu Durley House w
Knightsbridge. Będę miał blisko do Harrodsa, jeśli chciałabyś,
RS
4
żebym
ci coś stamtąd przywiózł. Przed wyjazdem zostawię
numer telefonu.
Reid Tyson wrócił do przerwanego posiłku, jakby nie
powiedział nic, co dotyczyło jego
żony.
Może rzeczywiście tak
było, zastanawiała się Gina, podświadomie rezygnując z chęci
zadania mężowi nurtującego ją pytania. Zignorowała kobiecy
instynkt, który ostrzegał ją,
że
ta podróż do Europy zasadniczo
różni się od poprzednich. W głębi duszy wiedziała,
że
tak jest,
tylko nie chciała się do tego przyznać.
- Skąd ta nagła zmiana planów? - spytała z udaną beztroską,
jakby prowadziła normalną rozmowę i jakby ich małżeństwu nie
zagrażało
żadne
niebezpieczeństwo.
Reid spojrzał na nią obojętnym wzrokiem, rozważając w
duchu, na ile jego odpowiedź zburzy panujący w domu spokój.
Podniósł brew, jakby chciał tym gestem spytać, co dokładnie ma
na myśli. Gina poczuła się głupio. Zupełnie, jakby dopytywała
się o coś, co dla niego nie miało
żadnego
znaczenia.
- Zawsze zatrzymywałeś się w Le Méridien, dlaczego więc
tym razem zmieniłeś plany? Myślałam,
że
lubisz ten hotel -
dodała z lekkim wzruszeniem ramion, co miało oznaczać,
że
tak
naprawdę wcale nie zależy jej na uzyskaniu odpowiedzi na
zadane pytanie.
- Lubię go, ale trochę już mi się znudził. Chciałem spróbować
czegoś nowego.
Znudził... Coś nowego... Czy odnoszenie tych słów do ich
małżeństwa było z jej strony dowodem pewnej nadwrażliwości?
Świadoma
dystansu, jaki wytworzył się między nimi, patrzyła
na Reida, który skupił całą uwagę na leżącym na talerzu
kawałku cielęciny. Metodycznie odkrawał kawałek po kawałku i
spokojnie połykał każdy z nich, jakby jego sumienie było czyste
jak kryształ.
Czasami jego poczucie pewności siebie ośmielało Ginę i tak
stało się także teraz. Spojrzała mężowi prosto w oczy.
RS
Zgłoś jeśli naruszono regulamin