Nie za bardzo inteligentny Inteligentny Projekt to znaczy mało inteligentny, bo niespójny logicznie wywód księdza profesora Michała Hellera plus moje komentarze.pdf

(1044 KB) Pobierz
Nie za bardzo inteligentny Inteligentny Projekt
Michał Heller
24.12.2014
https://www.naukaireligia.pl/nie-za-bardzo-inteligentny-inteligentny-projekt-25312
Zwolennicy creation science bardzo często przeciwstawiają Bogu „czysty przypadek”. Wszechświat
został stworzony przez Boga, czy powstał na mocy czystego przypadku? Czego nie dostrzegają
religijni fundamentaliści?
Początki amerykańskiego fundamentalizmu religijnego wiążą się z postacią Ellen White (1827-
1915), wizjonerki i założycielki religijnej grupy Adwentystów Dnia Siódmego. W roku 1864, pięć
lat po opublikowaniu
O pochodzeniu gatunków
Karola Darwina, w opisie swoich wizji White
wyznała, że była świadkiem stworzenia świata, które trwało taki sam tydzień jak każdy inny. Na
początku XX w. adwentysta i geolog samouk George McCready Price przedstawił wizję Ellen
White odnoszącą się do potopu w postaci quasi-naukowej, co także stało się z czasem przedmiotem
licznych dyskusji. Początkowo jednak poglądy te nie miały większego wpływu w Ameryce. Nawet
wśród konserwatywnie nastawionych grup protestanckich pojawienie się teorii Darwina nie
wywołało ostrzejszych reakcji. Sytuacja zmieniła się dzięki pewnemu historycznemu zbiegowi
okoliczności.
W latach 1835-1836 ukazała się w Niemczech dwutomowa książka Davida Friedricha Straussa
pt.
Das Leben Jesu, kritisch bearbeitet
demitologizująca historię Jezusa opisaną w Ewangeliach.
Gdy książka ta dotarła do Stanów Zjednoczonych, wywołała burzliwy ferment. Z jednej strony, idąc
za Starussem, proponowano „zdemitologizowaną” w nieco naiwny sposób religię, z drugiej strony,
uznano „krytyczną teologię” za śmiertelne zagrożenie dla religii. Nic dziwnego, że powstała
przeciwko niej fala zdecydowanej reakcji.
W celu przeciwstawienia się temu niebezpieczeństwu kościoły protestanckie w Stanach
Zjednoczonych zorganizowały w latach 1878-1897 cykl konferencji pod wspólną nazwą „Niagara
Bible Conference”, których celem było określenie tych prawd, które są „fundamentalne” dla wiary
chrześcijańskiej. W tym celu ukazało się obszerne wydawnictwo (12 tomów) pt.
The
Fundamentals
(finansowane przez braci Lymana i Miltone’a Stewartów). Głównym celem tej
publikacji była walka z „modernizmem”, tzn. z naturalistycznymi interpretacjami nawiązującymi do
niemieckiego krytycyzmu biblijnego. Autorzy występujący w tej serii nie prezentowali jednolitego
stanowiska wobec teorii ewolucji: obok głosów zdecydowanej krytyki były też opinie łagodne, a
nawet sprzyjające ideom ewolucyjnym. Adwentyści nie zostali nawet zaproszeni do udziału w
projekcie
The Fundamentals,
jednakże to właśnie ich silnie antyewolucyjne poglądy zaszczepiły się
z czasem na gruncie amerykańskim. Około roku 1920, nawiązując do projektu
The Fundamentals,
religijno-konserwatywne poglądy zaczęto w Ameryce nazywać fundamentalizmem. Tak zwany
naukowy kreacjonizm stał się ich częścią.
Do utrwalenia się antyewolucyjnych poglądów w Stanach Zjednoczonych przyczyniło się także
wykorzystywanie teorii Darwina do uzasadniania rozmaitych „eugenicznych koncepcji”. Gdy na
przykład w 1927 r. w stanie Virginia sąd nakazał sterylizację Carrie Buck wbrew jej woli z powodu
jej opóźnienia umysłowego (feebleminded), uznano, iż stało się to w imię ewolucyjnej strategii
„doboru naturalnego”. Wielu również dopatrywało się idei ewolucyjnych u podstaw odradzania się
niemieckiego militaryzmu, który doprowadził do I wojny światowej.
Małpie procesy
Wkrótce w kilku stanach, wśród nich w stanie Tennessee, lokalne parlamenty wydały zakaz uczenia
w szkołach czegokolwiek, „co by sprzeciwiało się historii Boskiego stworzenia człowieka, jak
naucza Biblia”. W 1925 r. w Dayton, w stanie Tennessee, odbył się słynny „małpi proces” (monkey
trial),
który urósł do rangi symbolu walki postępu z religijnym obskurantyzmem. Nauczyciel John
Scopes został oskarżony o złamanie prawa zakazującego uczyć w szkołach teorii ewolucji. Gdy
podczas procesu jego obrońca Clarence Darrow przedstawił ekspertów, którzy mieli poświadczyć,
że teoria ewolucji jest teorią naukową, sąd ten argument oddalił, twierdząc, że przedmiotem
rozprawy nie jest orzeczenie, czy teoria ewolucji jest prawdziwa, czy nie, lecz czy prawo
zakazujące uczyć teorii ewolucji zostało przekroczone, czy nie. Wówczas Darrow uciekł się do
ośmieszenia obrońcy stanu Tennessee Williama Bryana, któremu bez trudu wykazał ignorancję
podstawowych problemów biblijnych. Sąd skazał Scopesa na 100 dolarów grzywny. Tydzień po
wyroku William Bryan umarł.
Darrow o tyle był zadowolony z wyroku, że w celu nadania sprawie rozgłosu zamierzał odwołać się
do Sądu Najwyższego. Tymczasem wyższa instancja sądu w stanie Tennessee dopatrzyła się
formalnych uchybień w procesie i wyrok uchyliła. Odwołanie stało się niemożliwe.
Kilka innych stanów poszło w ślady stanu Tennessee. Teoria ewolucji praktycznie znikła z
podręczników szkolnych. Społeczeństwo amerykańskie, zwłaszcza jego niższe klasy, popierało te
tendencje. Dopiero około roku 1960 sytuacja zaczęła się zmieniać. Przede wszystkim sama teoria
ewolucji okrzepła. Stało się już jasne, że nowoczesna biologia bez tej teorii jest nie do pomyślenia.
Szybko rozwijająca się genetyka dostarczyła nowych argumentów i wraz z teorią ewolucji
stworzyła trzon nauk o życiu. W Stanach Zjednoczonych może bardziej niż w innych krajach
sytuacja w nauce zależy od polityki. W latach 60. zimnowojenny wyścig zbrojeń i dominacja
Związku Radzieckiego w badaniu Kosmosu postawiły przed władzami problem słabości
amerykańskiej edukacji. Zagadnienie nauczania teorii ewolucji ponownie wróciło do centrum
uwagi.
Tym razem problem zaczął iskrzyć od innej strony. Prawna wykładnia tzw. Pierwszej Poprawki
(The
First Amendment)
do amerykańskiej konstytucji nakazywała ścisłą neutralność szkolnego
nauczania w stosunku do wszelkich religii. Ponieważ zakazy nauczania teorii ewolucji wynikają z
motywów religijnych, powinny być uznane za niezgodne z konstytucją. Dyskusja na ten temat stała
się gorąca, gdy nauczycielka biologii Susan Epperson w 1968 r. wystąpiła sądownie przeciwko
stanowi Arkansas z oskarżeniem m.in. o to, że ustawodawstwo tego stanu gwałci jej prawo do
wolności wypowiedzi, zakazując jej uczyć teorii ewolucji. Rozpoczął się kolejny spektakularny
proces, który media nazwały „Scopes II”.
Jednakże proces przeciwko stanowi Arkansas bardzo różnił się od procesu przeciwko Johnowi
Scopesowi. Przeciwnicy teorii ewolucji musieli teraz wykazać, że ich wersja początków życia nie
jest doktryną religijną. Przyjęli oni strategię wypracowaną przez studenta prawa na uniwersytecie w
Yale Wendella Birda. Napisał on w 1978 r. artykuł w „Yale Law Review”, w którym domagał się
równego traktowania („równego czasu” w programach) dla teorii ewolucji i
creation science
(tak
nazwał literalnie rozumianą biblijną wersję początków). Z kolei organizacja American Civil
Liberties Union (ACLU), która już od czasów procesu w Tennessee zaangażowała się w obronę
nauki przed antyewolucjonistami, zmobilizowała najlepszą firmę prawniczą z Nowego Jorku oraz
wielu wybitnych ekspertów, którzy mieli wystąpić w procesie.
Nastąpiła rzecz kuriozalna: sąd miał rozstrzygnąć, która z dwu koncepcji (a może obie) jest teorią
naukową. Jak wiadomo, w filozofii nauki toczą się niekończące się dyskusje na temat kryteriów
naukowości, a teraz decyzja była w ręku sędziego (ciekawe, czy wiedział on o tych
kontrowersjach...). Jako świadkowie oskarżenia, czyli w obronie teorii ewolucji, występowali m.in.
biskupi i teologowie katoliccy, prezbiterianie, metodyści i inni. Proces obfitował w epizody, które
stały się sensacyjną pożywką dla prasy. Znany teolog, profesor uniwersytetu w Chicago, Langdon
Gilkey w pewnym punkcie swojego zeznania oświadczył, że z punktu widzenia teologii
chrześcijańskiej Akt 590, na podstawie którego zakazuje się w stanie Arkansas uczenia w szkołach
teorii ewolucji, jest herezją, traktując bowiem
creation science
jako naukę świecką, nie wiadomo,
czy Istota, która stworzyła świat i organizmy żywe z niczego, jest Bogiem judeochrześcijańskiej
tradycji, czy jakąś ślepą i bezwzględną siłą, jak głosili gnostycy i herezja Marcjona w okresie
wczesnego chrześcijaństwa. Obrona oczywiście odpowiedziała, że
creation science
jest nauką
świecką, a nie religijną i to, czy jest herezją, czy nie, nie ma dla procesu żadnego znaczenia.
W obronie teorii ewolucji występowali znani uczeni, tacy jak: Jay Gould, Francisco Ayala, Michael
Ruse. Wśród świadków obrony znalazł się tylko jeden uczony o znanym nazwisku, Chandra
Wickramasinghe. Występował on przeciwko teorii Darwina, ponieważ utrzymywał, że życie jest
zjawiskiem powszechnym w Kosmosie i właśnie z Kosmosu Ziemia została „zainfekowana”
życiem. Nie miał on natomiast niczego do powiedzenia w obronie
creation science.
Prawdopodobnie został powołany na świadka przez przeciwników ewolucji tylko dlatego, że
uważali oni, iż każdy, kto jest przeciw Darwinowi, musi być za
creation science.
Ayala uznał za
stosowne pouczyć w tej kwestii adwokata Davida Williamsa.
- Młody człowieku – zwrócił się do niego – krytyka ewolucji, nawet jeśli bywa uzasadniona, jest
całkowicie bez znaczenia dla uzasadnienia
creation science.
Z pewnością pan zauważa, że nie
każdy, kto nie jest panem Williamsem, musi być panem Ayalą.
Sędzia William Overton w wyroku nie tylko unieważnił Akt 590, lecz również orzekł, że
creation
science
nie jest nauką.
Tymczasem batalia przeniosła się do Luizjany. I tym razem prawnikiem, który stał się głównym
motorem sprawy
creation science,
był Wendell Bird. W stanie Luizjana odpowiednik Aktu 590
nosił nazwę Balanced Treatment Act. Nakazywał on traktować ewolucję i
creation science
„w
sposób zrównoważony” i przedstawiać obie doktryny „jako teorie, a nie dowiedzione fakty
naukowe”. Bird usiłował doprowadzić do spektakularnego procesu. Chociaż jednak formalnie do
procesu nie doszło, decyzje sędziów były nieprzychylne dla Birda. Rozczarowany prawnik wniósł
sprawę do Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych.
Rozprawa odbyła się w grudniu 1987 r. Bird przedstawił kilku ekspertów wywodzących się głównie
z lokalnych college’ów. ACLU przeciwstawiła im duże gremium uczonych najwyższej rangi.
Amerykańska The National Academy of Sciences i siedemnaście stanowych akademii nauk
przysłało pisma popierające. Wpłynął także dokument podpisany przez siedemdziesięciu dwu
laureatów Nagrody Nobla. Pomimo ogromnej elokwencji i prawniczej erudycji Birda sprawa była
dla niego przegrana. Sąd Najwyższy orzekł, że prawo Luizjany nakazujące „równe traktowanie”
kreacjonizmu i teorii ewolucji jest niezgodne z konstytucją, szkodzi edukacji i stanowi doktrynę
religijną. Na dziewięciu sędziów dwóch złożyło
votum separatum.
Z prawnego punktu widzenia
sprawa była w zasadzie zakończona. W zasadzie – bo życie bywa bogatsze od przepisów.
Pseudonauka w nowym wydaniu
Jeżeli antyewolucjonizm miał mieć wstęp do publicznych szkół amerykańskich, musiał koniecznie
wystąpić w postaci, której nie można by utożsamić z jakąkolwiek doktryną religijną. Wersja kryjąca
się pod nazwą
creation science
okazała się nieskuteczna. Propagatorem nowego ruchu był Philip
Johnson, profesor prawa w prestiżowej szkole prawniczej Boalt Hall na Uniwersytecie
Kalifornijskim w Berkeley, a sloganem tego ruchu stało się określenie
Intelligent Design
(ID), co
najczęściej oddaje się polskim „Inteligentny Projekt”.
Johnson zmienił także taktykę. Swoje ataki skierował nie tyle przeciwko teorii ewolucji, ile raczej
przeciwko naukowemu naturalizmowi. Jak długo naturalizm jest metodologicznym założeniem
nauki, tak długo argumenty odwołujące się do Boga nie mają szans. Ale w walce z naturalizmem
nie odwoływał się do religijnych argumentów, lecz do złożonych zjawisk w przyrodzie, których –
jego zdaniem – nie daje się wyjaśnić naturalnymi przyczynami (np. za pomocą teorii ewolucji). Są
one zatem śladami Inteligentnego Projektu kryjącego się u podstaw funkcjonowania przyrody.
Tym razem wokół Johnsona skupiło się grono intelektualistów, do których należą m.in. matematyk i
filozof William Dembski, biochemik Michael Behe, biologowie Dean Kenyon i Jonathan Wells. W
Seattle powstał The Discovery Institute, który odgrywa rolę „naukowego zaplecza” całego ruchu.
Krytyki: hipotezy kooptacji w ewolucji silnika bakteryjnego oraz hipotezy modularnej w
ewolucji syntazy ATP
https://bioslawek.files.wordpress.com/2015/12/krytyki-hipotezy-kooptacji-w-ewolucji-silnika-
bakteryjnego-oraz-hipotezy-modularnej-w-ewolucji-syntazy-atp-pdf.pdf
Zgłoś jeśli naruszono regulamin