Palmer Diana - Miłość w jednym akcie.doc

(574 KB) Pobierz

Diana Palmer

 

 

Miłość w jednym akcie

 

 

Tłumaczenie:

Wanda Jaworska

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Panowała niczym niezmącona cisza. Zgodnie z zarządzeniem związku zawodowego, w górze tliło się tylko jedno światło. Na pustej scenie stała Bett Cambridge, trzymając w szczupłych dłoniach plik kartek, i spoglądała na zaciemnioną widownię. Wybrano ją na przesłuchanie jako jedną z trzech kandydatek do głównej roli.

Fragment tej sztuki już raz czytała dla niewidocznych widzów, a teraz miała go przeczytać ponownie. Denerwowała się jednak bardziej niż poprzednio. Chyba są zainteresowani, bo w przeciwnym razie nie wezwaliby mnie po raz drugi, pomyślała.

Nie był jej obcy zarówno tekst, jak i rola, do której się przygotowywała. Przeciwnie, znała sztukę zatytułowaną Dziewczyna w ciemności oraz autora, który kilka lat temu był jej bardzo bliski. Nie powinnam tu przychodzić, doszła do wniosku. Co będzie, jeśli on się zjawi? Rozpaczliwie jednak potrzebowała pracy, a poza tym było to wznowienie przedstawienia, które niegdyś stało się hitem amerykańskich scen, i nie przypuszczała, by autor sztuki się nim zainteresował. Czyż nie przebywał w Hollywood, gdzie pracował nad scenariuszem? Zadrżały jej lekko dłonie. Wszystko będzie dobrze, pocieszyła się w duchu.

Zresztą od dawna nic ich nie łączyło. Edward McCullough, słynny dramatopisarz, cieszący się opinią celebryty, zdecydowanie był poza jej zasięgiem. Już przed laty wyrzucił Bett Cambridge z pamięci i nic się pod tym względem nie zmieniło. Wymownie świadczyła o tym jego obojętność.

Ich kontakty ograniczały się do okazjonalnych rozmów, które od czasu do czasu prowadzili podczas przyjęć, na których się przypadkowo spotykali. Przeszłość umarła i została raz na zawsze pogrzebana. A więc dlaczego on miałby uczestniczyć akurat w jej przesłuchaniu?

Bett zacisnęła palce na egzemplarzu sztuki, starając się wczuć w psychikę bohaterki. Miała zagrać młodą dziewczynę w trzecim miesiącu ciąży, ubogą i samotną. Ubrała się na przesłuchanie tak samo jak poprzednio. Z rozmysłem wybrała niekształtny pulower i rozpuściła długie złocistorude włosy. Opadały jej swobodnie na ramiona. Pochyliła się nieco, pozorując zmęczenie. Myślała o smutku, który musiała odczuwać porzucona dziewczyna, całkowicie bezradna i pozbawiona jakiejkolwiek pomocy.

Wprowadziwszy się w odpowiedni nastrój, zaczęła czytać fragment tekstu pióra Edwarda McCullough.

Można by pomyśleć, że mój Tom jest dżentelmenem – powiedziała jasnym głosem, który poniósł się przez salę. Zrobiła umyślną pauzę, wyprostowała się, odrzuciła do tyłu włosy i krótko się zaśmiała. – Można by pomyśleć, że nie byłby w stanie zostawić mnie na lodzie. Dobry, uczynny Tom, który każdego popołudnia towarzyszył mi w drodze ze szwalni do domu, aby obronić mnie w razie napaści.

Mój Tom… – Zamyśliła się i zamknęła oczy, nadając twarzy wyraz udręczenia. –

Och, Boże, co się stanie z dzieckiem, które noszę pod sercem? Jak mogę je urodzić? Jak je wychowam? Przecież nie mam nikogo. Ani mamy, która by mi pomogła, ani taty, który by mnie strzegł. Nikogo na tym świecie ani trochę nie obchodzi, czy ja żyję, czy nie! – Dłońmi przesłoniła twarz i poruszyła się niespokojnie w świetle rzucanym przez lampę umieszczoną pod sufitem. Po chwili odjęła dłonie od twarzy i z westchnieniem wyciągnęła bezradnie ramiona. – Nie mogę pozwolić, żeby je usunięto, ale i nie mogę również go mieć. Boże! Daj mi znak, co powinnam uczynić! – błagała, wpatrując się w ciemność. Ponownie zamknęła oczy i poczuła, jak prawdziwe łzy spływają jej po policzkach. – O Boże, proszę, jeśli mnie kochasz, wskaż mi, jak mam postąpić!

Bett odetchnęła głęboko, wychodząc transu, w jaki się wprawiła. Utkwiła ponownie wzrok w zaciemnionej widowni. Panowało milczenie. Dopiero po dłuższej chwili padły uwagi wypowiedziane ściszonymi głosami. Bett wpatrywała się w ciemność, czekając na zwyczajowe dziękujemy”, oznaczające, że przesłucha-

nie się skończyło i nie zostanie zaangażowana. Boże, proszę, modliła się w duchu, spraw, żebym dostała tę rolę.

Usłyszała, że ktoś podnosi się z jednego z teatralnych krzeseł i rusza do przejścia między rzędami. Gdy ów ktoś znalazł się w kręgu światła, spostrzegła, że to wysoki, potężnie zbudowany mężczyzna o jasnych włosach, lśniących niczym złoto w blasku słońca. Bez trudu rozpoznała w nim Edwarda McCullough, nazywanego w skrócie Edem, człowieka z jej złych snów. Nie spodziewała się tu go zastać. Na litość boską, co on tu robi?

Tymczasem Edward wszedł na scenę. Na jego twarzy widniał dobrze znany Bett cyniczny grymas, który kiedyś niezmiennie pojawiał się wtedy, kiedy ona go irytowała. Pomyślała, że niewiele zmienił się od czasu, gdy był walczącym o uznanie aktorem, a o karierze pisarza tylko nieśmiało marzył.

Przez minione lata stał się jednym z najbardziej znanych i cenionych dramatopisarzy w kraju. Z pewnością zrobił karierę i wyglądał odpowiednio do swojego obecnego statusu. Miał na sobie biały kaszmirowy sweter i drogie, szyte na miarę brązowe spodnie. Był starszy, co oczywiste, i może bardziej zużyty, jednak pozostał atrakcyjny i miał w sobie to coś, co sprawiało, że przyciągał zainteresowanie kobiet.

Zatrzymał się naprzeciw Bett i zadarł podbródek, na co ona zareagowała butnym uniesieniem głowy. Niech się dzieje, co chce, pomyślała przygotowana na najgorsze. Znajdę inną rolę, przecież w Nowym Jorku nie brakuje teatrów.

Znów jesteśmy razem – zagadnął, patrząc prosto w lśniące ciemne oczy Bett, wyróżniające się w owalu twarzy, i dodał z pewnym zdziwieniem, ale i jawną aprobatą: – Ależ się zmieniłaś od czasu Atlanty.

Bett nie odpowiedziała uśmiechem na komplement, w przeciwieństwie do dziewczyny, którą kiedyś była. Wówczas bez zastrzeżeń kochała Edwarda i w podobnej sytuacji bez zahamowań rzuciłaby mu się w ramiona, zapraszając, by wziął to, na co ma ochotę. Obecnie była nie tylko starsza, ale na skutek często przykrych doświadczeń lepiej znała życiowe reguły. Jedyne, czego teraz chciała od Edwarda, to by powierzył jej rolę w swojej sztuce. Musiała dać wyraz temu przekonaniu, bo on uśmiechnął się krzywo i bardziej stwierdził, niż spytał:

Nie wybaczyłaś mi. Skąd myśl, że zgodzę się na twój udział w przedstawieniu? – dodał.

Nie muszę odpowiadać na to pytanie, ponieważ porozmawiam o tym z reżyserem – odrzekła Bett.

Tak się składa, że to ja reżyseruję – oznajmił McCullough, nie kryjąc satysfakcji na widok zaskoczenia malującego się na twarzy Bett. – Pytam ponownie, dlaczego przypuszczałaś, że dam ci tę rolę?

Ponieważ nadaję się do niej jak żadna inna aktorka – odrzekła z godnością.

Występowałam w niej tyle razy, że znam na pamięć tekst, a poszczególne sceny mogłabym grać z zamkniętymi oczami.

Ed objął wzrokiem szczupłą sylwetkę Bett i zatrzymał go na jej wąskiej talii.

Może i tak – przyznał – ale w dalszym ciągu nie bardzo wiem, z jakiego powodu miałbym tobie powierzyć tę rolę? – powtórzył uparcie.

Bett nakazała sobie w duchu zachować opanowanie. Nie pozwoli, by on wyprowadził ją z równowagi lub skutecznie zniechęcił. Wie tak samo dobrze jak ona, że jest wprost stworzona do tej roli. Nawet nie musi się silić na południowy akcent, ponieważ nadal po dzieciństwie spędzonym w Atlancie daje się on słyszeć w jej głosie.

No, dalej – ponaglał Ed. – Podaj mi konkretną przyczynę.

Tkwię po uszy w długach – wyjawiła niechętnie Bett. Na twarzy Eda pojawił się wyraz niedowierzania.

To, co powiedziałaś, przeczy temu, co o tobie słyszałem. Ostatnie dwa lata były dla ciebie jednym pasmem sukcesów. W zeszłym roku nominowano cię do prestiżowej nagrody Tony, bardzo cenionej w środowisku teatralnym.

To prawda. Ogromnie się ucieszyłam, ale także dlatego, że brakowało mi pieniędzy – przyznała Bett. – Niestety, mój agent namówił mnie do ulokowania ich w czymś, co miało być bezpieczną inwestycją, a okazało się całkowitym niewypałem. Straciłam wszystko, łącznie z oszczędnościami. Właśnie z tego powodu tonę w długach.

To takie buty – rzekł z westchnieniem Ed.

Łatwo przyszło, łatwo poszło. – Bett pochyliła głowę, wzruszając ramionami.

Zwykli tak mówić, kiedy przez te wszystkie minione lata w Atlancie robili zakupy na lato. Machinalnie wypowiedziane przez Elisabet zdanie przywołało niechciane wspomnienia. Uniosła wzrok i napotkała chłodne spojrzenie Edwarda.

Nie wracaj do przeszłości, Bett – przestrzegł, nie owijając w bawełnę. – Kompletnie mnie nie interesuje. Nie chcę ani jej rozpamiętywać, ani odgrzewać naszej dawnej znajomości. Mogę mieć bez liku beznadziejnie zakochanych nastolatek, uwieszonych u mego ramienia.

Bett musiała użyć całej siły woli, żeby nie wymierzyć mu policzka. Pohamowała się, ponieważ rozpaczliwie potrzebowała angażu. Kpiący uśmieszek, który pojawił się na twarzy Edwarda, dobitnie świadczył o tym, że w pełni zdawał sobie z tego sprawę.

Pozwolił jej przez minutę tłumić złość, po czym oświadczył beztrosko:

Masz tę rolę, jeśli tak bardzo ci na niej zależy. Zresztą Ted i James uważają, że wspaniale wcielasz się w postać bohaterki, z akcentem włącznie.

A jakie jest twoje zdanie w tej kwestii? – spytała. – Jak by nie było, jesteś autorem.

Spojrzenie zielonych oczu Edwarda przylgnęło do sylwetki Bett i prześliznęło się po niej. Poczuła się tak, jakby dotykał jej dłońmi.

Będziesz odpowiednia – odparł krótko, po czym odwrócił się plecami.

Po powrocie do mieszkania, które Bett dzieliła z Janet Simms, znaną modelką, wciąż gotowała się ze złości na myśl o nieoczekiwanym spotkaniu z Edwardem i o jego zachowaniu.

Odpowiednia! Też coś! – Wzburzona podniosła głos. – Nigdy we mnie nie wierzył, nigdy! Sześć lat temu prorokował, że noga mi się powinie, a nic takiego się nie stało – dodała rozgorączkowana. – Przyjechałam do Nowego Jorku, ciężko pracowałam i wyrobiłam sobie nazwisko bez niczyjej pomocy. Mam skórzany płaszcz, mieszkanie w dobrej dzielnicy i wspaniałą przyszłość, sądząc po opiniach recenzentów.

To prawda, ale też jesteś winna krocie państwu – przypomniała jej Janet, wzdychając. – Ty szalona dziewczyno, dlaczego musiałaś ubiegać się akurat o rolę w sztuce Edwarda McCullough?

Pilnie potrzebuję pracy, a to była jedyna jeszcze nieobsadzona rola, którą chciałam grać – odparła Bett i usiadła przy oknie. Uszła z niej złość i popadła w zadumę. – Poza tym – zaczęła po dłuższej chwili milczenia, spuszczając wzrok. – Poza tym… – Urwała.

To była cudowna okazja, żeby odegrać się na Edwardzie – podpowiedziała Janet. – O to ci chodziło?

Bett zaprzeczyła ruchem głowy i dodała:

Nie. Po prostu nie byłam w stanie oprzeć się tej roli. Jest w niej tyle uczucia, tyle dramatycznego piękna… – Przeciągnęła ręką po złocistorudych włosach. – Nie podano do wiadomości, kto będzie reżyserować tę sztukę. Skąd mogłam wiedzieć, że Ed będzie na widowni?

Jest autorem – zauważyła Janet. – To nic nadzwyczajnego, że chciał uczestniczyć w przesłuchaniu aktorów. Czy to nie ty wspomniałaś, że zawarował sobie w kontrakcie akceptację obsady?

Tak – przyznała z nieszczęśliwą miną Bett.

Co zamierzasz zrobić w kwestii podatków? – spytała Janet, zmieniając temat.

Nie wiem – odparła Bett, wzruszając ramionami. – Z tego, co powiedział mój księgowy, zrozumiałam, że pozostało mi tylko trzydzieści dni na zebranie wymaganej kwoty. Będę musiała zacisnąć pasa, co oznacza, że nie mogę zostać w tym mieszkaniu.

W ciągu kilku ostatnich dni w jej życiu nastąpiły gwałtowne i niekorzystne zmiany, które sprawiły, że straciła poczucie bezpieczeństwa. Naturalnie, będzie jej brakowało Janet, ale nie może dłużej płacić połowy czynszu za mieszkanie położone przy prestiżowej Park Avenue.

Mam nadzieję, że z czasem wszystko się ułoży – dodała.

Oczywiście. – W geście pocieszenia Janet objęła przyjaciółkę. – Bądź co bądź, przekonałaś reżysera tej rozbieranej sztuki o królowej Elżbiecie Pierwszej, żeby pozwolił ci włożyć gorset.

Przypomnij mi, żebym kiedyś opowiedziała ci o tym ze szczegółami – powiedziała Bett i zachichotała. – Często proponują mi rolę Elżbiety.

Wyglądasz niemal tak samo jak ona uwieczniona na portretach – stwierdziła Janet – z tym że nie masz tak wysokiego czoła i tak jasnej cery. Natomiast oczy, rysy twarzy, kolor włosów – identyczne. – Janet roześmiała się i dodała: – Ona też była dziewicą.

Nie mów tego głośno, jeszcze ktoś mógłby usłyszeć – rzuciła ze śmiechem Bett. – W tej sztuce jestem w trzecim miesiącu ciąży.

Pierwsza ciąża biologiczna bez zapłodnienia. Ta wiadomość znajdzie się we wszystkich czasopismach medycznych. Pomyśl tylko, jaka to będzie sensacja – zażartowała Janet.

Wybierzesz się ze mną poszukać mieszkania? – spytała Bett.

Była niepocieszona, że w zaistniałej sytuacji finansowej musiała sprzedać piękny skórzany płaszcz. Z westchnieniem obrzuciła wzrokiem znoszoną tweedową jesionkę, którą zatrzymała wyłącznie ze względów sentymentalnych. Miała ją na sobie, gdy przed laty, wczesną wiosną, Ed zabrał ją na spacer do Piedmont Park i wtedyRozmarzyła się.

Oczywiście. Znam miasto lepiej niż ty. Poczekaj, tylko wezmę płaszcz – odparła Janet.

Bett bez większego entuzjazmu włożyła jesionkę i wraz z przyjaciółką wyszła z domu.

W Queens, dzielnicy diametralnie różniącej się od tej, w której Bett mieszkała dotychczas, obejrzały skromne lokum na najwyższym piętrze czynszowej kamienicy. Zewsząd dobiegały hałasy z sąsiednich lokali.

Nie mogę cię tutaj zostawić – oświadczyła zdecydowanie Janet. – Wykluczone. Poszukajmy czegoś innego.

Nie – sprzeciwiła się Bett. – To mi odpowiada – dodała, rozglądając się dokoła.

W kąciku jadalnym, z pomalowanych na biało ścian, odpadała płatami farba, plastikowy blat barku był porysowany, a w pokoju dziennym stała tapicerowana sofa i fotel z podartym obiciem.

Wydział zdrowia nie dopuściłby tej nory do użytku nawet po wysprzątaniu

oceniła Janet.

To miejsce w sam raz dla walczącej o uznanie aktorki – uznała Bett i zmusiła się do uśmiechu. – Zaczynałam w takim miejscu jak to. Zajmę się formalnościami, a potem zrobimy niewielkie niezbędne zakupy.

Kupmy zasłony i narzutę na tę okropną sofę oraz kwiaty doniczkowe – zaproponowała Janet.

Niestety, obecnie nie mogę sobie pozwolić nawet na takie wydatki – zaoponowała Bett. – Nie zapominaj, że przez dłuższy czas będę musiała zaciskać pasa.

Janet mruknęła pod nosem coś na temat kaprysów losu.

 

ROZDZIAŁ DRUGI

Bett przypomniały się czasy, kiedy jako bardzo młoda dziewczyna mieszkała w podobnych warunkach. Wówczas nauczyła się, gdzie można tanio się zaopatrywać, kupując po okazyjnych cenach lub korzystać z promocji. Wprawdzie miało to miejsce w Atlancie, a nie w Nowym Jorku, ale nie sprawiało to różnicy. Ubóstwo ma niejeden adres, a w pewnych środowiskach i kręgach działają te same zasady.

Nie rozumiem, dlaczego nie chcesz mi pozwolić opłacać czynszu, dopóki nie wyjdziesz na prostą – powiedziała Janet, pomagając przyjaciółce wtaszczyć zakupy po schodach do mieszkania.

Dlatego, że będę pracowała za minimalną płacę przez sześć tygodni prób – odrzekła Bett. – Potem, zanim odbędzie się premiera na Broadwayu, przedstawienie zostanie zaprezentowane w Filadelfii. Nie wiem, kiedy będę w stanie żyć na przyzwoitym poziomie, a nie chcę być nikomu nic winna. Nie obraź się, Janet, ale nawet tobie. – Uśmiechnęła się do przyjaciółki. Usiadła na sofie i dodała z wes- tchnieniem: – Jak tylko zacznę zarabiać, co umożliwi mi spłacenie należności urzędowi podatkowemu, wrócę do naszego mieszkania przy Park Avenue.

Okej. Wiesz najlepiej, jak powinnaś postąpić – Janet obserwowała, jak przyjaciółka układa naczynia na blacie – jednak będzie mi ciebie bardzo brakowało.

Jutro możesz wpaść do mnie na kolację, przygotuję spaghetti – zaproponowała Bett.

Chętnie. A ty możesz przyjść do mnie na kolację pojutrze i przy okazji wprowadzić się z powrotem.

Bett zaśmiała się cicho.

Wierz mi, ja też będę za tobą tęsknić. Nie martw się, moje kłopoty kiedyś się skończą – zapewniła przyjaciółkę.

Oczywiście – przytaknęła Janet, ale z lekkim powątpiewaniem.

Jestem tego pewna – podkreśliła Bett.

W porządku. Spróbuję zarazić się od ciebie optymizmem. A teraz powiedz, w czym mogę ci pomóc. Szczęśliwie dla ciebie mam czas do wieczora.

To świetnie. Nie przypuszczałam, że zgromadziłam tyle rzeczy.

Do końca dnia udało im się poukładać we właściwych miejscach tylko połowę dobytku Bett. Po wyjściu przyjaciółki Bett była zbyt zmęczona, żeby samodzielnie kontynuować porządki. Postanowiła więc pójść spać.

Nie dane jej było jednak porządnie wypocząć. W nocy męczyły ją niespokojne i denerwujące sny, w których wciąż pojawiał się Ed. Przed świtem obudził ją krzyk dziecka, dobiegający z sąsiedniego mieszkania, i mimo starań nie mogła zasnąć. Wygrzebała się z pościeli, zrobiła sobie kawę i stanęła przy oknie. Musiałaby je otworzyć i się wychylić, żeby cokolwiek zobaczyć, ponieważ przed sobą miała ścianę sąsiedniego budynku. Uznała, że jest na to za zimno.

W zadumie sączyła kawę. Cofnęła się myślami do okresu sprzed sześciu lat. Ona stawiała pierwsze kroki na scenie, a Ed jako dramatopisarz. Napisał pierwszą sztukę, która została wystawiona w lokalnym teatrze letnim, gdzie przez kilka tygodni oboje występowali w liczącym niewiele osób zespole. Trudno byłoby pracować w tak małej grupie, nie nawiązując bliższych kontaktów, by lepiej się poznać. Bett i Eda początkowo łączyła jedynie przyjaźń, z tym że z nich dwojga to ona była znacznie bardziej zaangażowana emocjonalnie.

Do dziś pamiętała, jak silne wrażenie zrobił na niej Ed, gdy zobaczyła go po raz pierwszy. Było to wtedy, kiedy wprowadzano go do zespołu. Zaskoczyła ją własna reakcja, zwłaszcza że została wychowana w duchu purytańskich zasad, była dziewicą i z żadnym mężczyzną nie utrzymywała bliższych kontaktów. Tymczasem Ed wręcz pociągał ją fizycznie. Nie bardzo wiedziała, jak sobie z tym poradzić, i zaczęła mu dokuczać, jakby podświadomie winiła go o to, że wzbudza w niej, jak jej wpajano przez lata, niezdrowe podniecenie. Ed nie bardzo przejął się jej zachowaniem, przyjmował je z humorem i bagatelizował. Pewnego dnia rozpoczęły się próby jego sztuki.

Bett powierzono główną rolę nie tylko ze względu na jej wygląd, ale także aktorskie umiejętności. Ed byłby idealnym odtwórcą głównej roli męskiej, ale odmówił, oddając ją Charlesowi Tannerowi, aktorowi o potężnej sylwetce i miernym talencie.

Bohaterka była niezależną młodą kobietą, niestroniącą od romansów. Natomiast jej partner był człowiekiem powściągliwym, o skostniałych zapatrywaniach. Dzięki wyrazistości postaci w sztuce zderzały się poglądy konserwatywne z liberalnymi. Utwór okazał się na tyle dobrze napisany i ciekawy, że zwrócił uwagę jednego z mecenasów patronujących rozwojowi dramatopisarstwa. Wkrótce potem Ed wyjechał do Nowego Jorku i tak zaczęła się jego imponująca kariera. Jednak zanim opuścił Atlantę i miejscowy teatr, wyrządził niepowetowane szkody w emocjach Bett.

Później wmawiała sobie, że pojechała za nim do Nowego Jorku, ponieważ uniosła się ambicją. Otóż Ed orzekł, że ograniczona kompleksami Bett nigdy nie zostanie gwiazdą. Czasami jednak dopuszczała do siebie myśl, iż mogła powodować nią miłość.

Oczami wyobraźni ujrzała ich razem, kiedy zaczęła się próba czytana, a on usiłował wprowadzić ją w rolę.

Nie dajesz sobie rady, prawda, Bett? – zauważył, gdy kilkakrotnie powtórzyła swoją kwestię, nie mogąc utrafić we właściwy ton. Cisnął scenopis na stolik i wyciągnął rękę. – Cóż, dziecinko, zobaczymy, czy nie takiego treningu potrzebujesz najbardziej – dodał i nagle ją pocałował.

Spadło to na nią niespodziewanie po miesiącach podziwiania Eda, przebywania w jego towarzystwie, z nadzieją że dostrzeże w niej nie tylko aktorkę, ale i kobietę, po snuciu marzeń o spędzeniu w jego ramionach choćby kilku sekund.

Pamiętała, że zesztywniała w objęciach Eda, odczuwając płynącą z bliskości niezwykłą przyjemność, ale także lęk przed nieznanym. Był starszy od niej o osiem lat i nietrudno było się domyślić, że miał do czynienia z kobietami. Natomiast ona po raz pierwszy znalazła się w ramionach mężczyzny i nie wiedziała, czego Ed od niej oczekuje.

Czy to najlepsze, co umiesz robić? – spytał ze zdumieniem, gdy oderwał usta od jej warg.

Oblała się rumieńcem i spróbowała odwrócić, ale Ed jej na to nie pozwolił.

Nadal trzymał ją przy sobie, blisko swojego szczupłego, ale umięśnionego ciała.

Nie uciekaj, jeszcze nie – rzekł, uważnie przyglądając się Bett. – Od początku, jak tylko cię poznałem, przypominałaś mi urodą Elżbietę Pierwszą. Pamiętasz, jak ją nazywano?

Bett przygryzła pełną dolną wargę, żeby powstrzymać jej drżenie.

Tak.

Królową Dziewicą – ciągnął Ed, nie odrywając wzroku od twarzy Bett. – Czy to wasza wspólna cecha, podobnie jak karnacja, kolor włosów i oczy?

Bett pochyliła głowę, starając się uniknąć jego badawczego spojrzenia, ale zmusił ją do podniesienia głowy i zajrzał jej w oczy.

Nic dziwnego, że nie możesz zagrać tej roli, jak należy – powiedział z uśmiechem. – No dobrze, panno Kompleksińska. Zobaczmy, co da się zrobić w sprawie tych nieoczekiwanych zahamowań.

Znowu ją pocałował i posunął się dalej niż tylko do muśnięcia warg. Tym razem dawał i brał, atakował i się wycofywał, aż rozniecił w niej namiętność o wiele silniejszą niż wcześniej odczuwane podniecenie. Po paru minutach odesłał ją do domu, nie biorąc tego, co była gotowa mu ofiarować.

Przez kilka następnych tygodni byli nierozłączni zarówno na scenie, jak i poza nią. Pod koniec lata Bett była zakochana bez pamięci i miała nadzieję na trwałe szczęście.

Pewnego dnia wieczorem nagle, bez ostrzeżenia, Ed oświadczył całemu zespołowi, że wyjeżdża do Nowego Jorku, aby reżyserować swoją sztukę, która będzie wystawiona na słynnym Broadwayu. Zaskoczona Bett nie wierzyła własnym uszom, bo wcześniej Ed ani słowem nie wspomniał ani o podróży do Nowego Jorku, ani o przedstawieniu na Broadwayu.

Tamtego wieczoru poszła do mieszkania Eda, żeby z nim porozmawiać. Nie zastała go na miejscu i postanowiła zaczekać. Ku jej zdumieniu, pojawił się wraz z jedną aktorek z zespołu, cieszącą się opinią łatwej. Zaszokowana Bett zdobyła się na pytanie o przyszłość ich związku, ale nie uzyskała odpowiedzi. Ed jedynie beztrosko się roześmiał. Przyprowadzona przez niego kobieta mu wtórowała.

Bett odeszła jak niepyszna, a w swoim pokoju zrozpaczona płakała tak długo, aż w końcu usnęła.

Następnego dnia cały zespół wiedział już o tym, co zaszło i że Ed potraktował ją lekceważąco. Zgodnie z zapowiedzią, wkrótce pojechał do Nowego Jorku, a ona została z myślą, że weźmie się w garść i będzie występować przez cały sezon. Nie potrafiła jednak zapomnieć, co Ed powiedział jej na odchodnym, jak sądziła chyba po to, by jeszcze bardziej ją pognębić. Stwierdził mianowicie, że jej możliwości aktorskie pozwalają jedynie na występy w małych zespołach teatralnych podczas letniego sezonu. Tak mocno ugodziła ją ta uwaga, że postanowiła mu udowodnić, iż pomylił się w jej ocenie. Wsiadła w następny samolot do Nowego Jorku i tam została.

Dopiła kawę, która zdążyła wystygnąć, ale nie potrafiła oderwać myśli od jej krótkiego związku z Edem. Cóż, musiała przyznać, że już na początku znajomości uprzedził ją, iż nie pozbawi jej dziewictwa, chociaż ona mu je otwarcie ofiarowywała. Może lepiej, iż nie doszło do współżycia, ponieważ Ed każdemu, kogo to in- teresowało, oznajmiał, że nie zamierza się z nikim wiązać na stałe i planuje przejść przez życie w pojedynkę. Dodawał, że znajomość z Bett trwała krótko, bo jego zdaniem nie mieli szans na wspólną przyszłość. Wbrew tej ocenie ich relacja była szczególnego rodzaju. Bett mogła z nim rozmawiać o wszystkim, jak z nikim in- nym, a Ed zdawał się jej ufać tak jak nikomu innemu. Jednak nawet przy tego rodzaju zażyłości nie odsłonił się całkowicie i wątpiła, by uczynił to wobec kogokolwiek. Ed był zdecydowanym indywidualistą, pilnie chroniącym prywatność.

Było nieuniknione, że w Nowym Jorku, obracając się w tym samym środowisku, prędzej czy później natkną się na siebie na gruncie towarzyskim. I tak się stało. Bett obiecała sobie, że nie wyjawi Edowi, jak bardzo zawiódł ją i zranił, druzgocząc rodzącą się w niej po raz pierwszy miłość. Często odzywała się w niej żądza zemsty, ale starała się ją tłumić. Przy okazji spotkań znowu mu dokuczała, a on przyjmował to z humorem. Zastanawiała się, dlaczego toleruje jej kąśliwe uwagi, i pomyślała, że może zrozumiał, iż wcześniej zniszczył jej marzenia, zniweczył nadzieje i zadał ból.

Swoim postępowaniem Ed sprawił, że nie zdołała się poważnie zaangażować, nie potrafiła zbudować głębszej relacji z mężczyzną. Być może nigdy nie będzie do tego zdolna, i to za sprawą Eda.

Bett odstawiła pusty kubek na blat i poszła się ubrać.

Pierwszy dzień prób był ekscytujący. Bett od razu polubiła członków zespołu. Zapowiadał się sukces i każdy miał nadzieję, że przedstawienie długo utrzyma się na Broadwayu. Przed laty sztuka Eda cieszyła się powodzeniem u publiczności i przychylnością recenzentów, co pozwalało się spodziewać, że i tym razem spotka się z aplauzem widowni i wysokimi ocenami krytyków teatralnych. Naturalnie, wystawienie każdej sztuki łączy się z podjęciem pewnego ryzyka, ale wcześniejsze zejście z afisza Dziewczyny w ciemności byłoby katastrofą, zważywszy na wysoki koszt produkcji przedstawienia. Jednak wszyscy związani z przygotowaniami do spektaklu byli optymistami.

Podczas spotkania z zespołem Ed stwierdził, że na szczęście zaangażowano do głównej roli tak utalentowaną aktorkę jak Bett. Był nie tylko autorem, ale i reżyserem. Już pierwszego dnia szczegółowo rozplanował ustawienie aktorów i sposób ich poruszania się na scenie, tak żeby nie przeszkadzali sobie wzajemnie w czasie wygłaszania kwestii. Każdy gest i ruch musiały być uzasadnione. Na razie aktorzy nie znali dialogów na pamięć i pracowali z tekstem w dłoni. Bett wiedziała jednak, że już trzeciego dnia prób Ed będzie oczekiwał, że potrafią w pełni zagrać swoje role, nie podpierając się pisanym tekstem.

Posłusznie i bez dyskusji podporządkowywała się wszystkim zaleceniom Eda, a jego wskazówki co do jej miejsca na scenie notowała na swoim egzemplarzu scenopisu. Inaczej postępował David Hadison, który odtwarzał główną rolę męską i partnerował Bett. Był absolwentem znanej szkoły aktorskiej i prawdopodobnie z tego powodu domagał się uzasadnienia dla każdego swojego poruszenia się na scenie. Ed objaśniał mu wszystkie zalecenia z nadzwyczajną cierpliwością. Niestety, aktor często się z nim nie zgadzał i chciał pewne elementy zmienić. W rezultacie ta wymiana zdań przeciągała się, spowalniając pracę zespołu. W pewnym momencie Ed grzecznie, acz stanowczo oznajmił Hadisonowi, że albo zastosuje się do jego wskazówek, albo poszuka sobie roli w innej sztuce.

Daj spokój, Ed – powiedział pojednawczo David. – Dobrze wiesz, że obec- nie to najlepsza sztuka na Broadwayu. Dla ciebie odrzuciłem kontrakt na rolę w filmie. Czy to nie upoważnia mnie do jednej małej zmiany?

Wysoki ciemnowłosy David miewał zmienne nastroje, ale był w pełni profesjonalnym aktorem. Ed westchnął i ustąpił, ale zgodził się tylko na jeden krótki spacer przez scenę. To najwyraźniej usatysfakcjonowało Hadisona, bo niczego więcej się nie domagał. Do końca męczącej długiej próby uśmiechał się do Bett.

Bett wzięła scenopis do domu i studiowała go tak długo, aż litery zaczęły jej się zamazywać przed oczami. Ed nie dał aktorom zbyt wiele czasu na przyswojenie sobie ról. Głośno powtarzała tekst, aby utrwalić go w pamięci, i to mimo krzyków dziecka, dobiegających z sąsiedniego mieszkania, oraz dochodzącego z dołu śpiewu mężczyzny, który nieznośnie fałszował. Była niezwykle skrupulatna w pracy i pomyślała, że prawdopodobnie to był jeden z powodów, dla których Ed powierzył jej tę rolę.

Następnego dnia umiała już na pamięć prawie cały tekst, ale nie do końca opanowała zaplanowany dla niej przez Eda ruch sceniczny. Tak się skupiała na tym, aby dostosować się do reżyserskich wskazówek, że wybiła się z rytmu i pomyliła swoją kwestię. Ed obrzucił ją krytycznym spojrzeniem.

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin