Abramowicz M. - Zakonnice odchodzą po cichu.pdf

(742 KB) Pobierz
SPIS TREŚCI
Wstęp: Korespondencja
Bohaterki
Siostra Joanna i siostra Magdalena
Siostra Dorota
Siostra Justyna
Siostra Iwona
Siostra Agnieszka
Siostra Izabela
Joanna i Magdalena
Dorota
Justyna
Iwona
Agnieszka
Izabela
7+13
Sens
Odpowiedzi
Święte
Matka Nikodema
Dominikanie
Matka Celestyna i duch soboru
Mistrzyni postulatu
Władza w Kościele
Zakonnice feministki
Zakonnice z lotu ptaka
Zakonnicy
Pokolenia zakonne
Drewermann
Kazanie
Bóg
Beniamina, czwarte pokolenie
Bohaterki książki
Bibliografia
WSTĘP: KORESPONDENCJA
Podobno co piąta osoba zna byłą zakonnicę. Chcę z nimi porozmawiać, bo piszę książkę. Znasz taką
osobę? Albo kogoś, kto mógłby ją znać? Każda pomoc na wagę złota.
Taki mejl wysłałam do znajomych na Facebooku. Rzeczywiście, co piąta osoba znała byłą zakonnicę:
– To moja kuzynka. Ale z tą częścią rodziny nie rozmawiam od lat.
– Kiedy uczyłem w Akademii Sztuk Pięknych, miałem taką studentkę. Dyplom robiła już bez habitu.
Zupełnie nie wiem, jak ją namierzyć.
– Moja koleżanka z podstawówki była w klasztorze. Ale wyjechała gdzieś za granicę i urwał nam się
kontakt.
– Sama chciałam kiedyś napisać książkę o byłej zakonnicy. Rzuciła zakon, żyła z księdzem na plebanii
i pracowała w szkole jako katechetka. Niestety, nie chciała o tym rozmawiać. Teraz nie wiem nawet,
gdzie mieszka.
Połowa osób zadeklarowała, że zna byłego księdza lub zakonnika, a nawet kilku, i może dać namiary.
Poprosiłam o kontakty, licząc, że duchowni będą mieli lepsze rozeznanie w świecie sióstr niż świeccy.
Napisałam do Stanisława Obirka, Jacka Krzysztofowicza i Tadeusza Bartosia, księży zakonników,
których odejścia były szeroko dyskutowane w mediach. Nie wiedzieli jednak więcej niż inni.
– Przykro mi, ale nie mam kontaktów z byłymi zakonnicami. To temat bardzo trudny i właściwie
niezbadany, ale nie wiem, jak do nich dotrzeć – odpowiedział jeden.
– Prawdę powiedziawszy, choć byłe zakonnice nieraz spotykałem, to na ogół nie utrzymywałem z nimi
dłuższych kontaktów. Osoba, do której mam namiary, nie zgodziła się, żebym je przekazał. Nie mogę
pomóc… Mimo wszystko życzę powodzenia – odpowiedział drugi.
– Niestety, nie udało się namówić mojej znajomej – odpowiedział trzeci.
Dlaczego zakonnice znikają bez śladu? – zastanawiałam się. Przecież byli księża bez ogródek mówią
w telewizji o swoim odejściu z Kościoła.
Miałam jednak jeszcze nadzieję, bo przez wiele lat badałam grupy w socjologii zwane hidden, czyli
ukrytymi. Mimo wszystko zawsze udawało mi się dotrzeć czy to do gejów i lesbijek strzegących swojej
prywatności, czy to do wychowanków domów dziecka, po których ślad zaginął. W takich sytuacjach –
analizowałam – najlepiej sprawdziła się kula śnieżna, internet i pomoc ludzi dobrej woli.
Kula śnieżna to metoda docierania do ludzi, których trudno znaleźć. Zaczyna się od jednej osoby, która
daje kontakt do następnej, a ta do kolejnej. Pierwszy wychowanek poznał mnie ze swoimi koleżankami,
które także były w domu dziecka. One dały namiary do następnych i tak dalej, aż stworzył się łańcuch
kilkuset osób. W ten sposób badacze poznali społeczność paralotniarzy, kierowców quadów, muzyków
jazzowych, osób uzależnionych od hazardu czy bezdomnych.
Pierwsze trzy byłe siostry, do których dostałam telefon, stwierdziły, że nie znają żadnych innych. To
samo powiedziały czwarta, piąta i szósta. Zakonnice odchodzą pojedynczo i po cichu. Nie mają ze sobą
kontaktu. Nie było szans na kulę śnieżną.
A więc internet. Szukałam miejsc, gdzie w sieci kontaktują się ze sobą byłe siostry. Na forach
o tematyce powołaniowej znalazłam tylko rozterki młodych dziewcząt, czy powinny wstąpić do zakonu.
Nic więcej. Byłe siostry nie szukają ze sobą kontaktu. Z ciekawszych tropów tylko Stowarzyszenie
Byłych Księży i Ich Rodzin. Stowarzyszenia Byłych Zakonnic nikt jeszcze nie założył.
Napisałam do księży. Odpowiedzieli, że stowarzyszenie nie prowadzi kartotek osób opuszczających
stan duchowny. Polecają zamieścić apel na ich forum. Może ktoś się zgłosi. Obiecali przesłać
wiadomość do swoich kontaktów.
W sieci znalazłam też chrześcijańską poradnię psychologiczną dla byłych duchownych kierowaną
przez protestanckiego księdza. Pastor nie bardzo chciał się spotkać, ale obiecał przesłać moją prośbę
dalej. Po dwóch tygodniach dał znać, że przesłał, ale większość byłych zakonnic od razu odmówiła.
– Kobiety, zakonnice, mają zwykle poczucie winy większe niż mężczyźni, obarczają się
odpowiedzialnością za wszystkie grzechy świata i chcą cierpieć w ukryciu – tłumaczył.
Pozostali ludzie dobrej woli. Teraz już pytałam o kontakty każdą napotkaną osobę. Pomagali zarówno
sympatycy Ruchu Palikota, jak i znajomi głęboko zaangażowani w życie Kościoła.
– Znam dwie, ale nie rozmawiają ze mną, bo jestem lesbijką. Jedna normalnie ucieka przede mną na
ulicy. Postaram się zadziałać, chociaż to hardkorowe przypadki. Nie wiem, czy te dziewczyny otworzą
się na kogoś obcego. Jedna była w zakonie, gdzie stosuje się samobiczowanie, a druga u kalkucianek.
Traumatycznie to zniosły.
– Niestety, dla mojej koleżanki to trudny temat. Spowiednik polecił jej, żeby już nigdy z nikim do tego
nie wracała – relacjonował przyjaciel, były dominikanin.
– Moja przyjaciółka dobrze zna to środowisko. Mówi, że byli są wyłącznie księża. Dla niej
ekszakonnica to kosmita.
– Moja ciotka. Znam powody, dla których zrezygnowała, ale ona nikomu o tym nie opowiada. Trudne
zadanie przed tobą – mówił mi znajomy po mszy. – Podobno z zakonu porwał swoją żonę detektyw
Rutkowski.
Wszystko to nie przybliżyło mnie jeszcze do meritum.
Zadzwoniłam do Zuzanny Radzik, teolożki feministki, która właśnie skończyła książkę o kobietach
w Kościele. Musi coś wiedzieć.
– Łatwiej mi było umówić się na rozmowę z przeoryszą na Filipinach niż z kimś w Polsce – rozwiała
moje nadzieje. – W związku z tym postanowiłam nie pisać o polskich zakonnicach.
Pozostała ostatnia deska ratunku. Profesor Baniak. Profesor Józef Baniak, socjolog religii, ukończył
teologię na KUL-u i pracuje na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Od lat bada księży
i zakonników, a także żony byłych księży i ich dzieci. Pyta też gimnazjalistów, co myślą o Kościele,
a katolickie rodziny, co sądzą o moralności. W ciągu ostatnich trzech lat wydał jedenaście książek,
poprzednich już nie liczyłam. W świecie uniwersyteckim wydanie jednej rocznie jest wielkim
osiągnięciem. Przejrzałam jego prace – prawie nic o zakonnicach. Ale na pewno próbował je badać.
Napisałam z prośbą o pomoc.
Po dwóch dniach przyszła odpowiedź:
Szanowna Pani,
podjęła się Pani zadania bardzo trudnego, obecnie niemal niewykonalnego. Jednak warto próbować je wykonać, choćby w minimalnym
zakresie. Temat losu byłych zakonnic jest zupełnie niezbadany pod każdym względem, w tym socjologicznie. Ja próbowałem nim się zająć,
lecz jak dotąd bezskutecznie – w wielu zakonach nie wyrażono zgody na takie badania.
Może warto poszukać byłych zakonnic w internecie, one tam, przynajmniej niektóre, mniej zastraszone przez Kościół, opowiadają
o swoim życiu we wspólnocie zakonnej, w tym o własnej seksualności? Na pewno Pani wie, że w Polsce funkcjonuje stowarzyszenie
byłych osób duchownych, może oni zechcieliby wskazać takie zakonnice?
Jednak życzę powodzenia w tych staraniach.
Józef Baniak
Dwadzieścia – to dużo czy mało? Dotarcie do dwudziestu byłych zakonnic zajęło mi pół roku.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin