Nikołaj Szerstienn - Wewnętrzne światło.rtf

(8633 KB) Pobierz

 

 

NIKOLAJ I. SZERSTIENNIKOW
WEWNETRZNE SWIATLO


(Na dorogje wnutriennogo mira / wyd. orygin.: 1997)

 

Wstep

 

Kole Szerstiennikowa poznalem w 1989 roku w Rostowie. Odbywalo sie wtedy spotkanie, seminarium, na które zostali zaproszeni rózni ludzie, którzy poszukuja, przecieraja wiele dróg rozwoju duchowego. Wsród nich byl tez Nikolaj Szerstiennikow. Mówiac szczerze, poczatkowo nie podobal mi sie ten czlowiek, pózniej dowiedzialem sie, ze ja mu sie równiez nie podobalem. Po kilku dniach odczytów i spotkan zdarzylo sie, ze siedzielismy przy jednym stoliku i zaczelismy rozmowe. Okazalo sie wówczas, ze mentalnosc, droga rozwoju duchowego, psychologiczne podejscie do swojej pracy u Koli i u mnie sa bardzo podobne. Bylismy zachwyceni tym, ze myslimy tak samo i prawie nie musielismy rozmawiac na temat teorii i zajmowalismy sie tylko praktyka. Potem przez tydzien wspólnie pracowalismy, pokazywalismy sobie pewne techniki, wymienialismy doswiadczenia. To nam bardzo pomoglo, pozwolilo poznac nowe cwiczenia i pokazalo mozliwosci rozwiniecia swoich zdolnosci. Od tego czasu spotykalem sie z Kola co najmniej raz w roku i za kazdym razem dziwila mnie intensywnosc, z jaka ten czlowiek pracuje. On nie zna pojecia przerwy, odpoczynku, wakacji, pracuje nieustannie, jego glowa caly czas mysli, tworzy nowe, coraz lepsze techniki. Znam uczniów Koli i wiem, na co ich stac, co potrafia i dziwi mnie to, ze ludzie ci tak spokojnie, powoli, ale bezustannie ida do przodu i zaden z nich nie rezygnuje z tej drogi. Droga ta sama w sobie jest ciekawa, miedzy innymi dlatego, ze kazdy moze osiagnac wyznaczone cele, wystarczy tylko chciec. Bardzo sie ciesze, ze ukazuje sie w Polsce ta pierwsza, bardzo interesujaca, ksiazka Koli Szersiennikowa i ciesze sie równiez, ze autor zgodzil sie od czasu do czasu przyjezdzac do Polski i szkolic osoby zajmujace sie rozwojem duchowym. To wspaniale, ze Polacy maja okazje zetknac sie z ta wiedza, poznac ja i rozwijac sie w tym kierunku. Jest to pierwsza, ale nie ostatnia pozycja tego autora. Wiem, ze Kola ma przygotowanych siedem róznych ksiazek. Mam nadzieje, ze wkrótce zostana one równiez wydane, i ze juz niedlugo polski Czytelnik bedzie mial w swoich rekach kolejne metody, techniki, szkoly, nad którymi pracuje Kola Szerstiennikow. Karen Jemendzan   OD WYDAWCY W porozumieniu z Autorem, kursy zostaly podzielone na dwa tomy: dla poczatkujacych i dla zaawansowanych. Kolejnosc prezentacji wynika ze stopniowania trudnosci w opanowywaniu technik samoregulacji. Równoczesnie jednak kursy “Zycie bez bólu" (z tomu dla poczatkujacych) i “Sila twoich mysli" (z tomu dla zaawansowanych) moga zostac wyodrebnione z cyklu i wykorzystane oddzielnie, niezaleznie od ukladu calosciowego. Kurs samoregulacji psychoenergetycznej skladajacy sie z pieciu stopni: “Odkrycie siebie", “Przestrzenie wewnetrzne" (te dwa kursy sa zawarte w tomie dla poczatkujacych), “Sila zewnetrzna", “Polaczenie" i “Dwa strumienie" (zawarte w tomie dla zaawansowanych) - splata w calosc pozostale treningi i stwarza mozliwosc realizacji kazdego z nich z maksymalnym efektem. Na ewentualne, pojawiajace sie w trakcie pracy, pytania Autor zgodzil sie odpowiadac w trakcie swoich kursów w Polsce. Szczególowe informacje na ich temat mozna uzyskac u p. Karena Jemendzana w Centrum “ARTEMA", Kobylec 135, 62-100 Wagrowiec, tel. (0-67) 620008 (od poniedzialku do piatku w godz. 11-16). Czytelnikom zyczymy cierpliwosci, uwaznosci, wytrwalosci w dazeniu do celu. A co najwazniejsze - dobroci w sercu oraz milosci do ludzi. Wylacznie przez dobroc i milosc mozemy poznac glebiny ducha ukryte w kazdym z nas!  Od Autora System Samoregulacji Psychoenergetycznej (PESR), którego opracowanie rozpoczelo sie w latach osiemdziesiatych, na trwale wszedl w zycie dziesiatków tysiecy ludzi, którzy szkolili sie w grupach treningowych, i znakomicie sprawdzil sie jako sposób samouzdrawiania, samorozwoju i duchowej samorealizacji. Uogólnienie doswiadczen z pracy uczestników zajec oraz osób praktykujacych obecnie, ich dzialan w zakresie samouzdrawiania róznorodnych chorób, pozwala mówic o wysokiej efektywnosci opracowanego systemu. Czytelnicy mieli juz okazje poznac poczatkowe kursy systemu z dwóch ksiazek: “Wewnetrzne Swiatlo" [Wydawnictwo Uniwersytetu Rostowskiego, 1991 r.] oraz “Odkrycie siebie" [Wydawnictwo Maryjskie, 1991 r.]. Nowa ksiazka nie jest powtórzeniem ksiazek wydanych wczesniej. Jest to zupelnie samodzielna praca, w której znane juz praktyki i cwiczenia rozpatruje sie z innej plaszczyzny, z uwzglednieniem nagromadzonego doswiadczenia i analizy efektywnosci oddzialywania na organizm. Dolaczono nowe rozdzialy i podrozdzialy, poswiecone takim problemom rozwoju kazdego czlowieka jak: wyzwolenie i rozwój wewnetrznej sily, cechy metod samouzdrawiania, duchowa transformacja czakr i zmiany osobowosci czlowieka... W nowych rozdzialach wiele informacji publikowanych jest po raz pierwszy i nie maja one analogii w innych systemach i technikach. W trakcie aktywnej, samodzielnej pracy z wykorzystaniem calego proponowanego spektrum cwiczen i metod uczestnik kursu dochodzi do wniosku, ze zaden wysoki, osiagniety przez niego stan - nie jest celem samym w sobie, bez wzgledu na to, jaki wspanialy by nie byl. Jest jedynie motywacja do analizy rzeczywistosci, do zrozumienia glebi tez filozoficznych mówiacych nam o wyzszym celu wszystkich rozumnych istot na tym swiecie. I bardzo szybko czlowiek osiaga swiadomosc, ze zwykle czlapanie w miejscu, bezproduktywne spedzanie czasu, odstapienie od wymagan etyki, od wyzszych celów duchowych, prowadzi do wielu nieprzyjemnosci i chorób... Wlasnie z tego powodu w ksiazce nie ograniczono sie do przypadkowego zestawienia rad, cwiczen i metod, ale wszystkie je uszeregowano w taki sposób, zeby ludzie w trakcie samodzielnej pracy nad soba zrozumieli prawdziwa wartosc dobra i zla, milosci, dazenia do spokoju duszy... Naturalne i organiczne przejscie ze stopnia na stopien idzie w parze z niedostrzegalnymi na pierwszy rzut oka zmianami w swiecie duchowym czlowieka. Z kazdym krokiem staje sie on lepszym, prostszym, radosniejszym i zaczyna rozumiec wysoki stan milosci “nie za cos", a po prostu milosci do ludzi... Ksiazka zbudowana jest w sposób gwarantujacy plynne stopniowanie trudnosci. Waznym jest zrozumienie, ze bez opanowania elementarnych podstaw nie opanujesz wyzszych kursów. I sam jezyk oraz terminologia sprzyjaja temu, zeby czytelnik i cwiczacy nie mógl rozpoczac wyzszych kursów, o ile nie zrozumial poprzednich. Chcialbym powiedziec kilka slów o tych, którzy od pierwszych kroków, od pierwszych dni pracy ida razem i sami aktywnie tworzac, pomagaja swoim osobistym doswiadczeniem pozostalym. Takich ludzi jest wielu i trudno wymienic wszystkich z nazwiska, dlatego nie wskazujac nikogo konkretnie, chce z calego serca podziekowac moim przyjaciolom, pomocnikom i wspólpracownikom z Joszkar-Oly, Rostowa nad Donem, Rygi, Jelgawy i z innych miast Rosji oraz bliskiej zagranicy, za szczere uczestnictwo oraz pomoc w pracy na rzecz ogólnego rozwoju. Dziekuje Warn za wszystko! Zas tych, którzy w tej ksiazce po raz pierwszy przeczytaja o systemie i metodach samoregulacji psychoenergetycznej, zapraszamy w urzekajaca podróz do swego wewnetrznego swiata, swiata wielkich przezyc i szczescia, swiata subtelnych energii, swiata wzlotu duchowego - ukrytego przed pierwszym i powierzchownym wejrzeniem, lecz otwierajacego sie przed wejrzeniem bacznym, poszukujacym i dazacym do Swiatla! Szczesliwej podrózy, przyjaciele! Z Bogiem! Do czesci drugiej. Trzymasz w rekach Czytelniku druga czesc niezwykle interesujacych kursów rozwoju duchowego N. I. Szerstiennikowa. Sa one przeznaczone dla osób zaawansowanych w praktykach duchowych. Kurs “Sila twoich mysli" mozesz zaczac przerabiac od zaraz. Przyniesie ci on wiele satysfakcji i korzysci, których do tej pory nawet sobie nie wyobrazales. I wreszcie opanujesz zywiol swoich mysli, zmusisz go do pracy wedle swoich zyczen. “Sila zewnetrzna", “Polaczenie" i “Dwa strumienie" to kolejne stopnie kursu samoregulacji psychoenergetycznej (pierwsze dwa stopnie - “Odkrycie siebie", “Przestrzenie wewnetrzne" - zostaly przedstawione w tomie dla poczatkujacych). Radzimy podchodzic do nich dopiero po przerobieniu czesci dla poczatkujacych (jezeli nie znajdziesz jej w ksiegarniach, mozesz zamówic w naszym wydawnictwie). Wówczas osiagniesz maksymalny efekt. W ksiazce Wewnetrzne swiatlo - kursy dla poczatkujacych wyjasniono wszystkie terminy i omówiono struktury energetyczne, których byc moze jeszcze nie znasz.

 

 

Czym jest PESR?

 

Samoregulacja psychoenergetyczna [PESR to skrót od PsychoEnergetycznej SamoRegulacji] nie zrodzila sie w prózni. U jej podstaw leza ogromne poklady wiedzy nagromadzonej przez ludzi. Zawarte sa w niej elementy jogi, dawnych slowianskich, chinskich, maryjskich i innych ludowych systemów uzdrawiania, jak równiez niemalo samodzielnie opracowanych cwiczen i metod. PESR zaczyna sie od elementarnych podstaw - nawyków kierowania swoim stanem przy pomocy rozluznienia, spokojnego rytmicznego oddychania. Proste w wykonaniu, ale bardzo skuteczne, cwiczenia te juz na samym poczatku zajec daja trwaly efekt uzdrawiajacy. Stopniowo cwiczenia i metody staja sie bardziej zlozone, pojawiaja sie mozliwosci kierowania nie tylko stanami fizjologicznymi, ale i korzystnego wplywania na wlasne reakcje psychiczne. Wyjasnijmy, co rozumiemy pod pojeciem poziomów subtelnosci w kierowaniu wlasnym samopoczuciem. Mozna na przyklad, podregulowac cisnienie krwi wielokrotnie powtarzajac slowne formulki. Do tej metody ucieka sie klasyczny trening autogenny. Bardziej zlozony wariant treningu autogennego, a w slad za tym i bardziej subtelne oddzialywanie, proponuje psychoneurolog A. M. Wasiutin, w swojej metodzie, która nazwal “bioenergotreningiem". Efekt terapeutyczny osiaga sie w niej na drodze polaczenia oddechu, zywych, malowniczych wyobrazen i aktywnej wizualizacji. O metodzie tej mozna przeczytac w ksiazce “Ekstrasensoryka: konkretna, abstrakcyjna, intuicyjna" [Wydawnictwo Uniwersytetu Rostowskiego, 1990 r.]. Jeszcze bardziej subtelne i zlozone metody samooddzialywania wykorzystuja wyobrazeniowo-zmyslowe przezycia czlowieka, które wplywaja na glebokie struktury organizmu i pozwalaja dotrzec do ukrytych przyczyn chorób. JAK SIE TO ROBI?  Podstawowym instrumentem pracy w PESR jest wewnetrzne przezycie albo doznanie. Jest zrozumiale, ze doznania powstajace w procesie funkcji zyciowych organizmu nie moga zostac zbyt latwo wykorzystane do wytworzenia nawyków samokierowania i samouzdrawiania. Ale mozemy stworzyc w sobie caly bank modelowych doznan, które nie róznia sie niczym od przezyc wywolanych okolicznosciami zewnetrznymi. Do wywolania takich przezyc sluzy medytacja. Medytacje definiuje sie na rózne sposoby, w zaleznosci od szkoly i typu nauczania. Ktos rozumie medytacje jako wyzsza koncentracje na jakims dzialaniu lub przedmiocie, a ktos inny za prawdziwa uwaza jedynie medytacje bezruchu mentalnego, kiedy wszystkie wewnetrzne przezycia czlowieka zanikaja, a on sam staje sie jakby czysta swiadomoscia, nie przywiazana do swojej materialnej powloki. Wszystko to jest prawda, ale osiagnac takie stany mozna jedynie po dlugich latach wytrwalego treningu. A dla nas wazny jest szybki i konkretny efekt - poprawienie wlasnego zdrowia. Proponuje takie okreslenie medytacji: “Jest to stan wytwarzany przez nasza wyobraznie, ale przezyty przez nas realnie we wlasnych doznaniach". Zakladamy, ze sugerujac sobie obraz jablka i osiagajac zupelnie realistyczny obraz, chociaz nie zdolamy tym wyimaginowanym jablkiem sie nasycic, to zdolni jestesmy wytworzyc specyficzne reakcje w organizmie, które odpowiadaja procesowi trawienia, jak gdybysmy jedli realne jablko. Organizm podatny jest na takie “oszustwo" i reaguje na taka podniete jak na zdarzenie realne... Reasumujac, mozemy wytwarzac impulsy myslowe o róznej sile, z ich pomoca prowokowac reakcje organizmu i, w zaleznosci od stopnia wyrazistosci obrazu, doznawac w pelni realnych odczuc. Dla przykladu przytocze taki przypadek. Na jednym z treningów robilismy mentalny masaz zlogów tluszczowych na brzuchu. W tym celu wyobrazalismy sobie, ze kazdemu w brzuch bije silny strumien wody, ugniata i masuje miesnie tloczni brzusznej, rozgania tluszczyk. Jedna z uczestniczek zajec wyobrazila sobie, ze w jej brzuch bije strumien wody nie z weza ogrodowego, ale z hydrantu, a ona bohatersko stawia opór silnemu naporowi wody. Nastepnego dnia demonstrowala grupie since na brzuchu, które powstaly w tych miejscach, w które, w jej wyobrazni, bil strumien wody. Taka jest sila autosugestii. Praktykujacy lekarze, w szczególnosci neuropatolodzy, znaja wiele przykladów, kiedy pacjenci sami siebie uzdrawiali i odwrotnie - nadmiernie dramatyzujac nad blahymi schorzeniami wpedzali siebie w ciezkie stany. Stad plynie wniosek: autosugestia jest wielka sila i dla wlasnego dobra trzeba nauczyc sie nia wladac. Ktos moze zaprzeczyc, powiedziec ze autosugestia jest dobra, kiedy w organizmie zachodza okreslone zmiany funkcjonalne, jednak w przypadkach ciezkiej organicznej patologii autosugestia moze tylko ulzyc w przebiegu choroby. Wszystko sie zgadza i nie zgadza jednoczesnie. Zaczniemy od tego, ze nawet ulzenie w cierpieniu jest wielkim dobrodziejstwem. Co do przyczyn zmian organicznych mozna powiedziec, ze owe zaklócenia w tkankach i ukladach powstaja w wyniku glebokich niedociagniec w pracy komórek tkankowych, molekul i atomów. Z poziomu komórki albo molekuly, wszystkie zmiany, które w niej zachodza, sa zaklóceniami funkcjonalnymi. To, co my przyjmujemy za nieodwracalne zmiany organiczne, jest funkcjonalnym zaklóceniem na poziomie komórek, molekul itd. To znaczy na subtelniej szych poziomach wzajemnego oddzialywania. W kierowaniu procesami w tych subtelnych strukturach pomaga odpowiednio uksztaltowane myslenie obrazowe, które posrednio zmusza mechanizmy samoregulacji organizmu do wplywania na glebokie zaklócenie wzajemnych subtelnych oddzialywan. O efektywnosci takiego podejscia mówia takze rezultaty zajec. Ludziom udaje sie za pomoca samooddzialywania, uporczywego i precyzyjnie ukierunkowanego, uwolnic sie od takich dolegliwosci jak: kamica woreczka zólciowego, kamica nerkowa, nowotwory lagodne, osteochondroza, zapalenie korzonków nerwowych, zapalenie splotów nerwowych, itp. Pomagaja sobie równiez chorzy na astme oskrzelowa, niewydolnosc serca spowodowana przyczynami organicznymi. Nie sa to stwierdzenia goloslowne. Wielu ludzi znajdowalo sie pod ciagla kontrola lekarska w zwiazku z chronicznymi chorobami. Po rozpoczeciu cwiczen i nastawieniu sie na wyzdrowienie, osiagneli w koncu swój cel. Powszechnie wiadomo, ze nawet w jednej trzeciej nie wykorzystujemy mozliwosci mózgu. Dlaczego wiec nie nauczyc sie wykorzystywac w swoim zyciu chociazby polowy przepadajacych bezuzytecznie mozliwosci! Zastanówcie sie, dlaczego tak malo wiemy o sobie, o swoich ukrytych, potencjalnych mozliwosciach? Dlatego, ze po prostu zatrzymalismy sie na zwyczajowych plaszczyznach wspólzaleznosci swiata materialnego. A przeciez czlowiek moze widziec niewidzialne, slyszec nieslyszalne, odczuwac nieodczuwalne bez jakichkolwiek technicznych srodków, wykorzystujac tylko to, co jest mu dane od Boga. A kiedy nauczymy sie tego, pojmiemy, ze nasz rozum posiada wladze nad subtelna materia swiata, ze przy pomocy naszej swiadomosci mozemy wplywac na procesy tak makro- jak i mikroswiata. I zaczniemy odkrywac niewykorzystane mozliwosci czlowieka. Jest to horyzont, który mozemy nakreslic dla siebie w smialych marzeniach. I wyznacza on polowe mozliwosci umyslu. A cóz jest za horyzontem? Jakiez to, naprawde kosmiczne, sily tam drzemia? W ostatnim czasie bardzo duzo pisze sie i mówi o ekstrasensorykach, jasnowidzach itp. Wedlug moich obecnych wyobrazen, paranormalne mozliwosci, którymi posluguja sie ekstrasensorycy, sa dane kazdemu przecietnemu czlowiekowi. Po prostu obecnie sa one uspione, niewykorzystywane. A kiedy czlowiek odkryje je w sobie, powstanie pytanie: jakie mozliwosci ukryte sa w glebszych warstwach naszej psychiki? Na razie jedna nie wiadomo, co sie tam znajduje - za granica nieznanego, niepojetego. I owa tajemnica odsloni sie przed nami w powszedniej, zmudnej pracy nad soba. DLACZEGO PESR?  A w rzeczy samej, dlaczego samoregulacja psychoenergetyczna? W naszym organizmie oprócz organów wewnetrznych i ukladów fizjologicznych istnieje jeszcze system, którym przeplywa energia zycia. Na razie nikt nie zdolal wyczerpujaco odpowiedziec na pytanie: co to jest zyciowa energia? W tradycyjnym chinskim systemie filozoficznym wszystko na swiecie rozdzielone jest pomiedzy dwa pierwiastki jang oraz jin, a energia zyciowa organizmu pojawia sie u czlowieka w wyniku wzajemnego oddzialywania tych dwóch, przenikajacych sie nawzajem przeciwienstw i nosi nazwe chi. Stad i nazwa starodawnej sztuki kierowania energia zyciowa - chi kung. Za pomoca metod chi kung mozna zapanowac nad energia zyciowa, kierowac przeplywem chi w systemie kanalów i meridianów przenikajacych cale cialo czlowieka. Ale odpowiedzi na pytanie, czym jest w istocie sama chi - nie ma. Pojecia podobne do przeciwstawnych pierwiastków jang - jin wystepuja praktycznie we wszystkich kulturach swiata, w tym równiez w pradawnych slowianskich pogladach na zycie. I u naszych praojców zawsze istnialo wyobrazenie o sile zyciowej, soku zycia. Powszechnosc tego pojecia we wszystkich kulturach wiele mówi: pierwotna, ukryta w glebinach psychiki wiedza, dostepna jest dla kazdego przedstawiciela ludzkosci. Ale aby uzyskac do niej dostep, trzeba dlugo i duzo pracowac nad soba, praktycznie stworzyc siebie od nowa. Jest pewna substancja w ciele, która stanowi ogniwo spajajace pomiedzy strukturami grubomaterialnymi a tym pozahoryzontalnym, subtelnym stanem materialnym, który jest wewnatrz nas i na zewnatrz, który jest wszedzie i nigdzie. Naukowiec japonski Kim Bonchan w serii swoich eksperymentów udowodnil istnienie u czlowieka systemu meridianów i kanalów, nazywajac ów system “Kenrak". Jego nastepcy, pracujac dalej nad ta hipoteza i eksperymentujac, doszli do wniosku, ze w kanalach i meridianach plynie pewna ciecz, która trudno zakwalifikowac do jakiegokolwiek rodzaju substancji. Ciecza zostala okreslona umownie, a nazwano ja “ciecza Bonchana" od nazwiska pierwszego naukowca, który potwierdzil istnienie kanalów i meridianów. Woda posiada tak zwany “punkt krytyczny", kiedy podczas gotowania przestaje juz byc woda, a jeszcze nie jest para. Widocznie jest to nowy stan skupienia, który utrzymac i przebadac nie wydaje sie mozliwe z powodu niezwyklej zlozonosci takiego zadania. Wystarcza zmiana temperatury o milionowe czesci stopnia, aby woda ponownie stala sie ciecza, albo przeksztalcila sie w pare. I oto “ciecz Bonchana" w niepojety dla nas sposób pozostaje w tym stanie i przeplywajac kanalami i meridianami zaopatruje te lub inne organy w sile zyciowa, tj. w ladunek nieznanej natury, który wplywa na prawidlowe funkcjonowanie organów i ukladów. Przy niedostatku lub nadmiarze “cieczy Bonchana" na tym lub innym odcinku kanalu pojawia sie stan chorobowy. Czy czlowiek moze wplywac na te subtelne procesy wewnatrz siebie? Praktyka dowodzi, ze moze! I dla wywarcia wplywu nie trzeba wymyslac skomplikowanych instrumentów. Wszystko juz jest. Najwazniejszym regulatorem przeplywu sily zyciowej w nas jest nasza psychika. Wlasnie jej dana jest mozliwosc kierowania równowaga sil i energii, a w koncowym efekcie, harmonia wewnetrzna czlowieka i jego wspólzaleznosciami ze swiatem zewnetrznym. Aby w ogólnych zarysach zrozumiec istote psychiki, nalezy odwolac sie do pochodzenia tego slowa. Greckie slowo “psychikos" oznacza “duchowy". Paradoks tkwi w tym, ze dusza, która byla starannie odrzucana przez ateistów, mimo wszystko dala swoje imie (co prawda, w jezyku greckim) wielu naukom spolecznym i medycznym. Wlasnie ta wazniejsza czesc naszej istoty, odrzucana przez materialistów, maskowala sie pod “szczególna forma odbicia rzeczywistosci", pod “rezultatem specyficznej wspólzaleznosci miedzy zywymi systemami a otaczajacym srodowiskiem" [Slownik Encyklopedyczny, str. 1088, Moskwa 1990 r.]. Ale przeciez organizm czlowieka jest takze specyficznym otaczajacym srodowiskiem, w którym musi znajdowac sie psychika i z którym powinna w jakis sposób wspóldzialac. Doswiadczenie licznych lekarzy wskazuje, ze od nastawienia psychicznego czlowieka w znacznej mierze zalezy powodzenie leczenia, dzialanie i efektywnosc metod leczenia. Mozna wiec przypuszczac, ze to wlasnie psychika steruje procesem przywracania równowagi energetycznej organizmu, to wlasnie psychika albo wtraca organizm w padól choroby albo podnosi go, poprawiajac stan ducha. Wyglada wiec na to, ze to wlasnie dusza jest glównym centrum sterujacym, które moze zarzadzac naszym zdrowiem. Jezeli jednak przypomnimy sobie, ze i psychika, i cialo, i znajdujaca sie w nim sila zyciowa, tworza w tym zyciu jedna calosc, to nie wolno nam rozdzielac siebie na odrebna powloke fizyczna, odrebna dusze i gdzies tam plynaca “ciecz Bonchana". Z przyczyn psychicznych cierpi cialo, a z powodu dolegliwosci cielesnych meczy sie psychika. Wszystko w nas jest wzajemnie powiazane i sciagniete w ciasny wezel... Swiadomosc jako funkcja duszy sluzy przekazujacym i sterujacym pierwiastkom, które albo mobilizuja, albo tez oslabiaja fizjologiczne i energetyczne mozliwosci ciala. Wszystko zalezy od wewnetrznych wartosci, na które czlowiek jest zorientowany, od tego, co zajmuje dominujace miejsce w jego swiadomosci. Teraz spróbujemy rozpatrzyc pojecie “energia". Greckie “energeia" doslownie tlumaczy sie jako czynnosc, dzialanie. Wedlug definicji oznacza ona “ogólna, ilosciowa miare róznorodnych form ruchu materii" [Slownik Encyklopedyczny, str. 1572, Moskwa 1990 r.], czyli ruch. Zestawiajac polaczone w nazwie samoregulacji psychoenergetycznej dwa rozszyfrowane pojecia “dusza" i “ruch" otrzymujemy: samoregulacje duszy, kierowanie przez dusze ruchem. Pamietajmy takze, ze ruch to zycie, a wiec dusza steruje w nas samym zyciem. Oczywiscie, w moim uzasadnieniu krytyczny materialista znajdzie niemalo slabych punktów, lecz dla nas najwazniejsze jest to, ze system dziala i pomaga ludziom. A im umiejetnie] bedziemy sterowac wewnetrznymi procesami, tym odporniejszy bedzie nasz organizm na zewnetrzne podraznienia, stresy, choroby... OD CZEGO ZACZAC?  Od spojrzenia na siebie, spojrzenia obiektywnego i bez uprzedzen - chociaz nie jest to latwe. Kazdy w pewnym stopniu sobie poblaza. I nawet ci, którzy szczerze uwazaja, ze bardzo krytycznie siebie oceniaja, sa w ciaglym konflikcie z samym soba. Swoimi dzialaniami tylko podkreslaja swój poblazliwy stosunek do siebie. Krytykujac siebie, czlowiek domaga sie od siebie rozgrzeszenia: nie lubie siebie, sam sobie bez konca powtarzam, ze jestem taki-siaki i mimo to robie, wedlug mojej oceny, rzeczy niestosowne. Wszystko to dlatego, ze moja gorsza czesc nie slucha tego, co do niej mówi lepsza. I ja, na Boga, nie jestem temu winien, ja sie staram, ale... Tak wiec, aby zaczac, nalezy obiektywnie siebie ocenic. Nie upokarzac siebie, ale i nie zachwycac sie soba az do narcyzmu. Nalezy przyjac siebie takim, jakim sie jest, bez przyozdabiania, ale i bez oczerniania siebie. Przyjac uczciwie, nie starajac sie przed soba usprawiedliwiac, ale tez nic sobie nie ujmujac. Waznym jest poddawanie samoanalizie wszystkich swoich dzialan i maksymalnie szczera rozmowa ze soba o tym, co przezylismy - uczciwe stawianie pytan i tak samo uczciwe na nie odpowiadanie. Wówczas zobaczymy swe zalety i wady. Aby realnie zmienic siebie trzeba zgodzic sie na pewne samoograniczen, które pomoga postawic pierwszy krok na Drodze samodoskonalenia. Po pierwsze: postarajcie sie uwolnic od oczekiwania na cud. I tak nieustannie oczekujemy jakichs cudownych przemian w zyciu, a one wciaz spózniaja sie i tym samym rodza konflikt oczekiwania... I to oczekiwanie pozostanie do czasu, az sami sobie nie powiemy, ze kazda chwila istnienia jest cudem zycia, wlasciwie kazda chwila naszego istnienia moze byc dla nas ostatnia... Na pierwszy rzut oka mysl ta wydaje sie straszna, ale jesli ja zglebimy, to stanie sie dla nas jasne, ze to dzieki niej mozemy mocno poczuc caly urok istnienia i wykorzystac swój czas zyjac aktywnie i wartosciowo, a nie wegetujac. Zalózmy, ze czlowiek dokladnie zna czas swojego odejscia. Daje mu to mozliwosc wyboru: albo pograzyc sie w smutku i tesknocie, albo przeciwnie - wykorzystac kazda minute na radosc odczuwania zycia, widziec urok w prostocie: blasku slonca, szelescie lisci, blekitnym niebie itp. I to bedzie wlasnie najwiekszym cudem - cudem pelnego wchloniecia w siebie swiata i zespolenia sie z nim. Wazne jest zrozumienie, ze oczekiwanie na cud dopuszcza bezczynnosc, podczas gdy prawdziwy cud moze zdarzyc sie tylko w wyniku wytrwalej i systematycznej pracy nad soba. Cud osobistego przeobrazenia to efekt uporczywych, dlugotrwalych staran, zmudnej, codziennej pracy. Po drugie: zapamietajmy zasade: nalezy ograniczyc wlasne miotanie sie, wybrac dla siebie jeden, najbardziej interesujacy kierunek pracy i posuwac sie w nim wytrwale, az do osiagniecia celu. Ale i tutaj sa skaly podwodne: w trakcie systematycznej pracy zanika element nowosci, niespodzianki. Taki sposób samoksztalcenia poprawia samopoczucie stopniowo, naturalnie i niepostrzezenie. Dzisiaj samopoczucie jest odrobine lepsze niz wczoraj, jutro odrobine lepsze anizeli dzisiaj itd. Cud nie jest natychmiastowy, jest rozciagniety w czasie i na tym polega sie jego dostepnosc i osiagalnosc. Po trzecie: waznym samoograniczeniem dla wszystkich poczatkujacych powinna byc rezygnacja z alkoholu, ciagla kontrola nad myslami i uwolnienie sie od zlego nastroju. Praca w zakresie samodoskonalenia wymaga trzezwosci, jasnosci mysli, a spozywanie alkoholu jest oszukiwaniem samego siebie. To samo odnosi sie do wszystkich srodków narkotycznych. Oczywiscie, takie nastawienie nie oznacza, ze juz nigdy w zyciu nie wolno nam bedzie tknac alkoholu. Dlaczego przy swiatecznym stole, w towarzystwie, nie wypic dobrego wina? Ale przeciez nie upijac sie, a jedynie ocenic napój, jego bukiet, smak, sile energetyczna... Nawet jednorazowe, nieumiarkowane spozycie alkoholu moze nas dalece cofnac i trzeba bedzie rozpoczynac wszystko od nowa. Dla osób, które bez wewnetrznego sprzeciwu moga odrzucic potrawy miesne i rybne, korzystnie bedzie przejsc na diete wegetarianska (warzywno-nabialowa). Jezeli jednak zaczniemy sztucznie ograniczac spozywanie produktów z uboju, doprowadzi to tylko do gwaltownego pragnienia zjedzenia miesa. Wszystko powinno przebiegac naturalnie, bez gwaltu na sobie samym. Przejscie na wegetarianizm posiada wiele zalet. Systematyczne spozywanie miesa powoduje nadmierne gromadzenie sie w organizmie soli kwasu moczowego, a to stanowi bodziec do rozwoju chorób sercowo-naczyniowych, uszkodzen w aparacie ruchu, kamicy nerkowej. Jezeli decyzja o przejsciu na diete bezubojowa mimo wszystko zostala podjeta, lepiej nie wyznaczac sobie czasu dobrowolnego postu, a juz tym bardziej nie zarzekac sie, iz do konca zycia nie wezmiemy do ust miesa. Sam fakt spozywania miesa bedzie o wiele mniej szkodliwy, anizeli meki wewnetrzne z powodu niedotrzymania danego sobie slowa. Sa ludzie, którzy traktuja spozywanie potraw miesnych i rybnych jako swego rodzaju wspóluczestnictwo w zabijaniu zywych istot. Nalezy uszanowac ich postawe. Maja oni prawo do wlasnego punktu widzenia. Sa tez ludzie, którzy uwazaja, ze wyrzeczenie sie potraw z miesa i ryb stanowi swego rodzaju zlota klatke, do której czlowiek zapedza sie dobrowolnie. Jest to ograniczeniem wolnosci czlowieka. I do tej postawy równiez nalezy odnosic sie z szacunkiem. Wszak historia swiata mówi nam, ze dzielenie ludzi wedlug jakichkolwiek cech prowadzi do zalosnych skutków. Niestety, dzielenie ludzi wedlug sposobu odzywiania - wegetarianskiego, miesnego - rozprzestrzenilo sie na swiecie. Zwolennicy zywienia pozaubojowego uwazaja “miesozernych" za nieczystych, brudnych, przesiaknietych agresja i zadza... Na tym traca obie strony. Bowiem celem nie jest zmiana zywienia, ale wewnetrzna gotowosc do zmiany i jej zrozumienie. Kontrola wlasnych mysli i nastroju jest zasadniczym warunkiem postepu. Podstawa jest tutaj uszlachetnienie siebie, nauczenie sie patrzenia na innych ludzi nie jak na zródlo ewentualnych nieprzyjemnosci, lecz jak na potencjalnych pomocników zyjacych obok nas. Konkretne metody i sposoby, pomagajace w tej przemianie, beda podane w czesci praktycznej ksiazki. ZALECENIA OGÓLNE  Orientacyjny czas trwania zajec to 2-3 godziny dziennie. Mozna oczywiscie pracowac dluzej, ale moze to doprowadzic do niepozadanych nastepstw - fizycznego i psychicznego przeciazenia, przemeczenia, zalamania. Po opanowaniu programów kilku kursów pojawi sie stan nieprzerwanej, samoczynnej pracy, kiedy kazda wolna minute bedziecie wykorzystywac na samoksztalcenie. Najlepiej cwiczyc w czystym, przewietrzonym pomieszczeniu. My pracujemy w salach sportowych lub podobnych pomieszczeniach. Oczywiscie do samodzielnej pracy wystarczy pokój w mieszkaniu. Jezeli jednak bedziecie pracowali w grupie, wazny bedzie komfort w czasie zajec, aby nie bylo ciasno... Bardzo istotny jest podklad muzyczny. Obecnie nie ma z tym problemu, poniewaz w kazdym sklepie muzycznym jest wybór, a niekiedy wrecz cala kolekcja muzyki medytacyjnej. W opanowaniu rnaterialu pierwszych kursów pomagaja medytacyjne utwory Kitaro, Schultza, Klaudermana, Jobsona i innych kompozytorów. Niestety, na razie rynek nie jest nasycony podobnymi utworami rodzimych kompozytorów. Ale w osiagnieciu stanu wewnetrznego oswiecenia bardzo pomagaja uduchowione spiewy w wykonaniu rosyjskich chórów zakonnych. Niczego podobnego, co do sily emocjonalnego oddzialywania na sluchacza, nie znajdzie sie na Zachodzie. Strój do zajec - zwykty sportowy trykot z bawelny, welny, lnu itd. Syntetyczne tkaniny, przy calym swoim pieknie, nie pozwalaja cialu swobodnie oddychac i ciagle przebywac w strumieniu wymiany energetycznej. Zajecia nalezy rozpoczac od uswiadomienia sobie swoich postepków i dzialan w tyciu. W tym celu kazdego wieczoru robimy jakby podsumowanie dnia: co zrobilem dobrego, co zlego? Komu szczerze, z calego serca zyczylem dobrze, bez wzgledu na powód? Po prostu zyczylem, a to jest najwazniejsze. Niedobre postepki i mysli powinny byc dla czlowieka sygnalem alarmowym. Wszelkie zlo wyemitowane w przestrzen w formie mysli, slów, uczuc, czynów, na pewno powróci do swojego autora. Nie od razu, nie natychmiast, ale powróci. Moze pojawic sie za kilka lat w postaci choroby, problemów rodzinnych itp. Dlatego wazna jest nie tylko zewnetrzna przemiana czlowieka, ale przede wszystkim jego wewnetrzna transformacja, dobrowolne, swiadome dazenie do stania sie czystszym, lepszym na planie duchowym. Ale w zyciu nic nie dzieje sie samo z siebie. Wszystkie nasze osiagniecia sa owocem wytrwalej pracy nad soba, a wszystkie nasze smutki - owocem lenistwa, bezczynnosci, dazenia do przerzucenia na barki innych ludzi rozwiazywania naszych problemów. Kazdemu dana jest swoboda wyboru: czy isc droga wiodaca donikad, do piekla bezmyslnosci, obojetnosci, okrucienstwa i tepoty, czy tez wstapic na niezbadana sciezke i kroczac nia odkrywac co chwile siebie dla siebie i - juz z innej strony - widziec swoje miejsce wsród ludzi, w spoleczenstwie, w swiecie. PRZED ROZPOCZECIEM PRACY  W zyciu kazdego czlowieka bywaja momenty, gdy wydaje sie, ze bez radykalnych zmian dalsze istnienie po prostu nie jest mozliwe. Naturalnie pojawia sie pytanie: “Co nalezy uczynic, aby wszystko zmienic?" Podobnie jak w tysiacach innych sytuacji, czlowiek znajduje sie w sytuacji dokonywania wyboru. Dano mu mozliwosc wzniesienia sie- ponad zwykle odczuwanie swiata i spojrzenia na swoje otoczenie, na siebie, inaczej, ale... Jakze czesto owo spojrzenie, do którego nie przywyklismy, rodzi wewnetrzny strach, sprzeciw - dlatego, ze pojawia sie koniecznosc zmiany modelu zycia, do którego przywyklismy, to znaczy wyrzeczenia sie stereotypów i rozpoczecia swojego zycia w innym systemie wspólrzednych spolecznych, logicznych, swiatopogladowych. Zycie zmusza czlowieka do zastanowienia sie nad jego miejscem, nad sensem istnienia, nad prawami przyrody, prawami duchowymi lezacymi u podstaw wszystkiego, co dzieje sie wokól nas. Niewiele osób uswiadamia sobie, ze przyczyny wszystkich naszych klopotów sa tkwia w nas samych i, aby wybawic sie od zyciowego nieladu, konieczna jest zmiana samego siebie, swojego stosunku do zycia, do ludzi. I wówczas przyjdzie zrozumienie, ze owoce naszych postepków sa miara tego, na co zaslugujemy. Co posiejesz, to i zbierzesz! PIERWSZY KROK KU ZDROWIU  Bedzie to, moim zdaniem, dobra nazwa dla kursu przygotowawczego, z którym teraz sie zapoznamy. Z czego bierze sie choroba? Przyczyn, oczywiscie, jest bardzo, ale to bardzo wiele, jednak mozna podzielic je na kilka duzych grup: - stresy; - utrata sil, zjawiska zastoinowe; - zatrucia, w tym infekcyjne, alkoholowe, ekologiczne, informacyjne, psychologiczne...; - nieprawidlowe odzywianie i oddychanie; - zmeczenie psychiczne. Na papierze wszystko wyglada prosto, lecz w rzeczywistosci, kiedy masz uksztaltowany okreslony model zycia, jakos nie przywiazujesz nalezytego znaczenia do tego, ze rankiem lubisz powylegiwac sie w poscieli kilka minut dluzej, nie zauwazasz, ze czesto reagujesz na drazniace drobiazgi nie-adekwatnie, z nadmiernym wzburzeniem. Chetnie podtrzymujemy rozpowszechniony poglad, ze lepiej siedziec niz stac. A lezenie jest najspokojniejszym zajeciem w zyciu. No i tak dalej, wedlug hierarchii wspólczesnego czlowieka, zwlaszcza mieszkanca miasta. I przy takim, zdawaloby sie rytmicznym i spokojnym zyciu, bardzo wczesnie zaczynaja pojawiac sie symptomy chorób. Dopóki jeszcze sa one utajone, jakby ostrzegaja czlowieka: “Zastanów sie, ocknij!". Jednakze czlowiek przywykl patrzec nie tyle na siebie, co na sasiadów. Jezeli u niego pojawiaja sie takie same symptomy jak u innych, wtedy wszystko jest w porzadku - jestem taki jak wszyscy! Po prostu nadszedl czas. Wiekszosci nie chce sie wierzyc, ze nie jest tu przyczyna wiek, lecz tryb zycia. By usprawiedliwic wlasna bezczynnosc, wymyslono nawet powiedzonko: “Jezeli po czterdziestce budzisz sie rano i nic cie nie boli - znaczy to, ze juz nie zyjesz". A przeciez czterdziesci lat jest wiekiem rozkwitu czlowieka, jego intelektualnych, psychicznych i fizycznych sil. Zreszta kazdy wiek jest okresem unikalnym, pelnym interesujacych spostrzezen, wspanialych przezyc i dazen. Szkoda, gdy lata zycia traci sie na chorobe, na poszukiwanie dróg wyzdrowienia przy pomocy lekarstw, nowomodnych metod i preparatów. Nie neguje roli lekarstw, szczególnie w ostrych stanach, wymagajacych niezwlocznej i skutecznej ingerencji. Jednak dowolne oddzialywanie farmakologiczne nie jest panaceum - jest srodkiem, który pomaga pokonac objaw, skutek, pozostawiajac przyczyne nietknieta. Oczywiscie, natychmiastowe dotarcie do zródel choroby jest trudne, prawie niemozliwe. Konieczne jest dzialanie stopniowe, wypelnione zrozumieniem kazdego czynionego kroku. Wedlug ocen fizjologów, rezerwy mozliwosci naszej watroby sa takie, ze moglaby ona normalnie funkcjonowac przez prawie 500 lat. Pomyslcie, polowe tysiaclecia! A my przez czterdziesci lat potrafimy doprowadzic ja do takiego stanu, ze pora umierac. To samo dzieje sie z innymi organami i z calym cialem. Czlowiek swoim konsumpcyjnym stosunkiem do zycia i do siebie upodobnil sie do niedbalego czeladnika, który powinien utrzymywac narzedzia w ladzie, a zamiast tego rzuca je gdzie popadnie, nie troszczy sie o nie, i dopiero wówczas, gdy majster ukarze go za niedbalstwo, zaczyna wypelniac swoje obowiazki, ale niedlugo. Nasze cialo jest doskonalym instrumentem poznawania i badania swiata, twórczej realizacji swoich zamyslów. Lenistwo, brak troski o siebie - sa tym niedbalym czeladnikiem. A kara za nasze niedbalstwo jest choroba... Poczatek zawsze jest trudny. / im gwaltowniejszy jest start, tym predzej konczy sie zapal, z którym czlowiek bral sie do pracy. Proponujemy lagodne, proste wchodzenie w system samoodbudowy, a nastepnie doprowadzenie siebie do normy, wyzdrowienia. Zaczniemy od opanowania zestawu cwiczen psychofizycznych. Niech one stana sie pierwszym krokiem do zdrowia. Cwiczenie 1. Stajemy prosto, rozstawiajac nogi na szerokosc ramion. Kolana lekko uginamy, miednice wypychamy do przodu, zaokraglamy plecy, zwlaszcza w piersiowej czesci kregoslupa. Rece swobodnie zwisaja wzdluz ciala. Zginamy je w lokciach, wnetrzem dloni ku górze i zaczynamy powoli podnosic dlonie do ramion, równoczesnie przesuwajac miednice do tylu, wyprostowujac i odchylajac ramiona do tylu. W koncowej fazie tego ruchu cialo wygnie sie na calej dlugosci kregoslupa, glowa odchyli sie do tylu, tulów bedzie przypominal mocno napiety luk z cieciwa pomiedzy potylica a koscia ogonowa. Rys. 1 “Kurs wprowadzajacy" - Cwiczenie 1.  W trakcie wykonywania cwiczenia po raz pierwszy pojawi sie uczucie silnego napiecia miesni pleców. Zdretwiale, pozbawione wysilku miesnie zostaly pobudzone do pracy, krew zaczela aktywnie krazyc w naczyniach i kapilarach, zwiekszylo sie zasilanie tkanki miesniowej, napiely sie miesnie przy kregowe i obcisnely kregoslup jak gorset. Wykonajmy to cwiczenie 5-7 razy, a odczujemy, ze w plecach pojawilo sie przyjemne zmeczenie. Po dluzszej przerwie miesnie popracowaly. To jest fizyczna czesc cwiczenia. Do ruchu dodamy jeszcze wyobrazenie mentalne. Wyobrazmy sobie, ze jestesmy otoczeni twarda, lecz lamliwa otoczka. Na przemian zaokraglajac plecy i mocno wyginajac sie, napinajac i rozciagajac miesnie, rozkruszamy otoczke. Odczuwamy, jak po wlaczeniu wyobrazni coraz wyrazniejsze staje sie doznanie, ze otaczajaca nas skorupa trzeszczy, peka, a swieze powietrze dociera do ciala i skóra chlonie je... Zwiekszajac za kazdym razem liczbe powtórzen, do 20-25, zaczniemy odczuwac, ze cialo pozbylo sie ze skorupy i swobodnie, lekko oddycha kazda swoja komórka. Pojawi sie uczucie swiezosci, czystosci, preznosci miesni. Cwiczenia tego nie wolno od razu powtarzac wielokrotnie. Nalezy starannie dopracowac ruch, wytworzyc wyrazny, odczuwalny obraz mentalny skorupy. Technika wykonania cwiczenia pokazana jest na rysunku 1. Cwiczenie 2. Stajemy prosto, nogi rozstawiamy na szerokosc ramion, dlonie kladziemy na oparciu krzesla stojacego przed nami. Leciutko uginamy kolana i zaczynamy obracac miednica w prawo. Staramy sie trzymac glowe, ramiona, tulów prosto, w bezruchu. Pracuja tylko miesnie skosne brzucha, miesnie krzyza i tloczni brzusznej. Obracamy miednice dwudziestokrotnie w jedna, a nastepnie w druga strone. Przy wykonywaniu cwiczenia pojawia sie uczucie, ze w brzuchu przemieszczaja sie organy wewnetrzne. Jezeli nogi sa ugiete, a dlonie leza na oparciu krzesla, to dodatkowo pojawia sie odczucie przyplywu ciepla do organów miednicy mniejszej. Zastoje w tej strefie sa zródlem wielu dolegliwosci, tak u mezczyzn, jak i u kobiet. Wykonywanie tego cwiczenia pozwala stopniowo uwalniac sie od zastojów. Rys. 2 “Kurs wprowadzajacy" - Cwiczenie 2.  Opanowalismy juz fizyczna czesc cwiczenia, ale dla nas wazne jest polaczenie realnego ruchu z obrazem mentalnym. Wyglada on tak: przed rozpoczeciem cwiczenia wyobrazamy sobie, ze stoimy w zielonej, zamulonej wodzie. Uczucie nieprzyjemne, staramy sie od niego uwolnic. Przy obrocie miednicy wyobrazamy sobie, ze wskutek intensywnego mieszania woda stopniowo zaczyna robic sie czystsza. Zwiekszamy tempo obrotów miednicy i bedziemy wykonywac ten ruch do tego czasu, az pojawi sie uczucie, ze zielona, zastala woda przemieszala sie i oczyscila i z kazdym nastepnym ruchem oczyszcza sie coraz bardziej. Uzyskujemy pelne “oczyszczenie" wody, uczucie jej plynnosci, krysztalowej przejrzystosci, ruchliwosci. Gdy tylko pojawia sie ten efekt, pojawia sie takze wrazenie swiezosci, czystosci wlewajace sie w obszar miednicy, splywajace po nogach... (rys. 2). Cwiczenie 3. Stajemy nieco dalej od krzesla i pochylajac sie do przodu wyciagamy rece, kladac je na oparciu krzesla. Sprezystymi ruchami w góre i w dól, wyginamy tulów i czujemy, jak pracuja miesnie deltopodobne, stawy barkowe, caly kregoslup, zwlaszcza jego odcinek krzyzowy. Kiedy tulów opada w dól, staramy sie maksymalnie wygiac kregoslup. Przy wygieciu ku górze silnie zaokraglamy plecy. Cwiczenie to samoistnie, doskonale rozwija struktury pleców, powoduje naprezanie i rozciaganie miesni, prawie do granic mozliwosci. Ale zeby wzmocnic efekt, do pracy fizycznej dodajemy obraz mentalny. Wyobrazamy sobie, ze znajdujemy sie pod lodem, plecami do góry. I zeby nie zginac, trzeba przebic w lodzie dziure, wychylic sie, zaczerpnac powietrza. Podczas poruszania tulowiem w góre - w dól, naciskamy na “lód", plecami przebijamy w nim otwór. Nasilamy ruch, zwiekszamy jego amplitude i w koncu czujemy, ze lód jest zlamany, otworzyla sie przestrzen czystej wody. Czlowiek, który dlugo przebywal pod woda, wynurza sie i lapczywie oddycha - tak i my, opierajac sie rekami o oparcie krzesla, imitujemy ruch wynurzania sie z wody, uwolnienia z lodowej niewoli: wychylamy sie z “wody" do pasa, silnie przeginamy sie w talii opierajac sie rekoma o oparcie krzesla, wyciagamy sie kazdym miesniem tulowia i nóg do góry, i chciwie pijemy komórkami skóry zyciodajne powietrze. Rys. 3 “Kurs wprowadzajacy" - Cwiczenie 3.  Zewnetrznie cwiczenie wyglada tak: po kilku powtórzeniach sprezystego kolysania tulowiem w góre i w dól (rozbijania lodu), zapieramy sie rekoma o oparcie krzesla, lokcie pod brzuchem, silnie przeginamy sie w talii, wyciagamy sie do przodu ku górze (wynurzanie sie), nogi wyciagniete, wyprezone opieraja sie na palcach, glowa jest odchylona jest do tylu (rys. 3). Cwiczenie 4. Obracanie stopami w pozycji siedzacej. Siadamy na krawedzi krzesla, jedna noge zakladamy na druga tak, aby stopa zwisala swobodnie i opierala sie w okolicy kostki. Przeciwlegla reka (prawa stopa - lewa reka) chwytamy stope za palce i rozluzniona zaczynamy powoli obracac. Koncentrujemy uwage na tej czynnosci, na odczuciach w stawie skokowo-goleniowym. Laczymy ruch z oddechem. Powolny wdech - i równoczesnie wyobrazamy sobie, jak jest on wchlaniany przez tkanki stawów, jak wypelnia torebke stawowa, tkanki kostne... Jezeli uda sie poczuc, jak staw napelnia sie wdechem, to bardzo szybko pojawia sie odczucie glebokiego, idacego z wnetrza kosci ciepla. Jezeli poczatkowo nie udaje sie polaczyc oddechu z ruchem, nie nalezy sie martwic. Wszystko przyjdzie z czasem... Za pierwszym razem wystarczy wykonac 50 obrotów w jedna oraz tyle samo w druga strone. Za kazdym razem liczba obrotów bedzie sie powiekszala i stopniowo dojdziemy do 200 obrotów w kazda strone. Przy tym, obroty na poczatku nalezy wykonywac bardzo wolno - rozgrzewajace, a przy koncu - bardzo szybko, ugniatajaco. Aby opanowac cwiczenia w pelnym zakresie, wazne jest jeszcze zastosowanie obrazu mentalnego: równoczesnie z obracaniem wyobrazamy sobie, ze cieplo ruchu fizycznego towarzyszy wnikaniu swiatla w staw skokowo-goleniowy. Stopniowo, w miare wzrostu predkosci ruchu, cieplo i swiatlo rozlewaja sie po calej stopie, plyna po goleni do kolana i wyzej. Na tym zakonczymy pierwsze spotkanie z cwiczeniami psychofizycznymi. Do ich opanowania w pelnym zakresie potrzebny jest czas - mniej wiecej 2-3 tygodnie. Razem z cwiczeniami mozna bedzie wykonywac relaksacje (rozluznienia), ale zasadnicza uwage nalezy poswiecic wlasnie gimnastyce. W tym czasie cwiczenie i wyobrazenie polacza sie w jeden kompleks wewnetrznego i zewnetrznego dzialania, pojawi sie efekt poprawy samopoczucia i mozna bedzie kontynuowac kurs wprowadzajacy. SILA OBRAZU MENTALNEGO  Dlaczego tworzymy obraz mentalny? Do jakiego celu dazymy, jaki rezultat chcemy osiagnac? Cialo nasze jest zródlem ogromnej energii, która organizm wytwarza i zuzywa na czynnosci fizjologiczne ukladów i organów. Gdybysmy stworzyli fabryki i laboratoria chemiczne, imitujace dzialalnosc poszczególnych organów wewnetrznych i powiazali je w jeden system podobny do organizmu ludzkiego, to do funkcjonowania potrzebowalyby tyle energii, ile wytwarza elektrownia, zeby zasilic miasto zamieszkale przez 200 tysiecy osób. Energia psychiczna i biologiczna sa innej natury i na tyle róznia sie od elektrycznej, ze nie mozna ich ze soba porównywac. Dysponuja one kolosalna sila, a przy tym zródla zasilania naszego organizmu sa tak doskonale, ze w ciagu dziesiecioleci zycia wytwarzaja niezbedna ilosc sily i energii, i w wiekszosci wypadków nie wymagaja remontu. Organizm sam stopniowo wymienia zuzywajace sie komórki, odnawia organy i uklady. Na tym wlasnie polega doskonalosc jego pracy. Czy slusznie jest ingerowac w ów doskonalony przez tysiaclecia mechanizm? Nieprawidlowy tryb zycia, naruszenia etyki, utrata sil, lekcewazacy stosunek do siebie daja sie we znaki szybko i bardzo wyraznie - poprzez choroby, depresje itp. Schorzenia te pojawiaja sie wskutek oslabienia energetycznej regeneracji organizmu, zaburzen funkcji kanalów i meridianów - “Kenrak" - i organów odtwarzajacych sile zyciowa. Istnieje wewnetrzny i zewnetrzny system energetyczny czlowieka. W specjalistycznym laboratorium profesorów Gulajewa i Godika - którzy jako jedni z pierwszych, wówczas jeszcze w ZSRR, rozpoczeli badania problemów wymiany energoinformacyjnej organizmów zywych - ustalono, ze czlowieka otacza pewien oblok skladajacy sie ze specyficznych aerozoli, strumieni zapachowych, róznego rodzaju drgan elektromagnetycznych. Rozpatrywany jako mechaniczna suma czynników oblok ów niczego konkretnego prezentowac soba nie bedz...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin