Wincenty Kosiakiewicz - Trzydzieści morgów.pdf

(466 KB) Pobierz
Trzydzieści morgów
Wincenty Kosiakiewicz
Warszawa, 1912
Pobrano z Wikiźródeł dnia 15.11.2016
TRZYDZIEŚCI MORGÓW.
OPOWIADANIE
NAPISAŁ
WICEK Z WARSZAWY.
Wydanie drugie.
Z rysunkami Fr. Kostrzewskiego.
WARSZAWA
SKŁAD GŁÓWNY W KSIĘGARNI POLSKIEJ, PL. WARECKI 6.
1912.
I
II
III
IV
V
VI
VII
VIII
IX
X
XI
XII
Druk F. Wyszyńskiego i S-ki, Warszawa, Zgoda 5.
Tekst jest
własnością publiczną
(public
domain).
Szczegóły licencji na stronie
autora:
Wincenty Kosiakiewicz.
I.
 Dzień
się poczynał. Naprzód ze wschodu szło świtanie i
przecierać zaczynało ciemności nocne. Wtedy obudziły się
ptaki w trawach śpiące i świergotać zaczęły i harmider robić,
jakby na jarmarku jakim.
 Potem
poczerwieniało na wschodzie, jakby kto tam krwawej
farby rozlał i pomalutku w tej czerwieni wychodzić zaczęło z
za ziemi na niebo słoneczko.
 W
Bratkowie ruch powstał. Ledwo co nieco światła wsunęło
przez okno do której izby, zaraz budził się czujny gospodarz i
skrzętna gospodyni podnosiła ze snu dzieci, lub parobków, lub
dziewki i nie zadługo w zagrodzie każdy brał się do swojej
roboty.
 Wszystkiego
tego nie widział już w owym dniu stary
Tomasz. bogaty włościanin, który od dwóch miesięcy złożony
ciężką chorobą, nie podnosił się z łóżka. Zmarł on w nocy
prawie niespodziewanie. Choć chorował bowiem, nie myślano,
aby takiego silnego chłopa tak prędko choroba na śmierć
zmogła.
 A
jednak zmogła.
 Leży
oto na łóżku na wznak, nieruchomy, z głową zadartą do
góry, z otwartemi ustami, z oczami patrzącemi sztywnie we
drzwi komory. Zmienił się trochę po śmierci. Pożółkł cały i,
choć nie dawno kazał się ogolić, cała broda i górna warga
porosły siwemi sterczącemi, niby szczeciny, włosami.
 Stary
nie miał dzieci, a żona oddawna już na niego czekała
na tamtym świecie. Przy łóżku jego stoi też tylko wychowanica
Jagna i jej mąż Bartek, którzy w gospodarce starego rządzili,
jak w swojej i za prawowitych gospodarzy się mieli.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin